Wielokrotnie spotykam się z pytaniem ”jakim najlepszym samochodem jeździłem”, ”jakie auto zapadło mi w pamięć”, ”jaki samochód chciałbym mieć”. Jaka jest odpowiedź? Idealne auto? Służbowe. Jaki samochód chciałbym mieć? Niezawodny, szybki, tani i praktyczny. Jakie auto zapadło mi w pamięć? O, i w tym momencie przechodzimy do Jaguara F-Type Convertible.
Angielski roadster nie jest częstym widokiem na naszych drogach. Zdecydowanie łatwiej jest spotkać otwartą wersję 911, Boxstera czy nawet niszowe AMG-GT C. Być może dlatego tak bardzo jara mnie wygląd Jaguara. Aczkolwiek po ostatnim liftingu przód samochodu nieco złagodniał. Chociaż ile zdań tyle opinii. Jeden woli rododendrony, a drugi kaktusy. Nie mi to oceniać. Tak czy owak F-Type ma swój niebanalny styl. Wygląda nie tylko na niezłego dzika (znacie innego kota, co wygląda na dzika?), ale także wygląda drogo. Szkoda tylko, że ja nie wyglądam jak Daniel Craig czy inny Radzio Majdan.
Fajna karoseria
Ciekawostką z prezentowanym egzemplarzu jest lakier warty około 50 tys. zł ekstra! Dokładacie piątkę i macie Dacie Sandero, ale po co komu Dacia Sandero! Lepiej wziąć lakier do Dżaga! Specyficzny kolor jest tak naprawdę srebrny, na który nałożono powłokę satynową. To lakier. Nie okleina. Robi wow, ale 50 tys. zł ekstra? A co!
Jaguar w środku
Wnętrze jest mocno minimalistyczne, ale fajne, otulające kierowcę. Wsiadasz i czujesz, że jesteś ”dopasowany” do auta. Niemalże tak, jak w gąbce do nurkowania. Minusy? Multimedia mogłyby nie istnieć! Nie jest to nowy i zarazem zajebisty soft z nowego F-Pace. To stary system, który działa z dużą zwłoką lub jak kto woli z angielską flegmą. Na dodatek, w pełnym słońcu i przy zdjętym dachu na wyświetlaczu i tak nic nie widać. Równie dobrze zamiast niego mogłaby tam się znajdować jakaś duża choinka zapachowa, albo zdjęcie Królowej Elżbiety II.
Jest V8, jest zabawa
Oddzielnym tematem jest silnik. F-Type możecie mieć z jednostką V8 albo… R4. Pośrednich wersji brak. Brak również odmian hybrydowych. R4 w takim aucie nie przystoi. To trochę tak, jak do szytej na miarę marynarki od Zegny wzięlibyście do ręki reklamówkę Pepco. Ok, znajdą się i tacy, co sandały do skarpet założą (czy odwrotnie), ale niesmak pozostaje. Aby się go wyzbyć trzeba wziąć jednostkę V8! V8 nie dość, że ma 5 litrów pojemności to jeszcze jest wspomagane przez kompresor. W topowej wersji ma 575 KM, a w mniej topowej 450 KM. Takie cyferki mogą być rzucane na oś tylną lub na obie osie. Testowany wariant był bezpieczny. Tzn. miał napęd AWD i ”tylko” 450 KM.
Tak powinny brzmieć sportowe auta
Pierwsze, co rzuca się w oczy, a raczej w uszy to dźwięk silnika. 5-litrowy motor po przekroczeniu 4 tys. obrotów brzmi niczym lew, którego ktoś pstryknął w ucho i powiedział terefere. Czuć respekt, czuć siłę i czuć moc. Nie wiem jakim cudem Jaguarowi udaje się spełniać coraz ostrzejsze normy. To po prostu trzeba usłyszeć. Tego nie da się opowiedzieć. Dźwiękowe zjawisko F-Type V8 jest na tyle zaskakujące (pozytywnie oczywiście), że w dzisiejszych czasach wszyscy bardzo mocno kastrują wydechy swoich sportowych aut. Jaguar brzmi tak, jakby to właśnie on kastrował całą niemiecką konkurencję i na dodatek do owej kastracji używał tępego narzędzia!
F-type za kierownicą
Na pierwszy rzut oka osiągi są całkiem w porządku. Pierwsza setka pojawia się w połowie drogi między 4, a 5 sekundą. Jednak porównywalna mocowo 911 4S potrafi rozprawić się z pierwszą setką niemalże o jedną sekundę szybciej. Cóż, w każdej dziedzinie znajdzie się jakiś Kwaśniewski, który jest benchmarkiem. Na dodatek Jaguar sprawia wrażenie mniej zwinnego auta (tzn. od 911, nie od Olka). Co prawda daleko mi do Tomka Kuchara i zapewne nie potrafię wykorzystać nawet ”większej połowy” możliwości samochodu, ale odczucia z jazdy są bardziej ociężałe niż w przypadku prowadzenia 911. Dużym plusem jest tylnonapędowa natura F-Type, który nawet w wersji AWD bardzo ochoczo wyrzuca tył na zewnątrz. Fajne, przyjemne i zawadiackie, ale tym autem trzeba nauczyć się jeździć, aby wykorzystać jego potencjał.
Ceny robią brrr…
Nieco wcześniej wspomniałem, że F-Type`ów nie ma za dużo na naszych drogach. Dlaczego? Myślę, że cena nie jest tu bez znaczenia. Convertible z V8 pod maską kosztuje prawie 600 tys. zł. Dopasiona wersja grubo przekracza 700 tys. zł. A to już kwoty, które pozwalają przebierać w modelach Porsche i nie tylko. Nie zamierzam napisać, ze F-Type to auto, które nie jest warte dużych pieniędzy. Wręcz przeciwnie! Jednak przyzwyczajenia ludzi robią swoje. Wolimy wybierać to, co znane i sprawdzone, a na równie dobrą, ale na bardziej ekstrawagancką alternatywę brakuje nam często odwagi. A szkoda.
Jaguara F-Type Convertible zapamiętam na długo. Ze względu na styl, ale przede wszystkim na silnik. To nie jest idealny samochód. To nie jest auto pierwszego wyboru, dla tych, którzy szukają mocnego i ciekawego cabrio. Jednak F-Type z V8 pod maską to bardzo osobliwe auto. Charakterne, jedyne w swoim rodzaju i niestety jedno z ostatnich, które łączą w sobie tak wiele abstrakcyjnych cech! Spieszmy się kochać… ależ to jest oklepane i… prawdziwe powiedzenie!