Przed Wami jeden z prawdziwie rodzinnych samochodów. Land Rover Discovery D300 jest wielki, ma trzy rzędy siedzeń, naprawdę dobre właściwości terenowe i praktycznie w żaden sposób nie prowokuje nikogo na drodze. To doskonała baza, by pod połaciami gładkich blach, ukryć silnik, który ożywi niejednego tatuśka.
Ostatnio, media obiegła zaskakująca informacja o zatrzymaniu kierującego BMW, którego stan, można określić jako: wyrwany ze stacji demontażu pojazdu w ostatniej chwili. Seria 3 E46, która została bohaterką kilku artykułów w internecie, w momencie zatrzymania do kontroli drogowej, nie miała trzech drzwi, szyb, zderzaków, kompletnego oświetlenia, czy choćby wnętrza, za wyjątkiem deski rozdzielczej, tylnej kanapy i na tyle, ile byłem dostrzec na zdjęciach, tunelu środkowego z dźwignią hamulca ręcznego oraz skrzyni biegów.
Żeby było jeszcze ciekawiej, w rolę Maxa Rockatansky-iego wcielił się kierowca, nieposiadający uprawnień, co raczej nie jest zdziwieniem. Efektem kontroli jest zatrzymanie dowodu rejestracyjnego oraz skierowanie sprawy do sądu. Tą krótką historią, płynnie przechodzę do testu Land Rovera Discovery D300, gdzie najpierw chciałbym skupić się na pokrywie bagażnika. Ta, na przestrzeni 36 lat, zmieniała się już kilkukrotnie. Pierwsze dwie generacje, wyposażono w drzwi otwierające się na prawą stronę. W latach 2004-2016, czyli w kolejnych dwóch odmianach, Discovery otrzymało dzieloną klapę, jak w BMW X5, czy flagowym Range Roverze, by finalnie zostać wyposażonym w ogromne wrota, otwierane do góry.
Tyle rodzajów drzwi, aż trudno się zdecydować!
Tak, dość ciekawe niezdecydowanie na punkcie tak mało istotnego elementu, może doprowadzić do wniosku, iż kolejna odsłona Discovery (a bardziej, jak tradycja nakazuje, „ta, po następnej”) otrzyma drzwi dzielone, jak w samochodzie dostawczym. W końcu takiego rozwiązania jeszcze nie było, ale cofnijmy się do obecnej generacji. To, że samochód otrzymał klasyczną klapę bagażnika. nie oznacza, że wielbiący tradycję Brytyjczycy, całkowicie zrezygnowali z poprzedniego, poniekąd dość wygodnego rozwiązania. Dlatego też, po otwarciu bagażnika, oczom ukazuje się niezbyt wysoka ścianka, skutecznie utrudniająca włożenie rzeczy do środka. Żeby było jeszcze zabawniej, naturalnie, ściankę można opuścić przyciskiem, dzięki czemu, mamy w pełni funkcjonalny otwór załadunkowy, ale równie dobrze, mogłoby jej w ogóle tam nie być.
Tak bezsensowne rozwiązanie, może mieć tylko jedno uzasadnienie i chodzi o ochronę przed zabrudzeniem ubrań od tylnego zderzaka. Tyle że, kto brudzi się zderzakiem? A nawet jeśli, to trudno mi uwierzyć, by jednolita pokrywa, była jedynym możliwym rozwiązaniem. Szkoda, bo obecnie, po otwarciu bagażnika, Discovery przypomina wiatę przystankową. A skoro już jesteśmy w miejscu, któremu nie poświęcam praktycznie wcale uwagi, to przestrzeń bagażowa, liczy 986 litrów. Ewentualnie 172 litry, plus dwóch pasażerów, co jest zachwycającym wynikiem, jak na niemal 5 metrowego SUV-a.
Rodziny go pokochają!
Land Rover Discovery, może być całkiem niezłą propozycją samochodu dla zamożnych, dużych rodzin, ponieważ na pokładzie znajdują się mocowania isofix w czterech siedzenia, na dwóch tylnych rzędach. Jeśli masz już trochę starsze potomstwo, nie musisz martwić się ich dyskomfortem w chłodne dni, bo podgrzewane fotele, znajdziesz też w bagażniku. Tym byłem naprawdę zachwycony. Znacznie mniej za to, podobał mi się brak elektrycznego domykania drzwi, który w luksusowym SUV-ie za niemal 540 tysięcy złotych, powinien być „na stanie”. Ale jeśli jednak mam być szczery, to trudno mi się przyczepić do czegoś jeszcze.
Owszem, Disco nie jest doskonałym autem. Kupując rodzinny autobus z możliwością jazdy terenowej, musisz mieć świadomość, że zawieszenie jest tak absurdalnie miękkie, że potrafi przechylać się pod naporem wydmuchanego powietrza. Układ kierowniczy oraz hamulce, też nie aspirują do bycia sportowym autem i nikt w sumie tego nie oczekuje. Krótko mówiąc, nadwozie chętnie podpiera się lusterkami w zakrętach i buja się długo, po pokonaniu nierówności. Dozowanie siły hamowania, mogłoby być lepiej dostrojone, a układ kierowniczy, niechętnie reaguje na ruchy kierownicą.
Autobus klasy GTI
Pierwszy z nich, to 3 litrowy, rzędowy motor o 6 cylindrach, produkujący całkiem pokaźne 300 KM oraz 650 Nm momentu obrotowego. Owe liczby, trafiają na wszystkie koła, za pośrednictwem ośmiobiegowego „automatu” ZF, który pracuje wręcz doskonale. Naprawdę, nie mam do czego się przyczepić. W tym miejscu, spokojny, rodzinny autobus z przedmieść, spotyka się z hot hatchowym rzezimieszkiem, który naprawdę nie ma problemu z rozstawieniem po kątach bardziej sportowych zawodników. Wyobraźcie sobie, że samochód, w którym siedzi się na wysokości kierowcy autobusu miejskiego, jest zdolny przebić się przez barierę 100 km/h w mniej, niż 7 sekund. Szybkość maksymalna? Tutaj deklaracje producenta podają 209 km/h, albo 130 mph, co może sugerować obecność ogranicznika, ustawionego na imperialnej jednostce.
Samo doświadczenie sportowych osiągów oraz mało ekscytującego prowadzenia, przypomina mi to, co przeżyłem kiedyś w Hummerze H3. 2,7-tonowe cielsko, wyposażono w 300-konne, wolnossące V8, o pojemności 5,3 litra. Festiwal tak dużych liczb oznacza, że rozpędzenie Baby Hummera do 100 km/h trwa jakieś 8 sekund. I choć szybkość maksymalna została ograniczona elektronicznie do mało ekscytujących 160 km/h, to jazda przypominała ujeżdżanie mechanicznego byka.
Napęd z pazurem, reszta bez
Oczywiście, Discovery nie prowadzi się aż tak źle i prawdopodobnie wiem, dlaczego. Tutaj, zamiast łóżka wodnego, za pochłanianie nierówności odpowiada pneumatyczne zawieszenie. To właśnie dzięki niemu, samochód stwarza wrażenie całkiem pewnego w prowadzeniu, mimo żeglarskiego zamiłowania do przechyłów. Drugą zaletą, jest prześwit, który w trybie terenowym, unosi „brzuch” Dyskoteki na wysokość ponad 28 centymetrów. Jeśli marzy ci się pokonywanie wody, możesz zanurzyć auto na głębokość 90 cm. A i jeszcze jedno. Zawieszenie dużego Land Rovera, dość nerwowo zachowuje się przy pokonywaniu krótkich nierówności.
Kilka akapitów wcześniej wspomniałem, że słabszą stroną hamulców, jest dozowanie siły hamowania. Nie oznacza to jednak, że układ z tarczami o średnicy 36,3 cm z przodu i 35 cm z tyłu, nie radzi sobie z ważącym ponad 2,3 tony samochodem. Wręcz przeciwnie. Disco bardzo skutecznie i w bezpieczny sposób wytraca szybkość, stabilnie utrzymując tor jazdy. Jeśli więc poszukujesz bezpiecznego samochodu dla większej rodziny i cenisz sobie aspekt terenowy, trudno będzie o coś lepszego.
Luksusowy autobus w ekskluzywnej cenie
Szczególnie, że choć Discovery nie udaje sportowego samochodu, dyskretnie puszcza oko sprintem do setki na poziomie samochodów segmentu GTI. Z drugiej strony, zużycie paliwa z testu, wyniosło mniej, niż 10 l/100 km. Na tym nie koniec, ponieważ podczas pomiarów zużycia paliwa, duży Land Rover, był w stanie zejść do poziomu nieco ponad 7 litrów na „setkę”. Oczywiście, wszystko ma swoją cenę. Discovery z 300-konnym turbodieslem, kosztował w ubiegłym roku jakieś 454 tysięcy złotych, a prezentowany samochód, w wersji Metropolitan Edition, został doposażony w m. in. hak holowniczy, pakiet Advanced Off-road, lakier metallic oraz fotele z funkcją masażu. Całość opiewa na 538 960 złotych i nie jest to już aktualna cena.
Jeśli teraz zdecydowałbyś się na zamówienie podobnego Discovery, miałbyś do dyspozycji wersję z 350-konnym turbodieslem, którego cena, startuje obecnie od poziomu 469 tysięcy złotych. Jeśli jednak chcesz zbudować auto w identycznej konfiguracji, jak w testowym egzemplarzu, cena wywindowałaby do poziomu 550 840 złotych.
To może zrzutka na samochód do odwożenia dzieci do szkoły?
Tekst i zdjęcia Marcin Koński
Zdjęcia Land Rover Discovery D300:
Dane techniczne Land Rover Discovery D300:
Silnik: 3,0 diesel
Moc: 300 KM
Moment obr.: 650 Nm
Skrzynia biegów: 8-stopniowa, automatyczna
Napęd: 4 koła
0-100 km/h: 6,8 s
Prędkość maksymalna: 209 km/h
Cena: od 496 tysięcy złotych (w 2024 roku)
Pomiary własne:
0-100 km/h (nachylenie): 6,91 s (-0,51%)
1/4 mili: 14,75 s
60-100 km/h (4 bieg): 4,19 s
80-120 km/h (8 bieg): 13,26 s
Zużycie paliwa w trasie pomiarowej (271 km) (min-max): 7,2-11 l/100 km