Nadwozie w stylu SUV Coupe połączone z hybrydowym napędem typy plug-in jeszcze kilka lat temu byłoby czymś zaskakująco niedorzecznym. Teraz, gdy SUV-y na wszelki możliwy sposób biją się o klienta, a hybrydowy napęd szturmem dostał się pod strzechy, wyżej wymienione połączenie przestaje dziwić. Pomimo tego, aut łączących wspomniane wcześniej cechy nie jest zbyt wiele. Jednym z nich jest odważnie narysowany Mitsubishi Eclipse Cross PHEV.
Gdy w 2018 roku fani japońskiej marki dowiedzieli się o wskrzeszeniu modelu Eclipse, na ich twarzach pojawił się olbrzymi uśmiech. Zapowiedź zupełnie nowego Eclipse Crossa elektryzowała środowisko, które wielbiło serię Szybcy i Wściekli. Nawet dopisek ”Cross” w nazwie modelu nie dziwił wielu. Jednak wszyscy inni, bardziej dociekliwi wyczuwali pismo nosem. Kurtyna opadła, Mitsubishi zaprezentowało nowego Eclipse Crossa i… konsternacja. Auto było SUV-em. Niespodzianka? Nie do końca. Japończycy jasno deklarowali, że ich nowy produkt nie będzie miał za wiele wspólnego z kultowym, sportowym modelem. Jednak ortodoksyjni fani przecierali oczy ze zdumienia…
Zwraca na siebie uwagę
4 lata po premierze Eclipse Cross wciąż zwraca na siebie uwagę. Chociaż nikt nie ma już złudzeń, że jest to następca auta, które grało jedną z głównych ról w filmie Szybcy i Wściekli. W 2020 roku Japończycy zafundowali swojemu SUV-owi solidny lifting. Z tyłu zniknęła dzielona tylna szyba, a z przodu pojawił się jeszcze agresywniej narysowany zderzak. Czy dzięki takim zbiegom auto wyładniało? Moim zdaniem, nadal prezentuje się dość kontrowersyjnie.

Cofnijmy się w czasie
O ile nadwozie sprawia wrażenie, jakby projektował je ktoś zupełnie inny niż twórca nudnego ASX-a, o tyle we wnętrzu widać i czuć, że mamy do czynienia z typowym Mitsubishi. Ogólny rysunek deski rozdzielczej jest mocno niedzisiejszy. Trąci myszką. Zegary są analogowe, komputer pokładowy obsługuje się plastikowymi ”patykami”, a panel klimatyzacji podświetlony jest na czerwono. Powiewem świeżości jest niewielki jak na dzisiejsze standardy ekran systemu multimedialnego, który ma bardzo proste i niezbyt rozbudowane menu.
W tym całym szaleństwie jest jednak metoda. Eclipse Crossa nie trzeba się uczyć. Obsługa nie nastręcza absolutnie żadnych problemów. Wszystkie przyciski i przełączniki są dokładnie tam, gdzie być powinny. Obsługa multimediów także jest logiczna, chociaż za taki stan rzeczy odpowiada po części… mała liczba opcji i funkcji.

Jakość wykonania kabiny? Przeciętna. Co prawda nic nie skrzypi i nie stuka, ale materiały, jakimi pokryto deskę oraz boczki drzwi nie są zbyt wyszukane. W niezbyt wyszukanym samochodzie z dolnej półki zapewne by to mniej przeszkadzało. Ale w aucie kosztującym… O cenie jednak nieco później.
Typowy SUV
O swoistej łatwości obsługi już wspominałem. Na uwagę zasługuje także praktyczność. Podwyższone nadwozie sprawia, że do samochodu bardzo łatwo się wsiada. Widoczność z miejsca kierowcy także jest bardzo dobra. Zarówno w przód jak i na boki. Fotele nie są przesadnie wyprofilowane i dają do zrozumienia, że japoński SUV nie ma jakichkolwiek sportowych zapędów.
Wolna przestrzeń na tylnej kanapie także jest zadowalająca. Za duży plus należy uznać niemalże płaską podłogę pozbawioną typowego tunelu środkowego. Niestety mniejsze słowa pochwały należą się bagażnikowi. Pojemność 359 litrów nie robi wrażenia. Tak samo jak pozytywnego wrażenia nie robi wysoki próg załadunku. Wszystko ”dzięki” dodatkowym bateriom, które trzeba było gdzieś upchnąć.

Jedyny dostępny
Opisywany samochód to wersja PHEV, czyli typowa hybryda plug-in. Co ciekawe jest to jedyna odmiana Eclipse Cross oferowana w naszym kraju. Innej wersji tego auta nie kupicie. Na dodatek, cały układ napędowy jest dość specyficzny.
Pod przednią maską pracuje 2,4-litrowy silnik benzynowy o mocy… 98 KM. Tak, to nie pomyłka. Spalinowy silnik nie jest wysilony i… rzadko napędza koła. Głównym źródłem napędu są dwa silniki elektryczne umieszczone przy obu osiach. Pierwszy z nich ma moc 82 a drugi 95 KM. Jednak łącza moc systemowa wynosi 188 KM. Całość spina bezstopniowa automatyczna przekładnia.
Przez zdecydowaną większość czasu auto porusza się na silnikach elektrycznych. Żywiący się benzyną bezołowiową motor pełni w tym czasie rolę generatora prądu. Jednak w skrajnych przypadkach, w których potrzeba pełnej mocy również on zabiera się za napędzanie kół przednich. Ciekawostką może być prędkość maksymalna. Na silnikach elektrycznych Eclipse Cross pojedzie 135 km/h. Przy wsparciu silnika spalinowego niewiele więcej – 163 km/h. Tyle teorii, a jak wygląda praktyka?

Od ładowania do ładowania
Według normy WLTP, Eclipse Cross PHEV przejedzie na samym prądzie 45-55 km. Po naładowaniu auta do pełna moim oczom ukazał się zasięg… 83 km. Szok i niedowierzanie. Jednak po pokonaniu 9 km, z deklarowanego zasięgu ubyło 18 km i nagle wszystko zaczęło się zgadzać.
Prezentowane auto pokona na silnikach elektrycznych około 40 km. Gdy po takim dystansie podłączymy Mitsubishi do zewnętrznego źródła zasilania, całą zabawę można zacząć od nowa. Na dodatek, samochód posiada szybkie złącze CHAdeMO umożliwiające ładowanie ponad 13 kWh akumulatorów do 80% w około 25 minut.

Gdy energia w akumulatorach zostanie wyczerpana i silnik spalinowy będzie częściej wkraczał do akcji, średnie spalanie benzyny wyniesie około 7 l/100 km. Przyzwoity wynik, który wzrasta nawet o ponad 3 litry na ”setkę” podczas jazdy autostradą.
Komfort i spokój
Układ napędowy opisywanego samochodu jest jego mocną stroną. Skrzynia biegów nie irytuje, wszystkie trzy silniki świetnie ze sobą współpracują, a kierowca skupić się musi jedynie na kręceniu kierownicą i operowaniu pedałami. Eclipse Cross nie angażuje w jazdę. Jest raczej oazą spokoju, a każda próba dynamicznego pokonania zakrętu jest mocno karcona dużym wychyleniem nadwozia.
Zawieszenie jest miękkie. Miękkie i komfortowe. Pierwsze 100 km/h pojawia się na prędkościomierzu po upływie niespełna 11 sekund. Wsiadasz, odpalasz samochód, jedziesz. Dojeżdżasz do celu, zatrzymujesz się, wysiadasz. Ot, tak wygląda codzienne życie z SUV-em Mitsubishi. To auto nie pobudza, ale także nie irytuje. A ta druga cecha nie jest wcale tak bardzo oczywista.

Cena i podsumowanie
Na sam koniec pozostawiłem kwestię ceny. Podstawowy wariant Intense Plus kosztuje 210 990 zł (w chwili pisania niniejszego tekstu obowiązywała promocja, która obniżała podaną cenę o 20 000 zł). Topowa i zarazem druga dostępna wersja Instyle Plus jest droższa o 11 000 zł. Tanio nie jest. Warto jednak wspomnieć o bogatym wyposażeniu. Już w standardzie otrzymujemy m. in LED-owe przednie światła, 18-calowe felgi, system multimedialny, automatyczną klimatyzację oraz częściowo skórzaną tapicerkę. Hybrydowy układ napędowy także jest seryjny.

Mitsubishi Eclipse Cross jest samochodem pełnym sprzeczności. Patrzysz na niego i widzisz odważny, miejscami kontrowersyjny projekt. Wiesz, że z pewnością nie jest to auto pozbawione charakteru. Wsiadasz do środka i blask przygasa. Wnętrze przywodzi na myśl produkty, które już dawno nie są dostępne w salonach. Po bardzo krótkiej chwili zaczynasz wszystko ogarniać i doceniasz brak jakże modnych, ale niewiele wnoszących błyskotek. Jedziesz i cieszy się spokojem. Nic się nie dzieje. Wysiadasz z auta i znów patrzysz na jego kontrowersyjny, ale i wiele obiecujący wygląd. Pomysł był dobry. Jednak wykonanie jest już tylko przeciętne. Na pierwszy rzut oka japoński SUV wiele obiecuje. Jednak wraz z każdym pokonanym kilometrem większość obietnic okazuje się tylko naszym wyimaginowanym życzeniem.
Paweł Kaczor
Zdjęcia Mitsubishi Eclipse Cross PHEV:



































Dane techniczne Mitsubishi Eclipse Cross PHEV:
Poj. silnika: 2360 cm3
Moc silników elektrycznych: 82 i 95 KM
Moc silnika spalinowego: 98 KM
Moc łączna: 188 KM
Moment obr.: 193 Nm
Skrzynia biegów: 1-stopniowa, automatyczna
Napęd: 4×4
0-100 km/h: 10,9 s
Prędkość maksymalna: 162 km/h
Cena testowanej wersji: od 214 990 zł
Komentarze 2