Range Rover Sport w 2022 wrócił na rynek polski z nową generacją. Oprócz nowego nadwozia i wnętrza pojawiły się ekologiczne jednostki napędowe, w tym hybrydy. Najsłabsza z nich chciała się ze mną zakumplować.
Jako, że ostatni tydzień spędziłem w łóżku walcząc z grypą postanowiłem do tego tekstu podejść inaczej. Tak bardziej ludzko, jak do ziomka i porównam Range Rover’a Sport do kumpla kuzyna, z którym rodzinka kazała ci się bawić! Nieważne czy miałeś na to ochotę, czy nie…
Żeby bardziej wejść w rolę muszę dopowiedzieć, że ten kolega kuzyna, to nie byle kto, ponieważ pochodzi z bogatego domu (w końcu nasz Range Rover kosztował ponad 655 tysięcy złotych), modnie się ubiera (w końcu to SUV, ze świeżą karoserią z 2022 roku) i jeszcze na co dzień mieszka poza Polską, więc dogadasz się z nim dopiero po chwili zabawy (brytyjski samochód obsługuje się ciut inaczej).
Za co polubisz Range Rover’a Sport?
Dla ułatwienia kumpla nazwiemy Romek, a Romka da się jednak lubić. Mimo, że ma swoje przywary, to miły chłopak jest. Ma dużą wiedzę i potrafi pomóc. W końcu Range Rover to samochód premium, więc wyposażenia dodatkowego mu nie brakuje. Potrafi sam zaparkować, sam zahamować, sam przyspieszyć i utrzymać się na drodze dzięki aktywnym asystentom oraz radarom. Nie brakuje też kamer – nawet ta w lusterku wstecznym potrafi przekazywać elektroniczny obraz zza samochodu. Romek potrafi też zaśpiewać, bo audio Meridian gra świetnie.
Jak na wrażliwego faceta przystało, Range Rover Sport PHEV posiada przyjemne wnętrze oraz mocne serce. Siadając do środka tego brytyjskiego auta czuć prestiż. Wszystko wygląda porządnie i takie jest w rzeczywistości. Materiały są przyjemne w dotyku i dobrze spasowane. W nowym Range Roverze Sport projekt jest też bardziej przemyślany i nie przeładowano deski niepotrzebnymi przyciskami. Wrażenie robi też jasna tapicerka, która kontrastuje z szarym lakierem zewnętrznym.
A wspomniane serce to w testowanym egzemplarzu tylko 2-litrowy motor benzynowy, lecz sześciocylindrowy. Wspiera go inżynieria hybrydowa oraz akumulator, który według producenta pozwoli przejechać na samym prądzie nawet 70-80 kilometrów (ale raczej nie zimą). Całość może pochwalić się mocą 440 KM i maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 620 Nm. Romek więc potrafi biegać i szybko się nie męczy. Do setki rozpędza się w 5,8 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 225 km/h.
Z drugiej jednak strony Romek był harcerzem, więc niestraszne mu żadne zabawy na zewnątrz. Błoto, śnieg, piasek, strome podjazdy i zjazdy na RR Sporcie nie zrobią wrażenia. Mimo luksusowego charakteru samochód nie zapomniał o terenowym dziedzictwu. Napęd 4×4 można zblokować, włączyć reduktor, a rozbudowany system sterowania odpowiednio dostosuje samochód do warunków pod nim. Auto może pływać w wodzie o głębokości 0,8 metra, a prześwit zwiększyć się dzięki zawieszeniu nawet o parę centymetrów. Szkoda tylko 23-calowych trzewików Romka, ale nikt raczej szczytów tym modelem zdobywać nie będzie.
Nowy Range Rover Sport to też niebrzydki typ. Nie jest może bożyszczem nastolatek, ale jest bardziej podobny do swojego większego kuzyna – świeżego Range Rover’a niż do swojego ojca, czyli poprzedniej generacji Sporta. Auto jest teraz bardzie zaoblone, a reflektory bardziej nowoczesne. Jedynie nad czym się zastanawiam, to tył auta, ale każdy ma swoje gusta. W końcu z Romkiem miałeś się tylko pobawić, a nie brać ślub.
Za co nie polubisz Range Rover’a Sport?
Oczywiście jest też parę spraw, na które Romek mógłby zwrócić uwagę. Po pierwsze lubił zjeść i Range Rover Sport to spore oraz ciężkie auto. Ma prawie 5 m długości, a wysokość ponad 1,8 metra robi wrażenie. Nie inaczej jest z masą, bo 2,8 tony na pusto, to spora wartość. Czuć ją podczas prowadzenia, więc nawet z pneumatycznym zawieszeniem samochodem potrafi bujnąć, a i trzeba pamiętać o fizyce podczas hamowania.
Romek niestety potrafi też wypić. Niby mówi w prospektach, że jest hybrydą plug-in i jak dobrze pójdzie jego średnie spalanie na 100 km może wynieść około 1,5 litra. Z mojego doświadczenia wiem, że są to jednak nikłe deklaracje. Owszem da się sporo przejechać na prądzie, ale jazda bez naładowanych akumulatorów, zwłaszcza w zimie jest droga. Moja średnia to około 13 l, a zawierała też trasę. Na krótkich dystansach po mieście, aż strach patrzeć w komputer pokładowy, bo wartości mogą mieć nawet powyżej 30 litrów, a bak w tym aucie mimo 72 l pojemności i tak szybko usycha.
Nie uwierzycie, ale Romek mimo takich gabarytów nie za wiele udźwignie. Bagażnik w tym aucie to tylko 420 litrów. Nie mówię, że to bardzo mało, ale jak na dużego SUVa mogło być lepiej. Z bajerów dopowiem, że Range Rover potrafi obniżyć wam próg załadunku, by było lżej wkładać przedmioty do bagażnika.
Uzupełniając wątek
Będąc jednak chwilę poważnym, Range Rover Sport w nowej wersji jest bardziej dopieszczony i unowocześniony. Wiele popracowano w rodzajach napędu, by spełniać twarde europejskie normy. Więcej tu oczywiście widać formalności niż prawdziwego oszczędzania w spalaniu, ale nikt chyba nigdy nie traktował jakiekolwiek Range Rover’a jako tani samochód w eksploatacji. Tak więc brytyjska marka spełniła swój obowiązek i oferuje klientom 2 hybrydy plug-in (mocniejsza ma 510 KM), ale także diesla (i to 3 opcje od 250 do 350 KM) oraz standardową 400-konną benzynę. Nie wiem jednak czy doczekamy się sportowej wersji SVR – może pojawi się w przyszłości.
Podsumowanie:
Wizualnie to nadal doskonały produkt Premium, który będzie się powoli starzał, a przy tym nie zawiedzie was podczas żadnej wycieczki. To prawdziwy SUV, który dobrze poczuje się w mieście, a jeszcze lepiej poza nim. Jeśli więc szukasz nietuzinkowej i komfortowej limuzyny terenowej, to z Romkiem zaprzyjaźnicie się na długie lata.
Konrad Stopa
fot. Karol Tynka
Zdjęcia Range Rover Sport PHEV:
Dane techniczne Range Rover Sport PHEV:
Silnik: 2 litry, hybryda plug-in
Moc: 440 KM
Moment obr.: 620 Nm
Skrzynia biegów: 8-stopniowa, automatyczna
Napęd: 4×4
0-100 km/h: 5,8 s
Prędkość maksymalna: 225 km/h
Cena: ok. 665 tysięcy złotych