Site icon Motopodprad.pl

Test: Dacia Sandero Stepway – stara szkoła

Dacia Sandero to samochód, który znajduje się w czołówce najchętniej wybieranych modeli w Polsce, jak i w Europie. Co ma w sobie ten zwykły hatchback, że budzi takie zainteresowanie?

Oczywiście najprostszą odpowiedzią na zadane wyżej pytanie jest – cena. Dacia Sandero to jeden z najtańszych modeli nowych samochodów na rynku. Jeżeli chcemy mieć nowy samochodu z salonu to wybór jest naprawdę bardzo mocno ograniczony. Z drugiej strony aż trudno uwierzyć, że Sandero trafia w ręce klientów tylko i wyłącznie ze względu na cenę. Nie obrażając dawnych modeli Dacii, w tym pierwszej generacji auta o nazwie Logan, próżno było szukać jakichkolwiek zalet tego pojazdu oprócz atrakcyjnej ceny. Powiedzmy sobie szczerze, cena w stosunku do jakości nie była wcale taka atrakcyjna. Dla mnie osobiście ten model w ogóle nie trafił i wielokrotnie omijałem go szerokim łukiem.

Od momentu wprowadzenia na rynek I generacji Dacii Logan minęło 19 lat. Rumuńska marka bardzo mocno ewaluowała pod skrzydłami Renault. Najlepszym tego przykładem jest właśnie testowane przeze mnie Sandero w wersji Stepway, które nie jest już tylko tanim samochodem. Przekonałem się o tym podczas mojego testu.

Kilka słów o Sandero

Dacia Sandero Stepway, którą otrzymałem to testów to nic innego jak cywilne Sandero z lekko podniesionym prześwitem i kilkoma dodatkami sugerującymi, że samochód może poradzić sobie w terenie. Te miłe dla oka brązowe akcenty, które fajnie kontrastują z zielonym kolorem lakieru nie powinny nikogo zwieść. Sam wyższy prześwit nie czyni z Dacii samochodu dobrze radzącego sobie w nieco trudniejszym terenie. Większy prześwit pozwala nam na nieco więcej, ale należy pamiętać, że w dalszym ciągu mówimy o zwykłym samochodzie klasy B. Dodatki nic tutaj nie zmieniają. No chyba, że załatwimy jakieś niezłe opony wielosezonowe.

Samej sylwetki Sandero nie trzeba opisywać. Samochód jest często widywany na polskich ulicach. Nie powinno to nikogo dziwić, bo to ładne auto, które z sukcesem rywalizuje ze Skodą Fabią, Oplem Corsą czy Volkswagenem Polo. O przynależności do danego segmentu przypomina także platforma, o którą oparty jest samochód Dacii. To CMF-B, czyli płyta, z której korzysta także Renault Clio.

Aktualne Sandero to już trzecia i jak dotąd zdecydowanie najlepsza i najdojrzalsza generacja tego modelu. Zadebiutowała w 2020 roku, więc za chwilę będzie miała już cztery lata. Pomimo tego wieku samochód wciąż się podoba, chociaż nie wzbudza już wielkiego zainteresowania. Pod maską znajdziemy tylko i wyłącznie silniki spalinowe. W tym zestawieniu jest dostępna także jednostka z fabryczną instalacją LPG.

Wnętrze Sandero

Zwarta bryła nadwozia i okrągły kształt Dacii Sandero skrywa sporo przestrzeni wewnątrz. Oprócz miejsca w środku na pochwałę zasługuje bagażnik, który ma pojemność 320 l i to pomimo butli LPG, którą umieszczono we wnęce koła zapasowego. Bagażnik ma regularny kształt oraz ciut za wysoki próg załadunku. Wspomniane niedogodności nie będą miały znaczenia dla osób, które korzystają z auta głównie w mieście, a wyjazdy w na dłuższe wakacje planują maksymalnie dwa razy do roku.

Podczas testu Sandero przewiozło na swoim pokładzie czterech pasażerów. Trasa biegła przez kilka krajów Europy. Nie była to może droga przez mękę, ale w dłuższej perspektywie miejsca po prostu lekko brakowało. Najbardziej można to było odczuć na wysokości łokci. Dosyć wąskie nadwozie daje tu o sobie znać. Przestrzeni na wysokości kolan i nad głowami zdecydowanie nie zabrakło. Podczas wspomnianej wyprawy sprawdzona została też użyteczność bagażnika. Trzy duże torby podróżne wchodzą bez problemu. Pozostaje jeszcze trochę miejsca, które można zagospodarować mniejszymi torbami lub plecakami. Bagażnik więc okazuje się być całkiem pojemny i ze względu na regularny kształt również praktyczny.

Przy okazji wnętrza trzeba także wspomnieć o kokpicie. Ten jest identyczny jak w przypadku większego modelu – Jogger. Zmiana wyszła Dacii na dobre. Zrezygnowano w końcu z dziwnych i niepraktycznych rozwiązań. Przełączniki tempomatu i ogranicznika prędkości w końcu znalazły swoje miejsce na kierownicy, a nie jak dotychczas pomiędzy fotelami. Deska rozdzielcza jest do bólu prosta, a duża ilość czarnego, twardego plastiku przypomina nam, że mamy do czynienia z samochodem za rozsądne pieniądze.

Dacia zadbała jednak o kilka drobiazgów wnoszących odrobinę radości do wnętrza. Przede wszystkim to ciekawy wzór tapicerki a także drobne kolorowe dodatki, które znalazły swoje miejsce w kratkach nawiewu. Na konsoli centralnej znajdziemy pokrętła do automatycznej, jednostrefowej klimatyzacji, przycisk wyłączający działanie systemu start/stop, przycisk ryglujący drzwi od środka oraz przełącznik zmieniający tryb jazdy na ekologiczną. Ilość przycisków na ekranie dotykowym ograniczono do minimum i bardzo mi się to podoba. Z pozycji ekranu obsługujemy tylko multimedia oraz dodatki, które nie są potrzebne podczas codziennej jazdy – jak np. sparowanie telefonu. Zazwyczaj dokonujemy tego raz lub w momencie wymiany aparatu telefonicznego na nowy. Chociaż wspominałem już o tym podczas testu Dacii Jogger, bardzo podoba mi się przygotowany przez markę uchwyt na telefon. Znajduje się on w polu widzenia kierowcy, a jednocześnie nie ogranicza widoczności. Tuż pod nim znajduje się gniazdo do ładowania lub podłączenia telefonu przez AndroidAuto lub Apple CarPlay. Proste rozwiązanie, a przyszły właściciel zyska czas, który musiałby stracić na szukanie uchwytu na szybkę lub kratkę wentylacyjną, który w dodatku zazwyczaj jest słabej jakości.

Na długie trasy

Dacia Sandero nie jest samochodem, którym można przemierzać Europę wzdłuż i wszerz nie czując zmęczenia. Nie jest to samochód, który daje trudne do opisania wrażenia z jazdy. Nie jest to też samochód, który wspomaga kierowcę przy pomocy bardzo zaawansowanej elektroniki. Dlaczego więc napisałem – na długie trasy? Bo to jedna z najlepszych propozycji pod względem ekonomii. Nie chodzi już o sam zakup samochodu. Przede wszystkim mam na myśli koszt przejechania 100 km. Wspomniane Sandero ma turbodoładowany silnik o pojemności 1,0 litra i mocy 100 KM. Silnik współpracuje z fabryczną instalacją LPG. I takie połączenie sprawdza się tutaj znakomicie. Samochód po ruszaniu przechodzi na gaz szybko i bardzo płynnie. W razie konieczności zmiany mamy dedykowany przycisk po lewej stronie kierownicy, którym sami możemy przełączać pracę z gazu na benzynę i odwrotnie. Co więcej, fabryczna instalacja jest w pełni zsynchronizowana z komputerem pokładowym. Dzięki temu zyskujemy informacje o zasięgu, chwilowym i średnim zużyciu oraz faktycznej ilości gazu LPG w zbiorniku.

Na tym nie koniec dobrych informacji. Spalanie LPG przy dynamicznej jeździe na trasie pozwala na przejechanie około 350 -400 kilometrów na jednym zbiorniku. To oznacza spalanie około 8,0 – 8,2 litra gazu na 100 kilometrów. Gdy dodamy do tego pełen zbiornik paliwa, to nasze Sandero dysponuje zasięgiem 1000 kilometrów, a nawet go przekraczającym. Przy założeniu spalania gazu na poziomie zbliżonym do tego określonego wyżej, koszt przejechania 100 kilometrów wyniesie około 24 złotych. Dla estetów jest także dobra informacja – korek wlewu LPG schowany jest pod klapką paliwa.

Kilka dni jazd testowych w różnych warunkach utwierdziły mnie w przekonaniu, że Sandero Stepway nie ma nic wspólnego z samochodem terenowym. Skromny silnik zamontowany pod maską nie sprawia, że samochód z pełnym obciążeniem ma spore opory przy wjeździe pod większe wzniesienia. Sytuacje nieco ratuje skrzynia biegów o sześciu przełożeniach i krótkim skoku dźwigni. Bez redukcji biegu czasami nie sposób było sobie poradzić podczas wjazdu. Na trasie Dacia też nie jest demonem prędkości. Chociaż wersja z LPG ma dodatkowe 10 KM więcej niż bliźniacza konstrukcja bez instalacji to w ogóle tego nie odczujemy. Turbosprężarka ma dawać wrażenie, że silnik może być dynamiczny, ale to tylko pozory. Do miasta w zupełności wystarczy, ale w trasie zalecam korzystanie z wyższych obrotów. Samochód jest nieźle wyciszony. Dopiero prędkości przekraczające 120 km/h stają się lekko męczące. Wtedy też samochód jest zdecydowanie mniej przewidywalny, a wspomaganie kierownicy ciut za mocne.

Dynamika, prowadzenie i zawieszenie potwierdzają, że Sandero to model skrojony do miasta. Tutaj odnajduje się znakomicie. Wyższy prześwit pozwala znaleźć miejsce parkingowe zlokalizowane nawet przy wyższym krawężniku. Nie ma obawy, że urwiemy zderzak lub zahaczymy miską olejową. Wspomniana kilka wersów wyżej turbosprężarka sprawia, że spod świateł nie ruszamy jak żółw. Zawieszenie zaś dobrze wybiera nierówności, a przy niższych, miejskich prędkościach siła wspomagania w ogóle nie przeszkadza. Na koniec otrzymujemy też mały promień skrętu a dla osób, które nieswoją czują się w gąszczu samochodów na parkingu galerii handlowej przygotowana została kamera cofania, która ułatwia parkowanie.

Podsumowanie

Aktualne Sandero oprócz nazwy nie ma wiele wspólnego ze swoim poprzednikiem. Widać tu podobieństwa z większą Dacią Jogger. Trzeba przyznać, że wychodzi to na dobre. Nie mam wątpliwości, że to świetne auto do miasta. To właśnie naturalne środowisko wersji Stepway. Gdy dodamy do tego fabryczną instalacje LPG to otrzymujemy także dobry samochód na dłuższe podróże dla mało wymagających. Rozsądnie skalkulowany model już teraz namieszał na rynku nowych samochód. I wcale mnie to nie dziwi. Aktualnie pod względem ceny i tego co oferuje, Dacia Sandero Stepway wydaje się być o krok przed konkurencją.

Tekst i zdjęcia: Paweł Oblizajek

Dane techniczne Dacia Sandero Stepway:

Silnik: R3, benzynowy + LPG
Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
Pojemność: 999 cm3
Moc: 100KM
Moment obrotowy: 170 Nm
0 – 100 km/h: 11,9 s
Prędkość maksymalna: 177 km/h
Cena: od 83.000 złotych

Galeria zdjęć

Exit mobile version