Renault Traffic najczęściej kojarzy się z autem roboczym. Co jeśli ta „robota” ma być wykonywana „pod krawatem”?
Luksus (łac. luxus „zbytek, nadmiar, przepych”) – termin opisujący kategorię dóbr materialnych, bądź usług wyróżniających się wysoką ceną, wysoką jakością wykonania oraz trudną dostępnością dla odbiorcy.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu dla wielu Polaków luksusem było posiadanie w domu toalety. Dzisiaj luksusem nie jest już nawet posiadanie auta, bo mamy tyle możliwości i tyle ofert, że każdy pracujący człowiek może sobie na własne cztery kółka pozwolić.
A czy luksusem nie jest aby możliwość nie tylko podróżowania w komforcie, ale i wyspania się w aucie?
Znam taką osobę, która uwielbia jeździć swoim vanem nad morze, rozbić biwak, postawić auto tuż przy plaży, a w nocy w nim spać. Powiecie – dziwactwo. Może. Ale w takim Traffiku, prawie jak w kamperze – tylko kibelka brak. Nie dość, że w dzień na wygodnych, skórzanych fotelach trudów w podróży nie sposób odczuć, a podczas jazdy da się normalnie pracować – oczywiście z foteli tylnego rzędu wyposażonych w stoliczek, to jeszcze można się zatrzymać, rozłożyć łóżko o długości 190 cm i przespać w całkiem znośnych warunkach. Ok, jeśli mam marudzić, to podłoże do spania mogłoby mieć mniej „wybuleń”, to znaczy – elementy składowe mogłyby się składać z większą precyzją.
Drugi minus poważniejszy – rozłożenie tego „łóżka” trochę zajmuje i nie przebiega zupełnie bezboleśnie. Fotele, kanapa, rozsuwane siedzisko – wszystko to jest bardzo ciężkie i wątpię, że kobieta, która nie ćwiczy zapasów czy cherlawy hipster sobie z tym zadaniem poradzili.
Po liftingu
Traffic był już nie raz obecny na motopodprad.pl. W końcu dostępny jest w salonach od 2014 roku. W połowie zeszłego roku poddano go niewielkiej kuracji odmładzającej – i taki właśnie egzemplarz trafił w moje ręce. Zmieniono wygląd przodu, wprowadzono LED-owe światła do jazdy dziennej, a we wnętrzu miłośnikom elektroniki zaserwowano nowy system multimedialny współpracujący z Android Auto i Apple CarPlay. Producent obiecuje też, że zastosował trwalsze obicia foteli.
Dwulitrowe silniki diesla spełniają teraz normę emisji spalin EURO 6d-Temp, a za zmianę biegów może być odpowiedzialna 6-stopniowa, automatyczna przekładnia EDC dwusprzęgłowa Getrag (ciekawy jestem jak jeździ).
Pasażerowie tylnej części mogą za to korzystać teraz z gniazda 230-woltowego oraz złącza USB.
Do meritum
Jak na auto służące do pracy nie można odmówić mu urody. Elegancka linia boczna ubrana została w efektowne przetłoczenia. Na kołach znalazły się atrakcyjnie wyglądające alufelgi, a dach nad kierowcą nie jest już tak wyłupiasty jak w poprzedniku.
Nie inaczej jest we wnętrzu. Deska rozdzielcza została dobrze rozplanowana. Trudno nie zauważyć na niej wspólnych elementów z innymi autami koncernu. Zegary i obudowa multimediów pochodzą z Clio poprzedniej generacji, przyciski do otwierania szyb, przełączniki kierunkowskazów spotkacie w każdym Renault – identyczne miałem w swojej Lagunie. Panel obsługi nawiewu i klimatyzacji został przeniesiony z Dacii.
Całokształt jest miły dla oka, a wszystko, choć wykończone dość twardym plastikiem i pod dotykiem się nie ugina, sprawia wrażenie solidnego i przyjemnego. Kierownica, którą wykonano ze skóry ekologicznej nie dość że pewnie leży w dłoniach, to wcale nie przyczynia się do ich nadmiernej potliwości. Jednym słowem bardzo łatwo się w tym aucie kierowcy odnaleźć – wszystko jest pod ręką, a obsługa każdego przycisku i przełącznika jest wręcz trywialna.
Przestrzeń
Właśnie – przestrzeń. To chyba najważniejszy aspekt w Renault Trafic. Jest jej mnóstwo w każdym z trzech rzędów siedzeń, a także w… bagażniku. Spokojnie można w 7 osób pojechać na dwutygodniowy urlop i nikt nie będzie musiał się ograniczać w ilości spakowanych po brzegi toreb. Do tego w każdym rzędzie siedzi się wygodnie, jest mnóstwo miejsca na nogi i głowę.
Siedzący obok siebie pasażerowie w ostatnim trzecim rzędzie nie będą narzekać na bliskość łokcia sąsiada. W dwóch pierwszy rzędach mamy jedynie po dwa miejsca, co powoduje, że jazda przebiega w królewskich wręcz warunkach. Fotele zapewniają komfort znany z francuskich samochodów – jest miękko, może trochę za bardzo, ale za to siedziska i oparcia są potężnych rozmiarów. Kończąc temat wnętrza, o osobowym przeznaczeniu pojazdu świadczą liczne, dość głębokie schowki, a jedyny minus, jaki potrafię zanotować to wspomniane już dość ciężkie siedziska, które czy to przy wyjmowaniu czy składaniu wymagają użycia dużej siły.
No to jazda
Przyznam, że lubię duże auta, tę wysoką pozycję za kierownicą i poczucie, że jestem królem drogi. I po raz kolejny muszę to powiedzieć, że wrażenia zza kierownicy Trafica, który – i wcale tego nie ukrywa – jest wołem roboczym, są naprawdę bardzo pozytywne.
Tym wielkim, 5.4-metrowym monstrum jeździ się naprawdę wyśmienicie. Po pierwsze widoczność w każdą stronę, poza tyłem, ale tu pomaga kamerka cofania, jest dobra. Siedzi się wysoko, kierowcy z naprzeciwka nie oślepiają, mało który samochód może zasłonić drogę przed manewrem wyprzedzania.
A do tego zachęcają też osiągi. 350 Nm dostępne już przy 1500 obr./min, a pierwsza setka na prędkościomierzu pojawia się już po niespełna 11 sekundach! I to wszystko rozwijane jest przez dwulitrowy silnik (w podstawowej, 95-konnej mamy nadal 1.6 dci). Autostradowe prędkości nie tylko go nie męczą, on je uwielbia. Przy rozsądnym obchodzeniu z gazem, Renault zużywa też niewielkie ilości paliwa. 6 litrów ropy poza miastem i 9,5 w mieście to wyniki absolutnie osiągalne przez każdego kierowcę. Miłośnik ecodrivingu jeszcze trochę z nich utnie.
Skrzynia biegów działa bardzo sprawnie, nie haczy, a dzięki trzem pierwszym dość krótkim przełożeniom rozpędzanie w warunkach miejskich to przyjemność. Zestopniowanie przekładni przydaje się też w mniej przyjaznych dla samochodu miejscach – np. w grząskim terenie. W Traficu mamy nawet przycisk „droga gruntowa”, po wciśnięciu którego elektronika auta dba o lepszą przyczepność poza asfaltem. Zaryzykuję twierdzenie, że gdyby Renault dołożyło tu napęd 4×4 to Trafic szedłby po piachu jak taran, zostawiając w tyle niejedną prawdziwą terenówkę…
Podsumowując
Trafic jest nie tylko duży, skuteczny na drodze, wystarczająco mocny, żeby przejechać po nieutwardzonej drodze bez strachu, ale też w każdych tych warunkach zapewnia komfort na wysokim poziomie. Nie czuć w nim masy, nie ma też wrażenia pustej paki, jak to bywa w dostawczakach (nie wiem jak wygląda ta kwestia w wersjach towarowych).
Nie męczy się w długich trasach i przekonuje niskim spalaniem, więc na 80-litrowym baku można pojechać daleko bez zbędnych postojów. Gdybym więc szukał vana, który potrafi nie tylko przewieźć mnie z punktu A do B, jest maksymalnie, jak na możliwości tego typu auta luksusowy, a przy tym nie razi ceną, na pewno wziąłbym pod uwagę Renault Traffica.
Tylko to połączenie skóry, stoliczków do pracy i rozkładanego łóżka, które tak naprawdę może służyć jedynie do drzemki przemęczonego kierowcy jakoś mi w połączeniu nie pasuje. Dla mnie przygoda niekoniecznie musi odbywać się w luksusowych warunkach.
Gdyby tak pojechać nim w Bieszczady… W trampkach. O tak!
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 8] |
Przyspieszenie: | [usr 8] |
Jazda: | [usr 9] |
Zawieszenie: | [usr 9] |
Komfort: | [usr 9] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 8.3 text=”false” img=”06_red.png”] (83/100) |
Renault Trafic SpaceClass
Dane techniczne Renault Trafic SpaceClass
Dane techniczne:
Silnik: R4, Turbo diesel
Pojemność: 1997 cm³
Moc: 146 KM przy 3500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 350 Nm przy 1500 obr/min
Skrzynia biegów: manualna, sześciobiegowa
Cena: od 162 800 zł (w salonach panują obecnie spore promocje)