Talisman, mimo swoich niezaprzeczalnych zalet, nie stał się rynkowym przebojem. Renault na ratunek swojego średniaka wsadziło pod jego maskę mocną benzynę. Czy to był dobry zabieg?
Przede wszystkim należy sobie zadać pytanie, dlaczego tak długo Francuzi kazali czekać na mocną benzynę pod maską swojej flagowej limuzyny? Silnik 1.6, choć udany, nie jest w stanie zapewnić tej klasy autu oczekiwanych osiągów. 1.8, zapożyczony prosto z Megane R.S i Alpine A110, zmienił zasady gry. Szkoda, że nie obyło się bez zgrzytów…
S-Edition, czyli elegancka, sportowa czerń
Jednego na pewno Talismanowi nie można odmówić – bez względu na wersję, wygląda świetnie. Nowocześnie, groźnie, elegancko. No i jest prawdziwym średniakiem. Nie suvem, nie crossoverem, tylko kombi lub sedanem, a takich aut – niestety coraz częściej brakuje (Ford niedawno zdecydował o zaprzestaniu produkcji Mondeo…).
Inna zupełnie sprawa, jak mocno średniaki urosły. Jak postawicie Talismana przy Lagunie pierwszej generacji, to zauważycie jak wiele zmieniło się w motoryzacji przez dwadzieścia pięć lat. Jak miałem 10 lat to kolega ojca miał taką Lagunę. Wtedy to było auto. Wydawało mi się ogromne i piękne. A dziś? Jedynka wygląda jak niedorozwinięty, zasuszony ze starości kuzyn. Talisman jest znacznie szerszy, o wiele wyższy i dłuższy. Nawet przy Lagunie III jego postura robi wrażenie.
W wersji S-Edition czarny lakier udekorowany czarnymi felgami nadaje mu powagi i każe zastanawiać się, co auto ma pod maską.
Wnętrze
Tu również dominującym kolorem jest czerń. Czarna skóra i elementy obszyć przeszyte są czerwoną nicią, co oczywiście odnosi się do sportu i dobrze przegryza się z panującą we wnętrzu elegancją.
Talisman jest autem bardzo wygodnym i całkiem nieźle spasowanym. Oczywiście tu i tam pod dotykiem do naszych uszu może dojść jakieś skrzypnięcie (szczególnie z okolic panoramicznego dachu), ale mam wrażenie, że Renault usilnie pracuje nad poprawą jakości wykonania wnętrz swoich modeli. I to się chwali.
Nie jestem fanem paneli dotykowych Renault, dlatego działanie tego w Talismanie określę mianem – przeciętne. Plus za pokrętło do obsługi między siedzeniami! Minus za wygląd – ekran nadal wygląda jak urządzenie przypadkowo dopasowane, bo akurat projektant miał wolne, a na stanie znajdowało się kilka urządzeń z przeceny w jednej z sieci hipermarketów z elektroniką. Cóż, w tej dziedzinie są o wiele lepsi (cały VAG) i ostatnio o dziwo Ford ze swoim SYNC3 (poprzednie wersje również nie za bardzo…).
Jeżeli jednak ktoś szuka luksusu, wygody, miejsca, to na pewno znajdzie to wszystko w Talismanie. Nawet ktoś, kto wcześniej jeździł modelem Safrane nie będzie zawiedziony.
Napęd i jazda
Do rzeczy, panowie, do rzeczy. Otóż tak, silnik 1.8 o mocy 225 KM nie daje, i piszę to z wielkim rozczarowaniem, żadnych emocji. Auto, owszem, jest szybkie i z łatwością połyka każdy kilometr na autostradzie, ale to wszystko. Jeśli myśleliście, że to coś na kształt Toyoty Cariny GTI, Laguny 3.0 V6 czy Passata W8 to niestety nie.
Winę za ten stan rzeczy ponosi przede wszystkim automatyczna przekładnia EDC, która o dziwo bardzo źle radzi sobie z autem. Szarpie, przeciąga, rozleniwia się zapominając, że ma do ogarnięcia całkiem sympatyczną ilość koni mechanicznych.
Druga kwestia to przewspomagany układ kierowniczy – nijak nie pasuje do auta o potencjale osiągów zbliżonych do warm-hatchów (w końcu 7,6 setki do 100 km/h to już nie przelewki). Drażniło mnie też zawieszenie. Niby twarde, ale wcale nie trzyma auta w ryzach tak, jak mogłoby się to wydawać. No i na uwagę zasługuje też krótki skok amortyzatorów. Chyba lepiej byłoby zostawić tu ustawienia komfortowe znane ze słabszych wersji.
Jednostka broni się za to świetnym spalaniem – średnie 7,5-8 litrów ze spokojnej jazdy w trybie mieszanym jest jak najbardziej osiągalne.
Werdykt
Talisman 1.8 TCe S-Design świetnie wygląda, przyciąga wzrok, ma bardzo wygodne wnętrze i wreszcie odpowiedni silnik dla kogoś, kto lubi czasami przycisnąć – w dodatku jednostka znana z mocnych aut jest tu bardzo oszczędna. Brakuje jednak pazura, a skrzynia biegów powinna być przeprogramowana.
Gdyby komuś to nie przeszkadzało, Talisman w takim wydaniu został całkiem sensownie skalkulowany – okolice 140 tysięcy złotych.
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 4] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 6] |
Zawieszenie: | [usr 5] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.8 text=”false” img=”06_red.png”] (68/100) |
Dane techniczne
Silnik: R4, turbobenzyna
Pojemność: 1798 cm³
Moc: 224 KM przy 5500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 300 Nm przy 2000 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna 7b
Napęd: na przód
0-100 km/h: 7,6 s
V-max: 240 km/h
Zbiornik paliwa: 47 l
Cena: około 142 000 zł