W salonach można zamawiać już Leona IV, ale nadal dostępne są jeszcze przecenione egzemplarze poprzedniej generacji, która w 2020 ma się świetnie, do czego chętnie was przekonam.
Kiedyś zmiana modelowa następowała po kilku, a nawet kilkunastu latach, a następca miał nad poprzednikiem wyraźną przewagę technologiczną. Dziś, kiedy auta są naszpikowane elektroniką, mają od lat te same dopracowane systemy bezpieczeństwa, a żaden producent nie wymyślił od dawna niczego spektakularnego, nowy model to po prostu jeszcze bardziej skomputeryzowane auto z licznymi wyświetlaczami, przyciskami zamiast lewarków i kamerami zamiast lusterek.
Wciąż zastanawiam się, w którym momencie zakup nowego auta będzie dla miłośnika prowadzenia bez sztucznej inteligencji przykrym obowiązkiem zamiast przyjemnością. Sam najczęściej wyłączam wszystkie wspomagacze przed ruszeniem i cieszę, że mogę popełnić błąd. To pozwala mi się bardziej skupić na jeździe oraz czuć z niej frajdę. Czym bowiem byłaby nasza pasja bez radości? A tę na szczęście nadal czuć w Leonie poprzedniej generacji!
Z Leonem mam tak, że jestem w nim zakochany od samego początku. Testowałem to auto z różnymi silnikami: 1.4 tsi, 1.8 tsi, 2.0 tsi cupra, cupra R, 2.0 tdi o różnych mocach. Nie jeździłem tylko najsłabszym 1.2 i dieslem o 1.6. Próbowałem tę miłość skonsumować – w 2018 o mały włos nie kupiłem Leona 1.4 tsi X-led, ale chciałem koniecznie wziąć go w leasing, a w tamtym okresie mogłem dostać na niego jedynie mniej korzystny kredyt. Gdy sytuacja się zmieniła, szukałem nawet używanego Leona z mocniejszym silnikiem. W zamian znalazłem Octavię, którą kupiłem. Czy żałuję?
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Wygląd
Leon jest dokładnie taki, jak powinien być – ostrzejszy w formie. Golf i Octavia mogą pozazdrościć mu charakteru. Rysowana pewną kreską linia daje pewność, że kompaktowy Seat nawet za kilka lat będzie wyglądał świeżo. Myślę też, że jak na jego zakup nie będzie potrzeba więcej niż teraz na kilknastoletniego Golfa, wszelkiej maści tunerzy z chęcią przesiądą się do Hiszpana, co oczywiście może skutkować obniżeniem prestiżu. Póki co nie trzeba się tym jednak przejmować.
W wersji Black Edition producent dodał jeszcze autu charakteru. Czarne obudowy lusterek, czarny grill, 18-calowe, a jakże – czarne – alufelgi świetnie korespondują z białym lakierem. W testowanym egzemplarzu znalazło się jeszcze barwione na czarno szkło szyberdachu, co nie ukrywam postawiło kropkę na tej szachownicy kolorystycznej auta.
Podsumowując – botoks niepotrzebny. Leon III nadal wygląda świeżo.
Wnętrze
Gdzieś między Golfem, a Octavią pod względem jakości użytych materiałów, choć montaż równie dobry jak u braci VAGów – nawet najtwardsze połacie plastiku nie wydają żadnych odgłosów na nierównościach. Leon pokonuje jednak Niemca i Czeszkę wzornictwem. Niezwykle czytelna deska rozdzielcza z panelem środkowym skierowanym lekko w stronę kierowcy to majstersztyk.
Oczywiście mamy już dwudziestolecie XXI wieku, więc nie zabrakło nowoczesnych rozwiązań. Nie jest co prawda jeszcze tak jak w statku kosmicznym – to dopiero w Leonie IV – ale ekran ciekłokrystaliczny zamiast tradycyjnych wskaźników i drugi ekran infomediów nie dają poczucia obcowania z przestarzałym autem. Leon III był obecny na rynku 8 lat, ale po ostatnim liftingu jego wyposażenie, w tym multimedia, bardzo przybliżyło go do przez pierwsze lata produkcji odstającego na plus Golfa.
Zostańmy chwilę przy ekranach. Oba są niezwykle czytelne, oba bardzo miłe dla oka, ale gdybym miał wybór, wybrałbym tradycyjne zegary zamiast wyświetlanych. Ot takie moje staromodne dziwactwo. Poza tym nie zmieniałbym nic. Infomedia to wzór w klasie, panel dwustrefowej klimatyzacji (taki sam jak w mojej Octavii) również.
Ilość miejsca, jak na hatchback, również na plus, choć w Octavii miejsca na nogi w drugim rzędzie jest zdecydowanie więcej. Bagażnik jest przeciętnej wielkości jak na klasę, ale ustawny.
Jazda
To niewątpliwie pole Leona. Nie wiem jak jeździ czwarta odsłona, ale śmiem twierdzić, że trójka nadal plasuje się w czołówce pod względem prowadzenia. Cierpi na tym oczywiście wygoda – auto jest twardsze niż Octavia, ma też ciężej pracujący układ kierowniczy – ale to powinno spodobać się każdemu kierowcy lubiącemu czuć auto.
W testowanym aucie pod maskę zawitał silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM sprzężony z automatyczną skrzynią biegów DSG o siedmiu przełożeniach. Powiem szczerze, że jak odebrałem auto to nie miałem pojęcia, z jaką wersją silnikową mam do czynienia. Przejechałem całe miasto myśląc, że to 2.0 TSI 190 KM. 150-konny Leon jest bowiem bardzo zrywny i przyjemnie elstyczny. Mimo że na co dzień obcuję z 1.4-litrową jednostką TSI o tej samej mocy, mam wrażenie, że w 1.5 TSI coś jednak poprawiono.
Silnik przyjemniej brzmi, chętniej wkręca się na obroty. Tyle że nie wiemy, jak wygląda pod względem trwałości. Jednostki z rodziny EA211 (1.2 – 1.4 TSI) dały się poznać jako nierobiące sobie nic z przebiegów rzędu 200 – 250 tysięcy kilometrów. Znam Octavię 1.4 TSI dobijającą do 300 tysięcy, a silnik i sprzęgło nadal działają na oryginalnych częściach. Czy podobnie będzie z 1.5 TSI? Ciężko powiedzieć.
Zużycie paliwa
Nie wiem czy to DSG czy twardszy układ zawieszenia, ale nie udało mi się wyrównać codziennego wyniku z mojej Octavii 1.4 TSI. Obecne spalanie z ostatniego 1000 km w trybie mieszanym wynosi w moim aucie około 7 litrów/100 km (dokładnie 6,8 l/100). W Leonie nie udało mi się zejść poniżej 8 litrów Pb. Litr więcej, niby niewiele – wiadomo automat, nieznacznie większa pojemność silnika… Tylko z tego, co pamiętam – silnik miał być bardziej ekonomiczny, a coś być może nie wyszło. DSG raczej nie podwyższa wyników spalania. No chyba że to moja noga.
Podsumowując
Leon III schodzi ze sceny niepokonany. Ma mocne atuty – świetne prowadzenie, ładny wygląd (szczególnie aut z pakietem FR), w gamie ogromny wybór silników (z czego już nawet 1,6 TDI daje radę) oraz praktyczność – jest w końcu wersja kombi (także Cupra).
U dealerów zostały jeszcze ostatnie sztuki suto wyposażonych aut. Można je kupić za około 80 tysięcy złotych i proponuję tę sumę dodatkowo negocjować.
Nie głupim pomysłem…
jest również zakup używki. Polecam 2.0 TDI 150 lub 184 KM z manualem (DSG psuje trochę frajdę z jazdy dieslem) lub 1.4 TSI, 1.8 TSI, 2.0 TSI 190 KM – 310 KM oczywiście w połączeniu z automatem. 1.0 i 1.2 TSI pozostawmy tym, którzy motoryzację traktują jako środek lokomocji. Nic więcej.
Zadbany egzemplarz uda się kupić już za 45 000 zł. Będzie miał jakieś 5 lat i z pewnością jeszcze długo posłuży.
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 9] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 9] |
Przyspieszenie: | [usr 8] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 9] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 9] |
Ogółem: | [usr 8.3 text=”false” img=”06_red.png”] 83/100) |