Korea Południowa to światowy lider pod względem innowacyjności. Jednak SUV czy crossover to już nic nowatorskiego w dzisiejszym świecie, więc czy jeden z wielu aut tego segmentu na rynku, może ujmować swoją indywidualnością, nowoczesnością oraz komfortem i wygodą? Połączenie iście wybuchowe, a ile z tego znajdziemy w Kia Stonic?
W sieci wciąż pokutuje pogląd, że koreańskie samochody są gorsze. Wyobrażenia sławione przez internetowych malkontentów, którzy często zatrzymali się w swoich ocenach na autach z minionego tysiąclecia, nie mają na szczęście wiele wspólnego z teraźniejszością.
Ssangyong, choć wciąż niezbyt piękny, powoli zapomina o swojej ekstrawaganckiej „multipli” – Rodiusie. Hyundai też nie próżnuje proponując nowości, których wybór z pewnością nie rozczaruje. Jednak na miano prawdziwego motoryzacyjnego tygrysa zasługuje Kia, która przebojem wdziera się na flotowe parkingi, ale również pod drzwi zwykłego „Kowalskiego”.
Tak, tak drodzy Państwo! Warto zauważyć, że kiedy inni producenci tuptają w miejscu lub robią małe kroczki, Kia na przestrzeni ostatnich lat, założyła stumilowe buty i dzielnie kroczy na motoryzacyjnym poletku. Ciekawy design, okraszony estetycznymi smaczkami znajduje coraz większe uznanie, a modele typu Ceed, Stonic, Sportage czy Stinger stanowią poważną konkurencję na naszym rynku.
Ja zająłem się się tym razem najmniejszym suvem producenta z Seulu, na którego test zapraszam.
Z zewnątrz Kia Stonic może się podobać
Karoseria niejednokrotnie wabiła przyjemne spojrzenia przechodniów, a dwukolorowe nadwozie, zachowane w kontrastującej tonacji grafitu oraz rudej pomarańczy, dodaje jej nieco animuszu. Ta kombinacja to jedna z sześciu wariacji kolorystycznych modelu obok pozostałych dziewięciu jednolitych kolorów nadwozia Stonica.
Czym kusi bryła auta? Ciekawie narysowanym przodem oraz linią boczną z delikatnie opadającą linią dachu, która jako zwieńczenie, wyposażona została w relingi przypominające rzucone do celu oszczepy. Niby nic, a jednak, gdy spojrzymy na inne propozycje rynkowe, niektórym producentom trudno jest zachować estetykę we wszystkich partiach pojazdu.
Po otwarciu drzwi wcale nie jest gorzej
Wnętrze wita wstawkami wspomnianej kolorystyki rudej pomarańczy na przyjemnej w dotyku desce rozdzielczej. Wraz z kolorystycznymi smaczkami, konsola nosi również elementy wykonane z srebrnego plastiku, który w ciekawy i nienachalny sposób komponuje się z resztą deski zachowanej w minimalistycznym stylu. Na próżno szukać tu oceanu przycisków i przełączników, a te które jednak goszczą wewnątrz, zlokalizowane są wokół ekranu inforozrywki.
Jeśli już jesteśmy przy ekranie, to warto wspomnieć, że nie wygląda on jakby ktoś na etapie projektowania o nim zapomniał i w stresie dokładał kolejne elementy, jak to ma miejsce w obecnej palecie modelowej Forda np. Fieście. W Stonicu ekran jedynie delikatnie wystaje z deski rozdzielczej, jednak sama płynność przekazywania komunikatów na ekranie mogłaby być lepsza.
Część przycisków zdublowano i ich obsługa została przeniesiona na kierownicę, która dobrze leży w dłoniach oraz dyskretnie koresponduje z resztą nadwozia. Mięsisty, ale nie za gruby wieniec koła kierownicy przeszyty został rudo-pomarańczową nicią. Podróżując dalej po wnętrzu auta zauważymy boczki drzwiowe, które wyraźnie odbiegają estetyką oraz użytymi materiałami. Na obicie drzwi trafił jasnoszary plastik, który mimo że jest miękki, wygląda lekko tandetnie. Poza tą – jedną w moim odczuciu – wpadką, nie ma na co narzekać we wnętrzu. Na uwagę zasługuje dobre spasowanie plastików oraz przestronność kabiny, jak na z pozoru niewielkie gabaryty auta.
Reszta przełączników ulokowana została na dole konsoli centralnej, tuż przy tunelu centralnym na elemencie przypominającym konstrukcyjnie pad do PlayStation, jednak czy na drodze poczujemy się jak w Need for Speed czy GTA?
Emocje?
Całemu testowi powinien przyświecać tekst Laski z „Chłopaki nie płaczą”. Bunkrów nie ma, ale też jest zaje… Parafrazując – emocji brak, ale to wciąż dobre auto. Pod maską uwięziono wolnossącą, benzynową jednostkę napędową generującą równe 100KM. Całość sprzężona została z sześciobiegowym manualem, którego zestopniowanie jest poprawne, a skok lewarka jest odpowiednio krótki, oczywiście biorąc pod uwagę charakter auta.
Duet silnika i skrzyni nieco drażni w korkach, gdzie z moich obserwacji wynika, że wypada wrzucać wyższy bieg – najczęściej trójkę. Takie rozwiązanie umożliwia toczenie się auta bez nadmiernie niskich obrotów, a w razie potrzeby przyspieszenie nie powoduje bujania autem w tył i przód, co miało miejsce na niższych biegach.
Samo serce wozu jest powrotem do złotych czasów wolnossących jednostek napędowych i byłyby to piękne czasy, gdyby moc była trochę wyższa. Oczywiście nie jest to muł, ale po sprincie do pierwszej setki na poziomie 12,5 sekundy, nie można spodziewać się emocji za kółkiem. Faktycznie ich nie ma, ale to auto stworzone jest do przyjemnego, wygodnego podróżowania, a nie drogowych ekscesów.
Co więcej w konfiguratorze próżno szukać silników, które rozpalą wyobraźnię, ale znajdziemy tam jednostki 1.0 T-GDI oraz 1.6 CRDi (115KM), które tuszują mały problem z dynamiką w trasie. Z pewnością ta druga jednostka napędowa, którą miałem okazję przetestować w aucie na jazdach testowo porównawczych agencji MAS, byłaby lepszym wyborem do tego auta.
Pewne prowadzenie
Co do właściwości jezdnych – jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Pojazd prowadzi się pewnie. Układ kierownicy jest responsywny, nie jest za miękki, co dość często ma miejsce w autach o podobnej charakterystyce i przeznaczeniu. Ciasne i szybkie zakręty, które zaliczyłem podczas testu, nie robiły wrażenia na Stonicu. Buda nie ma ochoty do wyjeżdżania przodem, przy czym również nie gibie się na zakrętach, a dohamowywanie nie powoduje nurkowania. Jednym słowem – jest naprawdę dobrze!
Zawieszenie ma fajną charakterystykę. Nie usypia kierowcy czy pasażerów zbyt dużym izolowaniem od drogi, jednak w żadnym wypadku nie możemy zarzucić, że przeżywanie interakcji z drogowymi dziurami może być tu nieprzyjemne. Naprawdę miłym zaskoczeniem było, że Stonic poza dobrze zestrojonym zawieszeniem, oferuje świetnie wyciszoną przestrzeń pasażerską. Konstrukcja odpowiednio izoluje od szumów z zewnątrz – zarówno powietrza, jak i jednostki napędowej, której praca jest cicha i aksamitna.
Podsumowanie
Można nie lubić crossoverów, szydzić z suvów lub po prostu mieć inne orientacje motoryzacyjne, jednak błędem byłoby zamykanie się na propozycję Stonica. Może nie daje sportowych doznań, ale jeździ bardzo dobrze i w codziennej eksploatacji jest przyjemnym autem. Warto jednak rozważyć diesla pod maską i dopasować pod siebie kolorystykę, bo możliwości wykreowania indywidualnej prezencji auta jest całkiem sporo.
Bartek Kowalczyk, fot. Adam Gieras
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 7] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 7.0 text=”false” img=”06_red.png”] 70/100 |
Dane techniczne:
Silnik:R4, benzynowy
Pojemność: 1368cm³
Moc: 100 KM przy 60000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 133 Nm przy 4000 obr/min
Skrzynia biegów: manualna, sześciobiegowa
Cena: od 61 990zł, egzemplarz testowy około 73 990zł