Site icon Motopodprad.pl

Test: Ford Fiesta ST200 – jeszcze lepsza!

Ford Fiesta st200 13 e1492688659995

Ford Fiesta st200 13 e1492688659995

Młodsi bracia przez całe życie są oceniani przez pryzmat starszego rodzeństwa, a kolejnych porównań pomiędzy nimi nie ma końca. Podobnie jest w rodzinie Forda, gdzie za mniejszego brata robi Fiesta, która z racji hierarchii jest zawsze o krok za Focusem. Czy w wersjach sportowych jest podobnie?

Niedawno doczekaliśmy się kolejnej wersji Fiesty ST – tym razem oznaczonej jako ST200, podczas gdy kolejna generacja Focusa RS święci triumfy na rynku. Czy to nie najwyższa pora, aby pokazać naprawdę hardcorową wersję Fiesty w odmianie RS zamiast podkręcać ST-ka? Jak na razie musimy zadowolić się wspomnianą wcześniej wersją ST200, która jak sugeruje nam nazwa, dysponuje mocą zwiększoną do 200 KM.

Dokładnie jest to ten sam silnik o pojemności 1.6 l, który montowany jest również w zwykłej wersji ST. Względem tradycyjnego ST-ka moc została podniesiona ze 180 KM do 200 KM, a w trybie overboost dysponuje chwilową mocą nawet 215 KM. Wersja ST200 ma też zwiększony moment obrotowy z 240 Nm do 290 Nm. Czy na tym kończą się różnice? Na szczęście nie.

W sferze mechaniki zaszły istotne udoskonalenia. Zmianom poddano przełożenia skrzyni biegów, a dokładnie skrócono ostatni bieg, co zaowocowało poprawą elastyczności na poszczególnych przełożeniach. Trzeba przyznać, że Fiesta jest wyjątkowo elastyczna i nie wymaga od kierowcy ciągłego machania lewarkiem. Zawieszenie w wersji ST200 jest dodatkowo obniżone względem ST o 15 milimetrów.

Na zewnątrz najmocniejszą wersję Fiesty wyróżnia kolor Solid Silver Grey oraz felgi aluminiowe wykończone w czarnym matowym kolorze. Za obręczami kół kryją się zaciski hamulcowe polakierowane na czerwono, które ciekawie się kontrastują z matową felgą.

Dobrze nam znane z cywilnej Fiesty wnętrze zyskało kilka smaczków. Mamy tu przede wszystkim za duże logo ST200 przy lewarku zmiany biegów oraz małe logo ST u dołu obręczy kierownicy. Dodatkowo przy wsiadaniu powita nas podświetlany na czerwono próg z logo ST. Głównym elementem wnętrza są specjalne fotele kubełkowe Recaro, które znakomicie trzymają ciało kierowcy i pasażera. Przy dłuższych trasach niestety daje się we znaki ich twardość. Do wykończenia wnętrza użyto tych samych materiałów co w wersji ST. W górnej części drzwi i dolnej deski rozdzielczej plastik jest bardzo twardy i nieprzyjemny w dotyku. Parapet deski rozdzielczej jest milszy dla oka i dłoni.

Na kilka słów krytyki zasługują przede wszystkim multimedia Forda. System Sync pozostawia wiele do życzenia w kwestii intuicyjności obsługi. Centralnie pod małym ekranem zostało umieszczone duże pokrętło, które służy nam tylko i wyłącznie do sterowania głośnością radia. Zamiast pokrętła, do sterowania nawigacją i wszystkimi funkcjami systemu musimy używać przycisków rozsianych pod ekranem. To bardzo mało wygodne rozwiązanie. W kwestii ergonomii projektantom Forda przyszły na myśl inne dziwne pomysły.

Wyświetlacz bardzo często używanego przez wielu kierowców komputera pokładowego został umieszczony pomiędzy tubami zegarów. To tradycyjne i logiczne miejsce dla tego typu urządzenia, ale niestety w Fieście przez kształt tub, ekran jest mikroskopijnej wielkości. Podczas jazdy odczytanie jego wskazań odwraca uwagę kierowcy na dłuższą chwilę. Trzeba być bardzo zdeterminowanym, żeby w trakcie jazdy stale monitorować wszystkie dane z komputera. Oprócz tych mankamentów, irytująca jest praca wycieraczek, a raczej pole ich działania. W przypadku opadów deszczu na przedniej szybie w górnej części pozostaje duży pas, który utrudnia widoczność np. stojąc na światłach. Ciągnie się od górnej krawędzi szyby do dolnej części lusterka wstecznego na całej szerokości.

Najważniejszą kwestią dla inżynierów z Ford Performance były doznania z jazdy tym samochodem. Muszę przyznać, że właśnie tym broni się Fiesta. Pewność prowadzenia tego auta zawdzięczamy obniżonemu i usztywnionemu zawieszeniu  oraz  bardziej bezpośredniemu przełożeniu układu kierowniczego. Operowanie kierownicą odbywa się z przyjemnym oporem i nie mamy tu wrażenia nadmiernej ingerencji układu wspomagania. W połączeniu ze świetną skrzynią biegów, która działa bardzo precyzyjnie, Fiesta staje się małym demonem siejącym grozę na ulicach miasta. Ścieżki lewarka są idealnym kompromisem pomiędzy wygodą codziennego użytkowania, a sportowym charakterem auta.

Na dłuższą metę ten demoniczny duch Fiesty staje się coraz bardziej uciążliwy. Zdajemy sobie sprawę, że za sprawą zawieszenia, perfekcyjne prowadzenie okupione jest zerowym komfortem, a częste wsiadanie i wysiadanie wymaga niebywałej ekwilibrystyki dzięki fotelom Recaro. Nawet “rasowy” dźwięk robi się irytujący, tym bardziej, że na zewnątrz co najwyżej jest słyszalny świst turbosprężarki.

Czy zatem dopłata do wersji ST200 jest uzasadniona? Przede wszystkim dokonano w niej kilku przydatnych zmian, dzięki którym kierowca czerpie jeszcze większą przyjemność z jazdy, a ewidentne mankamenty w wykończeniu i ergonomii schodzą na drugi plan. Z drugiej strony mamy bardzo fajne auto, które urozmaici nam codzienną podróż z domu do pracy, ale w dłuższej perspektywie będzie tak męczące, że poprosimy szefa o możliwość pracy z domu.

Takie właśnie są Fordy i zawsze takie były. Stworzone przede wszystkim z myślą o sporcie i przyjemności z agresywnej jazdy kosztem codziennej wygody. Trzeba mieć tego świadomość przy wyborze sportowego Forda. Nie inaczej jest w przypadku Fiesty ST200. Jeśli jednak podobnie jak ja, należycie do grona kierowców, dla których fun z jazdy jest najważniejszy to śpieszcie się kochać Fieste ST. Od przyszłego roku czterocylindrowego EcoBoosta 1.6 l zastąpi mniejszy brat o pojemności 1.5 l uzyskanej z trzycylindrowej konstrukcji. No właśnie, czy to będzie ta sama rodzina?

Rafał Kaim

PS. Na szczęście ST200 nie pali jak smok – 9 litrów średnio to max.

Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy Racing Kart – tor gokartowy

Ford Fiesta st200 13 e1492688659995
Exit mobile version