Site icon Motopodprad.pl

Test: Nissan Townstar – miejski elektryk z dużym problemem

Niedawno po raz drugi miałem okazję przyjrzeć się elektrycznemu dostawczakowi. Podczas mojego ostatniego spotkania z tym modelem Nissan Townstar dobrze radził sobie w mieście. Czy sprawił się również poza nim? Nie bardzo.

Pod koniec kwietnia bieżącego roku mogłem sprawdzić Townstara podczas jego łódzkiej premiery. Miałem wtedy okazję przyjrzeć mu się z bliska oraz przejechać się nim po podziurawionych, łódzkich drogach. Na krótkim dystansie ten samochód sprawował się bardzo dobrze. Jednak dopiero niedawno mogłem wyciągnąć go w nieco dłuższą trasę i poznać jego mroczną stronę.

Prostota i praktyczność

Poszukując elektrycznego dostawczaka z pewnością nie stawiamy na pierwszym miejscu jego wyglądu i wolimy skupić się na praktyczności samochodu. Jednak Nissan zadbał o to, aby Townstar był przyjemny dla oka. Nie jest to żaden elegancik, jednak jego nadwozie jest po prostu schludne. Nic nie jest w nim przekombinowane, a same reflektory prezentują się w miarę elegancko i płynnie łączą się z grillem z akcentem Kumiko, który znajdziemy również w modelu Ariya.

Do wnętrza modelu nie mam żadnych większych zastrzeżeń. Znalazłem w nim wszystko, czego oczekiwałbym po niewielkim dostawczaku. Podobnie jak w przypadku nadwozia, Nissan nie dorzucał do wnętrza zbędnych elementów i z pewnością stawia on na praktyczność.

Znajdziemy tu kilka schowków, w tym jeden z nich został umieszczony nad głową kierowcy oraz pasażera. Dużym plusem jest również fabryczny uchwyt na telefon umieszczony niedaleko kierownicy oraz ukryty ponad analogowymi zegarami dodatkowy schowek ze złączami USB. Z pewnością jest to bardzo dobre rozwiązanie, aby w sensowny sposób podłączyć dowolne urządzenie w tym wideorejestrator.

Oprócz tego znajdziemy we wnętrzu prosty infotainment, przejrzysty panel obsługi klimatyzacji oraz tradycyjną gałkę od automatu. Można by uznać, że wygląda ona nieco starodawnie. Jednak Nissan zrobił w ten sposób ukłon w kierunku zawodowych kierowców, którzy są przyzwyczajeni do dużych i wystających gałek. Chciał w ten sposób sprawić, aby czuli się oni swobodniej w japońskim elektryku. Na kilka słów uznania zasługuje lista standardowego wyposażenia, która obejmuje praktycznie wszystko, czego byśmy tylko potrzebowali. Od podgrzewanej kierownicy, poprzez licznych asystentów wspierających kierowcę aż przez system kamer 360 stopni.

Przejdźmy jednak do najważniejszego aspektu tego samochodu, czyli do jego praktyczności. Nissan Townstar mierzy 4488 mm długości, 1860 mm szerokości oraz 1793 mm wysokości, z kolei jego rozstaw osi mierzy 2716 mm. Natomiast sama paka oferuje nam do 3,3 metra sześciennego przestrzeni załadunkowej. We wnętrzu nie mogło również zabraknąć uchwytów, które pozwolą nam przymocować ładunek. Praktycznym dodatkiem jest wykładzina antypoślizgowa, którą wyłożono całą podłogę paki.

Nissan Townstar – dynamiczny w mieście drażniący na autostradzie

Testowany przeze mnie egzemplarz korzystał z elektrycznego układu napędowego dostarczającego 122 KM mocy oraz 245 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Muszę przyznać, że samochód wydaje się być zdecydowanie bardziej dynamiczny niż sugerują to liczby. Tym samym możemy nim nawet trochę poszaleć, jednak na ostrzejszych zakrętach odczujemy uciekający tył. W mieście ten samochód sprawuje się bardzo dobrze, a samo zawieszenie radzi sobie z nierównościami.

Zdecydowanie gorzej samochód wypada na autostradzie. Nie mam na myśli samej maksymalnej prędkości, która wynosi niespełna 132 km/h. Już jazda przy tej prędkości nie należy do najprzyjemniejszych, stąd też dobrze, że nie możemy go bardziej rozpędzić. Jednak największą bolączką tego samochodu przy dłuższych trasach jest jego akumulator oraz wlatujące do wnętrza powietrze.

Największe bolączki elektryka

Pierwszy problem jest w pełni zrozumiały. Townstar skierowany jest do miasta, gdzie jego akumulator o pojemności 45 kWh jest w pełni wystarczający. Jednak na autostradzie z pewnością nie dobijemy do maksymalnego zasięgu, który wynosi teoretycznie 304 km. Jednak szybka jazda oraz niesprzyjająca temperatura sprawiły, iż mogłem przejechać mniej niż 200 km na jednym ładowaniu, co było dosyć problematyczne. Pomimo funkcji szybkiego ładowania niezbyt dobrze wspominam moją 350 km trasę.

Jednak to nie niewielki zasięg najbardziej drażnił mnie podczas mojej podróży, a wcześniej wspomniane powietrze wlatujące do wnętrza. Jest to pierwszy samochód ze wszystkich, które testowałem, w którym wpadające powietrze mnie drażniło. W żadnym innym modelu nie było ono aż tak wyczuwalne. Może nie miałbym nic przeciwko, gdyby do kokpitu wpadało mi chłodniejsze powietrze w letni dzień. Jednak podczas mojej przejażdżki panował wyjątkowy przymrozek, więc było to naprawdę drażniące.

Miejskie przeznaczenie Townstara pokazuje również jego zużycie energii. Podczas jazdy w mieście samochód zużywa około 13-14 kWh na godzinę. Na mniej zakorkowanych drogach możemy zejść nawet do 11 kWh. Jednak po opuszczeniu terenu zabudowanego zużycie energii dramatycznie wzrasta. Przy setce na liczniku zużycie wzrasta do blisko 17 kWh, natomiast na autostradzie potrafi dojść do 25-30 kWh. Oczywiście najwięcej energii zużyjemy prując z prędkością maksymalną. Wtedy zużycie dojdzie nawet do 35 kWh.

Czy warto go kupić?

Nissan Townstar jest również stosunkowo drogi. Za podstawowy wariant Visia będziemy musieli zapłacić 155 900 złotych. O oczko wyżej znajduje się wersja N-Connecta wyceniona na 170 900 złotych. Z kolei jeżeli chcielibyśmy kupić testowaną przeze mnie wersję Tekna, to musimy liczyć się z wydatkiem co najmniej 188 900 złotych.

Czy warto rozejrzeć się za elektrycznym Nissanem Townstarem w wersji van? Jeżeli prowadzisz firmę i potrzebujesz elektrycznego dostawczaka o niewielkich wymiarach i praktycznej przestrzeni załadunkowej to ten samochód może okazać się strzałem w 10. O ile nie będziesz potrzebował wyciągać go na dłuższe trasy. Co więcej, kierowca będzie czuł się w nim bardzo dobrze. Zadowoleni mogą być również indywidualni klienci, którzy często potrzebują przewieść więcej sprzętu, a jednocześnie idąc z duchem czasu potrzebują elektryka.

Jeżeli jednak musimy czasem pojechać do innego miasta nawet oddalonego od Nas o 200 km, to możemy być nim rozczarowani. Dodatkowo cena również nie jest dla nas aż tak przystępna. Ten samochód może być zarówno strzałem w 10, jak i wielką udręką dla kierowcy.

Damian Kaletka

Nissan Townstar zdjęcia:

Nissan Leaf – dane techniczne:

Silnik: elektryczny
Moc: 122 KM
Maksymalny moment obrotowy: 245 Nm przy 500-4000 obr/min
0 – 100 km/h: 11,6
Prędkość maksymalna: 132 km/h
Cena: od 155 900 zł brutto, egzemplarz testowy około 191 000 zł brutto

Exit mobile version