Opel Grandland przeszedł facelifting i próbuje przekonać do siebie miejską klientelę. Oprócz zmiany nazwy i modyfikacji nadwozia pozostał hybrydowy napęd o mocy 300 KM. Jak to wszystko się teraz sprawuje?
Kiedyś Opel Grandland X, dziś tylko Grandland, jako brat bliźniak Peugeota 3008 oraz Citroena C5 korzystając z jednej płyty i napędu oferuje ciut spokojniejszy design. Czy wyróżnia się czymś jeszcze?
Nowa twarz Grandlanda
Wszystko dzięki formie, która ma nazwę „Opel Vizor” i uatrakcyjnia przody nowych Opli. Zaczynając przez Mokkę i Astrę ten styl trafił również do świeżego Grandlanda. Czarna blenda, która łączy przednie reflektory zamiast standardowej atrapy chłodnicy bardzo mi się spodobała i moim zdaniem znacznie dynamizuje facjatę Opla. Istotne są również wspomniane lampy, bo to najwyższa jakość LEDów, które święcą bardzo dobrze i odpowiednio wycinają strugi światła, by nikogo nie oślepić, a jednocześnie zapewnić najlepszą widoczność.
W szarym lakierze Grandland może nikogo nie zachwyci, ale boczne przetłoczenia i dość minimalistyczny tył sprawiają, że karoseria wygląda spokojnie, ale i elegancko zarazem. A przecież nie wszyscy są gotowi na francuskie szaleństwa Peugeota lub Citroena. Po prostu w nadwoziu tego Opla czuć spójność i dodając do niego dwukolorowe felgi (jak na zdjęciach) można skomponować ciekawego crossovera, chociaż ja pokusiłbym się o bardziej niecodzienny kolor nadwozia.
Warto też dodać, że Opel poszedł za trendem kontrastowego dachu, więc auto może być wielobarwne. W tym przypadku czarny lakier dobrze łączy się z przyciemnionymi szybami i lotką na tylnej klapie bagażnika.
Spokojniejsze wnętrze niż francuska rodzina
To co, może przeważyć na stronę Opla to dużo bardziej uporządkowane wnętrze i mniej wizualnych wodotrysków. Duża kierownica skrywa kilka wielofunkcyjnych przycisków, a za nią pojawił się wyświetlacz służący za zegary. Co ciekawe, jest większy niż ten od multimediów, ale za to sterowanie klimatyzacją pozostawiono w osobnym panelu. Poza tym pojawiła się dźwignia do zmiany automatu znana z grupy PSA i kilka przycisków (np. o trybów jazdy).
Okalając to wszystko ciemnym plastikiem piano black przyozdobionym srebrnymi listwami projekt deski rozdzielczej, tak jak samo nadwozie, można nazwać spokojnym. Nie ma tu dziwnych kształtów, ambientowego podświetlenia, a wszystko dostępne jest na pierwszy rzut oka.
Dodając do tego świetne fotele, prosty wzór tapicerki i przestrzenne wnętrze dla czterech osób, Opel Grandland spisze się doskonale dla bardziej konserwatywnych klientów. Mimo pochodzenia z grupy Stellantis, Opel pozostał Oplem i dobrze, że tym spokojem odróżnia się od swoich młodszych braci.
W roli uzupełnienia dodam tylko, że pod elektryczną klapą bagażnika skrywa się 390 litrów pojemności. Wielkość ta została zmniejszona przez hybrydowy napęd samochodu.
Pod maską Grandlanda
W systemie napędowym, który miałem do dyspozycji odświeżenie Grandlanda nie zamieszało. Nadal jest to połączenie jednostki spalinowej (1,6 l ) z silnikami elektrycznymi, co owocuje łączną mocą systemową na poziomie 300 KM. Dzięki takiemu rozwiązaniu samochód ma również napęd na 4 koła i co ciekawe, przy wolnym przyspieszaniu może być tylnonapędowy.
Maksymalny moment obrotowy, który otrzymujemy korzystając z 8-biegowego automatu, to aż 520 Nm. Przekładając to na osiągi (naładowanego w pełni auta) możemy do pierwszej setki pojechać w 6,1 sekund, a nasza droga zakończy się na prędkości 225 km/h. I od razu muszę przyznać, że Opel nie nastraja nas do dynamicznej jazdy, ale w razie potrzeby potrafi odjechać i efektywnie wyprzedzić.
Kilka bajerów na pokładzie
Znawców francuskiej motoryzacji pewnie nie zaskoczy to o czym wspomnę, ale Opel Grandland na pokładzie posiadał noktowizor wspomagający nocną jazdę. Dzięki niemu samochód wykrywa ruszające się przeszkody na poboczu i informuje o tym kierowcę na wyświetlaczu za kierownicą.
Kolejną ciekawostką jest rozbudowany system świetlny, o którym już wspominałem. Moim zdaniem naprawdę robi różnicę i w naszym kraju, w którym pół roku dość szybko jest ciemno może się przydać.
Poza tym oczywiście na pokładzie znalazła się nawigacja, łączność z telefonem (BT, AndroidAuto i Carplay), indukcyjna ładowarka czy podgrzewanie siedzeń i kierownicy.
Wady i zalety hybrydy plug-in
Bajerem może być też czysta jazda na prądzie, co jest na pewno zaletą. Opel Grandland w tej specyfikacji jest hybrydą plug-in, więc pozwoli bezemisyjnie przejechać nawet 50 km. I warto się ładowania tego akumulatora trzymać, bo dzięki temu znacznie oszczędza się zapotrzebowanie na paliwo.
Dlaczego? Z pustą baterią miejskie spalanie dochodzi nawet do 12 litrów na 100 km, a korzystając na co dzień z baterii pewnie bliżej 6-7 l. W trasie nasze spalanie to około 9 litrów. Biorąc pod uwagę 43-litrowy bak zasięg Opla nie jest za duży, więc będziecie mieli czas na przystanki na kawę lub hot-doga.
Kolejny crossover na rynku
Opel Grandland startując w popularnym segmencie łatwo mieć nie będzie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że miejskie crossovery mają inne zadania niż kiedyś. Pomimo napędu 4×4 Grandland pewnie nigdy nie zjedzie z asfaltu, a jego główne zalety mają objawić się w miejskiej dżungli. Dlatego też samochód zawieszony jest dosyć miękko i prowadzi się równie gładko. Z automatem i hybrydową inżynierią auto porusza się płynnie, komfortowo oraz niestety trochę bezpłciowo. Z drugiej strony ten samochód ma inne zadania i nikt go na tor zabierać nie będzie, więc można mu to wybaczyć.
Przechodząc już do konkluzji, Opel Grandland o dziwo zaimponował mi prostotą. Zazwyczaj ganię producentów za zbyt proste rozwiązania, ale w tym przypadku brak udziwnień ma swoje zalety. Wszystko dlatego, że wygląda to dużo nowocześniej niż u konkurencji. Niestety hybryda plug-in trochę kosztuje – mniej więcej od 232 tysięcy złotych, a nasz egzemplarz to koszt już około 241 tysięcy złotych.
Konrad Stopa
fot. Karol Tynka
Zdjęcia Opel Grandland:
Dane techniczne Opel Grandland:
Rodzaj silnika: 1,598 cm 3 – benzyna – hybryda plug-in
Moc silnika: 300 KM
Moment obr.: 520 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna, 8-stopniowa
0-100 km/h: 6,1 s
Prędkość maksymalna: 225 km/h
Cena testowanej wersji: ok. 240 tysięcy złotych