Site icon Motopodprad.pl

Używane: Ford Focus Mk2 2.0 145 KM – jak limonka

gl

gl

Po perypetiach z kupnem limonkowego Forda Focusa drugiej generacji obiecałem Wam test tego samochodu. Po ponad roku i kilkunastu tysiącach kilometrów użytkowania myślę, że czas najwyższy spełnić to przyrzeczenie.

W tym nietypowym teście postaram się odpowiedzieć, czy nie żałuję zakupu oraz czy dobrze zrobiłem decydując się na Forda. W końcu myślałem o całkiem innym aucie – mianowicie o Audi A3. Po takim czasie z limonką wiem, że w kilku względach wybór był lepszy i go nie żałuję. Nie znaczy to, że jest idealnie – pamiętajcie to jednak auto używane i nastoletnie.

Po pierwsze znalezienie w kwocie 15 tys. w miarę akceptowalnego Audi (bez kręconego licznika lub kilogramów szpachli) jest naprawdę ciężkie. Focusy w tej cenie są już w dobrym stanie i niektóre nawet nieźle utrzymane. Owszem, pewnie mogłem takie auto kupić taniej, ale przynajmniej teraz wiem, że lepiej było dopłacić na początku, a teraz tylko jeździć.

Po drugie, Audi A3 zaliczane jest przez ubezpieczycieli jako auto Premium. W praktyce oznacza to, że składka podstawowego ubezpieczenia nawet po zniżkach byłaby o minimum 50% droższa niż za Focusa, więc zawsze te kilka stówek rocznie można zaoszczędzić.

No, ale tak pospolita druga generacja Focusa nie jest już tak oryginalna, ekskluzywna i powtarza się na ulicy jak siedmiolatek cyfry ucząc się tabliczki mnożenia. Jest na to jednak sposób. I tak właśnie moja lekko kwadratowa bryła Focusa, dzięki 16-calowym alufelgom, oryginalnemu seledynowemu lakierowi, trzydrzwiowemu nadwoziu, zmienionym zderzakom oraz przyciemnianym tylnym szybom z wielką lotką oraz dwoma końcówkami rur wydechowych (zmieniony i daję pyrkający odgłos), zyskała smaku i nutki niepowtarzalności. Oczywiście do RS’a sporo mu brakuje, aczkolwiek myślę, że śmiało mógłby odpowiadać Focusowi MK3 ST. Spora w tym zasługa poprzedniego właściciela, który naprawdę dopieścił opisywany egzemplarz. Jedyne co psuje ten piękny obraz to korek gazu w tylnym błotniku. Dlaczego się tam znalazł?

Otóż moje auto napędzane jest tzw. paliwem bogów czyli LPG, aczkolwiek instalacja pochodzi z firmy Ocotec i jest holenderska, a tamte przepisy wymagają, aby wlew paliwa był w widocznym miejscu na metalu. I tak właśnie zderzak „ozdabia” otwór, do którego potrzebuję przejściówkę, by tankować gaz w Polsce. Lekkie utrudnienie, ale do przejścia – przyda się za to podczas wakacyjnych podróży. Gorsza jest sama instalacja, ponieważ jest tak niepopularna, że ciężko znaleźć jakiegoś zorientowanego gazownika (nawet w Krakowie), który mógłby się nią zająć. W związku z tym posiadam już osprzęt (kabel oraz oprogramowanie) do samodzielnej kontroli i regulacji. Niby wszystko ok, ale ten problem może się przerodzić w coś gorszego – na szczęście nic z nią się na razie nie dzieje. No może oprócz jednej małej wady…

Jako, że ciężko dbać o dobre wyregulowanie instalacji, to dłuższa jazda bez kontroli powoduje zaświecenie się błędu silnika ze względu na słabą mieszankę paliwa. Oprócz tej doraźnej i widocznej wady, auto przy wysokich obrotach (5-6 tys. ) czasem też szarpnie, Focus MK2 z gazem nie jest idealny (na benzynie ten problem się nie pojawia). Na szczęście rekompensuje to zasięgiem prawie 400 km na pełnym baku, który kosztuje około 60 zł. Tak więc spalanie auta wynosi około 8-9 litrów LPG, w mieście jest to 11 l. Dużo? Chyba nie, a jest jeszcze kwestia sondy lambda, którą muszę wymienić i wówczas spalanie może być jeszcze niższe, a i błąd silnika przestanie tak wariować.

A propos silnika, to pod maską mojego samochodu siedzi dwulitrowa jednostka ZETEC bez turbo z 145 KM mocy. W związku z małymi rozmiarami oraz niewielką masą auta, radzi sobie ona całkiem nieźle. Oczywiście kultura jazdy wolnossącym motorem jest trochę inna, aczkolwiek dzięki temu użytkowanie mniej awaryjne. Poza tym silnik ten posiada łańcuch, a nie pasek, więc po kupnie nie czekała na mnie wymiana rozrządu. Tak więc auto lubi gdy mocno używa się prawej stopy i świetnie radzi sobie przy rozpędzaniu oraz wyższych prędkościach. Czasem jedynie brakuje tego kopa, więc nie raz przegrałem na światłach (185 NM maksymalnego momentu obrotowego). Skupiając się na osiągach Focus MK2 do setki w tej specyfikacji rozpędza się w 9,2 sekundy i przekracza barierę 2 paczek o 6 km/h – przynajmniej w teorii.

Jak na Forda przystało samo prowadzenie tego auta, nawet po kilkunastu latach od zjechania z linii produkcyjnej (2004), jest perfekcyjne. To nie mit, że fordowski układ kierowniczy jest fenomenalny. To w połączeniu z kompromisowym układem zawieszenia (chociaż mój egzemplarz ma utwardzone sprężyny) powoduje, że drogowe problemy nie stają się naszą udręką. Szczerze powiem, że Focus bije na głowę czasem nowe testówki, więc to mój mały powód do dumy.

Wróćmy jednak do walorów użytkowych. Trzydrzwiowe nadwozie jest czasem mało ergonomiczne, a spore fotele (pół-skórzane) utrudniają dostęp do tylnej kanapy, ale w zamian są bardzo wygodne. 180 tys. przebiegu nie zrobiło na nich większego wrażenia, więc tapicerka jest bardzo odporna na zabrudzenia. Z tyłu jest sporo miejsca nawet dla dwójki dorosłych osób, więc kompakt Forda w tym aspekcie spisuje się na medal. Gorzej jeśli chodzi o bagażnik, ponieważ butla gazu w kole zapasowym powoduje, że muszę jeździć z dojazdówką w luku bagażowym, a zatem do dyspozycji zostaje jakieś 2/3 jego objętości. Standardowo jest to 396 litrów, więc naprawdę sporo jak na tę klasę auta.

Co do wnętrza Focusa ciężko rozpływać się nad jego designerskimi walorami. Twardy i ciemny plastik o prostej fakturze przeplata się srebrnym tworzywem sztucznym. Wszystko wygląda przeciętnie, ale jest wytrzymałe i nawet po tylu latach w miarę dobrze spasowane. Konsolę centralną zajmuje droższe, ale fabryczne radio z CD i wejściem AUX, które jednocześnie może zastąpić zestaw głośnomówiący od firmy Sony. Jego brzmienie jest dość dobre i potrafi czasem zaskoczyć pięknym basem. Szkoda tylko, że monochromatyczne podświetlenie (pomarańczowe lub zielone) przywodzi na myśl ubiegłe lata. Na szczęście uzupełnieniem radia są przyciski przy kierownicy, więc jest dość nowocześnie.

Focus posiada oczywiście komputer pokładowy, manualną klimatyzację, elektryczne szyby, a dodatkowo jestem w trakcie ogarnięcia podgrzewania foteli oraz zainstalowania webasto. Oczywiście w fabryczny sposób, a nie chińskimi dodatkami. Po prostu auto wyposażone jest w okablowanie, brakowało jedynie części. Dzięki gadżeciarstwu poprzedniego właściciela wnętrze auta rozświetlone jest diodowym podświetleniem, w lusterku wewnętrznym mam kamerę cofania, a schowek przy drążku zmiany biegów wypełniły trzy zegary wskazujące napięcie, ciśnienie oleju i położenie przepustnicy – ot taki dodatkowy bajer, którego sam bym nie zrobił, ale skoro jest… Stąd też możecie rozumieć wyjściową cenę auta oraz to, że naprawdę poprzedni właściciel to nie mirek handlarz tylko faktyczny fascynata modelu.

Dlatego też po oględzinach i sprawdzeniu przynajmniej na stacji kontroli pojazdów samochodu postanowiłem go kupić i nie żałuję. Mam nadzieję, że tak zostanie, ponieważ o limonkę mam zamiar dbać i nie dopuścić do niej rdzy (na razie jest dobrze zakonserwowana). Myślę, że tego powinniście mi życzyć, bo mój zapał czasem za szybko się kończy. No i oczywiście polecam kupno tego modelu, ponieważ naprawdę jest bezproblemowy (przynajmniej na razie, tfu, tfu)!

Konrad Stopa

Exit mobile version