Nissan Juke jest chyba jednym z najbardziej kontrowersyjnych samochodów w historii motoryzacji. Jego wygląd z pewnością można uznać za bardzo oryginalny, jednak estetyka pozostaje tutaj kwestią dyskusyjną. Przez ostatnie kilka tygodni miałem okazję testować same Nissany, stąd też na własnej skórze odczułem ich różnice. Jak na tle swojego japońskiego rodzeństwa wypada Juke Hybrid?
Nissan Juke pierwszej generacji zadebiutował w 2010 roku i przez lata swojej obecności na rynku został sprzedany w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Prawdę mówiąc ciężko mi stwierdzić, czemu klienci szturmowali salony Nissana w poszukiwaniu tego modelu. Od zawsze Juke kojarzył mi się ze szpetnym samochodem, który przyciąga wzrok, jednak nie koniecznie w tym pozytywnym znaczeniu. W 2019 roku Japończycy wprowadzili na rynek jego drugą generację, która nie podbiła serca klientów. Jak obecnie wypada on na tle konkurencji?
Nieco spokojniejszy wygląd
Nissan wraz z nową generacją modelu postanowił nadać mu zdecydowanie bardziej stonowany wygląd. Z nadwozia zniknęły wystające reflektory, które zostały zastąpione elegantszymi i znacznie węższymi światłami. Z pewnością był to krok w dobrą stronę. Model nadal posiada swój oryginalny charakter, a jednocześnie wygląda bardziej przystępnie. Jego nadwozie wypada zdecydowanie lepiej od poprzednika, jednak nadal znajduje się daleko, aby wpasować się w mój gust.
Z pewnością nie wygląda jak kolejny nudny i monotonny SUV i ma w sobie cząstkę kreatywności. Z czystym sercem mogę pochwalić Nissana za oryginalność z jaką podchodzi do każdego z modeli, które różnią się nie tylko rozmiarem i pojedynczymi detalami, lecz większą liczbą szczegółów. Juke pozytywnie mnie tutaj zaskoczył, jednak moje pozytywne odczucia bardzo szybko ostygły. Po otworzeniu maski jego wygląd skojarzył mi się z jakimś insektem, czego z pewnością nie można uznać za komplement.
Nissan Juke i jego klaustrofobiczne wnętrze
Juke nie miał do mnie szczęścia, gdyż przesiadłem się do niego z Aryi, którą wychwalałem za bardzo przestronne wnętrze. Nie dość, że Juke jest zdecydowanie mniejszy od Aryi, to miałem w nim poczucie bycia zabudowanym. Dla niektórych może to być w pewnym stopniu zaleta, jednak ja czułem się tam nieco klaustrofobicznie.
Samo wnętrze przedstawia się nieco ubogo. Znajdziemy tu wystającą gałkę zmiany biegów oraz przełącznik od trybów jazdy, a także niewielki panel służący do obsługi klimatyzacji. Najbardziej rzucają się w oczy sporej wielkości kratki nawiewu, które niezbyt dobrze komponują się z całym projektem. Dużą zaletą Juka jest jego prostota. Bez problemu odnajdziemy się w kokpicie i nie będziemy musieli przekopywać systemu inforozrywki w poszukiwaniu konkretnej funkcji. Większością z nich będziemy mogli sterować przy pomocy fizycznych przycisków i pokręteł.
Sam system inforozrywki jest wręcz prymitywny i chyba najbliższej mu do Dacii Duster, którą miałem okazję testować wiele miesięcy temu. Znajdziemy w nim jedynie najpotrzebniejsze funkcje. Dla niektórych może to być dużą zaletą, jednak dla mnie był on zbyt uproszczony. Dodatkowo sam jego wygląd nie przypadł mi do gustu. Jest po prostu brzydki i myślę, że można było go zdecydowanie lepiej zaprojektować.
Bagażnik również nie stanowi atutu tego modelu. W przypadku wersji czysto spalinowych jest on jeszcze do przeżycia. Jednak w wariancie hybrydowym jego pojemność spada z 422 do 354 litrów. W efekcie czego naprawdę nie zmieścimy w nim zbyt dużo rzeczy. Nieco lepiej sytuacja przedstawia się, gdy złożymy tylne siedzenia. Wtedy otrzymamy 1237 litrów przestrzeni załadunkowej.
Problemy z układem napędowym?
Testowany przeze mnie egzemplarz korzystał z 1,6-litrowego benzyniaka wspieranego przez dodatkowy silnik elektryczny. Hybrydowy układ napędowy dostarczał łącznie 143 KM mocy oraz 148 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Czy to wystarcza? Nie, zdecydowanie nie. Jeżeli jeździmy Nissanem Jukiem po mieście to możemy liczyć na w miarę sensowne przyśpieszenie. O ile oczywiście jeździmy po drogach, gdzie ograniczenie prędkości nie przewyższa 60 km/h. Podczas szybszej jazdy zaczynamy odczuwać brak mocy. Mogłem się o tym podczas drogi z Warszawy do Łodzi. Pomimo swoich niewielkich rozmiarów, Nissan Juke potrzebuje ponad 10 sekund, aby rozpędzić się do setki. Co więcej nie wyciągniemy nim więcej niż 166 km/h.
Nawet jeśli oferowałby on wyższą prędkość maksymalną, to mało kto chciałby jechać nim szybciej niż 140 km/h. Słabe wyciszeni sprawia, że jazda z wyższą prędkością jest naprawdę męcząca. Niestety w mieście wcale nie jest lepiej. Tutaj głównym problemem nie jest samo wygłuszenie, lecz jednostka napędowa. Silnik benzynowy potrafi załączyć się w najdziwniejszych momentach. Wtedy do naszych uszu dociera nieprzyjemne buczenie. W żadnym samochodzie silnik nie drażnił mnie tak bardzo jak w Nissanie.
Kolejnym problemem Nissana jest jego spalanie. Nie wiem, jak i gdzie Nissan testował ten samochód, że wpisał tak niskie wartości. Podczas mojego testu normą było spalanie na poziomie 8 litrów, a czasem nawet więcej, co jest bardzo słabym wynikiem jak na hybrydę. Dodatkowo wcześniej wspomniane załączanie się ładowania baterii w dziwnym momentach również nie wpływało pozytywnie na spalanie.
Nissan wyposażył swój samochód w system E-Pedal, który pozwala nam jeździć samochodem korzystając wyłącznie z pedału gazu, który służy nam także do hamowania. Jest to ciekawy dodatek, który dobrze wygląda na papierze. Jednak w praktyce jest on nieco zbędny. Najlepiej sprawdza się w wieczornych porach, kiedy ulice miasta nie są zawalone przez dziesiątki samochodów. Jednak za dnia, czy na autostradzie nie jest on zbyt potrzebny.
Nissan Juke ma jednak kilka zalet
Jeżeli odłożymy na bok wysokie spalanie oraz wystarczająco podgłośnimy muzykę by zagłuszyć kakofonie silnika, to możemy odnaleźć kilka zalet tego samochodu. Z pewnością układ kierowniczy może uznać za w miarę udany. Nie jest on doskonały, jednak sprawia, że samochód prowadzi się pewnie i dość przyjemnie. Dodatkowo za zawieszenie można wstawić Juke’owi plusa. Nie wybrałbym się nim na ostrzejszą przejażdżkę, ale przy niewielkich nierównością sprawdzi się idealnie.
Kolejną zaletą są przednie fotele modelu, które są wygodne. Dodatkowo w ich zagłówkach znajdziemy głośniki opcjonalnego systemu Bose. Nie uważam, żeby były one warte zapłacenia dodatkowych złotówek, jednak nie mogę narzekać na ich jakość. Tylna kanapa również jest dosyć wygodna, jednak pasażerowie, którzy na niej zasiądą muszą liczyć się z niewielką przestrzenią na nogi.
Juke Hybrid – ceny
Hybrydowy układ napędowy jest dostępy od wersji wyposażenia N-Connecta, za którą musimy zapłacić 127 970 złotych. Jeżeli zdecydujemy się na wariant N-Design, który de facto testowałem, to cena urośnie do niebotycznych 141 470 złotych. Z kolei za testowany przeze mnie egzemplarz musielibyśmy zapłacić ponad 150 000 złotych. Trzeba przyznać, że jest to bardzo dużo, jak na miejskiego crossovera.
Nissan Juke Hybrid – czy warto go kupić?
Juke z pewnością pozwala nam wyróżnić się w tłumie często nudnych i mdłych samochodów, jednak jego design nadal jest dosyć kontrowersyjny. Potrafi nam zaoferować dobre prowadzenie, wygodne fotele i kilka dodatkowych bajerów. Jednak są to nieliczne plusy, które w moim przypadku nie zdołały przechylić szali na korzyść Juka. Dodatkowo wysoka cena jest kolejnym gwoździem do jego trumny. Jeżeli lubisz się wyróżniać i nie potrzebujesz rozbudowanego infotainmentu, to Nissan Juke Hybrid może Cię porwać. Jednak mnie nie porwał.
Damian Kaletka
Zdjęcia Nissan Juke Hybrid
Nissan Juke Hybrid – dane techniczne:
Silnik: R4, benzyna + silnik elektryczny
Pojemność: 1598 cm³
Moc: 143 KM przy 4500-6000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 148 Nm przy 3600 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, czterostopniowa
Cena: od 127 970 zł brutto, egzemplarz testowy około 150 000 zł brutto
Komentarze 1