Znaczenia słowa talisman jest wiele. Najczęściej jest rozumiane jako magiczny amulet, wyjątkowy przedmiot czy po prostu pamiątka, którą nosimy zawsze ze sobą, by odpędzić złe czary. Francuska marka Renault ma swój własny Talisman. To dobrze znane auto, które jakiś czas temu zastąpiło Lagunę. Czy kombi klasy średniej może być dla Renault prawdziwym amuletem szczęścia? Sprawdziłem to podczas 10-dniowego testu.
Garść historii
Pierwszy raz samochód został zaprezentowany w 2015 roku. Podczas targów motoryzacyjnych we Frankfurcie zaprezentowano dwie wersje nadwoziowe: sedan oraz kombi o nazwie Grandtour. W dużym uproszczeniu można rzec, że Renault Talisman w pewien sposób odwołuje się do prototypu Talisman Concept. Wspomniany prototyp został zaprezentowany niemal 20 lat wcześniej – w 1995 roku. Oficjalna, produkcyjna wersja samochodu powstała na nowej platformie podłogowej Renault-Nissan Common Module Family CMF-CD. Po 5 latach od rozpoczęcia produkcji Renault Talisman przeszedł delikatny lifting.
Szczypta dobrego smaku – wygląd zewnętrzny
Stylistykę i część technicznych rozwiązań Renault Talisman współdzieli z modelem Espace piątej generacji. Po przeprowadzonym liftingu zmieniło się niewiele. Dla śledzących uważnie motoryzacyjny rynek nie będzie nowością fakt, że zmianą uległy tak naprawdę zaledwie dwa elementy – zderzak przedni oraz atrapa chłodnicy. Dodano także lepsze, matrycowe reflektory LED. Zapytacie mnie – dlaczego Renault zdecydowało się jedynie na kosmetyczne zmiany? Odpowiedź jest prosta: Talisman mimo swoich wymiarów nie wygląda ociężale. To samochód, który już przed liftingiem mógł się podobać. Można powiedzieć, że auto ma całkiem lekką sylwetkę w przeciwieństwie do niektórych rynkowych konkurentów, jest szykowne a patrząc od przodu ma w sobie odrobinę agresji. Ciemny lakier testowanej wersji świetnie kontrastuje z dużą ilością chromu. Znajdziemy go nie tylko na atrapie chłodnicy ale również wzdłuż klapy bagażnika czy jako obramowanie szyb. Całości dopełniają charakterystyczne dla Renault felgi ze stopów lekkich. Takie kombi po prostu może się podobać.
Czar wnętrza
Wnętrze testowanego Renault Talisman zaskakuje na kilka sposobów. Komfort to słowo, które zawsze kojarzymy z samochodami francuskimi. W tym przypadku jednak Talisman wyznacza zupełnie inne, nowe trendy w tym zakresie. Ilość miejsca szokuje. Używając słów – „miejsca dla nikogo nie zabraknie i można śmiało podróżować z pięcioma osobami na pokładzie”, to jakby nie powiedzieć nic. Duże przednie fotele stawiają na wygodę. Są nie tylko elektrycznie sterowane ale również chłodzone i podgrzewane. Największym ich atutem jest możliwość skorzystania z subtelnego masażu. To tylko dowód na to, że w podczas podróży Renault możemy poczuć się odprężeni i zrelaksowani.
Podobnie dobre wrażenie mam o tylnej kanapie. Siedzisko nie jest za krótkie a kąt nachylenia oparcie jest odpowiedni. O odpowiednią temperaturę w tylnej części samochodu dba nawiew, pod którym umieszczono gniazda USB. Projekt deski rozdzielczej jest łudząco podobny do innych modeli francuskiego producenta. Cieszy dobra jakość materiałów i bardzo dobre spasowanie elementów. Pewne wątpliwości budzi za to jakość skórzanej tapicerki. W samochodzie o przebiegu poniżej 30 tysięcy kilometrów drobne przetarcia nie świadczą dobrze o tym elemencie. Zupełnie inaczej zachowuje się skóra na kierownicy. Jest miękka w dotyku i nie pęka.
Na koniec zostawiłem najlepsze. To bagażnik. Pod ciężką klapą kryje się prawdziwie ogromny kufer. Nawet pięcioosobowa rodzina nie powinna mieć problemów ze spakowaniem bagaży na tygodniowy urlop. 572 litry pojemności to wartość która stawia Talismana w czołówce aut w swojej klasie. Jak dodamy do tego płaską podłogę, regularny kształt, niski próg załadunku oraz roletę, która odsłaniamy na tzw. klik (patent przyjęty od Skody) to mamy wręcz czary. To bagażnik idealny.
Kilka detali – o to zadbano
Zarówno ja, jak i pasażerowie, którzy dzielnie znosili radość (a niekiedy trudy) kilkudniowego testu zwróciliśmy uwagę na kilka detali. Zaczynając od kierowcy. Cieszy dobrze leżąca w dłoniach kierownica. Jest spłaszczona u dołu, ale odnosi się wrażenie, że przeładowano ją przyciskami. Nic bardziej mylnego. Już po chwili bez trudu odnajdowałem właściwy guziczek.
Cieszy również duży ekran nawigacji, dobre multimedia z Android Auto oraz kilka naprawdę przydatnych systemów bezpieczeństwa. Czujnik deszczu, czujnik zmierzchu to dzisiaj standard. W Renault oba działały bez zarzutu. Nie zapomniano o ergonomii. Tradycyjny panel klimatyzacji to rozwiązanie, które jest mi bliższe niż sterowanie dotykowe na dużych ekranach. Być może jestem staroświecki, oporny na nowe trendy, ale rozwiązanie, które znalazłem w Talismanie po prostu było dla mnie wygodniejsze i prostsze w użyciu. Koniec, kropka.
Pasażerowie tylnej kanapy docenili chowane w drzwiach rolety tylnych szyb (koniec z nieestetycznymi osłonkami na szybę które zostawiają brzydkie ślady), a subtelnie schowane zaczepy Isofix nie tylko nie zniszczyły naszych spodni, ale też były łatwo dostępne w razie potrzeby. Bardzo dobre wrażenie o dodatkach uzupełniły kamera cofania o naprawdę dobrej jakości obrazu i dobrze skalibrowane czujniki parkowania. Słowa pochwały należą się również za prawidłowo działający system bezkluczykowy. Renault z modelem Talisman jest w tym względzie bezkonkurencyjny. Otwieranie/zamykanie auta z kluczykiem w kieszeni działało wzorowo – brawo.
Odrobina dziegciu – drobne wpadki
Nie ma samochodów idealnych. Wybierając samochód szukamy takiego, który spełnia nasze kryteria. Nie oznacza to jednak, że w oczach innych nie posiada wad. Tak też jest z Talismanem. Pomimo wyjątkowego komfortu, ogromnej przestrzeni i wreszcie dobrego wykonania znalazłem także drobne bolączki. Rodzinny, wygodny samochód ze skrzynią automatyczna od razu kojarzy się z długimi trasami. Bo po to właśnie został stworzony. Nieco inaczej jest z testowanym Renault. Wszak to samochód idealny na trasę, ale jest jedno ale. To mały zbiornik paliwa. Zatankowany pod sam korek Talisman dysponuje zasięgiem około 600 km w trybie pozamiejskim. To nie jest dobra wiadomość.
Całkiem oszczędny i żwawy silnik oraz rozsądne operowanie gazem niewiele tu zmienia. Realne zużycie paliwa wynosi około 6,7 l na 100 km. Na wynik te złożyły się autostrady – 40% dystansu (jazda z maksymalną dozwoloną prędkością – 140 km/h), trasy pozamiejskie – 40% dystansu, resztę zaś stanowiła jazda po mieście. Patrząc na wspomniane dane, gabaryty auta oraz mocne obciążenie osiągnięty wynik należy uznać za co najmniej dobry. Ten dobry wynik psuje wspomniany wyżej mały zbiornik paliwa. Mając w planach dalszą podróż lepiej zawczasu poszukać dostępnych stacji benzynowych.
Mieszanka komfortu i ospałości
Testowany Renault Talisman po liftingu wyposażony został w nowy silnik o niskiej pojemności i całkiem dużej mocy. Czterocylindrowa jednostka o pojemności 1,3 litra z serii TCE dysponuje mocą 160 KM. Całość zesparowano z automatem EDC. Moment obrotowy wynoszący 270 Nm przy 1800 obr/min też nie jest złym parametrem. Pomimo tego rozpędzenie tego ważącego niemal półtorej tony auto nie jest łatwe. Suche fakty mówią co innego niż rzeczywistość. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmować powinno 9,1 s. Myślę, że parametr ten udało się uzyskać tylko i wyłącznie w warunkach testów laboratoryjnych.
W pełni obciążone auto wraz z kompletem pasażerów jest dosyć ospałe. Nie pomaga tu także nieźle działająca skrzynia automatyczna o 7 przełożeniach. Talisman nie jest typem sprintera i udowadnia to na każdym kroku. Zawieszenie dba o komfort podróżujących i nie lubi nagłej zmiany kierunku jazdy. Szybkie pokonywanie zakrętów nie należy do przyjemności a mocno wspomagany układ kierowniczy poddaje w wątpliwość to co dzieje się z przednią osią. Komfort wybierania nierówności niesie za sobą przykre konsekwencje. Przy nieco za szybkim pokonywaniu większych progów zwalniających można w łatwy sposób obetrzeć dolną część zderzaka. Na szczęście Talisman nie ma zbyt długiego przedniego zwisu przez co sytuacja nie zdarza się nagminnie. Podsumowując: Talisman to długodystansowiec. Najlepiej czuje się na autostradzie z włączonym tempomatem.
Podsumowanie
Pomimo bardzo dobrej opinii o samochodzie, Talisman nie jest magicznym amuletem Renault. Świadczą o tym niezbyt dobre wyniki sprzedaży, a także spekulacje o braku następcy po zakończeniu produkcji obecnego modelu. Tak naprawdę nie wiem z czego wynika słaba pozycja modelu na rynku. Talisman to w końcu bardzo dobre, komfortowe i przestronne auto. Ma świetne wyposażenie, niezły automat i całkiem oszczędny silnik. Jak każde auto ma też drobne niedociągnięcia. Dziesięć dni z Renault Talisman utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest to auto z którym mógłbym zostać na dłużej. A na te drobiazgi przymknąłbym po prostu oko.
Tekst i zdjęcia: Paweł Oblizajek
Wygląd: | (9 / 10) |
Wnętrze: | (9 / 10) |
Silnik: | (6 / 10) |
Skrzynia: | (7 / 10) |
Przyspieszenie: | (7 / 10) |
Jazda: | (7 / 10) |
Zawieszenie: | (9 / 10) |
Komfort: | (9 / 10) |
Wyposażenie: | (8 / 10) |
Cena/jakość: | (8 / 10) |
Ogółem: | (79/100) |
Renault Talisman – dane techniczne:
Silnik: R4, benzynowy z turbo
Pojemność: 1332 cm3
Moc: 160 KM
Maksymalny moment obrotowy: 270 Nm przy 1800 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-biegowa EDC
Napęd: na przednie koła
0-100 km/h: 9, 1
V-max: 205 km/h
Zbiornik paliwa: 51 l
Cena: od 133.900 złotych