Nowy Renault Captur wszedł na rynek z przyjemną świeżością. Niezły wygląd, ciekawy środek, a także szeroka gama silnikowa. Również ta na czasie, czyli hybrydowa. W naszym teście wersja E-tech plug-in.
Ubiegłej zimy sprawdzałem na dłuższym dystansie hybrydowe Renault Clio. Była to standardowa wersja bez dużych akumulatorów ładowanych z przydomowego gniazdka lub publicznej ładowarki. To ograniczało zasięg auta do kilku km na prądzie, ale zauważalnie obniżało spalanie. W Capturze Renault poszło krok dalej…
Nie zapomnij mnie naładować
Nie da się ukryć, że hybrydy plug-in głównie mają sens w mieście i to dla użytkownika, który ma gdzie ładować swoje auto. Nieważne czy z gniazdka domowego garażu czy ładowarki w pracy. Dzięki temu samochód naprawdę jest ekonomiczny i można na komputerze dostrzec nawet 5 litrów na 100 kilometrów co jest bardzo obiecującym wynikiem.
Gdy rozładujemy 9,8 kWh baterie to sytuacja jest trochę gorsza, ponieważ wówczas średnia to 7-8 litrów. Wynik ten niebezpiecznie rośnie zwłaszcza na autostradzie i poza miastem.
Wracając jednak do polskich metropolii deklarowany zasięg przez producenta na samym prądzie to nawet 65 kilometrów. Mówiąc wprost jest to dość życzeniowe, ale w pełni naładowanym Capturem można przejechać 40-50 kilometrów. Oczywiście o ile nie sypie śniegiem i nie mamy -15 stopni Celsjusza.
Jazda na prądzie
W ulicznym otoczeniu Capturem jeździ się naprawdę przyjemnie. Wszystko działa w aucie dość lekko i komfortowo. Układ kierowniczy przyjemnie koreluje z kierowcą, zawieszenie przestawione jest w stronę komfortu, a kłowy automat (15 przełożeń) nie sprawia trudnych problemów.
Takie ustawienia samochodu sprawiają, że Capturem chce się toczyć z kilometra na kilometr. Taka jazda pozwala też korzystać z baterii i jazdy na prądzie. Tak więc korki lub snucie się po parkingu albo do najbliższego sklepu jest naprawdę ekonomiczne.
Renault Captur zaskakuje ceną
Gorzej jednak, że takie oszczędności wymagają sporego wkładu początkowego. Captur z całą technologią hybrydową kosztuje aż 132 tysiące złotych. To dużo, zwłaszcza porównując do konwencjonalnych wersji. Ceny Renault Captur startują od prawie połowę mniejszej sumy – 73 900 zł, więc sami przyznacie, że różnica jest spora.
Nasz egzemplarz dodatkowo był nieźle wyposażony. Kamera wspomagająca cofanie i parkowanie, systemy bezpieczeństwa z aktywnym tempomatem lub asystentem pasa ruchu, a także nowoczesny system infomedialny sprawiły, że do powyższej kwoty trzeba było jeszcze z 10 procent dopłacić.
160 KM brzmi dumnie
Samochody elektryczne i hybrydowe zazwyczaj w dolnych prędkościach są fenomenalnie szybkie. Niestety w tym przypadku silnik spalinowy to wolnossąca jednostka benzynowa o mocy 90 KM i pojemności 1,6 litra. To ten motor wspiera elektryczny silnik (67 KM) zamontowany z przodu. Co ciekawe to nie koniec, bo pojawiło się jeszcze jedno elektryczne narzędzie o mocy 20 KM.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Sumując mamy 160 KM i 205 Nm co przekłada się na niezbyt mocne osiągi. Do setki auto rozpędza się w ponad 10 sekund, a prędkość maksymalna kończy się przy 173 km/h. Stąd moja opinia, że autem dobrze się toczy (jest wtedy cicho i przyjemnie).
Renault Captur – wygląd
Mimo, że sylwetkowo nowy Captur nie zmienił się znacząco, to jego projekt nadwozia zyskał kilka ciekawych elementów. Mamy inne reflektory z przodu i z tyłu oraz sporą atrapę chłodnicy. Nadal auto zawieszono wyżej i nadwozie ma sprawiać podwyższonego. To droga, którą ostatnio kochają producenci, więc po co wycofywać się ze sprawdzonego i popularnego segmentu crossoverów.
W środku nowy Captur to kopia świeżego Clio 5 generacji. W miejscu centralnym pionowy ekran działający na zasadzie smartfona i kolorowe wnętrze. Pomarańczowe wykończenie wraz z ciemnymi plastikami komponuje się bardzo dobrze.
Francuzi nie kombinowali tutaj z obsługą auta, więc wszystkie najważniejsze funkcje znajdziemy również pod ekranem dotykowym, a tajemniczy przycisk EV pozwoli na włączenie trybu elektrycznego. Oczywiście, czy to się wydarzy stwierdzi sam samochód.
Tajemnicza szuflada
Jeśli chodzi o względy praktyczne, to niestety Captura dosięgła zmora elektrycznych aut. W małym nadwoziu trzeba było znaleźć miejsca na akumulatory. Ucierpiał na tym bagażnik, ponieważ kufer tego samochodu ma w tej wersji tylko 265 litrów, a to marny wynik na tle tego segmentu.
Na szczęście przed fotelem pasażera z przodu schowek został tajemniczą szufladą, która jest naprawdę pojemna. Dzięki innemu umiejscowieniu zawiasów mieści ona dużo więcej niż standardowy schowek z przodu.
Technologia hybrydowa w Polsce powoli się rozpędza, ale w mojej opinii musi stanieć. Bardzo dobrze, że producenci już teraz wprowadzają takie modele, bo przyzwyczają tym faktem rynek i klientów. W czasie gdy otoczenie do takich aut również się dostosowuje takie samochody będą częstsze. I dla mnie to dobry prognostyk, bo jeździ się nimi bardzo przyjemnie – tak jak opisywanym Capturem, ale 2021 to jeszcze za wcześnie.
Konrad Stopa
Ocena Renault Captur e-tech
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 5] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 5] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 9] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 6.9 text=”false” img=”06_red.png”] (69/100) |
Renault Captur E-tech – dane techniczne:
Silnik: Hybryda plug-in
Moc łączna: 160 KM
Moment obr.: 205 Nm
Skrzynia biegów: 15-biegowa, automatyczna
Napęd: przedni
0-100 km/h: 10,2 s
Prędkość maksymalna: 173 km/h
Cena: od 145 tysięcy złotych