Miejski harmider oraz wąskie uliczki nie są im straszne! Mieszczuchy nadają się jednak również w trasę i do przewiezienia całkiem sporego bagażu. Nam przyszło pochylić się nad nową generacją Clio. Zatem HI FIVE i w drogę!
Bohater testu to już piąte wcielenie miejskiego auta spod skrzydeł Renault. Mieszczuch z Boulogne – Billcourt to najlepiej sprzedający się model marki, w kraju nad Wisłą, a więc producent nie mógł dać plamy. Jest jedno ale… To co wyszło spod ręki projektantów, przeszło moje oczekiwania. Dlaczego?
Baby Megane
Z zewnątrz, co było do przewidzenia, producent ujednolicił linię modelową. Wyróżniającym motywem reprezentacji aut spod znaku Renault jest kształt przednich reflektorów, a w zasadzie tych do jazdy dziennej układających się w kształt litery C. Dzięki takiemu zabiegowi oraz nieco mniejszym gabarytom w stosunku do starszego brata na myśl ciśnie się skojarzenie Baby Megane!
Linia boczna clio piątej generacji w stosunku do czwórki nie różni się znacząco. Widoczną zmianę zanotowały lusterka, który zyskały bardziej dynamiczny kształt. Obchodząc auto w około warto chwilę uwagi poświęcić tyłowi.
Tył piątki, mimo, że przypomina poprzednika, zyskał na nowoczesności. Przekonstruowane zostały lampy, które zdecydowanie zmieniły kształt i wzór po zmroku. Zderzak również się zmienił. Przestał być prostym i mało oryginalnym akcentem designerskim. Z jego górnej części zniknęło wcięcie umożliwiające otwieranie klapy bagażnika, a powędrowało ono w okolice tablicy rejestracyjnej. Umieszczenie przycisku otwierania między światłami oświetlającymi tablice – we wnęce, poza zdecydowanym i zauważalnym zabiegiem designerskim ma również ciemniejszą stronę takiego rozwiązania. Miejsce to będzie z łatwością się brudziło, co utrudni otwieranie czystymi rękami. Można jednak wykorzystać przycisk na karcie dostępu.
Poza zmienionym designem auto poddane zostało kuracji upiększającej. Mimo, że nie mamy takich możliwości personalizacji kolorystyki auta jak w Capturze, tak na uwagę zasługuje paleta kolorystyczna nowego Clio. Nie potrafię sobie wyobrazić jak auto wyglądać będzie w białej barwie lakieru jednak z pewnością klient flotowy będzie miał takie wyobrażenie. Przy odrobinie charakteru jesteśmy w stanie pokryć nadwozie ciekawymi kolorami. Z pewnością jednym z oryginalniejszych odcieni jest ten, który nosi testowany egzemplarz – niebieski Celadon. Poza tym bezapelacyjnie rewelacyjny jest odcień Orange Valencia.
W środku Clio jakby inaczej…
Otwarcie drzwi Clio, to wstęp do nowego otwarcia dla marki. Nowe Clio poszło w zupełnie inną stronę – nie uświadczymy na pokładzie wbudowanego tabletu, który był dominującym elementem konceptu wspomnianych aut.
Wnętrze nowego Clio jest proste, ale zarazem nowoczesne. Projekt deski rozdzielczej jest ciekawie narysowany. Prosta kreska, dwukolorowa: biało-szara tonacja barwna, wykończona została pomarańczową listwą ciągnącą się przez całą jej długość. Motyw ten znajdziemy również w około lewarka zmiany biegów. Poza tym deska jest podporządkowana roli kierowcy – czyli tak jak powinno być. Instrumenty pokładowe skierowane są w kierunku kierowcy.
Na pokładzie znajdziemy pokrętła sterowania klimatyzacją i nawiewami znane z Dacii Duster z pewnymi jednak zmianami. Nad wspomnianym panelem znajdują się tradycyjne przyciski, które sterują głównymi funkcjami auta m.in podgrzewaniem foteli, zamknięciem wnętrza pojazdu, czy wywołaniem sytemu kamer pojazdu.
Podobne przyciski znajdują się po lewej stronie kierownicy – te sterują podgrzewaniem kierownicy, systemem opuszczenia pasa, sterowaniem wysokości świateł pojazdu czy intensywnością oświetlenia instrumentów pojazdowych.
System info rozrywki Clio
Nie jestem zwolennikiem tableta który nie jest wbudowany w deskę rozdzielczą, ponieważ w większości przypadków wygląda jakby ktoś o nim zapomniał i na siłę przyklejał go na gumę do żucia. O dziwo Clio przełamało moje obawy. System sterujący info rozrywką w aucie wygląda dobrze. Co więcej, do wyboru mamy dwie jego wielkości.
Pierwszy z nich to wyświetlacz o przekątnej 7 cali – taka konfiguracja jest podstawowa dla tego modelu i zagości najczęściej w biedniejszych konfiguracjach oraz będzie częstym gościem wnętrz klienta biznesowego.
Większy ekran o wielkości 9,3 cali śmielej wychyla się nad linią deski rozdzielczej. Wraz z systemem nagłośnienia BOSE wymaga wysupłania 2500 zł, ale zauważając, że taka konfiguracja dobrze rozprowadza dźwięk po aucie i gra czysto, to moim zdaniem warto dołożyć do tego wyposażenia.
System i interfejs, który gości w pojeździe jest w końcu taki na jaki liczyłem. W zasadzie nie ma porównania do minionego rozwiązania znanego z poprzedniej generacji. Interfejs jest prosty, genialny, szybki i naprawdę responsywny. Wybieranie opcji z rozbudowanego menu nie wymaga niczego więcej niż przesunięcia palcem kolejnych zapamiętanych opcji, a ponad wszystko system jest czytelny i przejrzysty.
Podobne zachwyty spadły na czytelne, elektroniczne zegary Clio. Są dowodem na to, że nie należy przekombinować, aby spełniać oczekiwania technologicznie klientów. Po obu stronach elektronicznego ekranu znajdują się czytelne wskaźniki znane już z innych modeli Renault. W centralnej części wyświetlacz który w pewnym stopniu jesteśmy w stanie spersonalizować.
Chodź gościu i rozsiądź się proszę
Przestrzeń w Clio, jak na przedstawiciela segmentu B przystało, jest limitowana. Zdecydowanie nie jest klaustrofobicznie. Z przodu komfort jest naprawdę dobry, ale rozsiadając się jak lubię, dla pasażera z tyłu miejsca na nogi jest jedynie wystarczająco. Nad głową za to miejsca jest już pod dostatkiem. Wycieczka z kompletem pasażerów na tylnej kanapie jest mało wygodna, oczywiście można, ale raczej nie aby dojechać z Warszawy do Krakowa. To mogło by być nieco męczące
Bagażnik Clio jest ustawny i pojemny… Renault w komunikatach mówi o 391 litrach czyli o 106 litrów więcej niż w poprzedniku. W V-tce mamy do czynienia z podwójną podłogą. Pod nią możemy włożyć mniejsze przedmioty, a w przypadku złożenia foteli możemy liczyć na prawie płaską podłogę. W bagażniku możemy znaleźć haczyki na torby zakupowe, ale wyjmowanie ciężkich przedmiotów może nastręczyć problemów ze względu na wysoki próg załadunku.
Clio jedziemy!
Po załadowaniu auta i przyjęciu pasażerów na pokład czas ruszyć w drogę. 1,5 litrowy diesel legitymujący się mocą 115 koni mechanicznych gwarantuje rozsądną dynamikę. Przy tym zadowala się absolutnie śladowym zużyciem oleju napędowego. Miejskie 4.5 litra przy całkowitym wymazaniu z pamięci zasad eco driivingu po dłuższym obcowaniu z tym autem nie dziwi. Oszczędne operowaniem pedałem gazu potrafi zejść ze spalaniem poniżej 4 litrów. Aby to osiągnąć producent proponuje za pomocą multi sense wybranie opcji Eco. Fajnie, że taka możliwość istnieje, nawiasem mówiąc obok trybu sport, ale przy takim zużyciu mogłoby go nie być.
Na drogach szybkiego ruchu Clio pokazuje, że ma lekki niedostatek mocy. Dynamiczniejsze wyprzedzanie chętnie widzi wyższe obroty, a zatem redukcję przynajmniej o jeden bieg. Nie jest zawalidrogą, ale do rozbujania do prędkości autostradowych po zjechaniu ciężarówki wyprzedzającej inną potrzeba chwili. Co zaskakujące przy takich prędkościach auto jest stabilne i nie jest mu straszne ” nieco” szybsze podróżowanie.
Jednak medal ma dwie strony. Clio w moim przekonaniu mogłoby nieco lepiej być wyciszone. Najwięcej dźwięków przedostaje się do uszu pasażerów za sprawą szumów z drogi. Nadkola pojazdu z tyłu i przodu pojazdu zdradzają, że o ten aspekt producent mógł bardziej zadbać. W deszczowy dzień obijająca się woda o podwozie i wspomniane już nadkola dumnie rozbrzmiewa w aucie. Dźwięki pochodzące z szumów coraz szybciej opływającego karoserię powietrza dopełniają całą gamę dźwięków, ale nie są one dominujące.
Frankly speaking
Poddane ewolucji z zewnątrz oraz rewolucji wewnątrz Clio chciałoby się powiedzieć, że wydoroślało. Moim zdaniem jednak na przekór poddano go kuracji odmładzającej. Nie jest już nudnym autem dla starszego Pana lub przeciętnego użytkownika. Tym modelem Renault krzyczy: mam charakter i dobrze mi z tym. To auto jest obowiązkową pozycja segmentu B, którą musisz poznać, jeśli szukasz takiego nowego samochodu. Zrób to, żeby z czystym sumieniem móc powiedzieć, że źle zrobiłeś, że nie wybrałeś tego auta do swojego garażu!
Tekst i zdjęcia: Bartek Kowalczyk
Renault Clio – punktacja
Wygląd:
|
[usr 9]
|
Wnętrze:
|
[usr 10]
|
Silnik:
|
[usr 9]
|
Skrzynia:
|
[usr 9]
|
Przyspieszenie:
|
[usr 8]
|
Jazda:
|
[usr 8]
|
Zawieszenie:
|
[usr 8]
|
Komfort:
|
[usr 9]
|
Wyposażenie:
|
[usr 10]
|
Cena/jakość:
|
[usr 10]
|
Ogółem:
|
[usr 8.8 text=”false” img=”06_red.png”] (88/100)
|
Renault Clio – zdjęcia
Renault Clio – dane techniczne
Silnik: R4, turbodiesel
Pojemność: 1461cm³
Moc: 115 KM przy 3750 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 260 Nm przy 2000 obr/min
Skrzynia biegów: manualna, sześciobiegowa
Cena: od 46 900 zł, testowany 78 300 zł