Konkurencja na europejskim rynku topnieje w oczach, a ten model nie chce zejść ze sceny. Reprezentuje dosyć specyficzny segment rynku, który ma niezliczoną ilość plusów. Jak Isuzu D-Max wypada podczas codziennej eksploatacji i czy nie czuć już po nim upływającego czasu?
Isuzu zasłynęło na rynku swoimi niezawodnymi pickupami. Od ponad 60 lat producent ten walczy w tym niewdzięcznym segmencie o swój kawałek tortu. Obecnie urzędujący D-Max jest trzecią generacją tego modelu, która przez ten czas doczekała się mniej lub bardziej inwazyjnych liftingów.
Roboczy wizerunek
Jak przystało na pickupa, D-Max jest samochodem dużym. Nawet bardzo dużym. Masywne nadwozie nie udaje niczego i nie ukrywa swojego roboczego charakteru. Agresywnie narysowana przednia część wraz z ogromną atrapą i szarymi elementami zarezerwowanymi dla najbogatszej odmiany LSE nadają D-Maxowi nieco dynamiki. Ciężko jest tutaj napisać coś więcej, natomiast wnętrze zaskakuje nieco bardziej.
Design kokpitu, pomimo iż wszystko jest masywne i ogromne, jest przyjemny dla oka. Centralne miejsce zajmuje dotykowy ekran o przekątnej 9 cali i skrywa w sobie rozbudowany system multimedialny ze sporą ilością informacji dotyczących stanu samochodu. To przydatna opcja dla tych co planują jeździć w terenie. Obsługuje on Apple CarPlay i Android Auto, działa płynnie i nie przysparza większych problemów. Fotele są przepastne i bardzo wygodne, a za kierownicą znalazło się miejsce dla cyfrowo-analogowego zestawu wskaźników z rozbudowanym komputerem pokładowym. Szkoda, że zarówno w nim, jak i w stacji multimedialnej zabrakło już miejsca dla języka polskiego.
Praktyczność ponad wszystko
Materiały użyte do wykończenia kabiny są twarde. Tutaj nie ma cudów i w przypadku tego typu auta trzeba iść na kompromisy, ale dzięki temu wszystko jest proste w utrzymaniu w czystości. Dodatkowym atutem jest jakość montażu – nic tutaj nie skrzypi i wszystko zostało solidnie zmontowane. Na plus oceniam także praktyczność samej kabiny. Schowków jest dużo, przyciski są logicznie ułożone i nie brakuje przemyślanych rozwiązań takich jak wysuwane uchwyty na kubki czy wieszak na oparciu fotela kierowcy. Narzekać nie można także na ilość miejsca wewnątrz. Zarówno z przodu, jak i z tyłu jest go całe mnóstwo. Kanapa z tyłu okazuje się być znacznie bardziej osobowa niż mogłoby się wydawać. Siedziska są długie, a oparcie posiada odpowiedni kąt.
Jednym z ważniejszych elementów pickupów jest ich paka. Ta w D-Maxie ma 1530 mm szerokości, 1495 mm długości oraz 490 mm wysokości. Dostępu do niej broni uchylana klapa na siłownikach, co ułatwia jej podnoszenie, a do najlżejszych nie należy. Pakę oczywiście można zabudować na kilka różnych sposobów. W naszym egzemplarzu pojawiła się klasyczna roleta. Maksymalne obciążenie tylnej osi wynosi 1910 kilogramów, czyli znacznie powyżej dopuszczalnej masy całkowitej pojazdu. Brakuje natomiast jakiegoś ucha do holowania z tyłu pojazdu.
Solidna konstrukcja chętna do jazdy
Pod maską Isuzu może pracować tylko i wyłącznie diesel 1.9 l generujący 163 KM i 360 Nm momentu obrotowego. Dodatkowo mamy tutaj automatyczną, sześciobiegową skrzynię biegów produkcji Aisina. Cały ten zestaw sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Dynamika jest bardziej niż zadowalająca, silnik świetnie radzi sobie z masą samochodu i wydaje się mieć znacznie więcej mocy niż w rzeczywistości. Przyzwyczaić trzeba się tylko do jego charakterystycznego dźwięku. Klekot jest głośny i nie ustaje nawet po rozgrzaniu motoru.
Co jednak zaskoczyło mnie najmocniej, to zużycie paliwa. W mieście Isuzu potrzebowało około 10 litrów na każde 100 kilometrów. Na drogach szybkiego ruchu apetyt na ropę spadał do 8 litrów, a na autostradzie oscylował w okolicach 11 litrów. To naprawdę świetne wyniki, które zawstydzają nie tylko konkurencję, ale też wiele mniejszych i lżejszych aut.
Napęd w Isuzu przenoszony jest przez większość czasu na tylne koła. Mamy oczywiście możliwość dołączenia przedniej osi oraz użycia reduktora. Pracą napędu sterujemy za pomocą pokrętła na desce. Pamiętać trzeba jednak, że dołączanie przodu odbywa się do prędkości 100 km/h. Cieszy fakt, że każda wersja ma możliwość dodatkowego zablokowania tylnego dyferencjału. Prześwit samochodu wynosi 240 mm
Na asfalcie i poza nim nie pozostawia złudzeń
Bez względu na to w jakich warunkach się poruszamy, D-Max ani na chwilę się nie zatrzymuje. Podwozie zostało solidnie zabezpieczone na wypadek nieprzewidzianych przygód w terenie. Skrzynia sprawnie radzi sobie z dobieraniem przełożeń, a wpadki zdarzają się jej naprawdę sporadycznie.
Na asfalcie Isuzu także nie zawodzi. Owszem nie da się ukryć jego lekko roboczego i topornego charakteru, jednak mimo to podróżowanie nim nie jest uciążliwe. Układ kierowniczy jest typowy dla samochodów terenowych. Przełożenie jest ogromne i trzeba się sporo nakręcić, a precyzja mogłaby być nieco wyższa. Na całe szczęście udało się tu wyeliminować praktycznie do zera drgania na kierownicy przenoszone z przedniej osi, które są charakterystyczne dla terenówek na ramie. Zawieszenie pracuje bez żadnych zastrzeżeń. Świetnie wybiera nierówności bez względu na to z jaką prędkością się poruszamy. W trasie zapewnia ono wysoką stabilność nadwozia.
Wszechstronny i przemyślany
Cennik D-Maxa rozpoczyna się od kwoty 153 689 zł brutto za podstawową wersję z napędem na jedną oś. Najtańsza odmiana z podwójną kabiną oznacza wydatek już 190 588 zł brutto. Testowana przez nas odmiana to najbogatsza wersja LSE, która została wyceniona od 221 338 zł brutto. U nas znalazło się kilka dodatków takich jak siłowniki tylnej klapy, aluminiowa roleta na pace, pomarańczowy lakier czy też wykładzina skrzyni ładunkowej, które wywindowały ostateczną cenę D-Maxa do 244 745 zł brutto.
Po tygodniu spędzonym z Isuzu muszę przyznać, że to solidne i przyjemne w obyciu auto. Sprawia wrażenie nieśmiertelnego i radzącego sobie z każdym możliwym zadaniem. Widać, że przy projektowaniu pomyślano o komforcie obsługi i przeznaczeniu samochodu. Konkurencja? Na dany moment uważam, że D-Maxa można porównać jedynie z Hiluxem. Pozostali przedstawiciele tego segmentu skręcili znacznie bardziej w stronę „osobowych” konstrukcji tracą na tym zdolności terenowych.
Jakub Głąb
Zdjęcia Isuzu D-Max 1.9 LSE:
Dane Techniczne Isuzu D-Max 1.9 LSE:
Silnik: R4, turbo diesel
Pojemność: 1898 cm3
Moc: 163 KM
Maksymalny moment obrotowy: 360 Nm
0–100 km/h: brak danych
Prędkość maksymalna: 180 km/h
Skrzynia biegów: 6–biegowa, automatyczna
Cena: 153 689 zł (podstawa), 244 745 zł (testowana)