Site icon Motopodprad.pl

Test: Nissan Qashqai N-tec – pozytywne rozczarowanie?

Wybierając w SUVie nie najmniejszy silnik diesla o pojemności 1,5 litra z automatem można sądzić, że dokonało się dobrej decyzji. I pod pewnymi względami w tej kwestii się zgadzam. Z drugiej jednak strony tak skonfigurowany Nissan Qashqai czasem może nas rozczarować. W wersji N-tec zawsze będzie jednak dobrze wyglądać!

Pomyślicie sobie: o co mu chodzi? Przecież teraz w kompaktowych samochodach Europa montuje jakieś trzycylindrowce o pojemności kartonu mleka. Dorzucają do tego automatycznie skrzynie i nikt nie ma z nimi problemów, bo przecież rozmawiamy o autach nowych, a nie tych, które dostaje 2 lub 3 właściciel. A tu sprawdzona jednostka 1,5 litra o mocy 115 KM, która nie jest wysilona, więc prawie bezawaryjna. Skąd więc to zawahanie?

Wysokoprężny motor

Na obronę powiem, że zdecydowanie nic do tego diesla nie mam. Jest to sprawdzona konstrukcja (Renault), którą Nissan stosuje od lat. Bardzo mało pali w trasie (4-5 litrów) i niewiele więcej w mieście (do 7 litrów) dzięki czemu auto ma naprawdę spory zasięg.

Źle nie wygląda też na papierze, bo auto pojedzie nawet 185 km/h, a 260 NM od 2000 tysięcy obrotów również nie straszy. Co więcej, silnik posiada turbosprężarkę, ale swoją pracą przypomina wolnossący motor.

Skrzynia automatyczna DCT 7

Niestety rzeczywistość jest trochę inna i 115 KM osiągane dopiero przy 3750 RPM dzięki 7biegowej skrzyni czuć bardzo późno. Samochód nie jest ciężki (1384 kg), a pierwsza setka na liczniku pojawia się dopiero po 12 sekundach. Nie będę ukrywał, że moim zdaniem sporą winą za to można obarczać wspomniany automat. Pracą przypomina wirtualne CVT, a nie dwusprzęgłową przekładnię (którą jest), co nie jest raczej zaletą. Stad też zdecydowanie wolałbym wybrać tańszą opcję z manualną skrzynią 6-biegową.

Jazda

Po prostu współpraca na linii silnik-skrzynia-kierowca moim zdaniem wypada dosyć blado. To zdecydowanie odbiera przyjemność z jazdy. A przecież wyjazd Qashqai’em poza miasto to raczej nic dziwnego dla tego typu auta, a trasa wymagająca częste wyprzedzanie może nas trochę zmęczyć. Takie manewry trzeba po prostu planować z wyprzedzeniem i zapasem czasowym. Mułowatość czuć też w mieście, ale tu zazwyczaj jest więcej czasu na reakcję.

Samochód posiada oczywiście napęd tylko na przednią oś, ale w konfiguratorze uda wam się złapać 4wd. Czy jest to konieczne? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie, licząc na palcach ile razy widzieliście śnieg tej zimy…

Czas na zalety

Mimo, że auto na rynku jest już 13 rok, to Nissan Qashqai może się spodobać zarówno młodym Paniom, jak i starszym Panom. Chodzi mi o to, że Japończycy zaprojektowali naprawdę dobrze wyglądające nadwozie, które bardzo wolno się starzeje. Z zewnątrz karoseria jest naprawdę świetna, więc nie ma się co dziwić słupkom sprzedaży. W końcu auta kupuje się nie tylko z rozsądku.

W wersji N-tec Qashqai moim zdaniem jest jeszcze ładniejszy. Z zewnątrz pasuje mi połączenie szarego lakieru z czarnymi wstawkami (grill i felgi). Dodając do tego ostre linie reflektorów mamy przepis na auto, które się sprzeda. Nie tylko jako nowe, ale też jako używane za parę lat. Z resztą wystarczy wyjść na ulicę i znaleźć potwierdzenie tych słów.

Azjatyckie wnętrze

Nie jestem fanem wizualnych rozwiązań środków samochodów z Azji, bo zawsze w oko rzuci się jakiś wielki klawisz lub plastik pamiętający czasy Godzili, ale powiem szczerze, że chyba z wiekiem się do tego przyzwyczajam. Lepiej mieć brzydki przycisk odpowiadający za daną funkcję i działający logicznie niż tę samą opcję schowaną w dotykowym menu.

Oczywiście w testowanym Qashqai’u nie zabrakło dotykowego wyświetlacza z nawigacją, łącznością z telefonem czy obsługą audio, ale zegary za kierownicą zostały analogowe, a temperaturę dwustrefowej klimatyzacji ustawimy intuicyjnymi pokrętłami. Owszem deska rozdzielcza mogłaby być bardziej wyszukana i nowocześniejsza, ale ten projektowy spokój też jest zjadliwy.

Rodzinny crossover czy raczej kompaktowy SUV?

Nissan sam auto nazywa crossoverem, ale moim zdaniem do auta spokojnie zmieści się czteroosobowa rodzina (nawet ze starszym potomstwem). Nie braknie jej też miejsca w bagażniku gdzie czeka 439 litrów. Owszem na dwa tygodnie w Chorwacji może być trochę ciasnawo, ale zawsze można dorzucić na dach trumnę i bagażnik rowerowy z tyłu.

W środku mimo, że pojawiło się delikatne ambientowe podświetlenie na kolor czerwony, to najważniejszym punktem testowanego egzemplarza bezdyskusyjnie jest okno dachowe, które rozmiarami przypomina to domowe. Dzięki temu w aucie jest bardzo jasno i przestrzennie

Dla mnie więc jest to raczej kompaktowy SUV niż crossover, bo w końcu patrząc na rozmiar mikrusem Qashqai nie jest.

Jak w cenniku?

Biorąc pod uwagę wartość jaką utrzymują używane Nissany, japońską jakość, kilkuletnią gwarancję można stwierdzić, że całkiem atrakcyjnie. Testowany egzemplarz to koszt niecałych 124 tysięcy złotych, a wersja z manualem jest jeszcze tańsza (o ok. 9000 zł). Oczywiście jest to nadal spora różnica względem najtańszego Qashqai’a, który dostaniecie już za 75 tysięcy złotych.

Podsumowując, lubię ten model Nissana, ale skonfigurowałbym go inaczej. I to właśnie chciałem przedstawić, ponieważ auto ma wiele zalet, a diesla zawsze można zamienić na żwawszą benzynę!

Konrad Stopa

Wygląd:[usr 8]
Wnętrze:[usr 6]
Silnik:[usr 6]
Skrzynia:[usr 5]
Przyspieszenie:[usr 5]
Jazda:[usr 6]
Zawieszenie:[usr 8]
Komfort:[usr 8]
Wyposażenie:[usr 8]
Cena/jakość:[usr 8]
Ogółem:[usr 6.8 text=”false” img=”06_red.png”] (68/100)

Dane techniczne:

Silnik: R4, diesel
Pojemność: 1581 cm³
Moc: 115 KM przy 3750 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 200 Nm przy 2000 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-biegowa
Napęd: przedni
0-100 km/h: 12,3 s
V-max: 185 km/h
Zbiornik paliwa: 55 l
Cena: ok 124 tys. złotych

Exit mobile version