Jeśli myśleliście, że pickupy pasują jedynie do rolników i geodetów to byliście w dużym błędzie. Ranger Raptor udowadnia, że jego zastosowanie jest szerokie i może zaskoczyć.
Każde auto ma jakieś przeznaczenie i jakąś grupę odbiorców. SUV’y i crossovery przeznaczone są dla matek do zawożenia dzieci, kombi są dla mniejszych rodzin, które wyjeżdżają na wakacje, a limuzyny dedykowane są już ustatkowanym mężczyznom. Oczywiście są jeszcze coupe i kabriolety, które można przypisać młodszym odbiorcom motoryzacji lub osobom, które mają wreszcie czas i pieniądze oraz odchowaną latorośl. Są jeszcze pickupy.
Większość osób wychodzi z założenia, że jeżeli nie posiada się przedsiębiorstwa związanego z budownictwem albo nie jest się rolnikiem, to taki pojazd nie ma racji bytu. Ba! Wiele osób uważa, że posiadanie pickupa w mieście, to już kompletnie poroniony pomysł, a w szczególności tych wielkich odmian pochodzących z drugiej strony Atlantyku.
W niniejszym teście postaram się nie tylko udowodnić, że pickupy to idealne pojazdy, ale także odczarować ich użytkowość ograniczoną do robót ciężkich. Jako przykład, który pomoże udowodnić te założenia posłuży nowy Ford Ranger Raptor.
Ford Ranger Raptor – jest krzykliwy, ale taki ma być
Nowy Ford Ranger Raptor to już druga generacja tego wyczynowego pojazdu. Pierwsza okazała się hitem, a druga ma szanse powtórzyć ten sukces.
Od razu zaznaczę, gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia nowego Rangera Raptora nie byłem jego fanem. Wyszedłem z założenia, że jest za spokojny, za nudny, a Raptor powinien sobą coś reprezentować. Do tego jeszcze ten lakier, który po granatowym poprzedniku wydawał mi się kompletnie nie na miejscu.
W pierś się biję, bo nie wiedziałem o czym mówię. No przynajmniej połowicznie. Gdy tylko czekałem na Forda wiedziałem czego mogę się spodziewać – dużego auta, gdyż taki był poprzednik. Jednak to co do mnie wyjechało okazało się czymś pięknym i majestatycznym. Oto z widny towarowej wyjechał wielki samochód i mówiąc wielki nie przesadzam. Raptem przed oczami pojawił się pojazd, który zasłaniał wszystko wokół. Pomarańczowy, żarówiasty odcień tylko potęgował poczucie jakie jest to duże auto (tak swoją drogą jest to kolor dodatkowo płatny). Jego wymiary to: 5381 mm długości, 2208 mm szerokości, 1922 mm wysokości i 3270 mm rozstawu osi.
W tym właśnie miejscu po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że źle oceniłem Raptora nowej generacji. W ogóle to auto trzeba by było nazwać „wielki nicpoń”. W swoim wyglądzie ma coś takiego zaczepnego, wołającego: „Hej! Tak TY! Wskakuj, mamy do pociągnięcia na łańcuchach cały świat!”. Oczywiście rodzina F z USA jest większa, ale na europejskie standardy jest to masywny pojazd.
Z przodu znalazł się stalowy zderzak z uchwytami. Do tego napis F-O-R-D od światła do światła i już możemy czuć się jak w domu. Nie ma co ukrywać, ten pojazd ma coś w sobie, ma charakter, jest jakiś i tym właśnie wygrywa. Nie choruje na chorobę „miałkości” jak to ma miejsce przy innych autach różnych marek, a nawet modelach z rodziny Forda.
Profil tylko udowadnia, że z tym autem nie ma co zadzierać. Dodatkowe, czarne i chropowate stopnie aluminiowe, z napisem Raptor pomagają wsiąść do auta, a zarazem brudzą spodnie, gdy tylko się o nich zapomni przy wysiadaniu. Są bardzo potrzebne, gdyż dostać się do kabiny bez nich byłoby trudno. To co jednak robi największe wrażenie to koła. 17-calowe felgi obleczone w opony terenowe wydają się o wiele mniejsze. Jednak to właśnie dzięki tym kołom auto posiada swój charakter.
Gdyby założyć mu zwykłe felgi z klasycznymi oponami, a zostawić całą resztę, wtedy to auto nie miałoby takiego pola rażenia.
Przechodząc jednak do tylnej części pojazdu wszyscy dookoła zauważą dwie rury wydechowe, obejmy do zaczepiania haków, miejsce na hak, złącze do przyczepy. Do tego dochodzą światła LED, duży znaczek FORD na klapie, emblemat Raptor oraz wytłoczona nazwa modelu.
Bardziej spostrzegawczy obserwatorzy zauważą dwie zapadki, które mogą posłużyć po otwarciu klapy jako punkt, gdzie można przymocować chwytak do unieruchomienia przedmiotów podczas wykonywania jakiś prac.
Co jednak najważniejsze w przypadku tego auta, to fakt, że zdecydowano się na podwójną kabinę oraz zwiększono szerokość paki do 1223 mm. W ogóle paka z elektryczną roletą aluminiową to kolejna zaleta tego modelu. Nie ma obawy, że cokolwiek nam wypadnie, ani nie musimy się martwić, że coś zmoknie podczas deszczu lub zabrudzi. Niestety wykończenie przedziału załadunkowego szybko się brudzi, a przez chropowatą powierzchnię trudno doprowadzić ją do stanu oryginalnego. Niewątpliwą zaletą jest natomiast złącze 12V oraz na zwykłą wtyczkę. Dzięki temu rozwiązaniu można podłączyć do pojazdu wiele urządzeń – do pracy i rekreacji.
Najciekawsze w tym aucie jest jednak to, że na zdjęciach nie wychodzi korzystnie. Nie jest tak okazały i ostry jak ma to miejsce przy bezpośrednim obcowaniu z nim. Dopiero wtedy pokazuje swój pełen potencjał i można śmiało powiedzieć, że off-roadowe wykończenie to strzał w dziesiątkę. Poprzednia generacja była zbyt grzeczna i dopiero prywatne modyfikacje potrafiły coś z niej wyciągnąć. Tutaj Ford najwyraźniej wyciągnął wnioski z opinii klientów, przez co przyszłe modyfikacje kupujących wprowadzą jedynie kosmetyczne zmiany, gdyż jest to niemal auto kompletne pod względem wyglądu zewnętrznego.
Ford Ranger Raptor – wnętrze proste i czytelne
Kabina w Raptorze jest delikatnie mówiąc spartańska. Mamy co prawda skórę połączoną z zamszem, ale umówmy się – to nie jest auto, które w założeniu ma być autem reprezentacyjnym. To nawet nie jest Land Rover. Nie ten segment, nie te pieniądze. Raptor chociaż zdecydowanie lepiej prezentujący się niż jego zwykła odmiana jest autem do zadań specjalnych. Autem, które ma być praktyczne wewnątrz. I tutaj pojawia się mały zgrzyt, ale o tym za chwilę. Najpierw skupmy się na pozytywnych stronach tej kabiny.
I może nie jest to luksusowe wnętrze, to nie znaczy, że nie jest wygodne. Przednie siedzenia idealnie sprawdzają się zarówno na bezdrożach, jak i na zwykłych drogach publicznych. Połączenie skóry i zamszu sprawia, że jest wygodnie, a kierowca nie przesuwa się niepotrzebnie na fotelu.
Przed kierowcą znajduje się sportowa kierownica z czerwonymi przeszyciami, a także cyfrowy zestaw wskaźników. Wszystko jest czytelne i łatwe w obsłudze. Kierownicę trzyma się pewnie, a bezpośrednio za nią znajdują się łopatki zmiany biegów. Co ciekawe na przyciskach umiejscowionych na kierownicy nie ma bezpośredniego przycisku do odbierania i odrzucania połączeń, co jest problematyczne podczas prowadzenia. Należy oderwać wzrok i wcisnąć odpowiedni przycisk na ekranie.
Na środku na desce rozdzielczej znajduje się z kolei 12-calowy ekran dotykowy. Przypomina on ten wykorzystywany w Mustangu Mach-E. Niby prosty w obsłudze, ale niekiedy należy kilkukrotnie wcisnąć wirtualny przycisk, aby zmienił się ekran. Jest to rozpraszające podczas jazdy. Niemniej wkomponowanie ekranu w deskę rozdzielczą jest gładkim i w starym stylu rozwiązaniem. Jest to o wiele lepsze rozwiązanie niż wolnostojące tablety, w szczególności w tego typu samochodzie, który może być często zakurzony.
Konsola środkowa to drążek zmiany biegów, miejsca na kubki oraz wybierak trybów jazdy, których jest kilka m.in. na śnieg, błoto, kamienie, piasek, sport czy normalny. Trybu Eko tutaj się nie uświadczy, a szkoda, bo bardzo by się przydało cokolwiek, co pomogłoby poskromić rządzę wysuszenia baku. Wróćmy jednak do wnętrza, przy wybieraku znajduje się przycisk od jazdy w terenie, który uruchamia chociażby kamery 360 stopni, a na samym wybieraku mamy wybór napędu.
Tylna kanapa nie jest już tak wygodna. Osoby tam podróżujące siedzą sztywno. Widać, że projektanci próbowali w jakikolwiek sposób wyprofilować oparcie, ale nie na wiele się to zdało. Pod siedzeniem są dwa schowki, a oparcie też się kładzie, ale nie po to, aby dostać się do przestrzeni załadunkowej, a jedynie po to, aby dostać się do lewarka.
Na wyposażeniu kabiny są również dwa składane uchwyty na kubki, znajdujące się przed przednimi fotelami przy drzwiach oraz przyciski na dodatkowe akcesoria. Umieszczono je nad głową podróżujących z przodu.
Jakie są wady tego wnętrza? Kilka już wymieniłem, ale w moim odczuciu największa polega na tym, że schowków jest praktycznie jak na lekarstwo. Poza miejscem w podłokietniku, przed pasażerem i dwoma niezbyt dużymi pod tylną kanapą praktycznie nie ma niczego więcej. Rozumiem, że do dyspozycji właściciela jest cała, duża paka, ale niekiedy potrzeba posiadać coś w kabinie. W moim odczuciu duże niedociągnięcie.
Pomijając jednak tych kilka rys, to wnętrze Forda jest całkiem przyjemne, wygodne w ogólnym rozrachunku i przemyślane. Oczywiście jak na klasę, którą reprezentuje. Jest to jednak duża przyjemność dla kierowcy przebywać w tym wnętrzu, a to jest najważniejsze, gdyż większość czasu jednak spędza się za kierownicą, a nie na zewnątrz auta.
Ford Ranger Raptor – pije dużo, ale zabawa jest przednia
Przejdźmy do tego co jest najważniejsze w Raptorze, czyli do silnika i wrażeń z jazdy. Pod maską znalazł silnik 3.0 V6 EcoBoost Twin-Turbo, który generuje 292 KM mocy i 500 Nm momentu obrotowego. Pozwala to Raptorowi rozpędzić się od 0 do 100 km/h w 7,9 s., natomiast prędkość maksymalna wynosi 180 km/h.
Jak wcześniej wspomniałem, do dyspozycji mamy wiele trybów jazdy, różne opcje napędu (2H, 4A, 4L, 4H), a także możemy określić, jak ma działać zawieszenie (Normal, Sport, Baja) oraz kierownica (Normal, Sport i Baja). To jednak z czego najczęściej będzie się korzystało to głośność wydechu. To jest czysta zabawa.
Wydech ma cztery tryby: Cichy – Ford twierdzi, że ten przydaje się podczas nocnych powrotów, tak aby nie obudzić sąsiadów, Normalny, Sport i Baja. Ten ostatni obwarowany jest komunikatem, że można z niego korzystać wyłącznie podczas jazdy terenowej. Tak… Jasne… Prawda jest taka, że w tym samochodzie wiele osób może się zrelaksować i dać upust swoim frustracjom. Jednym ze sposobów jest właśnie najgłośniejszy wydech. Kierowcy pseudosportowych aut mogą się schować, krytykujący rowerzyści uciekną na ścieżki rowerowe, a jeśli chce się zaznaczyć swoją dominację, to najgłośniejszy wydech przyda się znakomicie. To tryb samca alfa. Ostatecznie nadużywanie go jest trochę obciachowe, ale pozwala na zabawę i automatycznie pojawia się uśmiech na twarzy.
Sama jazda również dostarcza endorfin do organizmu. Auto jest duże, jest to około 2,5 t. pierwszeństwa. Kierowcy autobusów muszą się liczyć z takim pojazdem. Prowadzenie go to istna zabawa i można uwolnić swojego wewnętrznego rednecka.
Zawieszenie w trybie Normal jest trochę twardawe, a w trybie Baja za bardzo buja. Jednak jest do przeżycia. Najgorsze jest przyspieszanie. Raptor ma problemy z zebraniem się w sobie, ale gdy w końcu ruszy, a zrobi to dopiero w kolejnym stuleciu to działa jak taran. Z drogi wszyscy! Jedzie król drogi i największy redneck w okolicy. Poważniej jednak mówiąc, gdy już uda się uzyskać odpowiednią prędkość, to Ford odwdzięcza się i pozwala na sprawną i gładką jazdę.
Trzeba wziąć pod uwagę, że do tego auta należy się przyzwyczaić. Jego rozmiary mogą początkowo sprawiać trudności, ale po przejechaniu kilkuset metrów zachowujemy się jak w zwykłym aucie osobowym. Dzięki dużym oponom terenowym nie przeszkadzają już krawężniki i mniejsze dziury.
W terenie Raptor jest doskonały. Wybiera się tryb, a komputer robi cuda przez co jazda jest komfortowa. Na piachu może niekiedy mieć problemy, ale ani razu nie zakopał się podczas testów. Głębokość brodzenia wynosi 850 mm, z kolei kąt natarcia to 31 stopni, a zejścia 27 stopni (ale bez haka, jeśli „z” to 24 stopnie). Pochylić się może na 30 stopni. W terenie jest godnym oparciem dla kierowcy, nawet niedoświadczonego. To auto dodaje animuszu.
Na zwykłych drogach nie różni się niczym od zwykłego auta. Przy większych prędkościach jest pewny w prowadzeniu, a w zakręty wchodzi z gracją baletnicy.
To, do czego można się przyczepić, to spalanie. Najmniejsza wartość jaką udało mi się osiągnąć podczas testów to 13,5 L/100 km. Jednak najczęściej na ekranie wyświetla się około 15 L/100 km. Kierowca tylko patrzy na wskazówkę od poziomu paliwa i szuka kolejnej stacji. To największa wada. Raptor zachowuje się jak nienapojony zwierz, który musi wypić wszystko co widzi.
Poza tym jednym, ale istotnym problemem Raptor okazał się całkiem przyjemnym towarzyszem podróży. Zaskakiwał zwinnością w mieście, bezproblemowym parkowaniem na parkingach podziemnych w galeriach handlowych, a także z gracją pokonywał trudności przeszkód terenowych.
Ford Ranger Raptor – jego wszechstronność nie zna granic
Przyszła wreszcie pora, aby udowodnić, że pickupy to nie tylko woły pociągowe. Oczywiście też nimi są, można nimi przewozić materiały budowlane, nawozy, ziemię, traktować je jako mobilne warsztaty, ale to nie wszystkie ich zalety.
Ranger Raptor jak już wcześniej zostało udowodnione jest w stanie poruszać się po mieście nie gorzej niż zwykłe auto, nie gorzej niż SUV. To auto jest nawet lepsze niż zwykłe auto. Raptorem przewiezie się kanapę, można zapakować rowery na wyjazd rodzinny, zapakować wszystkie szpargały podczas przeprowadzki.
Dzięki wtyczkom na pace można podłączyć nie tylko narzędzia do pracy, można wykorzystać je do zasilania lodówki, do sprzętu audio, do wszystkiego co działa na prąd. Na pace zmieszczą się wszelkiego rodzaju zakupy, do których jest łatwy dostęp. Na pace można usiąść i w spokoju porozmawiać ze znajomymi, wstawić składany stół i spokojnie zjeść posiłek.
Dzięki oświetleniu Raptora dookoła pojazdu można spokojnie rozbić biwak, do tego stopnia, że nawet największe ciemności nie sprawią problemu.
Na pace zmieści się też materac, koce, kosz z przekąskami i napojami, można wyjechać za miasto i w ten sposób obserwować spadające gwiazdy. Idealne auto na randkę.
Raptor udowadnia, że pickup nie musi być jedynie narzędziem, może być inspiracją do zabawy, naczyniem, które pomieści naszą wyobraźnię.
Ford Ranger Raptor – podsumowanie
Ile kosztuje Raptor? Jego cena to około 300 tys. złotych. Jest to dużo jak za pickupa, dużo jak za auto, które ma być rysowane w terenie. Może są tacy, którzy tak będą jeździć, ale większość będzie dojeżdżać nim jedynie do namiotu na uboczu, ewentualnie do domku letniskowego. Większość życia powinien wieść na przedmieściach.
Ford Ranger Raptor to zabawka. Droga i paliwożerna, ale w ostatecznym rozrachunku zabawka. Jego wysokość, potężna postura, głośny wydech i ogólny wygląd sprawiają, że ludzie na ulicy się za nim odwracają. Niejeden chłopiec będzie zachwycony, gdy jego rodzic takim autem przyjedzie odebrać go z przedszkola/szkoły.
To pojazd, który poprawia samopoczucie. Jest absurdalny, ale daje poczucie wolności i uśmiech na twarzy. I ostatecznie, jest to pojazd, który może spełnić marzenia. Jest praktyczny, dostosuje się go do własnych potrzeb, może pełnić taką funkcję jaką tylko chcemy.
Jest to jeden z nielicznych aut na rynku, które chciałbym mieć. Gdyż kupując Raptora, nie kupujemy auta, kupujemy możliwości i marzenia, które dzięki niemu możemy zrealizować.
Konrad Grobel
Zdjęcia Ford Ranger Raptor:
Ford Ranger Raptor – dane techniczne:
Silnik: 2956 cm3, benzyna
Moc maks.: 292 KM
Maks. Moment obr.: 491 Nm
Prędkość maks.: 180 km/h
Skrzynia biegów: automatyczna, 10 biegów