Przechodząc po zwykłym osiedlowym parkingu prawie w co drugim aucie można zauważyć na szybie zawieszony i mrugający wideorejestrator. Nie chciałem być gorszy i w moim aktualnym samochodzie pojawiła się kamerka Prido i7 pro.
Domyślacie się pewnie, że skoro nazwa zawiera pro, a numer jest wysoki to w teście dostałem najmocniejszy i najdroższy sprzęt tej świeżej firmy z Polski, która próbuje sobie poradzić na ciężkim rynku motoryzacyjnych akcesoriów. Wcześniejszą wersję i5 testowaliśmy już wcześniej, więc również warto zajrzeć.
W zestawie z Prido i7 pro…
Czeka na nas pełno przydatnych i przemyślanych rozwiązań. Oprócz samego urządzenia w pudełku znalazłem uchwyt, instrukcję, bardzo długi kabel USB (ponad 3,5 metra z końcówką microUSB do kamery) oraz zasilacz do gniazdka zapalniczka z dwoma slotami USB, więc jest to dla mnie nowość. Gdyby przyssawka nie wystarczyła do zamontowania to są jeszcze kawałki dwustronnej taśmy.
A to wszystko za przyzwoite 499 złotych.
Bohater testu
Sam wideorejestrator stworzony jest z odpornego plastiku, ale dość nieprzyjemnego w dotyku. Duży, 2,7-calowy wyświetlacz pozwala zobaczyć nagrywany obraz, a fizyczne przyciski obok ekranu pozwalają na łatwą obsługę. Bardzo dobrze, że nie zastosowano tutaj funkcji dotykowej, bo w małych urządzeniach moim zdaniem nie ma to sensu. Mam jednak uwagę co do wykonania, ponieważ urządzenie jest bardzo lekkie i wydaję się nie być zbyt odporne na upadki.
Z drugiej jednak strony w technicznych bebechach wideorejestratora znajdziemy procesor od firmy Novatek (oznaczenie 96658), który zapewnia optymalną i co najważniejsze, szybką pracę urządzenia, nawet z dużą kartą pamięci (microSD do 256 GB).
Drugim ważnym element kamery jest sama soczewka, która jest 6-warstwowa i szklana. Dokładając sensor optyczny Starvis zapewnia wyraźne nagrywanie o każdej porze dnia i nocy. Obraz jakości FULL HD 1080P z 60 klatkami na sekundę pozwoli na spokojne obejrzenie tablic rejestracyjnych innych użytkowników drogi. Zakres kamery to 150 stopni, co nie jest może rekordowe.
Pliki zapisywane na kamerze są w formacie MOV (H.264), a zdjęcia w formacie JPEG.
Czas na użycie Prido i7
Instalacja kamerki, to naprawdę kwestia chwili. Wszystko robi się intuicyjnie, a po odpowiednim połączeniu sprzęt automatycznie włącza się po odpaleniu zapłonu auta (kluczykiem lub starterem). Analogicznie dzieje się, gdy zgasimy samochód – wówczas obraz na kamerce również gaśnie.
Nie znaczy to jednak, że sprzęt wyłącza się na amen. Prido i7 pro to kamerka ze średniej półki, więc gwarantuje swoją obecnością bezpieczeństwo samochodu przez czuły monitoring. Zaawansowany G-sensor zarejestruje wideo i zablokuje przed nadpisaniem sytuację z przeciążenia auta.
Przy pierwszym uruchomieniu warto jednak poszperać w menu i ustawić najwyższe jakości nagrywania, włączyć tryb parkingowy, a także ustawić czułość G-sensora. Wszystko to robi się bardzo łatwo, bo oczywiście menu jest w języku polskim. Wystarczy to zrobić raz i później można już nie ruszać kamerki w ogóle.
A dlaczego? Dzięki modułowi Wi-Fi nagrane filmy możemy przesłać bezprzewodowo na swój telefon i tam je śledzić.
Jak widać na załączonym wideo obraz naprawdę nie rozczarowuje patrząc na cenę tego urządzenia. Warto więc wziąć pod uwagę ten sprzęt jako pomysł na prezent, bo do gwiazdki nie zostało już tak dawno. Pamiętajcie, że spóźnionemu Mikołajowi żaden kierowca nie powie nie. Ja bym nie narzekał, a polskiej firmie życzę powodzenia. Zobaczymy jak będzie rozwijać się ich sukces.
Konrad Stopa