Posiadanie minivana, częściej niż chęcią zaszpanowania przed kumplami, wymuszone jest sytuacją rodzinną w domu. Nie oznacza to jednak, że jazda takim samochodem musi być nudna i pozbawiona blasku. Ford Grand C-Max, którym niedawno jeździłem zdecydowanie wyłania się z cienia.
Słowo grand, w tym przypadku zdradza obecność siedmiu foteli, co w połączeniu z mocnym dieslem i poliftingowym kształtem wnętrza oraz karoserii tworzy obraz ciekawego MPV, który nieźle czuje się w mieście. Określenie „miejski” pasuje do Grand C-Maxa jak ulał, ponieważ gabarytami bliżej mu do Focusa, z którego czerpie garściami niż sporo większego (i vanowatego) S-Maxa, który notabene również przeszedł niedawno facelifting. By nie być gołosłownym dodam, że auto ma zaledwie lekko ponad 4,5 metra długości, 1858 milimetrów szerokości i jak na minivana przystało wzrost średniej wielkości dziewczyny. Rozstaw osi pozostał na przyzwoitym poziomie 2,79 m.
Nie odbija się to jednak na przestronności Grand C-Maxa, który, nawet przy złożonym 3 rzędzie siedzeń, gwarantuje jedynie niezły komfort dla 4 podróżnych. Fakt, że każdy z nich posiada osobny fotel, który dzięki sprytnemu ustawieniami można szybko poskładać, tworząc nawet płaską podłogę, ale sporo wyżej niż przednie siedziska. System ten pozwala skonfigurować również Forda Grand C-Maxa dla 6 osób, ale tak jak mówiłem, przestrzeń nie jest wielką zaletą tego auta. Wystarczy dodać, że przy 7 fotelach, bagażnik ma jedynie 65 litrów pojemności. Maksymalnie może to być nawet 1867 litrów, ale na wczasy radzę zabrać namiot, bo pomysł spania w aucie może być lekko nietrafiony.
Wnętrze jednak zmieniło się ogromnie pod względem wizualnym. Jest teraz nowocześnie, z nieoczywistymi kształtami oraz lekkim nawiązanie do kokpitów statków kosmicznych. Zmiany te pozwoliły trochę uporządkować konsolę centralną, dzięki czemu liczba przycisków nie jest aż tak ogromna, ale obsługa Forda nadal wymaga chwili przyzwyczajenia. Mimo iż wnętrze zachowane jest w ciemnych barwach to nie jest nudne – wystarczy spojrzeć na pokrętła od wentylacji…
Centralne miejsce zajmuje jednak ekran systemu Ford Sync, który mogliście już widzieć, choćby w Mondeo. Dzielony ekran na cztery może od razu przekazać informacje na temat audio, nawigacji, łączności z telefonem lub ustawień automatycznej i dwustrefowej klimatyzacji. Oczywiście by poszerzyć wiedzę na dany temat wystarczy w ekran kliknąć. Mimo to w połączeniu z wielofunkcyjną kierownicą ergonomia jego użytkowania trochę przeczy niemieckiemu pochodzeniu.
Drugi kolorowy ekran umieszczono pomiędzy czytelnymi zegarami, ale na nim odczytamy jedynie najpotrzebniejsze dane (jak spalanie lub zasięg). Na plus jednak przemawiają materiały dobrej jakości oraz spora ilość schowków. Fajnym bajerem jest też drugie lusterko wsteczne ogarniające co dzieje się za przednimi fotelami, które posiadają m. in. rozkładane stoliki.
Ford Grand C-Max przeszedł gruntowne odświeżenie również z zewnątrz. Można by nawet zaryzykować, że aktualny model to bardziej kolejna generacja niż tylko facelifting. Zapomnijmy jednak o terminologii i spójrzmy na twarz C-Maxa, która atakuje nas otwartym grillem z chromowaną obwódką. Wraz z dynamicznie wyglądającymi reflektorami (posiadają LED) auto wygląda atrakcyjnie, zwłaszcza jak na segment MPV. Dzięki temu model ten wpisuje się idealnie w aktualną gamę producenta.
Co ważne, auto wygląda spójnie i nie jest nadmuchane. Nawet na 18-calowych felgach nie wygląda komicznie, a łagodnie opadająca linia dachu wraz z relingami wizualnie obniża samochodód. Lifting dotknął też tył auta i zmodyfikowała reflektory. Swoją rodzinkę z łatwością wpakujecie do środka dzięki dużym przesuwnym tylnym drzwiom, które otwierają się zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Najciekawszym elementem auta jest jednak elektrycznie otwierana i zamykana klapa bagażnika, którą można uruchomić poprzez machnięcie nogą pod zderzakiem (niestety przydadzą się spore buty i stopy, ponieważ drobne panie w szpilkach lub balerinkach mogą być dla czujniki Forda niewidzialne).
Na pierwszy rzut oka niewidzialny jest również motor auta. Ten dwulitrowy diesel nieźle radzi sobie z prawie 1,6-tonowym samochodem. 150 KM wystarczająco rozpędza tę nieidealną pod względem aerodynamicznym bryłę aż do 202 km/h. Połowę tej prędkości Ford Grand C-Max uzyskuje w niecałe 10 sekund. Niestety gdy auto załadowane jest po brzegi, możecie zapomnieć o takich osiągach, ponieważ 720 kg (max) dodatkowego obciążenia mocno ogranicza dynamikę auta.
Po przejechaniu prawie 1500 km mogę jednak stwierdzić, że Ford Grand C-Max to dobry kompan podróży. Nieźle się prowadzi, jak na Forda przystało, a do tego układ zawieszenia jest typowo europejski. Zapewnia to dostatni kompromis pomiędzy prowadzeniem i komfortem jazdy. Co ważne nowego C-Maxa nie trapi problem, znany z innych minivanów, przechyłów nadwozia podczas zakrętów. Na tor jazdy mocniej nie wpływają również boczne podmuchy wiatru, więc tak naprawdę Grand C-Maxem nie jeździ się dużo gorzej niż Focusem. A wiecie co mówią o jeździe tym kompaktem…
Jako, że rodzinne auta powinny być także tanie w eksploatacji Ford zadbał o ekonomikę posiadania i używania C-Maxa. Jako, że pod maską znalazł się silnik wysokoprężny, spalanie jest znośne dla kieszeni – średnio wyniosło ono podczas testu 6,5 litra ON na 100 km. Zapewne te wartości mogłyby zostać jeszcze mocniej obniżone, ale mój styl jazdy odpowiada raczej przeciętnemu Polakowi niż fanowi ecodrivingu. W mieście liczba ta rosła do 8 litrów.
Skoro mowa o kosztach, czas przejść do cennika Forda Grand C-Maxa. Kwota rozpoczynająca zestawienie to 69 tysięcy złotych. W najwyższej wersji wyposażenia Titanium oraz silnikiem turbo 150-konnym to koszt prawie 100 tys. złotych. Testowany egzemplarz przekroczył tę kwotę, ponieważ oprócz udogodnień komfortu (choćby elektryczna podsufitka okna dachowego) samochód posiadał wiele systemów bezpieczeństwa z aktywnym tempomatem i awaryjnym hamowaniem (do 50 km/h) na czele.
Zatem Ford Grand C-Max to auto godne polecenia i faktycznie rozświetlające obraz minivanów. Może nie jest aż tak wyrazisty jak francuski Citroen C4 Picasso, ale na pewno wniesie trochę radości do lekko przemęczonej, ale na pewno kochającej się rodzinki. Ponadto przyszli właściciele nowego Forda kompletnie nie mają się czego wstydzić.
Konrad Stopa
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 7] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 8] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 6] |
Ogółem: | [usr 7.4 text=”false” img=”06_red.png”] (74/100) |
Układ i doładowanie: R4, turbodoładowanie
Rodzaj paliwa: Olej napędowy
Objętość skokowa: 1997 cm3
Typ napędu: Przedni (FWD)
Hamulce przednie: Tarczowe, wentylowane
Hamulce tylne: Bębnowe
Zawieszenie przednie: Niezależne, kolumny MacPhersona
Zawieszenie tylne: Niezależne, wielowahaczowe Control Blade
Masa własna: 1577 kg
Długość: 4519 mm
Szerokość: 2067 mm z lusterkami, 1858 mm bez lusterek
Wysokość: 1642 mm bez relingów
Rozstaw osi: 2790 mm
Pojemność zbiornika paliwa: 60 l
Pojemność bagażnika: 65 l – 1867 l
Przyspieszenie 0-100 km/h: 9,8 s
Prędkość maksymalna: 202 km/h
Zużycie paliwa (miasto): 5,2 l/100 km
Zużycie paliwa (trasa): 4,2 l/100 km
Zużycie paliwa (mieszane): 4,6 l/100 km