Jeśli zdecydowałeś się na zakup nowego Dustera, wciąż oczekując wspaniałego dnia odbioru, koniecznie poproś o skonfigurowanie samochodu w taki sposób, by wyłączyć wszystkie brzęczyki ostrzegawcze. Spokój psychiczny jest najważniejszą wartością i jestem pewien, że podziękujesz mi za to.
Odbiór nowego samochodu z salonu, to jeden z najpiękniejszych motoryzacyjnych dni. Nierzadko oznacza urzeczywistnienie wymarzonego samochodu, prestiż i poczucie obcowania z czymś nowym. Przede wszystkim chodzi mi o innowacyjne systemy, coraz lepszej jakości materiały oraz całą otoczkę. Nawet wśród dziennikarskiej braci, „prawo pierwszej nocy” z samochodem testowym to pewnego rodzaju wyróżnienie. Ostatnio, po raz kolejny mogłem się o tym przekonać i pierwszy raz, nie podniecało mnie to ani trochę. Właściwie, to byłem bliski skończenia w zakładzie zamkniętym.
Wcale nie przesadzam. Kilka dni z rozwydrzonym Dusterem, omal nie przepłaciłem stanami lękowymi. Wszystkiemu winne są systemy rzekomo wspomagające kierowcę, narzucone przez nadopiekuńczą Unię Europejską. Tych jest mniej więcej tyle, ile wynosi PKB na mieszkańca w Luksemburgu. Można odnieść wręcz wrażenie, że te pseudowspomagacze, atakują różnymi sygnałami w zupełnie losowych momentach. Owszem, pierwsze, co zrobiłem po wyjechaniu samochodem z firmowego parkingu, to zatrzymałem się w pierwszym możliwym miejscu, aby wszystko sobie skonfigurować pod siebie, włącznie ze skutecznym „uśpieniem” niechcianych prezentów od euroczubków.
Systemy bezpieczeństwa to prosta droga do… zakładu zamkniętego
Kiedy myślałem, że pożegnałem się z tym wszystkim na dobre (Dacia oferuje zapisanie preferowanych ustawień i aktywowanie ich jednym przyciskiem na desce rozdzielczej), „piknięcia wciąż były słyszalne w kabinie. Trochę czasu musiało minąć, zanim doszedłem do tego, że nawigacja satelitarna wtórowała rumuńskim systemom. Co gorsze, „zabicie” wszystkiego, wymagało przewertowania innego menu z ustawieniami. Nic jednak nie mogło równać się sile mojej determinacji.
Tu od razu wytknę że po całym dniu jazdy, nawigacja satelitarna wcale nie sugeruje zatrzymania się w miejscach typu MOP. Nie kieruje też automatycznie do najbliższego zakładu zamkniętego, a to dość dziwne, znając nadopiekuńczość ustawodawców. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzeniem, że współczesne auta są tak niebezpieczne dla zdrowia psychicznego, że powinny zostać zdelegalizowane! W sumie, to nie zdziwiłbym się, jakby świat zmierzał w tym kierunku. Wróćmy jednak do Dustera, bo po powiedzeniu systemom „Hasta la vista, baby”, to naprawdę całkiem fajny samochód.
Duster, to już nie tylko niska cena
Zawsze ceniłem Dacię za to, że jest śmiertelnie szczera. Ten samochód nigdy nie udawał luksusowego SUV-a za nieduże pieniądze. Masz stosunkowo niewielki budżet i chcesz mieć samochód o nawet całkiem ciekawych zdolnościach terenowych? Proszę bardzo! Ostatni napływ konkurencyjnych samochodów z Chin pokazuje jednak, że Dacia musi obrać trochę inny kurs. Postawiono więc na lifestyle. Tym samym, samochód skręcił trochę w stronę kultowych brytyjskich, czy amerykańskich terenówek.
Co ciekawe, dalej patrząc na całokształt, widzi się w tym wszystkim dobrze znanego Dustera, a wspomniane skojarzenia, mogą budzić pojedyncze detale. Nie jest to też tak, że w tych szczegółach widzi się inny samochód. Bardziej postawiłbym na skojarzenia. Doskonałym tego przykładem są przednie drzwi, przywodzące mi na myśl współczesnego Land Rovera Defendera. Naturalnie, wszyscy wskażą palcem na światła dzienne LED, wołając przy tym coś w rodzaju „Volvo” i zapewne też będą mieć rację. Pionowo żebrowany grill oraz jeżdżący po przedniej szybie Duster, nawiązuje trochę do Jeepa i to też może się podobać. Zwłaszcza, kiedy „mini Duster” dodaje 10 punktów do szpanu, 15 do możliwości terenowych oraz mniej więcej tyle samo koni mechanicznych.
Marian, tu jest jakby prestiżowo!
I zapewne takich nawiązań udałoby się znaleźć więcej. Niemniej jednak, samochód potrafi być wierny poprzednikom. Linia okien przywodzi mi na myśl jeszcze pierwszego Dustera. To samo można powiedzieć o przednim pasie, gdzie reflektory spajają się z grillem. A jeśli już jesteśmy przy światłach, to ich wygląd również nie jest przypadkowy. Wygląd przywodzi na myśl to, co można było zobaczyć w poprzednim, poliftowym Dusterze. Plastikowa dokładka drzwi, to również rozwinięcie tego, co poznaliśmy w poprzedniku.
W środku, Dacia otrzymała więcej kolorów. W prezentowanej odmianie Extreme, czerń przełamują elementy w kolorze khaki, z miedzianymi oraz pomarańczowymi akcentami i szczerze mówiąc, całość prezentuje się naprawdę świetnie, nadając Dusterowi przeprawowo-survivalowego sznytu. Z resztą na zewnątrz, auto również wygląda zaskakująco dobrze. Czarny lakier, felgi oraz miedziane detale, współgrają ze sobą tak dobrze, że można przez chwilę pomyśleć, że Duster gra w segmencie premium.
Nie wszystko złoto, co się świeci
Problemem staje się jednak fakt, że kiedy na design poświęca się jakieś 75% budżetu na zbudowanie samochodu, reszta nie może prezentować się aż tak dobrze i Dacia bardzo szybko sprowadza pasażerów na ziemię. Spasowanie deski rozdzielczej robi solidne wrażenie. Równie solidne, co twardość kokpitu i poszczególnych elementów, które z założenia powinny być miękkie. Zapomnij więc o puszystych podłokietnikach, czy desce rozdzielczej. To wciąż samochód dla twardzieli, nie zważających na takie luksusy. Z drugiej strony jednak, na pokładzie znalazła się nawigacja satelitarna, automatyczna klimatyzacja i znienawidzony przeze mnie zestaw startowy do najbliższego psychiatryka.
Duster nie urósł też w stosunku do poprzedników. Jak już wcześniej wspomniałem na swoim blogu, na przestrzeni 15 lat obecności na rynku, auto stało się dłuższe o 2,8 cm i wyższe o ponad 3. Jednocześnie też stało się węższe o niemal centymetr, a rozstaw osi skrócono o 1,6 cm. Oznacza to, że wybierając nowego Dustera, z pewnością nie możesz kierować się większą przestrzenią w kabinie. W praktyce, miejsca jest w zasadzie tyle samo, co w poprzednikach, a to znaczy, że tyłu będzie go na styk.
W sumie, to nie powinno nikogo dziwić, że Duster nie jest sportowy
Krótko mówiąc, zostaje pewien niedosyt i nie jest to odosobniony przypadek. Plątanina przeciętności i bycia przyzwoitym „średniakiem” uwypukla zestaw audio, które nie robi obecnie wrażenia, nawet wśród samochodów dostawczych. Poważnie. Jakiś czas temu, testowałem Forda Transita Custom i tam słuchanie muzyki mogło sprawić przyjemność. Tutaj? Niekoniecznie, ale nie jest to jedyna rzecz, budząca rozczarowanie.
Zwłaszcza, kiedy producent deklaruje przyspieszenie do 100 km/h w mniej, niż 10 sekund. W rzeczywistości, wszystko zależy od zgrania się samochodu, prawej ręki i lewej nogi. Problem w tym, że trudno o dogadanie się wszystkich elementów, kiedy skrzynia biegów oraz sprzęgło pracują w wybitnie niesportowy sposób. Zaśmiałem się nawet, że pedał sprzęgła oraz drążek, mogłyby służyć za urządzenia do ćwiczeń ruchowych. W praktyce, sukcesem można nazwać osiągnięcie czasu przyspieszenia poniżej 11 sekund, a prędkość maksymalna, to 174 km/h.
Ale nie tylko napęd nie ma w sobie krzty sportowych aspiracji. Układ kierowniczy również trudno uznać za szczególnie wybitny, choć z drugiej strony, trudno odmówić mu naprawdę przyzwoitego wyczucia auta. To samo można powiedzieć o wersalkowosprężystym zawieszeniu, co akurat nie jest zaskoczeniem. Doskonale pamiętam naklejki w daszkach przeciwsłonecznych poprzedników, ostrzegających o możliwości dachowania auta w przypadku zbyt szybkiego zaatakowania zakrętu. Tutaj podobnych informacji już nie znalazłem, jednak Duster daleki jest od dynamicznej jazdy. Zdecydowanie lepszym wyborem będą szutrowe drogi, na których rumuński SUV czuje się jak ryba w wodzie. Dużym atutem jest prześwit, wynoszący niemal 21 cm! Przy takiej przestrzeni pomiędzy glebą a podwoziem, nie straszny jest brak napędu na obie osie.
Napęd na obie osie stał się niepotrzebną fanaberią
Duster z „ośką”, to też całkiem żwawy i oszczędny samochód. Średnie spalanie z testu wyniosło poniżej 7 litrów, ale „wykręcenie” wyniku w granicach 4 litrów, nie powinno być większym problemem. Nie sposób też odmówić podążania marki za obecnymi trendami. W końcu mamy tutaj ekrany zamiast wskaźników. Są też światła LED, asystent świateł drogowych, no i całe konieczne pakiety systemów (nie)bezpieczeństwa (psychicznego). Dlatego trochę żałuję, ze Duster nie doczekał się Bi-LED-ów. A szkoda, bo sam asystent świateł „długich” działa naprawdę nieźle – szybko reaguje na zmiany warunków i rzadko oślepia pojazdy z przeciwka.
Pytanie tylko, czy nowoczesna, lifestylowa Dacia Duster jest tym, czego klienci poszukują? W ostatnim czasie, na rynku pojawiło się wiele samochodów w podobnej do rumuńskiego przeboju, cenie. Ich największą zaletą jest relacja ceny do wartości pojazdu i to zdecydowanie przemawia za nabywcami. Na ulicach nie trudno znaleźć MG, a i zdarzy się natrafić na Omodę. Tymczasem spotkanie na ulicy nowej Dacii Duster, to już jakieś wyzwanie. Szczerze przyznam, że nie przypominam sobie, bym zobaczył taką Dacię częściej, niż podczas testów dziennikarskich i to trochę zastanawia. Być może klienci wyraźnie zaczynają oczekiwać więcej, za stosunkowo niewielkie pieniądze.
Kiedyś Duster „na wypasie”, kosztował 80 tysięcy zł
Prawdopodobieństwo, że ktoś kupi absolutną bazę baz, za niespełna 80 tysięcy złotych, jest praktycznie nikłe. Cena możliwie najtańszego Dustera ze 130-konnym silnikiem, to już koszt 96 400 złotych. W tych pieniądzach, masz do dyspozycji aluminiowe felgi, kamerę cofania, ekran multimediów i granatowe wykończenie wnętrza. Prezentowany samochód w wersji Extreme, to wydatek już co najmniej 102 400 złotych. Za te 6 tysięcy złotych ekstra, poza miedzianymi elementami otrzymasz również m. in. automatyczną klimatyzację, dostęp bezkluczykowy, modulowane relingi dachowe oraz światła przeciwmgłowe. Jeśli jednak jesteś zainteresowany prezentowaną konfiguracją, to do wersji Extreme musisz dokupić m. in. czarny lakier, 18-calowe felgi, pakiet Techno oraz Parking, a także parę uchwytów i dodatkową lampkę do bagażnika. Finalnie, rachunek wyniesie nieco ponad 111 tysięcy złotych.
Tekst i zdjęcia Marcin Koński
Zdjęcia Dacia Duster TCe 130:
Dane techniczne Dacia Duster TCe 130:
Silnik: 1,2 l benzyna
Moc: 130 KM
Moment obr.: 230 Nm
Skrzynia biegów: 6-stopniowa, manualna
Napęd: przód
0-100 km/h: 9,9 s
Prędkość maksymalna: 174 km/h
Cena: od 96 tysięcy złotych\
Pomiary własne:
0-100 km/h (nachylenie): 10,28 s (0,3%)
1/4 mili: 17,15 s
60-100 km/h (IV Bieg): 7,2 s
80-120 km/h (VI Bieg): 15,74 s
Zużycie paliwa w trasie pomiarowej (692 km) (min-max): 4,2-7,7 l/100 km