S-ka to istny wzór segmentu limuzyn. Wyznaczając standardy, Mercedes otwiera oczy niedowiarkom mówiąc „to jest nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo”. Mimo, że parafrazuje Misia, nie ma tu krzty złośliwości. Zapraszam na test S klasy.
W 2022 roku Mercedes świętuje okrągły jubileusz 50 lat flagowego modelu marki ze Stuttgartu. Pierwowzorem S kalsy, czyli flagowej limuzyny był model zaprezentowany 1972 roku o oznaczeniu W116. Obecnie prezentowana, siódma już generacja S klasy, zyskała więc typoszereg W223, ale w kwestii zaawansowania technicznego, wyznaczania trendów i kierunków segmentu czy szerzej całej osobowej motoryzacji nie ustępuje poprzednim generacjom ani o krok?!
Podobnie jak Volvo wprowadziło trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, Mercedes wprowadził w zeszłych generacjach pierwszy system ABS oraz poduszkę powietrzną właśnie do S klasy. Nie wielu z nas zastanawiało się, skąd obecnie podstawowe systemy bezpieczeństwa zostały skaskadowane do niższych segmentów aut, ale właśnie tak, najczęściej segment premium jest źródłem tych doskonałości w świetle technologii motoryzacyjnej.
Jednak zachodzę w głowę czy S klasa wciąż wiedzie prym czy już w tej doskonałości technologii Niemcy zdołali przemyć jakieś super nowinki? Poza chowającymi się klamkami mi szczególnie przypadły do gustu lampy Digital Light, które mogą wyświetlać na drodze wiele przydatnych informacji jak znaki drogowe, piktogramy, ale przy stanie obecnego porządku prawnego nic z tego, poczekamy!
Prestiżowo i nowocześnie
Miałem przyjemność być na polskiej premierze S klasy. Auto zdecydowanie przypadło mi do gustu. Oszczędzając rozwlekłego opisu, S klasa jest taka jak być powinna. Wygląda nowocześnie ale jednocześnie wyrafinowanie. Nie można odmówić jej też szlachetnego genu. Wdzięk, klasa, przepych są wyraźnie podkreślone, ale nie bezczelnie wypunktowane. Co więcej w moje ręce wpadła wersja przedłużona. Longowi S klasa zawdzięcza blisko 532cm długości, czyli 11cm więcej niż w poprzedniku. Prawdę powiedziawszy dopiero w środku S klasa pokazuje swój „bizantyjski” przepych.
Oczywiście z bizantyjskim przepychem to spora przesada. Mimo że środek S500 robi naprawdę mega wrażenie, tak dla większych smakoszy, którzy posiadają też ponadprzeciętnie gruby portfel Mercedes proponuje wersję Maybach, ale to już temat na osobny artykuł. Wracając jednak do S500, standardowo S-ka wyposażona jest w trzy miejsca z tyłu, jednak oczywiście największą robotę robią rozkładane dwa fotele. W zasadzie to jeden bardzo wygodny za kierowcą oraz ten po prawej stronie iście prezesowskie siedzisko.
Wygoda zaczyna się z tyłu auta…
Cudnie, pięknie, luksusowo jest w całej kabinie ale fotel za kierowcą jest spełnieniem tych najmniejszych marzeń. Miejsce odpoczynku zapewnia regulację w niemal każdej płaszczyźnie, poza tym oczywiście ogrzewanie, wentylacja, o masażu powinienem wspomnieć? Tak oczywiście jest!. Poza tym wszystkim oczywiście prywatny telewizor/tablet umieszczony za zagłówkiem kierowcy. Jako wisienka na torcie podgrzewana poduszeczka w kolorze tapicerki, aby odcinek szyjny nie odczuł negatywnych skutków podróży – ale nie jestem w stanie nic sobie wymyślić co to mogłoby być!
Jeśli myślisz, że lepiej być nie może, otóż jednak tak. Fotel z prawej strony to już istne 5 gwiazdek. Jakość wykonania, świetne spasowanie, mięciutkie materiały są identyczne jak w reszcie auta, ale fotel prezesa poza wymienionymi już udogodnieniami dostał rozkładanie niemal do leżanki. Po przyciśnięciu jednego przycisku w 40 kilka sekund oparcie odchyla się do tyłu, siedzisko wyjeżdża nieco do przodu a fotel z prawej strony pierwszego rzędu zdecydowanie odjeżdża do przodu, wysuwają się jednocześnie podnóżek. Dzięki całemu zabiegowi możemy rozkoszować się podróżą w pierwsze klasie. Gdyby w czasie jazdy Ską było coś do zrobienia z tunelu środkowego może wyjechać stolik pod laptopa. Udany biznes? Na pokładzie zamontowana została lodówka, aby schłodzić napoje.
Szoferka w stylu S klasy
W Sce można poczuć się jak w salonce skrojonej z myślą o pasażerach z tyłu ale nie zapomniano jednak o kierowcy. Miejsce pracy naszego szofera jest bardzo wygodne, ergonomiczne i dobrze rozplanowane. Podoba mi się koncept ekranów i multimediów wykorzystanych w aucie. Przed oczami kierowcy poza poręcznym ale mięsistym wieńcem kierownicy króluje horyzontalnie położony ekran zaś w centralnej części tablet oferujący sterowanie rozbudowaną elektroniką auta. Wyświetlacz prędkości, obrotów i najprzydatniejszych danych pojazdu jest jak już pewnie się domyślasz w formacie cyfrowym. „Licznik” jest tutaj dosmaczony do granic absurdu. Widok 3D, hmm fajne, ale nie potrafiłem na tym jeździć.
Nowy Mercedes, co można się było spodziewać, coraz mniej ma wspólnego z analogowym podejściem do sterowania autem i multimediami. W zasadzie próżno jest znaleźć fizyczny przycisk, dzięki czemu coraz trudniej szybko i łatwo ustawić to na co mamy właśnie ochotę. Rozbudowane menu multimediów oraz tygodniowy test na pewno nie pozwolił mi na odkrycie wszystkich zagadek oraz możliwości konfiguracji pokładowej elektroniki oraz wygód pojazdu.
Na przekór powiem, że biegnąca moda na dotykowe ekrany oraz przyciski w S klasie uprzykrza życie. Środkowy ekran brudzi się w oka mgnieniu. Kurz, paprochy widać zaraz po przetarciu ekranu, podobnie ma się kwestia z piano black, które na szczęscie jest tylko na tunelu środkowym. Macanie oraz mizianie pokładowej elektroniki zostawia brzydkie ślady, które w słoneczną pogodę wyjątkowo obrzydzają zjawiskowe wnętrze Ski. Na domiar złego komuś przeszkadzały touch pady na kierownicy oraz co najgorsze przyciski do sterowania fotelami na drzwiach. Szkoda szczególnie tych na drzwiach, gdzie obecnie sterowanie wymaga fantazji oraz ekwilibrystyki palców, a było tak fajnie. Na szczęście do dotykowych na kierownicy szybko można się przyzwyczaić.
Jak w Dubaju…
Wracając jednak do konceptu wnętrza mimo, że nie jestem zwolennikiem oświetlenia ambiente, tak w przypadku przepastnego wnętrza S klasy, nowoczesne kształty deski podświetlone zostały niczym drapacze chmur w Dubaju. Co ciekawe nie jest to ta technika wykonania z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich modelach aut z gwiazdą na masce. Ledowe paski zastąpione zostały przez wyświetlacze mogące pokazywać więcej niż tylko zmieniające się podświetlenie. Dla mnie sztosik! Co więcej bogactwo i przepych podkreślają liczne ekrany zarówno z przodu oraz tyłu auta. Łącznie jest ich 5, ale to już optymalna liczba dla czworga osób mogących jechać tym autem?
Bagażnik
Kufer w S klasie w wersji Long ma 540 litrów. W S500 bagażnik zwęża się ku fotelom drugiego rzędu siedzeń a dzięki lodówce umieszczonej w miejscu gdzie normalne „cywilne” auta mają luk na narty bagażnik traci nieco na przepastności i ustawności. Wciąż jest duży, ale czy S klasą prezes wybierze się na długie wakacje? Raczej nie!
Czas odpłynąć…
Zastanawiałem się jak najtrafniej przekazać wrażenia z jazdy. Jednym słowem opisującym to auto może być żeglowanie. Auto zapewnia rewelacyjny komfort podróżowania. Ogromną zasługą jest tu adaptacyjne zawieszenie oraz E-Active body control które pozwalają na korekcję przechyłów bocznych oraz w dużym skrócie mówiąc reagować na nierówności zanim koło na nie najedzie. Prowadząc Skę ciężko zgubić pierwsze wrażenie, że S500 jest pojazdem nastawionym na wygodę, spokój i komfort. Można by podejrzewać, że tryb sport zmieni odbiór tego auta, ale nie. Zawieszenie nieco się utwardza, obroty rosną, ale jednak zawieszenie wciąż ma charakterystykę bardziej miękką, nastawioną na komfort. Co się tyczy trybu sport to ten z kolei nieco reperuje laga dziewięciu stopniowej skrzyni biegów podczas startu zatrzymanego, ale nie nadużywałem tryby na S – raczej nie pasuje tutaj!
Najlepsze środowisko
Najlepszym środowiskiem dla Ski są długie odcinki, ekspresówki, autostrady, ale nie dlatego, że długie nadwozie w mieście zachowuje się jak słoń w składzie porcelany – co to to nie, ale charakterystyka oraz systemy robią z S500 idealnego połykacza kilometrów. Zaczynając od rzędowej „szóstki” o mocy 435KM oraz 520Nm oraz sprzęgnięcie z automatem sprawia, że żeglowanie jest w tym aucie bardzo miłe. Według producenta auto przyspiesza do pierwszej setki w nieco poniżej 5 sekund (4.9s), nie tracąc tchu nawet po przekroczeniu drugiej setki. Przyznam szczerze, że rozkosz jazdy tym autem nie zachęca do super szybkich przejazdów, ale dwie rzeczy trzeba przyznać nie czuć prędkości, ale również auto rewelacyjnie izoluje od drogi – jest ultra ciche i przyjemne.
Mercedes w swoich informacjach o S klasie zawarł, że spalanie tej landary potrafi zamknąć się w 9 litrach. Blisko 440KM oraz napęd na 4 koła, hmm a właśnie kurde to możliwe. Przy rozsądnym traktowaniu gazu oraz odpowiednich warunkach drogowych udało mi się zejść do poziomu 8.4-8.6 litra/100km, ale to poza miastem. Płynnie przechodząc jednak do spalania w mieście dużo zależy od trybu jazdy, ale umówmy się realnie od 11 w górę. Autostrada też wymaga dwucyfrowego spalania, jednak tutaj nie przekroczymy 11 litrów na „setkę”.
Najlepszą konfiguracją jest zapięcie tempomatu, który oczywiście jest aktywny. Najczęściej nie potrafię dogadać się z tym asystentem, który hamuje jak idiota a przyspiesza jak kretyn. W S klasie aktywny tempomat działa z klasą i rozwagą czyniąc podróż bardzo jedwabistą oraz przyjemną. Jako dodatek warto wrzucić dobrą playlistę, która rozbrzmiewać będzie w systemie Burmester High-end 4D surround. Przestrzenny, krystaliczny dźwięk koi niesamowicie!
Cennikowe love story
Cennik startuje od blisko 440 tysięcy za podstawową Skę z dieslem o mocy 286KM a za 20 kawałków możemy zamówić wersję o przedłużonym rozstawie osi. Przechodząc przez te dwa podstawowe parametry auta czyli silnik oraz wersję przedłużoną możemy oddać się zabawie w konfigurowanie Ski od drobnych detali aż po całe pakiety wycenione nawet na ponad 60 tysięcy złotych. Tak, bawiąc się spokojnie można spotkać się z kwotą blisko 800 tysięcy. Nie powiem, że w tym aucie ogranicza nas jedynie wyobraźnia i zasobność portfela, ale konfiguracja Ski potrafi spełnić najbardziej wyrafinowane gusta!
Podsumowanie
Nowa S klasa to kawał perfekcyjnej niemieckiej inżynierii. Piękno tej maszyny jest niepodważalne, zarówno pod względem technologii oraz oczywiście wyglądu. Poziom wygody jest taki jakiego można oczekiwać po Sce. Rozwiązania technologiczne oraz dopracowanie wnętrza zachwycają – nieco jak system noktowizji ułatwiający jazdę po zmroku w poprzedniej generacji S klasy. Jednak nie wszystko złoto co się świeci lub mówiąc bardziej ogólnie nie wszystko złoto co w S klasie. Najgorszym gadżetem jest system klamek oraz wszechobecne dotykowe przyciski. Niby „fancy”, ale jednak w codziennej eksploatacji mogą być kulą u nogi.
Tekst: Bartek Kowalczyk
Zdjęcia: Adam Gieras
Mercedes S klasa W223/V223 – punktacja:
Wygląd: | [usr 9] |
Wnętrze: | [usr 10] |
Silnik: | [usr 9] |
Skrzynia: | [usr 9] |
Przyspieszenie: | [usr 9] |
Jazda: | [usr 9] |
Zawieszenie: | [usr 9] |
Komfort: | [usr 10] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 9.1 text=”false” img=”06_red.png”] (91/100) |
Mercedes S klasa V223 – zdjęcia:
Mercedes S klasa S500 4Matic – dane techniczne:
Silnik: R6, turbo benzyna
Pojemność: 2999cm³
Moc: 435KM przy 6100 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 520Nm przy 1800 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, dziewięciobiegowa
Cena: od 438 500zł brutto, egzemplarz testowy 855 070 zł brutto