Malkontenci mówią, że Mercedes klasy X to tylko Nissan Navara po liftingu. Postanowiliśmy to zweryfikować dokładnie prześwietlając co w tym pikapie pochodzi z Mercedesa, a co z Nissana.
Od razu zaznaczę, że to nie będzie zwykły test. Tę robotę już wykonał za mnie Bartek w swoim teście Mercedesa X250d, a Nissan Navara został sprawdzony w krakowskim gąszczu przez Konrada. Był też test porównawczy dokładnie tego samego egzemplarza Mercedesa z jego najbliższym konkurentem – VW Amarokiem TDI V6. Zachęcam do przeczytania, a tymczasem tutaj będą konkrety.
Pierwsze wrażenie
Dużo zależy od tego, czy po raz pierwszy spojrzymy na auto z przodu, czy z tyłu. W pierwszym przypadku jest to kropka w kropkę ‘twarz’ obecnych SUV-ów ze Stuttgartu, więc klasa X wpisuje się w język stylistyczny marki. Jeśli mogę mu coś zarzucić, to trochę zbyt małe reflektory w stosunku do całego pasa przedniego.
Zgoła inna sytuacja jest przy spojrzeniu z tyłu. W przypadku pikapa trudno mówić o jakiejś finezji w kształcie paki, ale to właśnie od tyłu widać w sylwetce Mercedesa kalkę z proporcji Navary. Ten egzemplarz dodatkowo ma orurowanie tylne i jeden z mniej praktycznych typów zabudowy – płaska klapa. Ironiczne jest, że z tyłu niemal każdy element – wnętrze paki, orurowanie czy nawet lampy – mają na sobie logo Mercedes-Benz. Tak jakby na siłę próbują przekonać oglądającego o swojej niepowtarzalności.
Przejdźmy do rzeczy, czyli co zrobił Mercedes, żeby uzdatnić Navarę do swojego standardu?
Silnik
Przede wszystkim Niemcy dorzucili własny silnik V6. To jednostka 3-litrowa o potężnym momencie obrotowym 550 Nm i mocy 258 KM. Sprawia, że X350d jest jednym z niewielu pikapów, które żwawo się zbierają zarówno na drodze asfaltowej, jak i gruntowej. Spalanie na poziomie 10 l/100 km – zrozumiałe i akceptowalne. Słabszy motor 2,3 l to już dzieło Nissana.
System COMAND
Multimedia Klasy X zdecydowanie przewyższają segment, w którym to auto konkuruje. Zazwyczaj w autach użytkowych bajery mają mniejsze znaczenie i często są zrobione byle jak i byle działało. Nie w Mercedesie, gdzie zaadaptowano przyzwoity system COMAND. Jasne, że do nowszych modeli wchodzi już o wiele bardziej zaawansowany MBUX, ale X musi poczekać na niego do pierwszego liftingu.
Zegary i kokpit
Projekt wnętrza X350d to mieszanka różnych wpływów. Kratki nawiewów, zegary czy selektor multimediów rozpoznają bez trudu użytkownicy współczesnych Mercedesów. Chwilę mi zajęło rozpracowanie jak przymknąć te efektowne nawiewy, ale wystarczy przekręcić je w prawo do oporu. Wtedy z przyjemnym kliknięciem zamykają dopływ powietrza. To jeden z tych modeli Mercedesa, który nie doczekał się jeszcze wirtualnych zegarów na podwójnym, szklanym ekranie. Nie wszystkim to się podoba, ale akurat w X350d nie ma na co narzekać.
Obsługa urządzeń pokładowych
Dużo z funkcji obsługi wnętrza to już japońska technologia. Sterowanie szybami wygląda kropka w kropkę jak w Qashqaiu. Przyciski elektrycznych foteli zgodnie z nomenklaturą marki powinny być na drzwiach, a są z lewej strony u dołu, jak w wielu innych autach. Z prawej strony kierownicy nie ma żadnej manetki – to rozwiązanie z wielu starych modeli Merca, ale jako współczesny pojazd tej marki klasa X powinna mieć tam obsługę skrzyni automatycznej. Tymczasem wykonano ją tak jak wszędzie, czyli z potężną dźwignią pośrodku.
W tej dziedzinie rozkład sił między wpływami Niemiec i Japonii oceniam mniej więcej po połowie.
Napęd
Podobnie w przypadku przeniesienia napędu panuje status quo. Klasa X ma oczywiście w standardzie napęd 4Matic i to ją odróżnia od Nissana. W trybie domyślnym za rozkład momentu obrotowego pomiędzy osiami odpowiada komputer. Dopiero po przekręceniu pokrętła wyjętego żywcem z Navary da się na stałe zblokować wszystkie koła. Dalej jest jeszcze reduktor i blokada tylnego mechanizmu różnicowego. Mercedes dorzucił do tej mieszanki tryby jazdy – mamy Normal, Sport i Offroad zmieniające głównie sposób reakcji silnika na pedał gazu. Tego w Nissanie na pewno nie doświadczycie.
Podsumowanie
Mercedes pożyczył od Japończyków pikapa i zmienił logotypy – tak to wygląda z perspektywy ludzi, którzy nie jeździli klasą X. Dopiero po jakiejkolwiek jeździe próbnej czuć pewne wyrafinowanie w pracy zawieszenia i silnika. Mercedes dołożył od siebie dużą cegiełkę w postaci mocnego V6 i napędu 4Matic. Dzięki temu klasa X jeszcze skuteczniej hasa po lasach, piachu i błocie. Jest przy tym bardziej dostosowana do potrzeb ludzi lubiących klasę premium.
Trochę szkoda, że Niemcy poszli na skróty tworząc ten model, ale inaczej cała operacja pewnie nie byłaby opłacalna. Z drugiej strony po co się nadwerężać, skoro nie ma właściwie żadnej konkurencji? Dla wielu klientów to co zaoferowano będzie wystarczająco atrakcyjne. Dla niektórych wystarczy odpowiednie logo na masce. Ci, którzy mają już w domu jakiś inny model tej marki też nie będą zawiedzeni – w końcu postarano się o kilka typowych dla Merca detali i rozwiązań technicznych. Cała reszta to po prostu solidność.
Bartłomiej Puchała
fot. autor
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 9] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 7.2 text=”false” img=”06_red.png”] (72/100) |
Galeria
Dane techniczne
Silnik: V6, Turbo diesel
Pojemność: 2987cm³
Moc: 258KM przy 3400 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 550Nm przy 1400-3200 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7G-TRONIC
Napęd: 4×4
0-100 km/h: 7,9 s
V-max: 205 km/h
Zbiornik paliwa: 73 l
Cena: od 218 571zł, egzemplarz testowy 274 030 zł