Elektryczna Dacia Spring od początku miała być samochodem tanim. Wchodząc na rynek sprawiała ona wrażenie eksperymentu przygotowanego na szybko celem wybadania rynku. Testy chyba przebiegły pomyślnie, bo Rumuni postanowili wreszcie zatrudnić kogoś odpowiedzialnego za design i wprowadzają na rynek poprawioną, drugą wersję „Wiosny”.
Mniej budżetowo, bardziej stylowo
Zmiany w wyglądzie odświeżonego Springa są bardziej niż zauważalne. Dacia postawiła na daleko idącą modernizację, która ma zerwać z tanim i tandetnym wizerunkiem z jakim kojarzył się ten model od samego początku.
Przednia cześć nadwozia nadal korzysta z podzielonych świateł, gdzie te od jazdy dziennej znalazły się nad klasycznymi reflektorami. Te świecą niestety bardzo słabo, trochę jakbyśmy używali dwóch latarek położonych na masce. Tył zyskał wąskie światła połączone czarną listwą, która optycznie poszerza samochód.
Wymiary zewnętrzne pozostały praktycznie takie same, jednak Spring wydaje się być teraz samochodem nieco mniej pokracznym. Za sprawą sprytnych zabiegów stylistycznych i ciekawych detali nie wygląda on już tak budżetowo jak dotychczas i wciąż przyciąga masę spojrzeń na ulicy.
Testowana przez nas odmiana to najbogatsza wersja Extreme, która wyróżnia się na tle pozostałych klamkami w kolorze nadwozia, 14–calowymi kołpakami, grafiką przypominającą topografię miasta na zderzakach czy też miedzianymi obudowami lusterek.
Tu jest jakby nowocześnie
Wnętrze Springa przeszło ogromną rewolucję, jeśli chodzi o wygląd i przyjemność obsługi. Pierwsze skrzypce gra tutaj przede wszystkim 10–calowy ekran na szczycie deski rozdzielczej odpowiedzialny za obsługę prostego systemu multimedialnego, który jest przejrzysty i działa zaskakująco sprawnie. W jego wnętrzu znajdziemy dedykowany panel do zarządzania pracą elektrycznego układu napędowego. Bez problemu radzi sobie on także z bezprzewodową obsługą Apple CarPlay i Android Auto.
Deska rozdzielcza zyskała całkowicie nowy design. Materiały nadal są twarde, jednak tym razem postawiono na trochę większą różnorodność, jeśli chodzi o wygląd plastików. Jest więcej przetłoczeń, kolorów, faktur i detali. W poprzedniku można było zapomnieć o takich luksusach, a w wersji Extreme dostajemy dodatkowo ciekawą tapicerkę, kilka miedzianych wstawek czy system mocowań YouClip pozwalający rozbudować funkcjonalność samochodu. Wszystko to sprawia, że we wnętrzu Springa nie czujemy się już jak w puszcze zalanej morzem plastiku. Ktoś przyłożył się do swojej pracy i oddał w ręce kierowcy i pasażerów naprawdę nieźle zaprojektowane wnętrze.
Cieszę się, że w tym całym unowocześnianiu Springa nie posunięto się do rezygnacji z fizycznych przycisków. Panel manualnej klimatyzacji posiada fizyczne przyciski i pokrętła. Wszystkie ustawienia jak kierunek czy siła nawiewu oraz temperatura wyświetlają się u dołu ekranu multimedialnego.
Spring jest samochodem małym, jednak wewnątrz nie można narzekać na ciasnotę. Osoby podróżujące z przodu dostaną średnio wygodne fotele i sporo miejsca zarówno na szerokość jak i nad głową. Z tyłu jest już nieco gorzej, jednak na krótkim dystansie da się tam wytrzymać. Bagażnik ma pojemność 308 litrów i może zostać wyposażony w styropianowe przegrody tak by lepiej poukładać w nim luźno latające rzeczy. Jest też bagażnik przedni, który jest tak naprawdę plastikową wanną. Dacia nie podaje jego pojemności.
Więcej mocy, więcej komfortu
Choć bateria trakcyjna w springu pozostała niezmieniona i nadal posiada 26,8 kWh to zmianom uległ silnik. Teraz jest on mocniejszy i ma przepotężne 65 KM i 113 Nm momentu obrotowego. Co ciekawe ta druga wartość jest niższa niż w przypadku słabszego silnika, który ma 45 KM i 125 Nm. Maksymalna moc ładowania Springa to 30 kW podczas korzystania z ładowania prądem stałym. Korzystając z domowych gniazdek i Wallboxów pokładowa ładowarka Dacii może przyjąć maksymalnie 7,4 kW. Co ciekawe elektryczna Rumunka może teraz oddawać prąd do innych urządzeń za sprawą pojawienia się funkcji V2L.
Teoretyczny zasięg dla mocniejszej „Wiosny” to 228 kilometrów i musze przyznać, że nie jest to realna wartość. Być może da się ją osiągnąć tylko w lecie podczas oszczędnej jazdy w mieście. Mi podczas grudniowego testu przy temperaturach utrzymujących się w okolicach kilku stopni na plusie wraz z stale włączonym ogrzewaniem komputer pokładowy deklarował zużycie prądu na poziomie 16 – 17 kWh na każde 100 kilometrów. Prosta matematyka daje nam zatem zasięg na poziomie 170 kilometrów. Myślę, że w lecie uda się bez problemu zbić zużycie prądu do okolic 14,5 kWh, co pozwoli przejechać około 190 kilometrów.
Mocniejszy układ napędowy poza większym apetytem na prąd daje nam znacznie więcej komfortu i pewności podczas poruszania się. Dacia całkiem sprawnie nabiera prędkości, choć katalogowe 13,7 sekundy do pierwszej „setki” wygląda mizernie, tak w codziennej eksploatacji nie można narzekać na brak dynamiki, Spring ochoczo wystrzeliwuje spod świateł, a jego zapał do nabierania prędkości kończy się gdzieś w okolicach 70 km/h.
Wraz z liftingiem nadwozia popracowano także nad poprawą właściwości jezdnych. Zmieniono układ kierowniczy, który wreszcie daje jakiekolwiek poczucie połączenia kierownicy z kołami. Zawieszenie zyskało nieco więcej sztywności, przez co kabina nie buja się już aż tak wesoło na boki jak miało to miejsce dotychczas. Oczywiście o szybkiej i dynamicznej jeździe Springiem można zapomnieć, ale nie do tego celu zostało stworzone to auto.
Napęd na przednie koła przenoszony jest za pomocą skrzyni biegów z jednostopniową redukcją. W miejsce pokrętła służącego do wybierania kierunku jazdy pojawił się teraz mały, wystający z wieżyczki na tunelu środkowym selektor. Do jego pracy trzeba się przyzwyczaić. Jeśli chcecie jechać do przodu lub do tyłu trzeba przez chwilę przetrzymać drążek w odpowiednim położeniu. I tak, nadal nie ma tutaj pozycji P, więc samochód zostawiamy na luzie z zaciągniętym ręcznym.
Spring jest samochodem, który za sprawą swoich kompaktowych rozmiarów i genialnej wręcz zwrotności świetnie sprawdza się w mieście. Oczywiście możemy narzekać na jego kiepskie wyciszenie, przeciętne właściwości jezdne, ale Dacia oferuje moim zdaniem wystarczającą ilość komfortu do poruszania się pomiędzy pracą a domem.
Lepszy nie znaczy droższy
Nowe cenniki Springa zaczynają się od kwoty 76 900 zł za wersję Essential wraz z bazowym motorem o mocy 45 KM. Mocniejszy silnik dostępny jest w każdym innym poziomie wyposażenia, a testowana przez nas odmiana Extreme wymaga wyłożenia minimum 90 600 zł. U nas klasycznie znalazło się kilka opcji dodatkowych jak beżowy lakier Safari czy też przednie czujniki parkowania co sprawiło, że końcowa cena osiągnęła 93 600 zł.
Nie da się ukryć, że Dacia odmłodniała, wydoroślała, stałą się bardziej nowoczesna, a przede wszystkim jest tańsza. Teraz może ona dumnie nosić metkę najtańszego samochodu elektrycznego, jednak za jej plecami czai się już dosyć poważna konkurencja w postaci Leapmotor T03, który podobno ma kosztować w okolicach 80 000 zł. Jest także Hyundai Inster, którego cena zaczyna się od 107 900 zł, jednak ma on znacznie większą baterię i mocniejszy silnik. Czas pokaże jak Dacia przetrwa walkę z konkurencją.
Jakub Głąb
Zdjęcia Dacia Spring Extreme Electric 65:
Dane techniczne Dacia Spring Extreme Electric 65:
Silnik: elektryczny
Moc maksymalna: 65 KM
Maksymalny moment obrotowy: 113 Nm
0 – 100 km/h: 13.7s
Prędkość maksymalna: 125 km/h
Cena: 76 900 zł (podstawa), 93 600 zł (testowany)