Wiele brytyjskich rzeczy wydaje się być dostojnych. Przedłużony Range Rover LWB w bieli zdecydowanie mieści się w tej grupie. Jak jeździ się autem wartym prawie 1,5 miliona złotych?
I żeby było ciekawiej opowiem wam o tym zarówno z perspektywy kierowcy, jak i pasażera, bo w tego typu samochodach nie zawsze za kierownicą jest najfajniej. W końcu reprezentatywne limuzyny często mają teraz wymiar sporych SUV-ów. Tak jest właśnie w przypadku omawianego RR, który służy choćby na dworze angielskim.
Co tu tyle kosztuje?
Po pierwsze prestiż i marka premium oraz fakt, że mamy do czynienia z topowym produktem brytyjskiej marki (a może indyjskiej?). Ponadto, pod maską znalazł się najmocniejszy 4,4-litrowy silnik V8 ze stadem 615 koni mechanicznych. By podkreślić luksus i ekstrawagancję opisywany egzemplarz to najwyższa wersja wyposażenia SV.
To sprawia, że auto już kosztuje niemal 1,3 miliona złotych, a konfigurator nie został jeszcze zamknięty. W opcjach dodatkowych pojawiły się choćby 23-calowe felgi, lepsze fotele, wstawki w karoserii czy profesjonalne audio. Każdy z tych dodatków to więcej niż kilkanaście tysięcy złotych. Najciekawszym elementem w cenniku były jednak dodatkowe zewnętrzne poduszki, by z tylnego bagażnika zrobić wygodne fotele do siedzenia i podziwiania przyrody – ot bajer za 7 tysięcy złotych.
I tak finalnie zbliżyliśmy się do kwoty około 1,45 mln złotych, a to jeszcze nie koniec możliwości. Dla chcących maksymalnego szpanu można jeszcze pokusić się o specjalny lakier za 70 tys. złotych i lodówkę ze stolikiem pomiędzy tylnymi siedzeniami. Koszt? Kolejne 100 tysięcy… Dobra skończmy już tę wyliczankę i przejdźmy do kwestii motoryzacyjnych, to w końcu dalej samochód (tylko bardzo drogi)!
Wielka limuzyna na szczudłach
Rzucając zalotne spojrzenie na karoserię RR ze zdjęć można się lekko przerazić. Wielkie połacie polakierowanej na biało blachy postawiono na sporych 23-calowych kołach, a przedłużone nadwozie ma ponad 5,3 m długości oraz prawie 2 metry wysokości. Takie wymiary sprawiają, że Range Rover LWB zbliża się bardzie do aut dostawczych niż osobowych. Z wagą zbliżającą się do 3 ton potwierdza poprzednie zdanie.
Nadwozie dużego Range’a nie jest jednak przekombinowane. To typowo narysowany SUV, który ma wysoko zawieszono maskę i długie nadwozie ścięte na tyle elektryczną klapą bagażnika. Wraz z chowającymi się klamkami całość sprawia niemal prostej i równej płaszczyzny. Brak tu załamań blachy, wystających elementów, a szyby czy reflektory współgrają z metalowymi elementami.
Urozmaiceniem na białym aucie są emblematy oraz kształty w kolorze różowego złota. Pojawiło się ono nawet na ciemnych felgach czy w reflektorach. Range Rover dzięki takim zabiegom staje się naprawdę monumentalnym wozem w tradycyjnej formie. Brak tu nowoczesnych fikuśnych wzorów i cięć, ale w końcu to elegancki reprezentacyjny wóz.
Osobiście nie do końca przepadam za tylnymi reflektorami, ale całość naprawdę mi się podoba.
W środku ceramika, skóra, metal i drewno – o czymś zapomniałem?
Spokojny i elegancki krój pojawił się również przy projektowaniu wnętrza tego auta. Designerzy postawili jednak na nutkę szaleństwa, ponieważ tapicerka z przodu samochodu jest ciemniejsza niż jasne fotele z tyłu. To dość kontrowersyjny zabieg, ale mieszają się tutaj ciepłe barwy bieli z brązem, więc nie ma jakiegoś wizualnego zgrzytu.
Z istotnych aspektów muszę wspomnieć, że nowa odsłona RR bardzo uporządkowała deskę rozdzielczą i konsolę centralną dzięki czemu wszystko trafiło do jednego ekranu systemu infomedialnego. To w nim ustawimy klimatyzację, ale też opcje jazdy terenowej wraz z wysokością zawieszenia i wiele innych bardziej tradycyjnych wskaźników – na przykład widok kamer 360 genialnej jakości, nawigację czy audio lub ustawienia dotyczące asystentów jazdy.
To sprawiło, że projekt jest bardzo czysty i klasyczny, a dzięki temu można mocniej skupić się na samym materiałach. W środku nie zabrakło delikatnej i przyjemnej skóry, grubych dywaników, prawdziwego fornirowanego drewna, metalu, szkła czy ceramiki. Tak, te białe elementy (choćby w podłokietnikach) nie są plastikowe, a ceramiczne. Wizualnie trochę kłują jednak w oczy!
Podkreślanie przeze mnie tradycji i klasyki nie znaczy, że Range Rover nie posiada nowoczesnych systemów. Elektroniczna regulacja towarzyszy nam na każdym kroku, a lusterko wsteczne posiada na przykład widok z kamery na tylnej części auta. Mam na myśli fakt, że w aucie nie ma miliona punktów świetlnych jak choćby w Mercedesie.
Za kierownicą
Kierowca prowadząc dużego Range Rover-a może w tym przypadku skorzystać z mocy 615 KM i 750 Nm maksymalnego momentu obrotowego wykrzesanego z V8. Siedząc wysoko na pneumatycznym zawieszeniu będzie pokonywać kolejne kilometry korzystając z bardzo komfortowego auta oraz przyjemnego automatu.
Do dyspozycji zostanie mu oczywiście szereg systemów bezpieczeństwa, aktywny tempomat, pełne okamerowanie czy nawet automatyczne parkowanie. Na drodze szybkiego ruchu doceni sprint do setki w 4,6 sekundy oraz wysoką prędkość maksymalną, a co ważne, może również zjechać z asfaltu w teren.
O ile ma tyle odwagi i zaryzykuje porysowanie tak drogiego auta, to będzie mógł przejechać po piasku, kamieniach, błocie, śniegu i wielu innych powierzchniach. Range Rover odpowiednio podniesie wówczas nadwozie, a krótkie zwisy pozwolą wjechać dalej. Nawet do wody, bo głębokość brodzenia w tym przypadku to około 70 centymetrów.
Wracając jednak na jezdnię od razu powiem, że Range-m jeździ się bardzo komfortowo, bo niemal pływa po drodze. Jest miękko, wygodnie, ale auto znacznie nurkuje i zachowuje się trochę jak łódź. Samochód jest też ciężki, więc trzeba o tym pamiętać hamując – lepiej robić to z wyprzedzeniem.
Na fotelu prezesa
W tym aucie jednak nie tylko za kierownicą jest ciekawie. Z wielką ochotą wsiadłem na tylny prawy fotel, który jest niemal leżanką. Dzięki ekranowi w elektrycznie opuszczanym podłokietniku za pomocą kilku przycisków można ten fotel rozłożyć. Po chwili odjedzie nam przedni fotel, wysuną się podnóżki, a oparcie tylnego siedzenia się obniży. Kilka kolejnych klików sprawi, że zasłonimy roletę, ustawimy odpowiednią temperaturę, grzanie lub wentylację siedzenia, a także masaż!
Za mało? Przed nami pojawiły się dwa płaskie ekrany, na których można puścić film i posłuchać go na dołączonych słuchawkach. W takim akompaniamencie ze sprawnym kierowcą można przebyć naprawdę długie dystanse! I nawet ta lodówka za te dodatkowe 100 tysięcy nie jest potrzebna!
Koszty, to problem księgowości
O cenie tego auta już pisałem, a tematu rozsądności takiego zakupu poruszać nie będę. Sam VAT w tym aucie to grube setki tysięcy, ale ja nie o tym. Zapewne interesuje was ile takie V8 w dużym nadwoziu pali. Jak się pewnie domyślacie, nie są to małe liczby.
Mimo 90-litrowego baku zasięg nie jest jakiś wielki. Wprawna noga ekonomicznego kierowcy potrafi zmieścić się w trasie w okolicach 11-13 litrów. W mieście utrzymanie wyniku mniejszego niż 15 l jest ciężkie, a i liczby powyżej 20 l na 100 km mogą się pojawić na komputerze pokładowym.
Kilka ciekawych absurdów tego auta!
Zanim skończę moją recenzję chciałbym jeszcze wspomnieć o kilku rzeczach. Niektóre z nich są pozytywne, niektóre nie. Kilka nawet nie wiem jak opisać – na przykład wyciągane lusterko z podłokietnika, które możecie włożyć sobie do teczki. Kolejnym jest na przykład ceramiczny emblemat na tylnej klapie, który wymagał dopłaty. To jeszcze nie koniec, bo wystarczy podnieść tylną klapę by wraz z nią elektrycznie odsunęła się roleta bagażnika.
Takich niuansów można by mnożyć, ale naprawdę w tym samochodzie trudno się znudzić.
Przygoda dobiegła końca
Niestety wszystko co, dobre szybko się kończy. I mimo przykrych wizyt na stacjach benzynowych Range Rover LWB SV pokazał mi jak mocno mogą od siebie różnić się samochody. Nadal życzę wszystkim, żeby mieli właśnie podobny dylemat między autem ze zdjęć, a Bentleyem Bentayga czy Rolls-Royce Cullinan. Sobie oczywiście też, ale spotkania z takimi samochodami są pięknym docenieniem pasji do tej różnorodnej motoryzacji.
Konrad Stopa
fot. Karol Tynka
Zdjęcia Range Rover LWB SV:
Dane techniczne Range Rover LWB SV:
Silnik: V8, benzyna
Pojemność: 4,4 l
Moc: 615 KM
Maksymalny moment obrotowy: 750 Nm
0 – 100 km/h: 4,6 s
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Skrzynia biegów: 8–biegowa, automatyczna
Cena: ok 1 440 000 złotych
Komentarze 1