Jest drogi, nie grzeszy wydajnością i zdaje się nie mieć większego sensu, ale daje masę przyjemności z jazdy i jest wspaniałym samochodem. Dopisek Rally to zdecydowanie najlepsze co spotkało elektrycznego Mustanga.
Rajdowa historia Forda jest bardzo bogata i myślę, że nikomu nie trzeba jej przypominać. Masa sukcesów odniesionych na odcinkach rajdowych nie tylko w klasie WRC przyczyniła się do pewnego wizerunku marki. Dlaczego by więc nie skorzystać z posiadanego przywileju i stworzyć naprawdę ciekawy, choć mało racjonalny projekt?
Czym tak naprawdę jest Mach-E Rally?
Mach-E Rally miał być osobną wersją. Zaczynał od lekko koncepcyjnego modelu, który pojawił się chyba tylko po to, by wybadać reakcje rynku i finalnie skończył jako pakiet do topowej odmiany GT. Co dostajemy za 13 100 zł? Przede wszystkim kilka zmian w wyglądzie, które przynoszą nam ogromny spoiler na klapie, naklejki na nadwoziu oraz inną atrapę wlotu z przodu i dodatkowe dokładki zderzaków. Są tu też wspaniałe białe, 19–calowe obręcze z oponami wielosezonowymi o nieco wyższym profilu.

Zmiany zaszły też w zawieszeniu. Nadal mamy tutaj amortyzatory MagneRide, jednak prześwit został zwiększony o 2 cm względem wersji GT. Dodatkowo podwozie zyskało dodatkową osłonę podobnie jak oba silniki zamontowane przy przedniej i tylnej osi. Szkoda, że pozbyto się małych, okrągłych świateł halogenowych umieszczonych w atrapie, które da się zauważyć na pierwszych zdjęciach prasowych tej wersji. Dodawały one jeszcze większego rajdowego sznytu.
Wewnątrz odmiana Rally wyróżnia się przede wszystkim fotelami. Te dostały specjalną tapicerkę wraz z oznaczeniem wersji. Dodatkowo tylna ich część została polakierowana na biało. Wstawki w tym samym kolorze znalazły się na kierownicy. Tylko tyle i aż tyle, bo jak na pakiet stylistyczny zmiany są zauważalne. Mach-E w wersji Rally nie stracił nic ze swojej praktyczności wewnątrz, a za sprawą subtelnych dodatków zyskał nieco charakteru.

Mach-E nie zawodzi na asfalcie, ale to poza nim czuje się najlepiej
Poza większym prześwitem i lekko zmienionymi ustawieniami zawieszenia samochód zyskał nowy tryb jazdy. RallySport, bo o nim mowa, w znaczący sposób faworyzuje tylną oś i usypia działanie kontroli trakcji. Uzyskany efekt sprawia, że Mustang bardzo chętnie zarzuca sobie tyłem i na luźnych nawierzchniach daje niesamowite pokłady frajdy z jazdy. Korzystając z Rally w takim celu jak go wymyślono na pewno docenicie osłony podwozia. Nie ma strachu o uszkodzenie baterii czy jakiegoś elementu układu napędowego. Na mokrym asfalcie zdarza się, że napęd czasami zadziała lekko nieprzewidywalnie. Przednia oś raz przyjemnie wyciągnie nas z lekkiego „boczka” a raz nieprzyjemnie „zepnie” samochód przez co zaczyna być czuć ogromną podsterowność. Niemniej jednak tryb RallySport w połączeniu z ustawieniem Untamed sprawia, że Mach-E Rally z mocą 487 KM i momentem obrotowym na poziomie 950 Nm jest niesamowicie skuteczną maszyną rozweselającą dającą masę frajdy z jazdy. Są to nieco inne emocje niż w klasycznym GT, ale trafiają one do mnie bardziej.
Wyższy prześwit, większy profil opony i nieco bardziej miękko zestrojone zawieszenie sprawia, że podczas codziennej eksploatacji elektryczny Mustang jest samochodem niezwykle komfortowym i wygodnym. Żadne dziury czy krawężniki nie są mu straszne. Układ kierowniczy jest przyjemny w obyciu i bardzo precyzyjny. Nie przeszkadza mi nawet jego nieco zbyt duże przełożenie, które paradoksalnie na szutrach okazuje się być pomocne.

Wszystkie te zmiany niestety odbijają się na wydajności napędu, jednak nie powinno to nikogo dziwić. Mach-E Rally nie został stworzony do tego, by bić rekordy wydajności. Za sprawą większego spoilera i wszystkich tych dokładek opór powietrza delikatnie się zwiększył przez co zwiększyło się także zużycie prądu. W mieście nie jest to jeszcze aż tak bardzo odczuwalne – średnie zapotrzebowanie na prąd wynosiło podczas testu około 16 kWh. Na trasie przy prędkościach w okolicach 120 km/h podskakiwało ono do wartości na poziomie 22 kWh. Jeśli postanowicie skorzystać z wszystkiego co dostępne i poszaleć trochę to bez problemu przekroczycie granicę 30 kWh. Bateria trakcyjna ma pojemność 91 kWh netto i może ładować się z mocą do 150 kW.
Cena jest lekko przesadzona, ale Mach-E Rally jest szalonym projektem
Jako, że Rally bazuje na topowej odmianie GT to minimalnie trzeba za niego wyłożyć 383 650 zł. Jeśli wybierzemy lakier Eruption Green, system półautonomicznej jazdy na autostradzie BlueCruise oraz dodatkowe zabezpieczenie podwozia to końcowa cena osiągnie poziom niecałych 407 000 zł. To absurdalna wręcz cena, choć obecnie Ford oferuje na Mustanga ponad 60 000 zł rabatu.

Mach-E Rally nie jest samochodem racjonalnym. Jest to ciekawostka, która trafi do naprawdę bardzo nielicznego grona. Niemniej jednak należy się ogromny szacunek Fordowi za to, że w obliczu dzisiejszych warunków i liczenia każdego grosza przez księgowych wyłożyli trochę pieniędzy na taki projekt jakim jest Rally i wprowadzili go do sprzedaży nie obawiając się o jego sprzedaż czy wyciągnięcie włożonych środków w jego zaprojektowanie. Końcowy produkt jak to zawsze bywa u Forda w takich przypadkach wyszedł fenomenalnie i poza zabawą na szutrach jest to chyba najwygodniejsza i najbardziej komfortowa odmiana elektrycznego Mustanga.
Jakub Głąb
Zdjęcia Ford Mustang Mach-e GT Rally:

























Dane techniczne Ford Mustang Mach-e GT Rally:
Silnik: elektryczny
Moc maksymalna: 487 KM
Maksymalny moment obrotowy: 950 Nm
0 – 100 km/h: 3.9 s
Prędkość maksymalna: 200 km/h
Cena: 240 550 zł (podstawa wersjaj), 406 850 zł (testowana wersja)







