Są auta, które nie przyspieszają bicia serca, ale również nie obciążają domowego budżetu w większym stopniu. Jeśli również przedstawiciel tej grupy jest atrakcyjny stylistycznie, a pod strzechy trafia sporo systemów wspomagania kierowcy oraz nowoczesne gadżety, to mamy solidny przepis na dobre auto na co dzień! W tej grupie na pewno znajduje się Renault Clio V generacji, tym razem poddany faceliftingowi! Zapraszam na test!
Zmiany, zmiany, zmiany…
Facelifting nie wywrócił designu auta do góry nogami. Z tyłu prawie niewidoczny, gdzie zmianie głównie uległy klosze lamp. Osobiście uważam, że mniej pasują do auta, a samym wyglądem przypominają mi lexus look’i, na które moda mam nadzieje bezpowrotnie przeminęła. Może w Clio nie są one aż tak wieśniackie, ale jednak nie trafiają one w moje gusta. Obiektywnie przyznam, że kuperek Clio starzeje się jednak z godnością i wciąż nie można mu nic zarzucić. Może tylko mi on przeszkadza, ale przycisk otwierania klapy został na swoim miejscu, a więc ręce dotykające górnej części ramki tablicy rejestracyjnej będą zbierać drogowy brud.
Z przodu dzieje, oj dzieje się. Clio traci typowy wygląd charakteryzujący gamę modelową francuskiego producenta minionych lat. Reflektory z dziennym światłem wpisanym w kształt litery C ustępują miejsca agresywnej stylistyce w postaci w pełni LEDowych lamp przednich ze światłami dziennymi w kształcie grotu strzały, biegnące w dół zderzaka oraz ścielące się gęsto przy wlotach powietrza . Poza tym wygładzone linie ustępują mocnej kresce, dynamicznym ostrym kształtom, które podkreślają wyraźnie rozrośnięty grill Clio V po FL.
Trzeba przyznać, że w tej strategii jest metoda. Wyraźnie wzbogacony stylistycznie przód stanowi solidną przeciwwagę dla nieco przyziemnego tyłu. Na marginesie dodam, że Cliówka może oferować jeszcze więcej z przodu, ale aby tego dokonać, trzeba spędzić nieco więcej czasu w konfiguratorze oraz wydać nieco więcej PLN. Obiektywnie i po żołniersku – udany facelifting, na piątkę z plusem!
A jak we wnętrzu?
Na wnętrze nie starczyło zapału lub nie ma co ideału poprawiać. Mimo, że Clio V w momencie rynkowego debiutu deklasował poprzednią generację Cliówki, tak z biegiem lat można by wprowadzić drobne zmiany tu i ówdzie! Producent zdecydował się na ujednolicenie zegarów w ramach koncernu i tak na wyświetlaczu przed oczami kierowcy pojawiają się zegary znane z modeli Austral, Arkana ale nawet hybrydowych wersji Clio przed FL.
Ja jednak oczekiwałem, że w przypadku wersji LPG, trącący już myszką przycisk przełączania się pomiędzy paliwem gazowym, a benzyną wreszcie trafi w gusta detalistów i zaproponuje nowe rozdanie. Niestety nie! Co więcej oczekiwałem, że pokrętła klimatyzacji, nawiewów trafią na śmietnik historii i zostaną zastąpione stylistycznym rodzynkiem. Animuszu nie dodają też bardziej miękkie i przyjemniejsze plastiki. Ale wiesz co? To tylko trochę mojej czepliwości. Clio V po faceliftingu, a również przed, oferują bardzo przyjemne wnętrze, które sprosta wymaganiom użytkowników. Może bardziej wysublimowane gusta ponarzekają tu i tam, ale czy naprawdę trzeba być tak kąśliwym?
Ekonomia
Auto wybrałem nieprzypadkowo. Jako destynację mojego testu wybrałem czeską Pragę, a więc dystans do przemierzenia nie byle jaki – blisko 650 km drogi oraz 8 godzin jazdy. W tym środowisku sprawdziliśmy spalanie oraz samą wygodę podróżowania. W kwestii tego pierwszego aspektu – bak benzyny ma pojemność raptem 39 litrów, a butla gazu pomieści jedynie 32 litry. Biorąc jednak pod uwagę niewielkie spalanie i na LPG, i na benzynie tak łączony zasięg to ponad 1000 km.
Przechodząc do szczegółów spalania to większość drogi pokonałem na gazie. Spalanie na błękitnym paliwie jest zróżnicowane i w skrajnych warunkach, poza obszarem zabudowanym można zejść do niecałych 7 litrów na 100 km. W normalnych warunkach, miejskich i korków następuje wzrost spalania do nieco ponad 10 litrów. Mi w podróży do Czech udało się zatrzymać wskazania komputera na poziomie 7,9 litra na 100 km. Oznacza to, że koszt przejechania każdej setki średnio wynosił niecałe 18,20 zł (cena litra gazu to 2,3 zł).
W kwestii benzyny to unikałem używania tego paliwa – wiadomo, ze względu na koszty. Niepotrzebnie, bowiem pod względem spalania wychodzi nawet lepiej niż gaz. Oczywiście uwzględniając koszt benzyny nie jest już tak kolorowo. Przechodząc jednak do szczegółów – poza miastem trzycylidnrowy silnik spali niewiele ponad 5 litrów na setkę, w mieście już nieco ponad 7, aby na trasie uśrednić spalanie – mi udało się osiągnąć 6,1 litra na 100 km. Średni koszt wynosi więc 38,80zł. (cena litra benzyny to 6,35 zł)
Wygoda podróżowania
Nie jestem zwolennikiem wielu postojów podczas jazdy, ale niezdrowo byłoby pokonać od strzała 650 km. Tak więc zaplanowane dwa postoje służą rozprostowaniu nóg oraz łykowi kawy. Fotele, a w zasadzie tyłki kierowcy i pasażera przednich siedzeń nie narzekały na brak wygody, było optymalnie, czego jednak nie można powiedzieć o trzymaniu bocznym, które występuje w znikomym stopniu. Siedzenie z tyłu nie należało jednak do najprzyjemniejszych doznań. Kanapa, a w zasadzie położenie oparcia jest odpowiednie na krótkie odcinki, podróże ponad 300-350 km mogą okazać się jednak mało komfortowe.
Dynamika, zawieszenie oraz układ kierowniczy
W kwestii spalinowego serca – trzycylidrowy motor generuje 100 KM na gazie oraz 90 KM na benzynie. Auto ma masę niewiele ponad 1200 kg, a więc stosunek mocy do masy jest przyzwoity. Czuć jednak, że auto jest stworzone do statecznej, rozważnej jazdy. Clio rozpędza się do pierwszej setki w czasie niespełna 12 sekund, wyprzedzanie więc trzeba odpowiednio zaplanować, zredukować bieg lub nawet dwa oraz rozpędzić się na swoim pasie. Po rozbujaniu się na ekspresówce czy autostradzie do prędkości przelotowej Clio jedzie pewnie, wyciszenie jest na odpowiednim poziomie, a jedyne co może nastręczyć przykrości to moment gdy trzeba umykać na prawy pas i wytracać prędkość aby zejść z drogi innym kierowcom. Wówczas powrót do stabilnej prędkości trochę trwa, jest więc nieco nużące jak wyprzedzanie!
Pamiętam pierwsze jazdy tym modelem, które miały miejsce w malowniczej scenerii Dolnego Śląska! Doceniłem wówczas zawieszenie, którego resorowanie jest sprężyste, więc doznania są jak najbardziej dobre, może poza przejeżdżaniem przez „śpiących policjantów” gdzie zawias potrafi nieładnie odbić. Ogólnie komfortowo i wygodnie, ale nie do końca jestem fanem układu kierowniczego gdzie brakowało mi precyzji. Wspomaganie jest całkiem silne, mi to odpowiada, a biorąc pod uwagę charakter auta nie mogło być chyba inaczej.
Podsumowanie
Clio V po faceliftingu to wciąż bardzo udane auto, które nie bez powodu zasługuje na miano bestsellera marki. Przeprowadzony FL zmienił nieco postrzeganie auta, wprowadzając nutkę sportowej agresji. Gdyby wyczekiwane zmiany dotknęły również środek byłoby już genialnie! Zespół napędowy, przy współpracy z błękitnym paliwem, oferuje możliwość przejechania drogi z Warszawy do Rzeszowa i z powrotem, przy niewielkim spalaniu i wydatkach na 100 km porównywalnymi z kosztem kawy na stacji.
Tekst i zdjęcia: Bartek Kowalczyk
Renault Clio 5 FL – zdjęcia:
Renault Clio 5 FL – dane techniczne:
Silnik: R3, turbo benzyna
Pojemność: 999 cm³
Moc: LPG: 100KM przy 4600 obr/min, Benzyna 90KM przy 4800 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: LPG: 170Nm przy 2000 obr/min, Benzyna: 160Nm przy 2100 obr/min
Skrzynia biegów: manualna, sześciostopniowa
Cena: od 78 600 zł brutto, egzemplarz testowy około 87 300 zł brutto
…”bród”?
Dzięki – poprawiamy!