Hyundai Kona szokuje wyglądem, ale w bezpośrednim kontakcie okazuje się wyjątkowo przyjazny.
Rynek tego wymaga – miejskie crossovery mają być zabawkowe, niepoważne, kolorowe i wesołe. Popatrzcie teraz na Hyundaia Kona – idealnie wpisuje się w ten trend. Zwłaszcza bardzo mi się podoba ten samochód w niebieskim lakierze, ale do testu dostałem czerwony. Jest on najszybszy nie tylko z koloru, bo pod maską pracowała jednostka benzynowa 1.6 T-GDI o mocy 177 KM. W miejskim crossoverze!
Statek kosmiczny
Zostając jeszcze na chwilę przy wyglądzie Hyundaia Kona (Kony?) to słyszałem wiele pozytywnych opinii na jego temat. Większość z nich pochodziła od ludzi, którzy nie znają się na motoryzacji, więc mają umysł wolny od wszelakich skojarzeń. Na ogół Kona się podoba, bo wyróżnia się najbardziej odjechanym wyglądem w segmencie gdzie wiele samochodów wygląda nietuzinkowo. Niektóre z nich np. Skoda Kamiq czy Citroen C3 Aircross korzystają nawet z podobnych motywów stylistycznych. Mam na myśli oczywiście układ świateł przednich z poziomymi diodami na górze.
Hyundai dołożył jeszcze więcej starań, by pod każdym kątem coś przykuwało uwagę. A to osłona, a to światło, chrom lub ozdobna ramka lampy. Napisałem, że nadwozie jest czerwone, ale na tym aucie jest tyle elementów w innych barwach, że można mówić o pewnej kompozycji kolorystycznej. Zderzaki mają srebrne wstawki, lampy szare obwódki, a dach dla odmiany jest czarny. Miszmasz, ale tu ma zastosowanie jedna zasada – wyróżnij się lub zgiń.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
W środku Hyundai’a Kona cieszy porządek i detale
Konfiguracja kolorystyczna tego samochodu nie ogranicza się do nadwozia. We wnętrzu też jest co upiększać, a w tym konkretnym przypadku auto miało masę fajnych detali. Najbardziej ujęły mnie czerwone pasy bezpieczeństwa jak w jakimś Porsche GT3 RS lub Ferrari. W tym kolorze są też lamówki foteli i niektóre plastiki wykończeniowe. Klamki wewnętrzne pomalowano na czarny, błyszczący kolor. To wszystko składa się na wrażenie przemyślanej kompozycji. Wszystko ze sobą współgra i sprawia, że kierowca i pasażerowie Kony po prostu czują się dobrze.
Kona należy do tych miejskich crossoverów, które wyrastają trochę ponad swój segment. Mam na myśli takie auta, które swoją konstrukcją i założeniami pasują bardziej do aut kompaktowych, pozostając miejskimi crossoverami. Zaliczam do tej grupy oprócz Kony także VW T-Roca czy Toyotę C-HR. W związku z tym z tyłu jest względnie wygodnie dla dwóch osób, ale też bez przesady. Bagażnik mieści 361 l, czyli tyle ile powinien.
Serwis Hyundai na Śląsku – http://wroclawski.com.pl/serwis-hyundai/
Za kierownicą
Na poczucie porządku w aucie składa się także ergonomia. Kokpit Hyundai’a należy uznać za bardzo konserwatywny względem nadwozia, bo tu wciąż jest wszystko po staremu. Dominują duże przyciski, z których te najpotrzebniejsze zgromadzone są wokół lewarka automatu. Są też normalne pokrętła, tradycyjne zegary, panel klimatyzacji, słowem – wszystko jak trzeba. Instrukcja obsługi pozostanie w schowku na dłużej. Połączenie odważnego nadwozia z dość tradycyjną obsługą w środku może trochę dziwić, ale może to właśnie sposób na klienta?
Fotel kierowcy dopiero w najdroższych wersjach wyposażenia jest regulowany elektrycznie. Nasz samochód w odmianie Style miał fotele z manualną regulacją – poprawne, ale wolałbym siedzieć trochę niżej. To auto w żaden sposób nie zdradza, że pod maską ma całkiem spore stado koni mechanicznych. Nie wykazuje też najmniejszych aspiracji sportowych, bo prowadzi się bardzo przeciętnie. Wysoki moment obrotowy z turbiny służy tu celom czysto użytkowym. Chodzi o to, by móc swobodnie przyspieszać z każdej prędkości, bo auto ma niesamowitą lekkość w poruszaniu się.
W dziedzinie spalania nie jestem ani trochę rozczarowany. Hyundaie, którymi jeździłem do tej pory były dość paliwożerne, za to Kona 1.6 T-GDI zadowala się średnio 8 litrami paliwa na 100 km. To niedużo przy 177 KM pod nogą, a dość często z nich korzystałem podczas testu. Nasza Kona korzystała z napędu 4WD z dołączanym tyłem, ale nie dane mi było poczuć jego działania. Jakoś nie było okazji ręcznie go włączyć, ani poczuć jak samochód sam to robi. Mea culpa.
Hyundai Kona – wyposażenie
Jest to jeden z najważniejszych modeli koncernu na ten moment, dlatego Kona może być bardzo bogato wyposażona. Testowaliśmy wersję Style, czyli drugą od góry, a wypas ma niezły. Najbogatsza Premium wnosi kilka ważnych systemów bezpieczeństwa (monitorowanie martwego pola, ostrzeganie o ruchu poprzecznym podczas cofania) i lepsze wykończenie wnętrza. Problem w tym, że kosztuje sporo więcej forsy, ale czy warto? Nie sądzę mając już w tym egzemplarzu bardzo ładną konfigurację wnętrza, keyless entry, fajne koła, podgrzewanie foteli i kierownicy, nawigację i wiele, wiele więcej.
Wada Kony jest taka, że system multimedialny mógłby być odrobinę prostszy w obsłudze. Wciąż Koreańczykom trochę brakuje do intuicyjności europejskich producentów. Pomijam już fakt, że ekran dotykowy nie jest ładnie wkomponowany w deskę rozdzielczą. Wygląda jak typowy doklejony tablet, co niektórych bardzo drażni. Mi też się nie podoba, ale takie mamy obecnie trendy.
Jakość musi kosztować
Na papierze Kona wygląda niebywale atrakcyjnie. Wnosi do segmentu aut miejskich jakość i przestrzeń kompaktów. Daje mocny, ale dość oszczędny silnik i potrafi przyspieszyć do 100 km.h w 7,9 s. Odważny wygląd nie jest w tym przypadku na bakier z praktycznością, a w kokpicie każdy odnajdzie się bez problemu. W ofercie ma wersje z napędem na 4 koła, co nie jest takie oczywiste. Gdzie jest haczyk? Ano jest i to dość poważny – cennik.
Hyundai za tą dojrzałość i ‘fajność’ Kony każe sobie słono płacić. Nasz testowany egzemplarz kosztuje według cennika 113 500 zł. Ceny tego modelu zaczynają się od 66 200 zł, ale te bazowe egzemplarze pozbawione są wszystkiego co w tym teście chwaliłem. Mógłbym zrezygnować ewentualnie z napędu AWD i wziąć przednionapędową Konę. Kilka tysięcy zostaje w kieszeni, ale to wciąż ponad stówka za dość małe auto. Mimo to na drogach bardzo często widuję Hyundaie Kona, więc nie brakuje chętnych na taki samochód w tej cenie. A może po prostu ten samochód ciężko przeoczyć?
Bartłomiej Puchała
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 9] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 9] |
Jazda: | [usr 6] |
Zawieszenie: | [usr 6] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 4] |
Ogółem: | [usr 7.1 text=”false” img=”06_red.png”] (71/100) |
Galeria
Dane techniczne
Silnik: R4, turbobenzynowy
Pojemność: 1591 cm³
Moc: 177 KM przy 5500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 265 Nm przy 1500-4500 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna 7b
Napęd: AWD
0-100 km/h: 7,9 s
V-max: 210 km/h
Zbiornik paliwa: 50 l
Cena: Kona od 66 200 zł, testowany 113 500 zł