Można jeździć stylowym autem, do tego oszczędnym, nie wydając na niego przesadnie dużo. Renault Arkana wygląda bowiem świetnie i nie gorzej jeździ. A jakie ma wady? Sprawdźcie!
Szedłem kiedyś przez jedno z centrów handlowych w stolicy i zobaczyłem nowoczesne, mocno przypominające mi jeden z modnych suvów bawarskiej marki, spłaszczone lekko z tyłu, w dość odważnym – pomarańczowym kolorze auto. Podszedłem bliżej. Zobaczyłem znaczek Renault i podpis Arkana. Zadzwoniłem do żony i powiedziałem – właśnie widziałem nasze przyszłe auto. Tak, przyznam, że coraz mniej śledzę to, co nowego na rynku się pojawia. I tak, niesamowicie chciałem sprawdzić to auto w ruchu. Jak tylko pojawiło się w redakcji, wiedziałem, że muszę je „mieć”.
I odebrałem – Arkanę ze 145-konną hybrydą pod maską. I mam dwa mocne uczucia po dłuższym z nim kontaktem; zadowolenia i rozczarowania. Tak, jestem rozdarty. To co, zaczynamy?
Z zewnątrz
Auto jest ładne. Nawet bardzo. Spory prześwit, ale dostosowana do tego wielkość kół i pociągła, trochę przypominająca sedana sylwetka bardzo mi odpowiadają. Czy gdzieś to już widzieliśmy? Tak, BMW, potem Mercedes od lat korzystają z tego typu rozwiązań stylistycznych. Patrząc jednak na BMW X4 czy Mercedesa GLE coupe mam wrażenie, że ich projektanci nie byli tak dobrzy, jak ci pracujący dla francuskiej marki. Renault Arkana jest spójne i nie wygląda pokracznie. Ok, trochę się zakochałem, o co coraz trudniej mi we współczesnych autach, ale chyba o to chodzi w motoryzacji? Ma się podobać. Kropka.
Wnętrze
Zacznę od plusów. Dobrze narysowany projekt deski rozdzielczej ze znanym z innych Renault dużym ekranem, który tylko na pierwszy rzut oka wkurza swoim niezbyt fortunnym umieszczeniem, powoduje że szybko się odnajdujemy w aucie. Każdy przełącznik jest tam, gdzie powinien być, a przejrzystości nie popsuła nawet nowoczesność.
Wspomniany ekran działa bardzo szybko i jest – co wcale nie takie oczywiste – bardzo czytelny. Świetnie współpracuje z Android Auto, czego nie mogę powiedzieć o mojej rocznej Skodzie Scali. Tam to ustrojstwo ciągle się wiesza doprowadzając mnie do szału.
Wygodne z przodu są fotele. Ich szerokość, trzymanie boczne i długość siedziska pozwalają wysiąść po 500 km bez żadnego bólu. Kierowca i pasażer mają też sporo miejsca na nogi i nad głową, ale siedzą bardzo blisko siebie – jak w małym Renault Clio, na co gabaryty zewnętrzne auta wcale nie wskazują. Natomiast z tyłu nie jest już tak wygodnie. Kanapa jest twarda, a jeśli kierowca i przedni pasażer odsuną się, pasażerowie z tyłu nie będą rozpieszczani nadmiarem ilości miejsca na nogi. Dość duży – 513 litrów – jest bagażnik, ale jest też dość płytki i pozbawiono go jakichkolwiek haczyków do mocowania siatek, co ogranicza pro rodzinne zastosowanie. Na szczęście ma dzieloną podłogę, więc jego głębokość możemy regulować.
No dobra to przejdźmy do minusów – chociaż o twardej kanapie i małej ilości miejsca z tyłu już napisałem. Jak dla mniej największym z nich jest wrażenie tandety… Sorry, ale tak muszę to nazwać. Chociaż wiele plastików jest miękkich i zostały one dobrze spasowane, ciężko o zachwyt. Moim zdaniem, pomimo ładnych dekorów, mamy tu poziom znany z Dacii Duster, co w przypadku rumuńskiego SUV-a jest pochwałą, ale dwukrotnie droższej Arkany niekoniecznie. Przy okazji z Dacii też pochodzi zespół pokręteł klimatyzacji – automatycznej, ale niestety jednostrefowej.
Dywaniki, którymi wyściełano podłogę mechacą się i są bardzo wątpliwej jakości. Plastiki, którymi obudowano mniej widoczne miejsca są podatne na zarysowania. Nie twierdzę, że Renault powinno zapewniać jakość godną marek premium, ale obecny trend obniżania jakości wykończenia zaczyna mnie wkurzać. Niedawno przez dwa tygodnie jeździłem Citroenem Xantią z 1997 roku, i to dość podstawową wersją – welur na podłodze, miękkie, nielakierowane plastiki, których nawet młotkiem nie da się uszkodzić to był naprawdę kiedyś standard…
Jazda
I znowu mam poczucie rozdarcia.
Gruba kierownica już od pierwszych kilometrów pewnie leży w dłoniach, a jej twarde działanie (efektu przewspomgania nie ma tu w ogóle) przypomina mi trochę to z aut sportowych, a nie rodzinnego SUV-a. Naprawdę świetnie bawiłem się za kierownicą Arkany. Tym bardziej, że również zawieszenie nie daje po sobie poznać, że jest podwyższone. Arkana pewnie podąża za wizją kierowcy. Jednocześnie nie jest zbyt twarda na nierównościach. Nie podskakuje, nie buja, ale i nie pozwala kierowcy na utratę kontroli.
Ten obraz wybitnego, jak za te pieniądze, auta dla kierowcy psuje … niestety silnik. Jednostka hybrydowa jest absolutnym zaprzeczeniem tego, jak to auto wygląda i jak się prowadzi. Owszem, 1.6-litrowy silnik o mocy 94 KM połączony z dwoma silniczkami elektrycznymi – w zasadzie to silnikiem i rozruszniko-alternatorem wspomagającym równomierne osiąganie mocy – to bardzo oszczędne źródło napędu. W mieście powtarzalny wynik, jaki udało mi się uzyskać przy zachowaniu odpowiedniej wstrzemięźliwości to 4,7 l/100 km, przy czym producent zapewnia, że dzięki systemowi odzyskiwania energii zapożyczonemu z F1, można nawet 80% jazdy w dużym ruchu miejskim odbyć z mocy akumulatorów. Moim zdaniem tego typu jazda wymagałaby dużej ostrożności i muskania wręcz pedału gazu. Powtarzalność mojego wyniku każe jednak sądzić, że 5-5,5 litrów na 100 km w mieście to wynik zdecydowanie łatwy do osiągnięcia bez wyrzeczeń.
Na trasie z kolei Arkana zadowala się nieco ponad 6 l/ 100 km przy prędkości 120 km/h i nieco ponad 7l/ 100km przy 140 km/h. Średni wynik z 1000 km trasy – miasto – drogi szybkiego ruchu – autostrady – korki – miasto – to świetne 6,2 l/100 km. Jak na wielkość i masę auta, możemy śmiało postawić Arkanę po stronie mistrzów oszczędzania.
Nie zmienia to jednak faktu, że prawie 11 sekund do setki i średnio reagujący na przyspieszenie zespół napędowy nie sprawią, że Arkanę polubią fani Renault Sport. Moim zdaniem Renault powinno pokusić się o wprowadzenie silnika 1.6 TCe z zespołem hybrydowym, który łącznie oferowałby kierowcy jakieś 200-220 KM. Wtedy Arkana byłaby rewelacyjnym autem do jazdy na co dzień po mieście, ale także do dalszych wypadów autostradą. Przy obecnej mocy 145 KM czuć, że Arkana poza miastem nie lubi zajmować lewego pasa. To świetne auto dla lubiących perfekcję prowadzenia spokojnych kierowców.
Co ciekawe, silnik nie został zestawiony z 7-biegową skrzynią dwusprzęgłową, ale mimo to nie występuje tu zjawisko powszechne w większości hybryd na rynku wycia na wysokich obrotach w trakcie jazdy, a przynajmniej nie jest ono tak denerwujące. Automat – jak mówi Renault wielotrybowy – działa bardzo dobrze, choć ja oczywiście o wiele chętniej widziałbym tu przekładnię dwusprzęgłową. Co ciekawe, Megane, które testowałem w zimie – z tym samym zespołem napędów – sprawiała wrażenie o wiele bardziej ociężałego. Może dlatego nie lubię hybryd typu plug-in…
Werdykt
Jestem na tak, ale… życzyłbym sobie poprawienia pewnych niedociągnięć w jakości wykończenia oraz zastosowania chociaż jednego mocniejszego silnika. W chwili obecnej, najmocniejsze 1.3 TCe ma do zaproponowania kierowcy 160 KM. Pamiętam jednak z innych aut marki, że nie jest to silnik przesadnie oszczędny. 1.6-litrowa, testowana benzyna w połączeniu z dwoma silnikami elektrycznymi jest mistrzem oszczędności. Do tego styl, wygląd i perfekcyjne prowadzenie. Zdecydowanie polecam to auto. Szczególnie za tę cenę!
Adam Gieras
Ocena Renault Arkana:
Wygląd: | [usr 10] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 5] |
Skrzynia: | [usr 5] |
Przyspieszenie: | [usr 5] |
Jazda: | [usr 9] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 7.0 text=”false” img=”06_red.png”] (70/100) |
Galeria Renault Arkana:
Dane techniczne Renault Arkana:
Silnik: R4 benzyna + elektryczny
Pojemność: 1598 cm³
Moc łączna: 143 KM (94 KM z silnika spalinowego przy 4600 obr/min)
Maksymalny moment obrotowy: 148 Nm przy 3600 obr/min + 205 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna MMT
Napęd: przedni
0-100 km/h: 10,8 s
V-max: 172 km/h
Zbiornik paliwa: 50 l
Cena: od 113 900 zł, w wersji testowanej od 144 900 zł