Będąc szczerym, nie wierzyłem kiedyś w segment SUVów. Sądziłem, że to moda, która przeminie dosyć szybko. W czasie, gdzie nawet Lamborghini wypuszcza swojego Urusa już wiem jak bardzo się myliłem. By to udowodnić w ręce wpadł mi Seat Ateca.
A niektórzy śmieją się, że Ateca to właśnie Urus dla ubogich. Z profilu może faktycznie ma coś wspólnego, ale przecież Lamborghini też należy do koncernu VAG. Wróćmy jednak do bohatera tego tekstu – ja byłem jedynie kierowcą.
Testowana Ateca w lakierze o wdzięcznej nazwie Samoa Orange (za 2800 zł) na 19-calowych felgach o bardzo zimowym wzorze rozświetlała szare ulicy w czasie przejściowym między jesienią, a zimą. Wizualnie taka konfiguracja uzupełniona o parę plastikowych nakładek bardzo mi pasuje. Jak na spokojnych stylistów Seata, którzy zmienili swoje priorytety odkąd hiszpańska marka jest w rękach Niemców, ten mały crossover może się spodobać.
Nieźle jest również we wnętrzu. Duża w tym zasługa poziomu wyposażenia Xcellence, w którym nawet podstawowa tapicerka jest dwukolorowa i z alcantary. Wygląda bardzo dobrze, a przy tym w ogóle się nie brudzi. Reszta designu wnętrza Seata Ateci to znane i spokojne kształty. Jest ciemno, ale ergonomicznie, a do spasowania nie można mieć zastrzeżeń. Fakt, jest trochę twardych materiałów, ale Ateca to przecież nie segment Premium.
Zatrzymam się tutaj na chwilę, bo mam spore „ale” do dodatkowego systemu Seat Audio, który wymaga dopłaty, a gra średnio. Gorsze jest jednak to, że jego działanie tak bardzo porusza plastikami, że oprócz muzyki słychać niepotrzebne dźwięki.
Na resztę wyposażenia nie mogę narzekać, ponieważ podgrzewane fotele przednie, dotykowy system inforozrywki z nawigacją i łącznością z telefonem działają bez zarzutu. A do tego bardzo szybko. W Seacie Ateca możemy czuć się też bezpiecznie – aktywny tempomat, BLIS i asystent pasa ruchu lub odczytywanie znaków drogowych podnoszą jego poziom. Pomocne może być również autonomiczne parkowanie – działa sprawnie, mimo, że tylna kamera cofania dość szybko się brudzi. Na szczęście ta 360-stopniowa pomaga nawet w ciasnych zakamarkach miasta.
Jeśli chodzi o ilość miejsca, ten z pozoru mały, lecz podwyższony Seat, reprezentuje niezłą średnią. W bagażniku (elektronicznie otwierana klapa, również gestem nogi) zmieści się 510 litrów, a jego otwór załadunkowy jest spory i nie ustawiono go zbyt wysoko. W drugim rzędzie siedzeń spokojnie usiądzie dwójka dorosłych bez zbędnych strat na komforcie podróżowania zarówno w okolicy nóg, jak i głowy. Mimo, że ten egzemplarz posiadał panoramiczny dach (koszt jedyne – 4 tys. złotych) z funkcją otwierania i elektrycznie zasuwaną podsufitką.
Skoro wiemy już co siedzi w bagażniku, warto zajrzeć pod maskę. Tam znany i lubiany, przynajmniej przeze mnie, silnik benzynowy z turbodoładowaniem o pojemności 1.4 i mocy 150 KM. Maksymalny moment obrotowy tego motoru to 250 NM. Dlaczego go lubię? Jest dynamiczny, żwawo napędza samochód już od zera, a przy tym pali umiarkowane ilości paliwa, chociaż ta elastyczność przemawia do mnie najbardziej. Na papierze osiągi: 8,8 sekundy do setki lub prędkość maksymalna równa 198 km/h nie powalają, ale to przecież rodzinne auto.
Dzięki temu silnikowi jeździło się Atecą całkiem nieźle. Spalanie na poziomie 9 litrów w mieście to trochę dużo, jak na napęd tylko FWD, ale zwalam to na coraz krótsze dni, spore korki i zimową już aurę. W trasie spokojnie spalanie spada do poziomu 7 litrów. Biorąc pod uwagę takie wyniki i pojemność baku (mniej niż 50 litrów) zasięg samochodu jest przeciętny.
I czy brak napędu AWD w tym samochodzie stanowił problem? Dzięki, nowemu, 7-biegowemu DSG –żadnego. Automat sprawnie kieruje mocą i przekierowaniem napędu, a co ważniejsze posiada tryb żeglowania. To znaczy, że w przypadku odpuszczenia przez kierowcę pedału gazu odłącza 2 cylindry. Wówczas na ekranie komputera pokładowego pojawiała się odpowiednia adnotacja. Łącząc to z systemem S&S można powiedzieć, że VAG ma nową broń na ekologię. Oczywiście taki tryb w automacie to nic innowacyjnego, ale nie widziałem go jeszcze w tej klasie aut. A jak koniecznie chcecie podróżowanie z 4 łapami, to zawsze można taką opcję zaznaczyć w konfiguratorze.
Ponadto w testowanym egzemplarzu pojawiło się pokrętło trybów jazdy. 4 dostępne opcje wpływały na sztywność układu kierowniczego, reakcję na gaz, pracę automatu oraz klimatyzacji. Oczywiście dość widoczne różnice pojawiają się jedynie względem tych najbardziej skrajnych trybów: Sport i Eco.
W mojej, skromnej opinii w tym aucie takie rozwiązanie nie ma większego sensu. Auto zestrojono w stronę komfortu, a układ kierowniczy dobrze przekazuje informacje z kierownicy na koła. Seat Ateca posiada w tych kwestiach dobrze zachowany kompromis. Duże 19-calowe koła nie wpływają negatywnie na wygodę podróżowania podczas porównywania nierówności.
Gorzej mi przełknąć jednak cenę tego egzemplarza. Dodając wszystkie dodatki i opcje do konfiguratora cena winduje do straszliwych 140 tys. złotych. Dużą winę za taki stan rzeczy ponosi wyposażenie Xcellence, ale co zrobić jak moda po prostu kosztuje.
Abstrahując jednak od ceny, Seat Ateca to solidny crossover, który może dzielnie sprostać potrzebom współczesnej rodziny. Mimo, że nie zostanę naglę fanem tego segmentu, coraz bardziej rozumiem jego popularność i w miarę logicznie mogę sobie to wytłumaczyć. Przecież nie każdy musi mieć nietuzinkowy samochód, a ten zbyt potoczny też nie jest!
Konrad Stopa
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Wygląd: | [usr 9] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 8] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 8] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 7.4 text=”false” img=”06_red.png”] (74/100) |
Dane Techniczne:
Silnik: R4
Pojemność: 1395 cm3
Moc: 150 KM/5000 obr./min.
Moment: 250 Nm/1500-3500 obr./min.
Skrzynia biegów: Automatyczna, 7-biegowa
0-100 km/h: 8.8 s
Prędkość max.: 198 km/h
Cena: ok. 140000 PLN