W połowie bieżącego roku Hyundai i30 N-Line doczekał się kolejnego liftingu. Niestety wprowadzone zmiany są wręcz kosmetyczne, a z jego jednostki napędowej zniknęły konie mechaniczne. Czy poliftowy i30 nadal może zachwycać?
Obecna odsłona i30 zadebiutowała w 2016 roku. Stąd też bez liftingów samochód ten wypadałby bardzo przestarzale na tle konkurencji. Niestety najnowszy lifting nie tylko uśmiercił pełnoprawną wersję N, to jeszcze wypatroszył obecnie najmocniejszy wariant N-Line. Pomimo brutalnej gilotyny, która spadła na stadko koni mechanicznych spoczywających pod maską i30 nadal otrzymujemy naprawdę sensowne kombi. Zgrabny wygląd, proste i estetyczne wnętrze i praktyczny bagażnik powinny wystarczyć, aby przyciągnąć do niego klientów.
Hyundai i30 N-Line zachęci nas wyglądem
Jeżeli mówimy o podstawowej wersji i30, to nie prezentuje się ona zbyt zachęcająco. Ot kolejne nudne kombi. Jednak po wybraniu topowej wersji N-Line otrzymujemy pakiet poprawek, które zdecydowanie zmieniają wizerunek tego modelu. Z nudnego i rodzinnego samochodu otrzymujemy coś znacznie bardziej sportowego – oczywiście wizualnie. Projektanci dołożyli wszelkich starań, aby i30 N-Line różnił się od swojego rodzeństwa.
Dorzucenie subtelnego splittera, dyfuzora oraz podwójnych końcówek układu wydechowego sprawia, że patrzymy na i30 w zupełnie inny sposób. Teraz naszym oczom ukazuje się coś ostrzejszego, samochód, który może przyciągać wzrok. Sam czerwony lakier również robi robotę i dobrze komponuje się z emblematem N-Line oraz przeszyciami we wnętrzu maszyny. Całość projektu bardzo dobrze komponuje się również przednimi reflektorami, które nadają i30 nieco charakteru.
Wnętrze stawia na prostotę i estetykę
We wnętrzu Hyundai postawił na prostotę i estetykę. Z pewnością wiele osób doceni osobny panel do obsługi klimatyzacji wraz z fizycznymi pokrętłami i przyciskami, które są zdecydowanie wygodniejsze w obsłudze. Co prawda znajdziemy tutaj sporo piano black, jednak rekompensuje nam to dźwignia zmiany biegów, która wygląda bardzo estetycznie. Oczywiście nie mogło zabraknąć na niej oznaczenia „N”, podobnie jak na kierownicy. Na wielu elementów wnętrza znajdziemy wcześniej wspomniane czerwone przeszycia, które dodają interiorowi sporo charakteru. Na plus należy doliczyć także fotele, które są bardzo wygodne.
Hyundai w wielu aspektach nadal stawia na proste i analogowe rozwiązania. Tak też otrzymaliśmy cyfrowy wskaźnik prędkości, który sąsiaduje z dwoma tradycyjnymi zegarami. Sam system inforozrywki również nie należy do najbardziej skomplikowanych. Znajdziemy w nim wszystko to, co jest nam niezbędne w nowym samochodzie. Do tego działa bardzo płynnie i praktycznie nigdy się nie zawiesza, co podczas moich ostatnich testów bywało rzadkością.
Sensownie prezentuje się również przestrzeń, jaką oferuje Hyundai i30. Jak przystało na samochód mierzący 4585 mm długości, 1795 mm szerokości oraz 1475 mm otrzymaliśmy przestrzenny bagażnik, który może pomieścić do 493 litrów bagażu. Oczywiście wynik ten wzrośnie do 1541 litrów po złożeniu tylnych siedzeń. Sam bagażnik otrzymał dodatkowe przegródki pod podłogą, dzięki którym łatwiej nam będzie zorganizować przestrzeń załadunkową.
Koreańczycy zabrali mu moc
Największą bolączką faceliftingu jest rzucenie pod gilotynę 20 KM, którymi dysponowała jednostka napędowa. Testowany przeze mnie egzemplarz korzystał z 1,5-litrowego silnika T-GDI z systemem miękkiej hybrydy, który przed liftingiem oferował 160 KM mocy. Teraz mamy do dyspozycji zaledwie 140 KM. W efekcie czego pierwsza setka wskoczy na licznik w 9,7 sekundy. Nie powinniśmy narzekać na brak mocy, jednak myśl, że kilka miesięcy wcześniej czas ten wynosił 8.6 sekundy sprawia, że wolałbym rozejrzeć się za przedliftem. Utrata osiągów jest naprawdę zauważalna.
Do tego zmniejszono prędkość maksymalną z 210 do 197 km/h. Jednak, jeżeli zrzucimy tę informację na dalszy tor, to nie powinniśmy narzekać na odświeżonego i30. Nigdy nie miałem problemu z wyprzedzaniem niezależnie od prędkości. Nie powinniśmy również narzekać na wyciszenie samochodu, czy też jego układ kierowniczy. Natomiast zawieszenie jest nieco zbyt twarde, jednak jeżdżąc po jakimkolwiek innym mieście niż Łódź nie powinno to stanowić dla nas większego problemu.
Mógłby być oszczędniejszy
Pod kątem spalania Hyundai i30 N-Line nie wybija się ponad konkurencję. Podczas mojej przejażdżki po autostradzie spalałem średnio 7.6 litra na setkę. Oczywiście najlepszy wynik uzyskałem poza miastem, gdzie udało mi się zejść do poziomu 6.6 litra na setkę, Najgorzej sytuacja przedstawia się w mieście, gdzie przy normalnym użytkowaniu zużyjemy blisko 8.6 litra na setkę. Nie ma tragedii, jednak mogłoby być lepiej. Cennik i30 również nie jest powalający. Za podstawowy wariant Pure w kombi z 96-konnym benzyniakiem zapłacimy co najmniej 99 900 złotych. Zakup topowego wariantu N-Line z manualem to już wydatek rzędu 131 500 złotych. Dorzucenie do tego automatu podbije jego cenę o kolejne 7 000 złotych. Z kolei za testowany przeze mnie egzemplarz musiałbym zapłacić 148 000 złotych.
Myślę, że Hyundai i30 pomimo wielu lat na karku nadal stanowi ciekawą propozycję dla klientów. Tak jak w podstawowej wersji nie wygląda on zbyt zachęcająco, tak w wariancie N-Line jest on warty swojej ceny. Niestety ze względu na utratę mocy i brak wcześniejszego wariantu N nie możemy mówić tutaj o usportowionym kombi. Tak więc jeżeli szukasz sportowych doznań w praktycznym samochodzie, to i30 nie jest dla ciebie. Ten samochód ma w sobie nieco usportowionego zacięcia, jednak nie każdemu to wystarczy. Pomimo tego uważam, że jest to samochód, którego zakup warto rozważyć.
Damian Kaletka
Zdjęcia Hyundai i30 N-Line:
Dane techniczne Hyundai i30 N-Line:
Silnik: R4, benzyna + 48-voltowa instalacja elektryczna
Pojemność: 1482 cm3
Moc silnika benzynowego: 140 KM
Maksymalny moment obrotowy: 253 Nm
0 – 100 km/h: 9,7 s
Prędkość maksymalna: 197 km/h
Skrzynia biegów: 6-stopniowa, automatyczna
Cena: 148 000 złotych