Wraz z nowym rokiem Seat przygotował Aronie mały facelifting. Sprawdźmy co się zmieniło i czy najmniejszy hiszpański SUV ma szansę utrzymać swoją pozycję w tym segmencie.
Seat swoją przygodę z SUV–ami rozpoczął w okolicach 2016 roku wraz z Atecą. Model ten został dosyć ciepło przyjęty przez rynek, dlatego też Hiszpanie poszli za ciosem i chwilę po jego premierze wypuścili na rynek mniejszego brata – Aronę. Najmniejszy w gamie SUV bazował na Ibizie i wraz z nią stał się w zasadzie filarem sprzedażowym marki. Oba te modele stanową u Hiszpanów niemal 40% globalnej sprzedaży.
Jakie zmiany przyniósł lifting?
Aby utrzymać silną pozycję Arony na rynku Seat po czterech latach obecności modelu na rynku przygotował małą kurację odmładzającą. Poza klasycznym przestylizowaniu zderzaków najbardziej charakterystycznym wyróżnikiem nowej Arony są okrągłe światła przeciwmgielne umieszczone wysoko w zderzaku. Nie są one wyposażeniem standardowym, więc bez nich wypatrzenie poliftowej wersji jest nieco trudniejsze.
Testowana przez nas topowa odmiana FR zyskała kilka dodatkowych atrybutów stylistycznych mających wyróżnić ją na tle innych wersji wyposażenia. W FR–ce znajdziemy inną atrapę, zmienione wstawki w przednim zderzaku oraz chromowane obwódki dookoła wydechów. Dodatkowo pojawiły się u nas opcjonalne 18–calowe felgi, które bardzo dobrze uzupełniają dynamiczną linię samochodu, dzięki czemu Arona wygląda naprawdę przyjemnie i świeżo. Co więcej, Seat oferuje swoim klientom całkiem bogate opcje personalizacji samochodu w tym możliwość pomalowania dachu na jeden z trzech kolorów – biały, szary lub czarny.
Zmiany wewnątrz skupiły się w głównej mierze na odświeżeniu multimediów i systemów bezpieczeństwa, w skład których może wchodzić chociażby adaptacyjny tempomat, aktywny asystent pasa ruchu czy kilka innych pomocnych „brzęczyków”. Najbardziej zauważalną zmianą jest przeniesienie ekranu dotykowego na szczyt deski rozdzielczej. Obecnie ma on przekątną 9,2 cala i skrywa w sobie nowy system multimedialny, który znamy chociażby z Leona. Jego obsługa mogłaby być nieco prostsza i bardziej logiczna. Najbardziej brakuje mi w nim wyciągnięcia szybkiego powrotu do ekranu głównego na panel dotykowych przycisków. Teoretycznie wyświetla się on cały czas na ekranie, jednak byłoby wygodniej mieć go pod ręką i cały czas w tym samym miejscu. Szkoda też, że kafelki na ekranie głównym nie są w 100% konfigurowalne – marnuje to trochę potencjał takiego rozwiązania. W Aronie nie mogło zabraknąć także cyfrowego zestawu wskaźników. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że jego obsługa i ogarnięcie nie nastręczyły mi aż takich problemów jak w nowej i niedawno testowanej Fabii. Wszystko za sprawą dodatkowego przycisku na kierownicy, który diametralnie poprawia komfort użytkowania.
Praktycznie rozplanowane wnętrze.
Ergonomia samego wnętrza stoi na wysokim poziomie. Mamy sporo większych i mniejszych schowków, jest ładowarka indukcyjna do smartphone’a, czy też klasyczny regulowany podłokietnik. Słowa pochwały należą się także za pełnoprawny panel klimatyzacji z fizycznymi przyciskami do regulacji każdej jego funkcji. Widać, że Arona nie jest najnowszym modelem w gamie i bazuje jeszcze na starszych elementach grupy VAG, które wciąż świetnie zdają egzamin.
Starą szkołę widać także po materiałach użytych do wykończenia kabiny. Pod tym względem Arona zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Spodziewałem się poziomu jaki reprezentowała sobą nowa Fabia, a Seat uraczył mnie wewnątrz znacznie lepszymi materiałami. Cała góra deski i boczki do wysokości podłokietników są wykonane z miękkiego materiału o przyjemnej fakturze. Twarde plastiki zaczynają się mniej więcej od wysokości kolan, jednak sprawiają one bardziej solidne wrażenie niż w Skodzie i nie wydają z siebie pustego dźwięku przy macaniu. Dodatkowo ciemną tonację wnętrza bardzo skutecznie urozmaicają czerwone dekory i kontrastowe przeszycia tapicerki. Pomimo iż projekt jest prosty i w zasadzie klasyczny to za sprawą takich zabiegów ma on swój charakter.
Z tyłu jest już niestety wyraźnie słabiej – wszystko dookoła pasażerów jest twarde. Na całe szczęście osoby zajmujące miejsca na kanapie nie będą narzekać na brak przestrzeni – jest jej pod dostatkiem w praktycznie każdą stronę. Plusem okazują się być wysoko zamontowane przednie fotele, dzięki czemu można wygodnie wsunąć pod nie stopy siedząc z tyłu. Z minusów to brakuje tutaj podłokietnika, złącz do ładowania czy też osobnych nawiewów, jednak w aucie tej klasy nie uznałbym tego za dyskwalifikujące Aronę wady.
Bagażnik w Aronie teoretycznie może pochwalić się pojemnością na poziomie 400 litrów. Pisze teoretycznie, bo praktycznie tych litrów wydaje się być znacznie mniej. Seat na pewno liczy całą przestrzeń wraz z schowkiem pod podwójną podłoga oraz kieszeniami po bokach, Na oko wydaje się, że bagażnik Arony ma około 300 litrów użytkowej przestrzeni co i tak jest całkiem dobrym wynikiem.
1.5 TSI to najlepsza jednostka dla Arony.
Grupa VAG’a bardzo chętnie przy okazji liftingów ucina dostępne jednostki napędowe w swoich produktach. Nie inaczej jest w przypadku Arony. Z oferty po liftingu zniknęły całkowicie jednostki wysokoprężne. Do wyboru mamy klasyczny zestaw czyli 1.0 TSI albo 1.5 TSI. O tym pierwszym pisałem już w teście Fabii i na całe szczęście w testowanej Aronie znalazła się ta druga jednostka. Jeśli chodzi o jej dane techniczne, to katalogowo mamy tutaj 150 KM i 250 Nm momentu obrotowego rozpędzające Aronę do pierwszej „setki” w czasie 8,2 sekundy. Czterocylindrowy motor połączono z 7 – biegową przekładnią DSG. O napędzie na wszystkie osie możecie zapomnieć. Niezależnie od silnika i skrzyni moc zawsze będzie trafiać na przednią oś, co nie powinno nikogo dziwić. Typowy standard dla tej klasy.
Do pracy jednostki napędowej nie mam w zasadzie żadnych zastrzeżeń. Jest tak jak powinno być czyli cicho, elastycznie i naprawdę dynamicznie o ile ustawicie skrzynię w tryb Sport. Po raz kolejny DSG zabiera silnikowi cały wigor i gdyby mogła to od razu z „jedynki” wrzuciłaby najwyższe przełożenie. Jest to niesamowicie irytujące podczas eksploatacji samochodu w mieście, choć i tak ze względu na większą pojemność silnika i inaczej ułożony moment obrotowy, sytuacja nie jest aż tak tragiczna jak w przypadku 1.0 TSI i tej samej skrzyni. Nie ma tu także problemu z szarpaniem przy ruszaniu, o którym wspominałem przy okazji testowania Fabii.
Generalnie cały układ napędowy pracuje bardziej dojrzale i nie okazuje się być przesadnie łakomy. W mieście Arona zużywała mi około 7 – 7.5 litra. W trasie przy spokojnej jeździe wyniki oscylowały w granicach 5.5 litra. Przy autostradowych 140 km/h Seat potrzebował równych 7.5 litra bezołowiowej na każde 100 km, natomiast przy 120 km/h apetyt spadał do 6,2 litra. Są to w zasadzie identyczne wyniki jak te, które uzyskałem przy okazji testowania nowej Fabii, a pamiętajmy, że w przypadku Seata mamy nie tylko mocniejszą jednostkę napędową ale także inną kubaturę nadwozia.
Hiszpański temperament?
Seat stara się przekonać klientów do siebie sloganami reklamowymi odnoszącymi się do sportowego charakteru. Czy czuć go w Aronie? Trochę tak, choć przez większość czasu samochód jeździ trochę beznamiętnie. Z jednej strony to plus – przecież nie kupuje się takiego samochodu do bicia rekordów okrążeń. Z założenia ma być to samochód do sprawnego przemieszczania się po mieście i w tej roli mały Hiszpan spisuje się bardzo dobrze, no może poza średnią widocznością. Grube słupki mocno ograniczają pole widzenia. Co jednak ważne, Arona daje radę także na trasie. Nie ma w niej problemu z bocznymi podmuchami wiatru, a kabina została naprawdę nieźle wyciszona. Klasycznie jak to w praktycznie każdym VAG – u można było lepiej odizolować nadkola.
Wracając jednak do tego charakteru – pozytywnym zaskoczeniem jest w Aronie układ kierowniczy. W trybie Sport dostaje trochę sztucznego oporu, jednak to chyba jedyna jego wada. Jest on bardzo precyzyjny i komunikatywny ale tylko wtedy kiedy tego potrzebujecie. Na co dzień może być totalnie zwyczajny i nie przeszkadzający w manewrowaniu. Zawieszenie również spisuje się bardzo dobrze. Jak przystało na samochód z grupy Volkswagena najbardziej przeszkadzają mu krótkie, poprzecznie nierówności jak chociażby torowiska, jednak poza tym iż Arona wybiera je twardo, to zawieszenie nie hałasuje tak mocno jak w Fabii. Ogólnie bardzo dobrze radzi sobie ono z utrzymaniem w ryzach samochodu nie wychylając mocno nadwozia w zakrętach na boki i nie wybijając nam zębów na każdej nierówności, a warto pamiętać, że testowany Seat był wyposażony w opcjonalne 18–calowe felgi.
Cena nie zwala z nóg
Pozostało nam jeszcze rzucić okiem na cennik. Podstawowa Arona w wersji Reference z silnikiem 1.0 TSI o mocy 95 KM otwiera stawkę kwotą 79 300 zł. Co ciekawe w podstawie Arona ma stalowe felgi bez kołpaków, polecam rzucić okiem jak wspaniale wygląda takie połączenie w konfiguratorze na stronie Seata. Idąc coraz wyżej w cenniku dochodzimy do wersji FR, która najtaniej jest dostępna od 94 200 zł wraz z silnikiem 1.0 TSI 110 KM. Najmocniejsza jednostka 1.5 TSI dostępna jest tylko i wyłącznie w odmianie FR i zaczyna się od 108 300 zł, natomiast testowany przez nas egzemplarz to wydatek na poziomie 127 000 zł.
Jak to wypada na tle konkurencji? Bliźniaczy Volkswagen T-Cross w bardzo podobnej konfiguracji będzie nas kosztował mniej więcej 13 000 zł więcej. Kolejna z rodziny, Skoda Kamiq, także będzie droższa – tutaj dopłata to około 8 000 zł. W tej klasie mamy jeszcze Peugeota 2008, który wraz z jednostką 1.2 PureTech 155 jest droższy o mniej więcej 10 000 zł, jednak Peugeot oferuje zupełnie inne wykończenie wnętrza. Żeby jednak nie było, że Seat jest najtańszy w klasie to Hyundai Kona N-Line z mocniejszym silnikiem 1.6 T-GDI o mocy 198 KM będzie kosztował nas niemal tyle samo co Arona, a za około 120 000 zł jesteśmy w stanie kupić Renault Captur wraz z 160–konna jednostką napędową.
Seat wpisuje się zatem cennikowo w typową średnią tej klasy. Arona jest całkiem udanym samochodem. Spodziewałem się, że będzie to dużo bardziej przestarzała konstrukcja, a pomimo kosmetycznych zmian, bardzo dzielnie radzi sobie ona z upływającym czasem.
Jakub Głąb
Ocena Seat Arona FL:
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 5] |
Przyspieszenie: | [usr 8] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 7.4 text=”false” img=”06_red.png”] (74/100) |
Galeria Seat Arona FL:
Dane techniczne Seat Arona FL:
Silnik: R4, turbo
Pojemność: 1498 cm3
Moc: 150 KM
Maksymalny moment obrotowy: 250 Nm
0 – 100 km/h: 8,2 s
Prędkość maksymalna: 210 km/h
Skrzynie biegów: 7 – biegowa, automatyczna
Cena: 79 300 zł (podstawa), 127 000 zł (testowany)