Wydawać by się mogło, że czerwony znaczy najszybszy. Ale nie zawsze. W przypadku testowanego Hyundaia Tucsona N-line pomimo sportowej linii nadwoziowej zastosowano najsłabszy silnik w gamie. I tu pojawia się pytanie? Czy ma to jakiś sens?
Hyundai Tucson N-line – czyli dopłata do wyglądu
W przypadku Hyundaia Tucsona w podstawowej wersji dopłata do pakietu N-line wynosi 32,5 tysiąca złotych. Niestety idąc krokiem konkurencji wiąże się to jedynie z pakietem stylizacyjnym, a wersje silnikowe pozostają te same. Więc możemy posiadać dobrze wyglądającego SUVa w agresywnym kolorze, jednak z najsłabszym silnikiem w gamie. Tak było właśnie w przypadku naszego testowanego egzemplarza w kolorze Engine Red.
Hyundai Tucson – wolnossące silniki jeszcze nie umarły
Tutaj koreańska marka pozostała wierna zwykłym silnikom benzynowym bez „turbo”. Co prawda jest to najsłabszy silnik w gamie producenta oraz co za tym idzie najtańszy, albowiem silnik 1.6 GDI o mocy zaledwie 132 koni mechanicznych może być sprzężony jedynie z 6-biegową skrzynią manualną oraz napędem na przednie koła. W zasadzie jest to typowa podstawowa wersja oferowana przez producenta. Ale czy wart jest swojej ceny?
Niestety silnik nie grzeszy dynamiką. Moc na poziomie 132 koni mechanicznych przy masie 1414 kilogramów przekłada się na osiągi od 0-100 km/h w 11.5 sekundy. Lecz w warunkach miejskich nie jest to zbytnio wyczuwalne. W tym przypadku gorszym aspektem jest niski moment obrotowy, bo 161 Nm momentu obrotowego dostępne jest dopiero przy 4850 obr/min. Powoduje to, że w trasie powinniśmy zapomnieć o wyprzedzaniu ciężarówek, a na autostradzie myśleć z dużym wyprzedzeniem. Gdyż rozpędzenie się do licznikowych 140 km/h wymaga wkręcania auta na wysokie obroty, a to przekłada się na niepotrzebny hałas w kabinie.
To w takim razie, czy aby niska moc oraz niewysilony silnik przekładało się również na niskie spalanie? W moim przypadku średnia wartość z testu na poziomie 8.8 litra jest nawet znośna. Oczekiwać by można było o wiele lepszego wyniku, ale mało aerodynamiczna sylwetka oraz wolnossący silnik nie sprzyjają bardzo oszczędnej jeździe. A dodatkowo zwracając uwagę na nacisk jazdy miejskiej oraz tras autostradowych to jest to całkiem przyjemny wynik.
Hyundai Tucson – krwista czerwień
Takimi właśnie słowami określiłbym ten lakier. Głębia czerwieni jest na tyle mocna, że zwraca uwagę z pewnością niejednej osoby. Pogłębia on bardziej zadziorny charakter wersji N-line. Zmiany w tej wersji stylistycznej widać zdecydowanie z przodu. W oczy rzuca się kaskadowy grill w kolorze ciemnego chromu o wyglądzie kratownicy. Dodatkowo całkowicie zmieniony przedni zderzak charakteryzuje się przeniesionymi światłami do jazdy dziennej w dolną jego część. Poza tym bardziej ostre kształty zderzaka oraz nowe lampy przednie z czarnym wnętrzem nadają agresywnego charakteru.
Pakiet N-line zawiera również wiele czarnych akcentów. Wszystkie pozostałe elementy, które zazwyczaj są chromowane zostały zamienione na kolor czarny w połysku. 19 calowe felgi dedykowane do tego modelu oraz czarne relingi z czarnymi lusterkami to tylko jedne z wielu elementów nadających kontrast mocnemu czerwonemu kolorowi.
Z tyłu zmianom uległ delikatnie zderzak oraz tylne lampy, a kolejnym elementem w czerni jest tutaj delikatny tylny spojler nad szybą bagażnika.
Hyundai Tucson – środek
Żeby czerwieni nie było końca to również wnętrze auta zostało wyścielone wieloma akcentami w tym kolorze. Przede wszystkim wszelkie obszycia zarówno foteli, deski rozdzielczej oraz kierownicy zostały wykonane czerwoną nicią. Również gałka skrzyni biegów przeniesiona wprost z wersji N posiada kilka czerwonych elementów.
Fotele sportowe z wytłoczonymi logami N zostały wykonane ze skóry w połączeniu z alcantarą. Są one zdecydowanie wygodniejsze, aniżeli te dostępne w podstawowej wersji.
Konsola środkowa w wersji po liftingu już nie posiada tylu zbędnych przycisków, a większość nich została już przeniesiona do systemu multimedialnego, którego mamy dostępnego w dwóch wersjach wielkościowych 7″ oraz 8″. W części centralnej pozostały jedynie podstawowe funkcje jak układ klimatyzacji oraz podgrzewanie foteli i kierownicy.
Jednak zdecydowanie na minus mają tutaj materiały z których wykonane zostały pozostałe elementy. Poza dobrze wykonaną kierownica z gałką zmiany biegów pozostałe elementy wykonane są z twardego plastiku lub słabej jakości skóry. Ale poza tym jednym faktem zachowana została spójność i ergonomia wnętrza. Nie przytłacza ono już tak bardzo swoim skomplikowaniem i jest o wiele bardziej przyjemne dla oka.
Hyundai Tucson – komfort jazdy i prowadzenie
Bo wersja N-line to nie jedynie wygląd zewnętrzny oraz zmiany w środku. Pakiet ten oferuje parę zmian technologicznych.
- -zmieniony układ kierowniczy – jest bardziej precyzyjny oraz bezpośredni
- -zmienione ustawienie zawieszenia – tył został usztywniony o 5% a przód o 8%
Jednak te wszystkie opcje dostępne są jedynie w najmocniejszych wersjach silnikowych. W naszym przypadku są to tradycyjne ustawienia.
W moim przekonaniu auto było jednak nad wymiar twarde jak na SUVa. Przekłada się to natomiast na większą precyzje prowadzenia oraz pewność w pokonywaniu zakrętów. Jeżdżąc już wieloma autami tej marki odnoszę wrażenie, że to jest charakterystyka tej marki.
Niestety poprzez zastosowanie najsłabszego silnika komfort podróżowania będzie się kończył poza miastem. Bowiem poprzez tak niski moment obrotowy jak na SUVa to auto nie zdaje egzaminu poprzez tras na większe odległości. Silnik sprawa wrażenie, że się męczy, a o wyprzedzaniu powinniśmy zapomnieć.
Przy jeździe na plus jest skrzynia biegów. Przypomina mi swoją precyzją i przyjemnością w obsłudze właśnie tą z i30N. Również sprzęgło daje wrażenie jakby działało z lekkim opóźnieniem, a auto podtrzymuje często same obroty przeciwdziałając szarpaniu. Jest to przyjemne w jeździe miejskiej oraz staniu w korkach. Ale to jedyne z zalet zastosowanej tutaj jednostki.
Podsumowanie
Czy jest to auto nad którego wyborem kiedykolwiek bym się zastanowił? Odpowiedź jest tu twierdząca, gdyż z zewnątrz to auto wygląda naprawdę dobrze. Dodatkowo pakiet stylistyczny N-line wraz z czerwonym lakierem dodają mu charakteru. Zdecydowanie uciekałbym od wyboru tej wersji silnikowej. Mi nie pasowała ona pod żadnym względem. Przypodoba się ona chyba jedynie kobietom poruszającym się tylko w warunkach miejskich, którym jedyną rzeczą na którą zwracają uwagę to właśnie wygląd zewnętrzny. Moim zdaniem to auto z tym wyglądem powinno być wyposażone tylko w topowe silniki w gamie Hyundaia
Cena?
Bazowa wersja Hyundaia z tym silnikiem to koszt rzędu 91 000 złotych. Za pakiet N-line trzeba dopłacić ponad 30 000 złotych. Jednak to by było na tyle jeżeli chodzi o dopłatę do auta. Wszystkie potrzebne nam elementy jak pakiety bezpieczeństwa i inne są zawarte już w pakiecie. Nawet kolor testowanego egzemplarza nie wymaga dopłaty. To takie auto wyjdzie nam już w okolicach 125 000 złotych. Warto moim zdaniem jednak dopłacić te 20 000 złotych do mocniejszego silnika i cieszyć się jazdą.
Paweł Zaorski
Wygląd: | [usr 8] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 2] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 4] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 5.8 text=”false” img=”06_red.png”] (58/100) |
Dane techniczne
Silnik: R4, wolnossąca benzyna
Pojemność: 1591cm³
Moc: 132KM przy 6300obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 161Nm przy 4850 obr/min
Skrzynia biegów: manualna 5b
Napęd: FWD
0-100 km/h: 11,5 s
V-max: 182 km/h
Zbiornik paliwa: 62 l
Pojemność bagażnika: 513 l do 1503 l
Cena: około 125 tysięcy