Niezbyt popularny model, dobrze znanej na polskim rynku marki, w specyfikacji nacechowanej prestiżem i francuskim przepychem. Brzmi dziwnie, ale na ile najbardziej doposażona wersja, największego SUVa Renault, ma rację bytu – tym bardziej, jeśli Koleos poddany został face liftingowi? Jaki to wszystko ma sens? No właśnie – o tym porozmawiamy. Zapraszam!
Prezentowana generacja Koleosa, to druga odsłona modelu. Historia zaczyna się w roku 2008 gdy pierwsze produkcyjne wcielenie modelu zostało zaprezentowane światu, jednak ze względu na zbudowanie na płycie podłogowej Nissana X-traila, a w zasadzie dzięki postawieniu na design przekonujący w dużej mierze azjatyckiego klienta – w Europie był raczej marginalnym zjawiskiem na drogach. Druga i opisywana generacja pojawia się w motoryzacyjnej rzeczywistości za sprawą 2016 roku gdy pierwsze egzemplarze zjeżdżają z taśm produkcyjnych koreańskich i chińskich fabryk. Co ciekawe, właśnie ten model produkowany jest w fabryce w Wuhan – taka ciekawostka.
Koleos z zewnątrz
Auto w porównaniu do pierwszej generacji urosło o blisko 20 centymetrów, stając się zdecydowanie rosłym SUVem. Auto kategoryzowane jest jako segment D, co do tego nie powinno być większych wątpliwości, ale co ciekawe, pierwsza generacja była charakteryzowana jeszcze jako segment C. Mierzące 467 cm długości nadwozie przeszło zatem zdecydowanie kurację zwiększenia wielkości oraz muskulatury. Patrząc na bryłę auta jednoznacznie należy stwierdzić, że nie mamy do czynienia z napompowaną popierdółką, a monumentalnym SUVem. Szczególnie widać to z przodu auta, gdzie model za sprawą faceliftingu zyskał przemodelowane lampy wykonane w technologii LED oraz drobne zmiany kosmetyczne. W zasadzie cały zewnętrzny lifting oparł się o inwestycję w zewnętrzne oświetlenie, bowiem tył również zyskał tylne lampy w tej samej technologii. Z tyłu auto zyskało również kierunkowskazy progresywne/dynamiczne, a to ciekawy i nowoczesny „gadżet”.
Koleos w środku
W środku lifting głównie widoczny jest w infotainmencie. System stał się dużo bardziej przyjazny dla użytkownika, bardziej płynny jednak od czasu do czasu i tak może on zastrajkować. Poza tym nie ma większych zmian. Na co możemy liczyć w Koleosie? Poprawna, a nawet dobra ergonomia wnętrza, dobre miękkie materiały, dobre spasowanie, jednak i tu idealnie być nie może. Podłokietnik umieszczony w tunelu centralnym trzeszczy i skrzeczy niemalże od patrzenia. Położenie ręki powoduje prawdziwą erekcję doznać dźwiękowych gównianego spasowała tego elementu. Jeśli pamiętacie jak Kadjar z początku produkcji był spasowany – to, to jest ten level. Niestety, ale to nie jest kwestia tylko tego egzemplarza, jeździłem przynajmniej trzema i wszędzie to samo.
Kolejną skuchą jest piano black, ale może na to narzekam, bo jestem totalnym antyfanem tego tworzywa? Trzecim i już ostatnim elementem do którego się przyczepię jest materiał imitujący drewno – na boczkach drzwiowych oraz przed pasażerem z przodu. Intencje były dobre, jednak efekt tak jakby ktoś wrzucił na siłę, więc dla mnie niestety na nie! Smucą przyciski kołyskowe z lewej strony koła kierownicy, które w obecnych czasach trącą już myszką. Nie czepiałbym się ich, ale przy wersji Initiale Paris nieco mam wrażenie, że sama wersja jest nieco naciągana, a powinna być w jakimś stopniu wysublimowana, mylę się?! A czym się wyróżnia Koleos w tej wersji? O tym poniżej.
Initiale Paris
Dobrze, ale co zyskujemy za sprawą „prestiżowej” wersji Koleosa? Z zewnątrz, bardziej elegancki przód z chromowanym grillem i inskrypcją wersji Initiale Paris. Idąc dalej, ramki okien okalające przeszklenia pojazdu w chromie. Detale są spójne z linią auta oraz zamysłem designu, a więc również srebrne. Z profilu, auto prezentuje 19-calowe felgi, których wzór jest specjalny właśnie dla tej wersji Koleosa.
Wewnątrz zalew odznaczeń wersji między innymi u dołu koła kierowniczego, ale również na progach oraz pomniejszych detalach. Największy sztos tej wersji to fotele. Wygodne, całkiem obszerne fotele pokryte bardzo dobrej jakości skórą zapewniają bardzo dobrą wygodę podróżowania. Poza tym wyglądają genialnie. Pikowana skóra w górnej partii oparcia, perforowana skóra na siedzisku, naprawdę Chapeau bas!
Fotele przedniego rzędu są podgrzewane, wentylowane, a ten kierowcy ma ponad to masaż. Jednak przechodząc do minusów – fotele niemal nie zapewniają trzymania bocznego, a masaż jest nieco symboliczny!
Silnik, skrzynia i dynamika
Silnikowo nie powinniśmy narzekać. Pod maskę trafił najmocniejszy, wysokoprężny motor o pojemności dwóch litrów oraz mocy 188 KM. Silnik sparowany został z bezstopniową przekładnią CVT. Moc auta na papierze może nie robi wielkiego wrażenia, ale na pewno nie można uznać go za słabego. 1,8 tony masy własnej pojazdu oraz skrzynia nieprzyjemnie kanibalizująca przyspieszenie oraz wrażenia z jazdy powodują, że pierwsza setka katalogowo pojawia się na zegarach dopiero po 10,2 sekundy. W rzeczywistości doznania są jeszcze mniej łaskawe.
Najlepiej Koleosem podróżować się będzie spokojnemu kierowcy, który sportowe porywy na drodze ma już za sobą lub jego aspiracje odeszły razem z nowym taryfikatorem mandatów. Co by nie powiedzieć, ale rozsądne operowanie gazem oraz odpowiednie warunki przejazdu powodują, że Koleos jest ekonomiczny. Wybrałem się nim w góry. Męski wypad, a więc niezbyt dużo bagażu, trzech chłopa na pokładzie. Wynik relatywnie spokojnej trasy, w okolicach 110-115 km/h, ale również korki wciąż remontowanej starej katowickiej drogi owocują spalaniem 6 litrów na każdą setkę. Jak na sporej kubatury auto – bardzo dobrze. Oczywiście miasto podbija spalanie, a to w mieście lubi już rosnąć w okolice 8.5l/100km.
Przestrzeń bagażowa
Wspomniałem, że bagażnik podczas naszego wyjazdu nie był za bardzo obciążony, ale jednak ma do tego wszelkie legitymacje. Kufer jest pojemny, a mimo katalogowej pojemności 579 litrów, którą ciężko opisać jako olbrzymią, naprawdę wystarcza. W razie potrzeby złożenie kanapy i uzyskanie prawie płaskiej podłogi powoduje otrzymanie 1795 litrów pojemności. Co istotne, bagażnik otwiera się automatycznie – z przycisku na klapie oraz również z kluczyka. Niestety, Koleos ma wysoki próg załadunku.
Podsumowanie
Koleos jako model ma do zaoferowania dużo, jednak nie jest pozbawiony wad. W moim jednak odczuciu, wersja Initiale Paris to przerost formy nad treścią. Poza fotelami, nie jestem w stanie docenić nic więcej, co daje nam ta wersją. Decyzja wydaje się o tyle prosta – Koleos tak, wersja zależy od Twojego wyboru, moim zdaniem inwestycja Initiale Paris niekoniecznie spłaci się użytkownikowi.
Tekst i zdjęcia: Bartek Kowalczyk
Renault Koleos Initiale Paris – zdjęcia:
Renault Koleos 185KM dCi 4×4 – dane techniczne:
Silnik: R4, turbo diesel
Pojemność: 1995cm³
Moc: 185KM przy 3500obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 380Nm przy 1750obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, CVT
Cena: od 167 900zł brutto, egzemplarz testowy około 193 900 zł brutto
Komentarze 1