Omoda 5 przekonała mnie, że chińskie samochody jeszcze nie są doskonałe, ale trzeba do nich podchodzić z mniejszą rezerwą.
Chińszczyzna, wiadomo – tandeta. Jeśli nadal utożsamiasz wyroby z tego kraju w kategoriach popularnych portali na “A” lub “T”, srogo się możesz zdziwić. W motoryzacji Chińczycy zrywają łatkę niskiej jakości, a przy tym zaczynają oferować w Europie auta trochę bardziej dostosowane pod nasze wymagania.
Zatem przy Omodzie 5, kolejnym chińskim SUV-ie jakiego dostałem na test, postanowiłem surowiej spojrzeć na to auto. Koniec z przymrużaniem oczu ze względu na cenę. Koniec z usprawiedliwianiem niektórych wad krótkim stażem rynkowym. I wiecie co? Nadal samochód ten nie wypada źle. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najbardziej europejskie z chińskich aut jakimi jeździłem.
Kochaj albo rzuć
Ktoś mi kiedyś powiedział, że biznes nie musi polegać na szukaniu czegoś, czego jeszcze nikt nie robi. Podobno najlepsze efekty na początku można uzyskać właśnie w obszarach dużej konkurencji. Chińczycy wydają się to rozumieć, bo wchodzą z nową marką tam, gdzie najgęściej – do segmentu C-SUV. Omoda 5 nie jest przesadnie duża – mierzy 4,37 m długości i ma rozstaw osi 2,61 m. Dla porównania nowa Dacia Duster ma o 3 cm długości mniej, a Kia Niro i Nissan Qashqai mierzą o 7 cm więcej.
Stylizacja jest pierwszą rzeczą, która może zdywersyfikować grupę odbiorców. O ile tył raczej nie wzbudza kontrowersji, tak obły przód z ogromnym grillem i światłami zsuniętymi na boki nie każdemu przypadnie do gustu. Z boku postarano się, aby linia była dynamiczna. Opadający dach zwieńczony spoilerem, mała tylna szyba i podnosząca się linia okien to standardowe zabiegi stosowane do stworzenia ciekawej, usportowionej sylwetki. Dodatkowo w wersji Premium można mieć dwukolorowe nadwozie bez dopłaty. Tu akurat go nie ma, za to czerwone akcenty nieźle komponują się z niewyróżniającym się szarym lakierem.
Omoda 5 na osiedlowym parkingu, wśród hordy podobnych azjatyckich SUV-ów, raczej nie będzie się aż tak rzucać w oczy. Inni producenci także stosują mniej lub bardziej kontrowersyjne projekty, co urosło do pewnego rodzaju trendu. Mimo to uważam, że akurat Omoda poszła na tyle daleko poza główny nurt, że jej wygląd może skutecznie zachęcić lub zniechęcić potencjalnego kupca. Kochaj albo rzuć, nic pomiędzy.
Omoda pachnie Mercedesem
Projektanci różnie podchodzą do stylizacji wnętrz. Można pójść bardziej w stronę sportu, albo bardziej w stronę luksusu. Tymczasem Chińczycy zdają się pytać: why not both? Fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, podcięta kierownica, głęboka pozycja – to te bardziej sportowe cechy Omody 5. Z drugiej strony sporo wykończeń imitujących drewno, aluminiowe detale i rozbudowane oświetlenie nastrojowe wprowadzają tu aurę luksusu.
Niektóre elementy jak przycisk start/stop czy panel sterowania szybami są jakby żywcem wyjęte z Mercedesa. Podobnie obsługa skrzyni dźwignią z prawej strony kierownicy, podczas gdy wycieraczki i światła są w manetce po lewej stronie. Ozdobne maskownice głośników tak bardzo przypominają te z Burmestera, że gdyby nakleić na nie logo niemieckiej firmy, nikt nie miałby wątpliwości. Pozostawiam otwarte pytanie czy koncern Chery nie poszedł za daleko z tą “inspiracją”?
Chińczycy sporą wagę przykładają do miejsca z tyłu. Kanapa faktycznie jest obszerna i na nogi jest sporo przestrzeni. Z drugiej strony w tylnej części kabiny jest niesamowicie ciemno. Małe, przyciemniane okna i brak lampki w suficie mogą dla niektórych być problemem. Omoda 5 Premium ma co prawda szyberdach, ale tylko w przedniej części auta. Bagażnik nie jest zbyt duży – 360 l – podczas gdy konkurenci zazwyczaj oferują sporo powyżej 400 l. W praktyce jednak bagażnik jest na tyle ustawny, że zmieściły mi się w nim dwie walizki – duża i średnia – plus kilka toreb i plecaków.
Miasto i autostrada
Bardzo często spotykam się z pytaniami o to skąd chińscy producenci aut pozyskują silniki. W przypadku Omody odpowiedź jest prosta – to własna konstrukcja Chery Automobile produkowana przez podmiot zależny od koncernu. Jednostka 1.6 TGDI ma cztery cylindry, turbodoładowanie, bezpośredni wtrysk benzyny i generuje 147 KM oraz 275 Nm. Na rynki europejskie silnik ten oferowany jest tylko z 7-biegowym dwusprzęgłowym automatem. Samochód ma napęd wyłącznie na przednie koła.
Krytykowałem ten silnik w teście Jeacoo 7 jako za słaby do sporego SUV-a z napędem 4×4, ale tutaj sprawdza się lepiej. Przede wszystkim Omoda jest lżejsza i ma napęd na przód, więc dynamika w mieście i na drogach lokalnych jest zadowalająca. Cieszy praca skrzyni, która kompletnie nie daje o sobie znać. Szybko i pewnie redukuje i podwyższa biegi, więc pozwala o sobie zapomnieć. Zwłaszcza, że nie ma tu opcji ręcznej zmiany biegów.
Na drogach szybkiego ruchu Omoda radzi sobie przeciętnie. Z mocą 147 KM nie zalecam zapuszczania się na dłużej na lewy pas. Istnieje w tym samochodzie taka prędkość, mniej więcej 125-130 km/h, powyżej której spalanie zaczyna rosnąć nieproporcjonalnie do prędkości. Jedziesz 120 – komputer pokazuje 8,5 l/100 km, jedziesz 135 – już ponad 11 l/100 km. Z tego powodu pokonałem tym autem trasę do Gdańska raczej spokojnym tempem. Wspomniane 8,5 l/100 km to średni wynik tego samochodu w trybie mieszanym.
Omoda jeździ po europejsku
Do Omody przesiadłem się wprost z Jaecoo 7 i jestem w szoku jak te dwa auta są różne pod względem prowadzenia. Jaecoo to terenówka z wysoką bryłą nadwozia i dość miękkimi nastawami zawieszenia. A propos zawieszenia, konsekwencją napędu 4×4 w Jaecoo jest obecność wielowahaczowego zawieszenia z tyłu, podczas gdy Omoda ma zwykłą prostą belkę skrętną. Mimo to mniejsze z tych aut wydaje się jeździć o wiele lepiej. Jest mniej rozbujane, wyraźnie bardziej zwarte i sztywne. Kierowca jest tu o wiele bliżej akcji, bo przez fotel i przez kierownicę dostaje więcej informacji z przednich kół. Wiadomo, nie jest to Porsche, ale są na rynku renomowane SUV-y oferujące gorszą jakość jazdy.
Test Omody wypadł w grudniu i na samochodzie założone były opony zimowe. Nie byłem jednak z nich zadowolony, bo auto bardzo łatwo zaczynało buksować przy ruszaniu na mokrym, a w zakrętach nie dawało takiej pewności jak powinno. Cóż, wystarczy powiedzieć, że były to gumy z mocno budżetowej półki, co w nowym samochodzie wydaje się wtopą. Do swojego egzemplarza na pewno wybrałbym inne opony.
Tryb SUPER MODE
Omoda ma oczywiście tryby jazdy, ale są one bezużyteczne. Już tłumaczę. Auto uruchamia się w trybie Eco, w którym jeździ spokojnie i wyłącza silnik podczas krótkich postojów. Nuda. Aby odblokować pełny potencjał silnika trzeba wcisnąć przycisk na konsoli centralnej oznaczony jako SUPER MODE. Wtedy grafika na centralnym ekranie pokazuje Omodę mknącą po czymś w stylu nitki toru i pojawia się wskaźnik ciśnienia doładowania, a motor chętniej zaczyna reagować na polecenia kierowcy. Fajnie? Nie do końca, bo przez głośniki auto zaczyna generować najbardziej sztuczny dźwięk jaki słyszałem.
Omoda ma jeszcze tryb Normal, który był dla mnie wybawieniem, ale dostęp do niego jest skomplikowany. Jak wspomniałem, tryb Eco jest tym domyślnym, tryb Sport ma swój przycisk, a Normal? Cóż, gdy wyłączasz tryb Sport to na głównym ekranie na parę sekund pojawia się menu trybów jazdy, którego nie potrafiłem znaleźć w żaden inny sposób. Wtedy musisz palcem zdążyć dotknąć na ekranie napis NORMAL. Innej drogi nie rozkminiłem, a ponieważ włączaniu każdego trybu towarzyszy kobiecy głos z syntezatora, potrafi to być męczące i irytujące.
Multimedia i wyposażenie
To ten dział, w którym Chińczycy regularnie zawstydzają europejską konkurencję. Omoda nie jest wyjątkiem, też ma mnóstwo bajerów, mniej lub bardziej przydatnych, które mają przyciągnąć klientów. Chociażby efektowny widok 3D z kamer wokół auta, który ułatwia wyczucie gabarytów auta, a co za tym idzie, manewrowanie. Fotele, oprócz tego że świetnie wyglądają, mają wielostopniowe podgrzewanie, wentylację i pamięć ustawień. Wszystkie światła zewnętrzne są w technologii LED i potrafią odegrać powitalny pokaz świetlny. W odróżnieniu od innych chińskich aut, Omoda w wersji Premium ma przyzwoity system nagłośnienia od Sony.
Same multimedia mogłyby być lepsze. Przede wszystkim niektóre ikonki są za małe, więc trudno w nie trafić palcem podczas jazdy. Nie jestem też fanem sterowania klimatyzacją poprzez ekran, ale dzięki temu kokpit mógł być maksymalnie elegancki i minimalistyczny. W standardzie jest ładowarka indukcyjna, ale okazała się ona za mała dla jednego z flagowych Samsungów. Nie można się jednak przyczepić do jakości pracy wyświetlaczy czy ich reaktywności, co bywało problemem w siostrzanym Jaecoo.
Podsumowanie
Spędziłem za kierownicą Omody ponad tysiąc kilometrów i nie czułem się w tym aucie przytłoczony jego odmiennością, co zdarzało mi się w innych chińskich markach. Samochód nie jest tak odjechany i oryginalny jak Jaecoo, ale może się podobać i ma solidne podstawy, aby sprawdzić się w Europie. Przede wszystkim jeździ jak podobne SUV-y z Japonii czy Korei, a ma bogatsze, ładniejsze wnętrze i multimedia.
Silnik w Omodzie mógłby palić z litr mniej na “setkę”, ale poza tym jest to samochód który rewelacyjnie pełni codzienną służbę. Ja nim pojechałem także w trasę z czterema osobami i ich bagażami na pokładzie i nie miałem na co narzekać. Za 115 500 zł ciężko o lepiej wyposażonego i bardziej wszechstronnego SUV-a tego segmentu.
Sytuacja rynkowa
W poprzednim akapicie wymieniam kwotę 115 500 zł – to cena podstawowej wersji Comfort. Na test dostałem wersję Premium, ale różni się ona tylko kilkoma elementami, z których najważniejsza jest klimatyzacja – w Comfort mamy manualną, w Premium automatyczną dwustrefową. W tekście wymieniałem bardziej szczegółowo co jeszcze dostaje się w wersji Premium, dlatego pozostało mi tylko dodać informację o kosztach. Topowa Omoda kosztuje w tym momencie 129 500 zł i w tej cenie można wybrać dowolną dostępną kolorystykę.
Jak wiadomo cena produktu w przypadku samochodu to tylko jedna z wielu ważnych kwestii. Jeśli chodzi o serwis, Omoda jest już obecna w 23 większych polskich miastach, a w samej Warszawie i okolicach ma trzy salony. Marka daje na swoje produkty 7 lat gwarancji z limitem 150 000 km i również 7 lat bezpłatnego assistance. Jak zwykle zagadką pozostaje utrata wartości, a rzetelne informacje na ten temat dopiero przyjdą z czasem.
Potencjalni klienci na Omodę na pewno będą zerkać także w stronę MG HS, BAIC 5 czy Forthinga T-five. Wszystkie te auta mają podobne cechy i cenniki, więc tutaj ewentualnie mogą zdecydować detale lub szczegółowe warunki wynegocjowane u dealera. Jeśli jednak chodzi o bardziej rozpoznawalną konkurencję, zagrożeniem dla Omody może być przede wszystkim Dacia Duster i Kia Niro. Oba te auta można mieć z nowoczesnym, oszczędnym napędem hybrydowym. Wyposażeniem nie zbliżą się do aut chińskich, za to w cenie dostajecie wypracowaną przez lata renomę marki, więc coś za coś.
Tekst i zdjęcia: Bartłomiej Puchała
Galeria Omoda 5:
Dane techniczne Omoda 5:
Silnik: R4, benzynowy
Pojemność: 1598 cm³
Moc: 147 KM
Maksymalny moment obrotowy: 275 Nm
Skrzynia biegów: DCT-7
Napęd: na przód
0-100 km/h: 10,1 s
V-max: 195 km/h
Zbiornik paliwa: 51 l
Cena: Comfort 115 500 zł, Premium (testowany) 129 500 zł
Komentarze 1