Drogi w Bieszczadach i nowy Ford Mustang? Zapewne wielu wybrałoby się na kręte drogi tych polskich gór jakiegoś małego roadstera, ale ja postawiłem na tylnonapędową legendę z USA i… nie żałuję!
Pod koniec września w planach miałem weekendowy wyjazd na południe naszego kraju, którego destynacją były Bieszczady i okolice Jeziora Solińskiego. Tak się złożyło, że w garażu oprócz swojego prywatnego samochodu znalazł się nowy Ford Mustang w ciekawej wersji Dark Horse. Przecież kręte drogi, wielokilometrowe trasy i szereg bagaży to typowe przeznaczenie sportowego auta z V8 pod maską!
Mustang to zawsze dobry wybór
Zanim jednak zacznę swoją krótką opowieść, to trzeba omówić bohatera dzisiejszego odcinka. Ford Mustang Dark Horse to wersja, która zmienia nie tylko kwestie wizualne, ale także techniczne. W Polsce obecny ponycar sprzedawany jest już wyłącznie z silnikiem V8, a dzięki wersji ze zdjęć wariant ten zyskał kilka koni mechanicznych. Dokładnie z 5 litrów wykrzesano 453 KM (w USA jest ich aż 507) i sprzężono z 10-biegowym automatem (manual jest również dostępny).
By samochód prowadził się lepiej w opcji Dark Horse wsadzono pneumatyczne zawieszenie MagneRide w standardzie, większe hamulce oraz tylny dyferencjał z mechanizmem różnicowym. Zmiany te zdecydowanie przełożyło się na odczucia za kierownicą, ale też podbiły stawkę cenową (około 350 tysięcy złotych).
Autostrada nie przeszkadza
Pierwsza część mojej trasy obejmowała kilkaset kilometrów autostradą A4 w kierunku wschodnim. Droga w moje rodzinne strony pozwoliła sprawdzić komfort jazdy Fordem i szereg funkcji w środku. Na tego typu drodze spokojnie można korzystać z asystentów jazdy oraz adaptacyjnego tempomatu. Stała jazda pozwoliła też oszczędzić trochę paliwa, w końcu 10 biegów automatu tutaj przydaje się jak nigdzie indziej (około 10 l/100 km).
Podobnie jak pneumatyczne zawieszenie i tryby jazdy. W końcu na stałej trasie nie zawsze potrzebujemy twardych nastaw, a bardziej komfortowe opcje i cichszy wydech. Wszystko to można ustawić ręcznie lub skorzystać z predefiniowanych opcji.
Po paru godzinach takiej jazdy stwierdzam, że Mustang nie męczy. Kubełkowe fotele potrafią być wygodne (jedynie przy wsiadaniu i wysiadaniu jest gorzej), a audio, klimatyzacja oraz łączność z telefonem oraz nawigacja przenoszą nas w świat zwykłego samochodu.
Mustang na bieszczadzkich serpentynach
Inne doznania można odczuć na pozamiejskich odcinkach dróg. To tam przydadzą się sportowe tryby jazdy oraz manetki za kierownicą. Podczas przyciskania gazu oraz zmianie biegów można usłyszeć przyjemne dźwięki z wydechu. W umiejętnych dłoniach kierowcy samochód potrafi też się poślizgać lub rozgrzać tylną oś zostawiając trochę gumy na asfalcie.
Z drugiej jednak strony nowy Mustang świetnie współpracuje z kierowcą. Na suchej nawierzchni pokonuje łuki i zakręty, tak jak na sportowe auto przystało. W żadnym momencie spośród ponad 1800 km to auto mnie nie zaskoczyło, więc mogę śmiało powiedzieć, że skręca jeszcze lepiej niż ostatni Mach1, który też nie miał z tym już większych kłopotów.
Oczywiście ponad 450 km na tylnej osi musi trochę wpływać na intencje kierowcy, ponieważ elektronika nie oszuka fizyki, więc trzeba o tym pamiętać gdy pada lub próbujemy przesunąć granicę naszej odwagi za daleko.
Z chęcią sprawdziłbym jeszcze manualną skrzynię, ponieważ 6 przełożeń mogłoby bardziej pasować na bieszczadzkie trasy, ale wówczas miałbym już pełne ręce (i nogi) roboty. Automat przy agresywnej jeździe czasem nie trafiał w moje intencje, ale dzięki łopatkom auto dość szybko reagowało na moje polecenia. 4,4 sekundy czuć na każdym roku!
Nowocześnie w środku, klasycznie na zewnątrz
Wracając do wyglądu Mustanga musze przyznać, że zwężenie reflektorów oraz wprowadzenie większej liczby załamań osobiście mi odpowiadają. Wersja Dark Horse wyróżniała się lekko zmodyfikowanymi zderzakami oraz czarną maską z wlotem powietrza, a także specjalnymi emblematami. Ciekawy był też granatowy lakier, który miał ukrytą w sobie bordową perłą i na taką barwę się mienił. Czarne 19-calowe felgi podkreślają gangsterski charakter auta, chociaż ja dodałbym na klapie bagażnika większą lotkę.
Wnętrze tego Forda zmieniło się jednak dużo bardziej. Dwa połączone ekrany przywodzą na myśl bardzo współczesne samochody i takim nowy Mustang się stał. Nie brakuje tam popularnych funkcji, ambientowego podświetlenia i udogodnień jak choćby indukcyjna ładowarka. Niebieska poświata wnętrza została tutaj wymuszona przez opcję Dark Horse, a dźwignia hamulca ręcznego to tak naprawdę przycisk w bardzo dziwnej formie.
Teoretycznie jest to 4-osobowe auto, ale wchodzenie na tylną kanapę najprostsze nie jest. Bagażnik ma 380 litrów pojemności, ale otwór załadunkowy jest wysoko i nie jest zbyt duży.
Mustang, a ceny i spalanie
Nowy Mustang w Polsce sprzedawany jest tylko z 8-cylindrowym motorem i najniższa kwota jaką przyjdzie zostawić w salonie sprzedaży to okolice 300 tysięcy złotych. Wersja Dark Horse kosztuje jakieś 50 tysięcy więcej, a nasz egzemplarz z dodatkami dobił niemal do 400 tysięcy złotych.
Kwestię spalania w takim aucie poruszać się nie powinno, ale zapewne was to zainteresuje. Średnie spalanie z całego testu to około 12-13 litrów na 100 km, co przełożyło się na wydatek niemal 900 złotych podczas tygodniowego użytkowania. Dużo, ale przebieg niemal 2000 km to też niemało, a przyznam szczerze, że górnego limitu spalania podczas miejskich wojaży po prostu nie ma (15-25 l/100km).
Nowy Ford Mustang – moja opinia
Skoro doszliście z lekturą aż tutaj, to może zainteresuje was moja opinia na temat nowego Mustanga. W skrócie świeża generacja zyskała wiele udogodnień z dziedziny komfortu i bardziej cywilne wnętrze, ale przez to zatraciła trochę takiego wulgarnego sznytu. Poprzednie Mustangi wymagały od kierowcy rozsądku i umiejętności. Dzisiaj auto jest bardziej uniwersalne i łatwiejsze w prowadzeniu, więc dla większej liczby użytkowników, a co za tym idzie klientów. Z drugiej strony dla wprawnej ręki pozwala też na sporo zabawy, którą łatwiej spożytkować.
Stąd też nie mówię, że to jakaś wada, bo Mustang nadal jest jednym z lepszych aut w stosunku ceny do wartości. A powtarzając wycieczkę wybrałbym go ponownie, bo emocji podczas drogi nie zabrakło, a to czasem ważniejsze niż koszty! Tak samo jak kojący bulgot V8, chociaż pod obciążeniem nie ma już takich strzałów jak kiedyś.
Konrad Stopa
Zdjęcia Ford Mustang Dark Horse:
Dane techniczne Ford Mustang Dark Horse:
Silnik: V8
Pojemność: 5038 cm3
Moc: 453 KM
Maksymalny moment obrotowy: 540 Nm
0 – 100 km/h: 4,4 s
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Skrzynia biegów: automatyczna, 10–biegowa
Cena: około 390 tysięcy złotych