Nissan Juke Hybrid w odmianie N-sport to widowiskowy wóz, ale jego wygląd nie jest jedyną zaletą tego japońskiego samochodu. Warty uwagi jest też napęd hybrydowy, więc trzeba to sprawdzić.
Parę miesięcy temu opisywałem wam pierwsze wrażenia po spotkaniu z tą żółtą pszczołą. Krótka przygoda pozwoliła mi jedynie skupić się na nowościach, ale po czasie przyszedł czas na standardową recenzję, na którą miałem już więcej czasu. Nie ma więc co przeciągać – zaczynajmy!
Zawsze lubiłem żółte samochody
Zanim o Nissanie, to muszę się przyznać, że zawsze lubiłem kolorowe samochody, ale chyba najbardziej za dzieciaka wzdychałem do żółtych aut. Oczywiście na polskich ulicach podkarpacia można było zobaczyć słoneczne Fiaty Punto, Seicento lub maksymalnie sportowo wyglądającego Fiata Coupe. Mimo wszystko patrzyłem na nie z uśmiechem i lekkim rozmarzeniem. Do tej pory nie udało mi się auta w takim kolorze kupić, ale co jakiś czas mogę chociaż nimi pojeździć.
Dzięki temu Nissan Juke w pakiecie N-sport przypadł mi wizualnie do gustu. Kontrastowe zestawienie żółtego lakieru (powrót do niego po latach) z czarnymi wstawkami dobrze się komponował w bardziej kanciastej karoserii Juke’a. Warto zwrócić uwagę na czarny i nowy grill V-motion oraz spore felgi w podobnej barwie. Napompowane nadkola i duża maska sprawiają, że auto wygląda dynamicznie, a ledowe światła z tyłu nieźle wyglądają po zmroku.
Warto też wspomnieć, że sam pakiet N-sport przynosi kilka modyfikacji. Usztywnia choćby nadwozie i je lekko obniża, ale gołym okiem można zauważyć spoiler dachowy, nakładki na progi czy przemodelowane zderzaki (z przodu i z tyłu).
Sportowe wnętrze
Wchodząc do środka poliftowego Juke’a zwróciłem uwagę na kilka spraw. Po pierwsze, kubełkowe fotele z wytłoczoną nazwą modelu i głośnikami systemu audio od Bose w zagłówkach. Po drugie, 12,3-calowy ekran systemu infomedialnego znanego z innych modeli (np. Ariya), który posiada czytelne i proste grafiki oraz działa bez zbędnych opóźnień. Trzecia sprawa to kolorystyka, która przypomina tę z nadwozia. W całej kabinie pasażerskiej oprócz czarnej barwy nie brakuje żółtych elementów (fotele, deska rozdzielcza czy boczki drzwi).
Wracając do centrum medialnego obsłużymy nim zarówno samochód, jak i łączność z telefonem (również bezprzewodowy CarPlay lub AndroidAuto), a także system kamer 360 lub audio. Za kierownicą również znalazły się wirtualne zegary znane z innych nowych modeli Nissana, ale w tym przypadku czasem pojawiają się dziwne tłumaczenia i skróty. Na szczęście dzięki jednemu przyciskowi na kierownicy dość łatwo włączymy personalizowane ustawienia asystentów jazdy (np. wyłączymy system ISA).
Ze względów praktycznych Nissan to raczej miejski kompaktowy crossover, który zmieści na pokład 4 pasażerów i trochę bagaży. Przez hybrydową mechanikę bagażnik ma około 350 litrów pojemności i wysoki próg załadunku.
Pod maską hybryda
Do napędu Nissan Juke Hybrid służy połączenie 1,6-litrowego silnika benzynowego z motorem elektrycznym. Ich łączna moc to 143 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 220 Nm. Do obsługi tych wartości służy automatyczna skrzynia biegów, której mechanizm jest bardzo skomplikowany, ale działa podobnie do wirtualnej przekładni i pod obciążeniem podobnie wyje. Niestety przenosi się to na odczucie osiągów i dynamikę przyspieszania, chociaż dane techniczne od razu zdradzają raczej miejski charakter tego auta. Do setki samochód rozpędza się w 10,1 sekundy, a jego v-max to tylko 166 km/h.
Na szczęście umiejętna jazda tym zestawem sprawia, że auto jest bardzo ekonomiczne. Spokojnie na komputerze pokładowym można znaleźć wartości poniżej 5 litrów na 100 km. A auto prowadzi się dosyć pewnie i precyzyjnie (w końcu jest sztywniejszy zawias niż w standardowej odmianie).
Polecam system e-pedal
Zapewne słyszeliście już o innowacyjnym systemie e-pedal, który Nissan stosuje od lat. To idealna opcja dla ludzi lubiących płynną jazdę. Jeśli podczas jazdy nie lubisz naciskać hamulca, to ten system sprawi, że go prawie nigdy nie użyjesz. Dzięki temu auto rekuperuje sporo energii i potem może użyć podczas jazdy oszczędzając paliwo, a wystarczy jedynie odpuścić gaz.
Powyżej wspomniałem, że robi to efektywnie. Osobiście możemy wymusić jazdę na trybie elektrycznym, ale lepiej jego użycie zostawić Nissanowi. Zrobi to lepiej niż niejeden kierowca i odczujecie to na stacjach paliw.
Ile kosztuje nowy Nissan Juke Hybrid?
Ogólnie nowy Nissan Juke dostępny jest również w wersji typowo benzynowej z 6-biegowym manualem. W takim wypadku w salonie Japończyków trzeba zostawić około 100 tysięcy złotych. Wersja hybrydowa to już wydatek minimum 121 tysięcy złotych. Nasza doposażona wersja to kwota powyżej 140 tysięcy złotych.
Ważne jednak, że Nissan oferując ten model daję dowolność w kwestiach wyboru wyposażenia. Dzięki temu klient może wybrać najmocniejszy silnik, ale najsłabszy poziom dodatków. A taki stan rzeczy nie jest powtarzalny w każdej marce sprzedającej auta w Polsce.
Nowy Nissan Juke Hybrid – opinia
Jak więc podsumować współpracę ze wspomnianą żółtą pszczółką? Auto zyskało naprawdę wiele wizualnych smaczków, które mogą spodobać się wielu parom oczu. Napęd w miejskim otoczeniu również spisuje się znakomicie, więc konkretnie ten wariant tego modelu ma sporo sensu. Cena może przyhamować trochę zapędy klientów, ale przynajmniej widać od razu za co się dopłaca!
Konrad Stopa
Zdjęcia Nissan Juke Hybrid N-sport:
Dane techniczne Nissan Juke Hybrid N-sport:
Silnik: R4, benzyna, hybryda
Pojemność: 1598 cm3
Moc: 143 KM
Maksymalny moment obrotowy: 205 Nm
0 – 100 km/h: 10,1 s
Prędkość maksymalna: 166 km/h
Skrzynia biegów: automatyczna
Cena: ok 140 tys. złotych