Dla większości z nas samochody elektryczne to zło wcielone, ale jest jedna prosta rada, żeby zmienić taką rzeczywistość. Wystarczy Porsche Taycan dla każdego i wszyscy je pokochają!
Gdybym startował w wyborach miałbym chyba już hasło przewodnie. I nie szalałbym nawet z rozdawaniem Taycana 4s, którego widzicie na zdjęciach. Podstawowa wersja za mniej niż pół miliona złotych, by już wystarczyła, ale skoro można mieć więcej i lepiej, to się nie hamujmy. W skrócie zapraszam na swoje wrażenia z jazdy tym elektrykiem.
300 kilometrów z punktu A do B
Mieszkając w Krakowie prawie wszystkie auta prasowe przyjeżdżają do mnie trasą S7 pokonując około 300 kilometrów. W związku z tym gama samochodów elektrycznych zazwyczaj zostaje u redaktorów w Warszawie. I tak na palcach jednej ręki mogę policzyć, że jest to moje 4 elektryk w historii na parkingu naszej redakcji. Po i3 i Solterze odbieranej w Krakowie z trasy przyjechało właśnie Porsche Taycan 4s, a wcześniej taka przyjemność spotkała mnie w BMW iX (zobacz tutaj). Na wycieczkę brałem więc auta z dużo większym zasięgiem niż wspomniana trasa i zazwyczaj w lecie, a takie otoczenie sprzyja polubieniu elektryków.
Porsche Taycan w wersji 4s może pochwalić się sporym akumulatorem o pojemności 97 kWh. To tzw. opcja Performance Plus, która pozwala na przejechanie według WLTP nawet 640 km, ale realnie rzecz ujmując bliższe prawdy jest 500 km, co i tak jest niezłym wynikiem, ponieważ zdecydowanie Taycana można nazwać sportowym autem.
Czy to coupe czy limuzyna?
Kiedy Taycan wchodził na rynek nie do końca rozumiałem podejścia do czterodrzwiowego auta elektrycznego z bardzo szerokim i niskim nadwoziem, długą maską i krótkim tyłem. Na żywo (zwłaszcza po lifcie) auto wygląda jednak bardzo dobrze i od razu wiemy, że mamy do czynienia z produktem Porsche. Wiele krągłości, nadmuchane nadkola i blenda świetlna z tyłu to cechy charakterystyczne niemieckiego producenta.
Z drugiej jednak strony czteroosobowe wnętrze, prawie 5 metrów długości nadwozia, cztery drzwi i dwa bagażniki (tak z przodu też jest) o łącznej pojemności niemal 500 litrów czynią z tego auta całkiem pojemny samochód.
Osobiście wybrałbym pewnie inny kolor lakieru niż biały (chociaż ekologiczny) i zdecydowanie inne felgi. 21-calowe obręcze pomalowano na dwa kolory (co kosztowało dodatkowe 6 tysięcy złotych) i może pasują do auta elektrycznego, ale trochę szpecą auto. W sumie przed malowaniem ta opcja w konfiguratorze to wydatek powyżej 18 tysięcy złotych.
Luksusowo w środku
Wsiadając do Taycana poczujemy sportowy duch Porsche, ale też sznyt elegancji. Materiały są świetnej jakości, nieźle spasowane, a do tego całość wygląda naprawdę dobrze. Projekt jest ciemny, ponieważ nie brakuje szkła oraz plastiku z fakturą fortepianowej czerni. Mimo, że Taycan naszpikowany jest elektroniką (wirtualne zegary, ekran centralny infomediów oraz osobny na tunelu środkowym m.in. do obsługi klimatyzacji i dodatkowy dotykowy wyświetlacza dla pasażera), to sporo podyktowane jest do komfortowej, lecz szybkiej jazdy. Choćby świetne fotele, które mają miliony miejsc regulacji i świetnie trzymają ciało.
Smaczku wnętrzu dodają niebieskie elementy, żebyśmy pamiętali o elektrycznym pochodzeniu auta – na przykład pasy lub analogowy zegarek na szczycie deski rozdzielczej. Osobiście spodobały mi się również elementy metalowe na kierownicy lub wokół wylotów powietrza, ale sterowanie ich kierunkiem przez ekran, to już lekkie przegięcie i nieudany przykład wzorowej niemieckiej intuicyjności obsługi.
Elektryczne konie mechaniczne biegną inaczej
Siedząc już za kierownicą wystarczy nacisnąć hamulec by samochód się bezszelestnie odpalił. Wrzucając na wybieraku D nie poczujemy od razu stada 544 KM, ale gdy muśniemy prawy pedał przepustnicy, to owa grupa bardzo szybko budzi się do życia. Żeby nie trzymać was w niepewności od razu powiem, że magiczny przycisk na kierownicy (boost) sprawia, że przez 20 sekund do dyspozycji mamy aż 598 KM i 710 Nm, a to za pomocą napędu 4×4 przekłada się na obicie potylicą zagłówka i sprint do setki w 3,7 sekundy. Towarzyszyć może temu śmieszny świst z systemu audio niczym ze statku kosmicznego.
Jeździłem już wieloma szybkimi samochodami, ale przyspieszenie elektryków od razu i z tzw. dołu i tak robi wrażenie. Lepsza jest jednak elastyczność tego rozwiązania gdzie niemal niezależnie od jakiej prędkości zaczynacie naciskać gaz efekt jest podobnie piorunujący. Po prostu Taycan 4s odejdzie zarówno spod świateł, jak i podczas wyprzedzenia na niemieckiej autostradzie. W końcu prędkość maksymalna to 250 km/h, a na 0-200 km/h samochód potrzebuje tylko 12 sekund. Swift ostatnio dłużej rozpędzał się do setki…
Na plus zaskoczył mnie też bardzo precyzyjny układ kierowniczy i to jak Taycan zachowuje się w zakrętach. Samochód jest szeroki, niski i mimo swojej wagi (ponad 2,2 tony) bardzo dobrze pokonuje nawroty czy łuki. Świetnie też hamuje, ale dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości i napędowi na wszystkie koła można się nim pobawić nie tylko na prostej drodze szybkiego ruchu. W razie potrzeby można jeszcze utwardzić zawieszenie.
Druga twarz Taycana to jednak spokojna i dostojna jazda w komfortowych warunkach. Pasażerowie mogą korzystać z dobrodziejstw wyposażenia (masaż, podgrzewanie, wentylacja, audio) i dobrze zestrojonego zawieszenia. Przy normalnej jeździe Taycan potrafi być też oszczędny – na wspomnianej trasie mój średni pobór prądu wyniósł około 18-19 kWh na 100 km. Ponadto szybko można go uzupełnić, bo auto przyjmuje prąd do 350 kW! Ja tankowałem Taycana raz na trasie prędkością dochodzącą do 150 kW, więc od 7 % do 100% auto naładowało się w niecałą godzinę.
Ile kosztuje Porsche Taycan?
Bazowy model po faceliftingu to wydatek 489 tysięcy złotych. Wersja 4S w podstawie to już 558 tysięcy złotych. To jednak nie koniec, bo konfigurator tego producenta ocieka w mnogość opcji. Nie wierzycie? To końcowa kwota egzemplarza ze zdjęć dotarła do 861 tysięcy, więc na pokładzie znalazł się dobrze doposażony Superb w dodatkach. Ot rutyna w markach premium.
I co, przekonałem was do elektryków? Porsche Taycan to świetny przykład jak robić je dobrze. Jest ładne, szybkie, luksusowe, niestety drogie, ale za to prawie doskonałe. A ideały muszą kosztować, a 4S to dopiero druga pozycja w gamie Taycana. Poza tym jest jeszcze nadwozie kombi, jakby ktoś musiał wytłumaczyć sobie rozsądkiem zakup takiego samochodu.
Konrad Stopa
Zdjęcia Porsche Taycan 4S:
Dane techniczne Porsche Taycan 4s:
Silnik: elektryczny
Moc: 544 KM / 598 KM (boost)
Moment obr.: 710 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna
Napęd: 4×4
0-100 km/h: 3,7 s
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Cena: od 558 tys. złotych