Site icon Motopodprad.pl

Test: Seat Leon SC 1.8 TSI DSG FR

71005221

71005221

Jeszcze nie jeździłem Seatem Leonem Cuprą, ale po serii przejażdżek różnymi konfiguracjami tego hiszpańskiego kompaktu mam – póki co – swojego faworyta. Trzydrzwiowa wersja z mocnym, doładowanym silnikiem o przyzwoitej pojemności potrafi rozsmarować koła po asfalcie. W dodatku jak wygląda! Zapraszam na test! 

Nawet, gdy testowany Leon stoi potulnie zaparkowany przy ulicy, można odnieść wrażenie, że zaraz rzuci się do skoku i odgryzie kolejne setne sekundy z bitwy o panowanie na drodze. Może nie będzie najszybszy, ale na tyle szybki, żeby zmierzwić wytworzonym za sobą tunelem powietrznym fryzurę stojącym wzdłuż drogi przechodniom. Ten samochód zwraca na siebie uwagę, ale nie robi tego w sposób narzucający się. Wyczuwam dźwięk uderzających o siebie kastanietów. A Wy?

Seat Leon to lokomotywa ciągnąca wyniki sprzedaży hiszpańskiej marki. I tak jest od lat. W końcu samochód będący tak naprawdę Volkswagenem Golfem w bardziej sportowym przebraniu musi mieć rynkowe uzasadnienie. I ma. Patrząc jednak wstecz na Leona I, opartego na Golfie IV i Leona II, który pod nadwoziem skrywał technologię Golfa V, Seat dawkował zastrzyki z hiszpańskim temperamentem swoim kompaktom. Nie twierdzę, że Leony były nudne. Na pewno podobały mi się bardziej, niż Golfy. Nigdy jednak nie wzdychałem w ich kierunku – z wyjątkiem Cupry – a deska rozdzielcza II generacji do dziś zupełnie do mnie nie przemawia. Na szczęście mamy już III generację. Choć hiszpański kompakt nadal ma duszę Golfa, jego ciało nie przypomina już surowego „Niemca”.

Zacznijmy od wyglądu. Pamiętacie poprzednią, mocno zaokrągloną wersję? Teraz do łask wróciły ostre linie i załamania. I dobrze. Nowy Leon już w podstawowej, łagodnej jak baranek specyfikacji wygląda groźnie. W przypadku testowanego trzydrzwiowego egzemplarza w wersji FR, przebranego dodatkowo w pakiet Aero o wartości 16 tysięcy złotych (podobno to jedyna wersja w Polsce), już samo spojrzenie w jego stronę wywołuje złowieszczy niedający się opanować uśmiech na twarzy.

Krwista czerwień, podwójny, przy redukcji biegów prychający, wydech otoczony imitacją dyfuzora przypomina mi niedawną przygodę z Ibizą Cuprą. Ostro zarysowany kształt lusterek, pakiet delikatnych spoilerów i przepiękne czarne 18-calowe felgi tworzą bardzo rasowo wyglądającą całość. W nocy uwagę przykuwają majestatycznie zarysowane przednie diody do jazdy dziennej LED, które podkreślają linię reflektorów. Z tyłu żarzące się dwie smukłe linie świateł również wyglądają obłędnie.

Wnętrze Leona utrzymane jest w ciemnej tonacji. Dobrze wyprofilowane skórzane fotele nie męczą podczas jazdy i świetnie trzymają ciało w zakrętach. Minus – nagrzewają się bardzo mocno w czasie upałów i w ogóle nie chcą oddać ciepła. Nawet długo po zachodzie słońca czułem się jakbym trzymał swoje cztery litery na rozżarzonych węglach. W testowanym Leonie nad głową zamontowano rozświetlający wnętrze, rozsuwany do połowy dach. To bardzo fajny gadżet, za który chyba warto dopłacić. Leon z otwartym dachem wygląda świetnie, a wieczorna jazda z wiatrem we włosach potrafi zdziałać cuda po upalnym pracowitym dniu. Materiały wykończeniowe są jednak ciut gorszej jakości, niż w Golfie, ale wygląd deski rozdzielczej i samo wrażenie zza kierownicy sprawiają o wiele lepsze wrażenie. Jeździe Leonem SC FR towarzyszy zjawisko „opatulenia” za kółkiem – na pewno spodoba się to dynamicznym kierowcom!

Szkoda tylko, że wewnątrz zabrakło sportowych akcentów. Mamy znaczek „FR” na świetnie leżącej w dłoniach, lekko podciętej u dołu kierownicy oraz czerwone przeszycia foteli i mieszka oplatającego świetnie lewarek automatycznej skrzyni biegów. I? to niestety wszystko. Na osłodę Seat zostawił w środku normalną wajchę hamulca ręcznego. Nie ma więc idiotycznego guziczka, który uniemożliwia chociażby próbę wprowadzenia auta w kontrolowany poślizg na „rękawie”. Na uwagę zasługuje też nieźle grające audio Seat Sound i bardzo czytelny, typowo VAG-owski zestaw zegarów z pionowo rozpoczynającymi swoją swoją pracę wskaźnikami (w nocy po wyłączeniu zapłonu dwie pionowe kreski żarzą się na czerwono). Sporym minusem jest za to brak łopatek do obsługi skrzyni biegów. Swoją drogą to ciekawe, bo w poprzednich trzech testowanych przeze mnie Leonach z automatem, wspomniane łopatki zawsze były…

Miejsca w środku jest pod dostatkiem i nawet dwóch rosłych pasażerów z tyłu nie będzie narzekało – oczywiście o ile uda im się wpełznąć na tylną kanapę. 380 litrowy bagażnik powinien wystarczyć do weekendowych wypadów do Berlina czy nad polskie morze. Zresztą umówmy się – Leon SC FR to samochód raczej dla dwóch osób, a te na przednich siedzeniach na brak wygody na pewno uskarżać się nie będą. Tylne posłużą im co najwyżej za miejsce na podręczną torbę.

Przejdźmy do wrażeń z jazdy. Leon FR zawsze pozostawał w cieniu Cupry. 100 KM różnicy między tymi wersjami w aktualnej budzie stanowi sporą barierę i raczej robi z nich samochody kompletnie nieporównywalne. Myślę jednak, że wersję FR, szczególnie w nadwoziu SC, do klasy miejskich hot-hatchy śmiało można zakwalifikować. I ja też tak czynię. Zresztą najnowsza 280 konna odsłona najmocniejszego hiszpańskiego hot-hatcha dopiero wjeżdża na drogi Europy (będziemy ją niebawem testować), więc w chwili testu FR pozostawał najszybszym Seatem Leonem III, jaki prowadziłem. Przepraszam, w sumie jednym z najmocniejszych. Wersja FR występuje też w opcji z dwulitrowym wysokoprężnym silnikiem o pojemności 2 litrów i mocy 184 KM. Jeździłem FR-ami kombi w obu specyfikacjach – z DSG i manualem – i powiem Wam, że w przypadku mniejszego hatchbacka odessanie tłuszczu jest bardzo odczuwalne – oczywiście na jego korzyść.

Silnik 1.8 TSI o mocy 180 KM i mało wyśrubowanym momencie obrotowym 250 Nm jest mi już bardzo dobrze znany. W Audi A3 Sedan brzmi trochę bardziej gardłowo, niż Leonie kombi. Natomiast w testowanym Leonie SC daje o wiele lepsze doznania dźwiękowe, niż w hiszpańskim bracie z doczepionym tyłem. Wszystko to zasługa podwójnego wydechu, wchodzącego w skład pakiektu Aero. Wspomniane 250 Nm nie powala, ale ich pełny zakres dostępny od granicy 1500 obr./min. już tak. Wciśnięcie gazu do oporu powoduje, że Leon katapultuje się do pierwszej setki w ok. 7 sekund!

Żeby jazda Leonem SC FR była przyjemniejsza, producent przygotował dla kierowcy podwójną dawkę adrenaliny. Standardowa opcja, czyli przestawienie skrzyni biegów w tryb sport, powoduje, że na każdym biegu silnik kręci się aż do połowy czerwonego pola. Ale to nie wszystko. Po wciśnięciu magicznego przycisku „MODE” możemy wybrać jeden z czterech trybów ustawień samochodu – „EKO”, „NORMAL”, „INDYVIDUAL” i „SPORT”. Szczególnie polecam jazdę z włączonym ostatnim trybem.

Po jego wciśnięciu Leon odczuwalnie się utwardza, a obroty silnika zaczynają swoją pracę w okolicach 3 tys. Ustawiając sportowy tryb skrzyni i sportowy tryb ustawień samochodu, Leon zamienia się w żądnego panowania na zakrętach potwora. Jak przyczajony tygrys trzyma obroty wysoko tylko po to, żeby móc w jednym ułamku sekundy wystrzelić do przodu jak torpeda. To przyspieszanie tak uzależnia, że uprawiając tzw. nocny cruising, zwalniałem jeszcze kilkaset metrów przed zielonym światłem, w nadziei, że zmieni się na czerwone i znów będę mógł poczuć jak magiczna siła próbuje wyrwać mi kierownicę.

Osiągi to nie wszystko. Pozostaje jeszcze dobrze czytający intencję kierowcy układ kierowniczy oraz perfekcyjnie trzymające na zakrętach, dość komfortowe zawieszenie. Wyobraźcie sobie ostry zakręt na zjeździe z drogi szybkiego ruchu. Wszyscy zwalniają do 70 km/h. Wjeżdżacie w niego nieco ponad setką, zrzucacie bieg (tu przydałyby się łopatki) i gaz do dechy. Siła odśrodkowa nie pozwala nawet ruszyć głową, koła przyklejają się do asfaltu, silnik ryczy, a w waszych głowach, jak mantra, przewijają się te same słowa: „szybciej”, „jeszcze”, „dawaj”. Naprawdę coraz bardziej nie mogę doczekać się testu Cupry – 100 KM więcej, to – znając możliwości „F-e-R-ki” – jakiś kosmos!

Pewnie liczycie na podsumowanie? Hmm.. cóż mogę powiedzieć. Seat Leon SC FR z silnikiem 1.8 TFSI świetnie mnie odstresował. Po długim i ciężkim dniu, jego kojące działanie jest równie skuteczne jak tajski masaż. Uwierzcie mi na słowo, że mimo stosunkowo niewielkiej mocy, to jedno z tych aut, które dostarczają kierowcy niespożytych pokładów przyjemności. Jeżeli FR to jednak zasilany bezołowiową, bo lepiej „gada” i przyjemniej się zbiera (odczuwalnie, nie na papierze). Udając się po niego do salonu rozważyłbym również pozostanie przy manualnej skrzyni biegów. Pracuje bardzo przyjemnie i nie ukrywajmy – lepiej pasuje do sportowego auta.

Czy Leon to doskonały kompakt? Biorąc pod uwagę konkurencję – prawie doskonały. Świetnie jeździ, zapewnia bardzo przyzwoitą pozycję za kierownicą, nie męczy w długich trasach i jest wystarczająco – nawet na polskich drogach – komfortowy. Fakt odstaje wykończeniem od Golfa, ale naprawdę nieznacznie. Na co dzień tego nie zauważycie. Jest niestety jedna mała, mini, tyci kwestia. Kwestia ceny oczywiście. Leon z tym silnikiem w wersji FR czeka na Was w salonie od 87 tys. zł. Z DSG to wydatek kolejnych 8 tys. zł. Testowany egzemplarz został wyceniony na 130 tys. zł!!! Za nieco ponad 70 tys. zł macie już nieźle wyposażoną, szybszą o 3 setne sekundy Ibizę Cuprę. Wybór należy więc do Was. Ja jednak poczekam jeszcze na Leona Cuprę…

Wygląd: [usr 9]
Wnętrze: [usr 8]
Silnik: [usr 9]
Skrzynia: [usr 9]
Przyspieszenie: [usr 9]
Jazda: [usr 8]
Zawieszenie: [usr 8]
Komfort: [usr 7]
Wyposażenie: [usr 8]
Cena/jakość: [usr 6]
Ogółem: [usr 8.1 text=”false” img=”06_red.png”] (81/100)

Dane techniczne:

Silnik: 4-cylindrowy, benzynowy
Pojemność skokowa: 1798 ccm
Moc: 180 KM przy 4000 obr./min
Moment obrotowy: 250 Nm w zakresie 1500-3900 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, dwusprzęgłowa, 6-biegowa
Rodzaj napędu: na przód
0-100km/h: 7,2 s
V-max: 224 km/h
Zużycie paliwa w teście: średnio 9,5 (l/100km)
Pojemność baku: 50 l
Wymiary: 4228/1810/1446 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Masa własna: 1321 kg
Pojemność bagażnika: 380/1210 l (standardowo/maksymalnie)
Opony: 225/40 R18
Cena wersji testowanej: ok. 130 000 PLN

tekst i zdjęcia: Adam Gieras

Exit mobile version