Site icon Motopodprad.pl

Test: Skoda Citigo Monte Carlo

141108 143847

141108 143847

Monte Carlo to synonim luksusu, bogactwa, szybkich i pięknych samochodów, ale także jednego z najbardziej znanych rajdów motoryzacyjnych. Czy do tej mieszanki może pasować czeska marka i jej modele? Skoda Citigo Monte Carlo ma nas do tego przekonać.

Niestety nie dane mi było sprawdzić tego na odpowiednim gruncie. Małą Skodę testowałem w Krakowie, a nie pośród jachtów w Monaco. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na obiektywną opinię na temat tego niewielkiego auta.

Monte Carlo w przypadku Skody, to dodatkowa specyfikacja modeli, którą możemy wybrać zarówno w przypadku małego Citigo, jak i dużego Yeti. Co ciekawe nie znajdziecie takich wersji w Octavii lub Superbie, a przecież Skoda podkreśla, że taka wersja ma być:

Skoda postawiła tezę, ja postaram się ją odpowiednio uargumentować lub niestety obalić.

Wersje Monte Carlo wyróżniają się głównie efektem wizualnym. Nasz mały samochodzik (ledwie 3,5 metra) o bardzo geometrycznym kształcie jest idealnym „wozidełkiem” do miasta, aczkolwiek w wersji standard nie porywa swoim designem. Opcja MC lekko nagina ten obraz, ponieważ samochód został pomalowany czerwonym lakierem, który przeorany jest czarnymi wstawkami i naklejkami.

Uzupełnieniem myśli designerów jest tylny spojler, przedni dyfuzor, 16-calowe felgi oraz szyberdach. Wszystko oczywiście jest ciemne, a przyciemniane tylne szyby mimo, że jedynie się uchylają nadają całości lekko mrocznej atmosfery. Jest jednak małe „ale”. Po pierwsze Skoda Citigo w tej wersji powinna mieć tylko 3 drzwi. Po drugie powinno się ją oglądać tylko z przodu lub z boku, tył po prostu nie nadaję się do zdjęć. Czy Skoda tak definiuje sport?

Niestety chyba tak, ponieważ pod maską Citigo siedzi ten sam, trzycylindrowy silnik o mocy 75 km i pojemności 1 litra. Oczywiście jest to super jednostka do tego samochodu, ponieważ: mało pali, a samochód jest dynamiczny. W dodatku manualna skrzynia biegów idealnie współpracuje z małą masą auta, a pewny układ kierowniczy pozwala szybko pokonywać miejskie wiraże. Ale gdzie tu sport i gdzie różnice w stosunku do cywilnej wersji? Sprawdźmy!

O tym jak jeździ się tym samochodem nie będę się więc już rozpisywał, ponieważ możecie to przeczytać w naszym poprzednim teście Citigo. W zamian skupię się na różnicach pomiędzy tymi egzemplarzami. Jako, że wcześniejsza wersja Citigo na naszym parkingu miała zamontowany fabrycznie gaz LPG, Monte Carlo dla odmiany spala jedynie bezołowiową. Jest to około 7,5 litra na 100 km w mieście i o około 1,5 litra mniej w trasie. Dość sporo, ale uwierzcie, że nie oszczędzałem pedału gazu. I to nie dlatego, że musiałem dusić by jechać 50, tylko dlatego, że małe Citigo było dynamiczne i zachęcało do tego trybu jazdy.

Zasługą takiego stanu rzeczy może być obniżone o 15 mm zawieszenie. Chociaż bardziej odczujemy taką modyfikację na naszych „siedzeniach” i plecach, niż podczas szykany, aczkolwiek i tak wielkie słowa uznania dla producenta, bo równie dobrze mógł to sobie darować i nikt nie miałby do niego większych pretensji.

Wielu różnic nie ma też we wnętrzu samochodu. Projekt deski rozdzielczej nadal jest prosty i ergonomiczny. Funkcje multimediów pełni dołączana nawigacja Tom Tom (którą można zabrać do domu), a pięciodrzwiowe nadwozie pomieści jedynie 2 przeciętnych Polaków. W bagażniku miejsca również nie jest za wiele, chociaż wyjęcie przedziałki podwójnej podłogi pozwoli wsadzić nawet 2 średnie walizki. Co ciekawe auto jest prawie tak samo szerokie jak długie, więc w pilnych sytuacjach z tyłu zmieści się trójka młodzieży.

Pisałem jednak, że wersja Monte Carlo ma być luksusowa. Widać to dzięki niezłemu wyposażeniu (tempomat, klimatyzacja, podgrzewane siedzenia, elektryczne okno dachowe), ale także smaczkom stylistycznym. Przez całą deskę przebiega plastik polakierowany fortepianową czernią, która nieźle komponuje się z prześwitującym lakierem drzwi (tak jak w samochodach lat 90. XX wieku). Elementem mocno się wyróżniającym we wnętrzu są również zintegrowane z zagłówkami fotele przednie, które posiadają tapicerkę o sportowym wzorze (czerwono-czarne pasy). To czy są wygodne? Niekoniecznie, a zajmują sporo miejsca w środku.

Najbardziej luksus podkreśla jednak cena samochodu. By kupić Skodę Citigo w wersji Monte Carlo, oprócz kaprysu potrzeba jeszcze około 45 tysięcy złotych. Testowany egzemplarz był droższy o około 10 tysięcy złotych.

Czy to odpowiednia kwota, żeby się wyróżniać? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, aczkolwiek po zmroku w świetle latarni to auto naprawdę wygląda nieźle, a my przecież nie mieszkamy w Monaco. Ponadto mimo, że słowo sport z Citigo gryzie się jak pies z kotem, to za kierownicą poczułem się jak kierowca Kia Lotos Race, a to chyba niezły argument za.

Konrad Stopa

Fot: Damian Kieroński

Wygląd: [usr 8]
Wnętrze: [usr 6]
Silnik: [usr 8]
Skrzynia: [usr 8]
Przyspieszenie: [usr 8]
Jazda: [usr 7]
Zawieszenie: [usr 5]
Komfort: [usr 6]
Wyposażenie: [usr 7]
Cena/jakość: [usr 6]
Ogółem: [usr 6.9 text=”false” img=”06_red.png”] (69/100)

Skoda Citigo Monte Carlo 1.0 75 KM:
Silnik: 3-cylindrowy, benzynowy
Pojemność silnika: 999 ccm
Moc: 75 KM przy 5000-6000 obr./min
Moment obr.: 95 Nm przy 3000-4300 obr./min
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 13,2 s
Vmaks: 171 km/h
Zużycie paliwa: 5,6/3,9/4,5 (wg. danych producenta)
Pojemność baku: 35 litrów
Teoretyczny zasięg: 744 kilometrów
Wymiary: 3563/1641/1478 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 854 kg
Ładowność: 436 kg
Pojemność bagażnika: 251/(951) l (po rozłożeniu siedzeń)
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/4
Emisja CO2 : 105 g/km
Opony: 185/55R15

Cena Citigo w wersji Monte Carlo: od 41 590

Exit mobile version