Cupra Born VZ miała być autem przełomowym. Hiszpanie hucznie zapowiadali jej debiut. Okrzyknięto ją mianem pierwszego elektrycznego hot-hatcha, jednak pojawiające się recenzje mocno studziły zapał. Cupra zawodziła na wielu polach. Brakowało charakteru i oczekiwanego temperamentu, ale wraz z liftingiem i wprowadzeniem odmiany VZ sytuacja zaczyna wyglądać odrobinę inaczej.
Elektryzujący lifting
Born bazuje na modułowej płycie MEB, która wciąż jest modernizowana i dopracowywana nie tylko pod kątem właściwości jezdnych, ale przede wszystkim pod względem wydajności. Cupra nie została potraktowana po macoszemu, do Born-a trafił pakiet poprawek wraz z nowym silnikiem elektrycznym i nieco większymi ogniwami.
Cyferki prezentują się następująco – 326 KM, 545 Nm, 5.7 sekundy do pierwszej „setki” i prędkość maksymalna na poziomie 200 km/h. Dołóżmy do tego jeszcze akumulator o pojemności 79 kWh netto oraz deklarowany zasięg na poziomie 570 km tak by mieć już zamknięty temat papierowych danych technicznych.
Born zyskał przydomek VZ pochodzący od słowa „Veloz”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „szybki” i nie ma co ukrywać, ale elektryczna Cupra do wolnych samochodów nie należy. Trzeba tylko pamiętać, że napęd przenoszony jest wyłącznie na tylną oś, co w pewnych warunkach potrafi lekko zaskoczyć, ale też dać trochę więcej frajdy i wprowadzić do jazdy Cuprą emocje. Nawet z włączoną trakcją da się poczuć, która z osi odpowiada za pchanie samochodu do przodu. Dynamiczna zmiana pasa z wciśniętym gazem sprawia, że tył zaczyna lekko myszkować, a w większym śniegu da się nieco zarzucić tyłem. O zamaszystych i spektakularnych driftach można zapomnieć – trakcji nie da się całkowicie odłączyć i elektronika potrafi ukrócić nasze popisy.
Niemniej jednak coś się tu dzieje, samochód żyje i przy mocniejszym wciskaniu gazu wymaga on od nas skupienia i przyłożenia się do prowadzenia. Wraz z wersją VZ poprawiono delikatnie układ kierowniczy i zmieniono geometrię adaptacyjnego zawieszenia DCC tak by było ono nieco sztywniejsze i zapewniało większą stabilność. W ogólnym rozrachunku układ jezdny Born-a nie zawodzi. Kierownica chodzi z przyjemnym oporem i przekazuje nam wystarczająco dużo informacji niezależnie od tego w jakim trybie jesteśmy. Zawieszenie nie zostało bezsensownie przesztywnione. W codziennej, miejskiej eksploatacji nie wybije wam zębów i nie sprawi, że będziecie przeklinać każdą dziurę. Owszem te większe da się poczuć na plecach, jednak nie ma dramatu. Przy szybkim pokonywaniu zakrętów bardzo dzielnie radzi sobie ono z utrzymaniem w ryzach Cupry oraz jej masy. Nadwozie praktycznie w ogóle nie przechyla się na boki, a samochód pewnie i stabilnie zmierza w zadanym kierunku.
Charakter samochodu wpływa na zasięg
Jak wspominałem teoretyczny zasięg Born-a to 570 kilometrów. Praktyka jak zwykle jest dalece inna, jednak tutaj spory wpływ na wyniki i pobór prądu miała zimowa aura wraz z temperaturami poniżej zera. W mieście przy spokojnej jeździe udało mi się uzyskać wyniki w okolicach 19.2 kWh, co pozwalało pokonać mniej więcej 410 kilometrów na jednym ładowaniu. Przy zabawie i wykorzystywaniu potencjału układu jezdnego apetyt na prąd podskakiwał do okolic 20.5 kWh. Cuprę zabrałem też w trasę, gdzie przy prędkości 110 km/h i dosyć mocnej śnieżycy zużywała 22 kWh. Przy bardziej sprzyjających warunkach pogodowych, ale wciąż z ujemną temperaturą pobór prądu spadał do 20.2 kWh. Przy 140 km/h komputer pokładowy pokazywał już wartości w okolicach 25.6 kWh.
Jeśli chodzi o ładowanie to bateria jest w stanie przyjąć maksymalnie 170 kW. Cuprę ładowałem kilka razy na różnych ładowarkach i nie miała ona problemu z komunikacją. Samochód sprawnie rozpoznawał podpięcie wtyczki. Jeśli zaś chodzi o moc to nie nagrzewając uprzednio baterii do optymalnej temperatury Born ładował się z mocą w okolicach 60 kW. Po nagrzaniu ogniwa bez najmniejszego problemu wyciągał 140 kW.
Z charakterem i lekkim pazurem
Odświeżenie układu napędowego nie wprowadziło do wyglądu Born-a zbyt wielu zmian. W zasadzie to nie były one potrzebne, bo samochód wciąż wygląda świeżo i zadziornie. Mi ten design się podoba i w wielu miejscach całkiem zgrabnie udaje samochód spalinowy. Po czym poznacie odmianę VZ? Przede wszystkim po kolorze. Zielony Dark Forest zarezerwowany jest tylko dla tej topowej odmiany i wygląda świetnie zwłaszcza z charakterystycznymi dla Cupry miedzianymi dodatkami.
Wewnątrz sportowego charakteru nadają świetne kubły Sabelt. Nie dość, że dobrze wyglądają to jeszcze są wygodne i doskonale podtrzymują ciało nie ograniczając przy tym ruchów na wysokości ramion czy łokci. Mały minus mogę dać im tylko za to, że dosyć trudno wsiada się do nich. Nowością jest tu także większy ekran od multimediów, który ma teraz 12.9 cala oraz zyskał podświetlenie dotykowych przycisków do regulacji temperatury czy głośności. Nowy jest także system multimedialny. Wreszcie działa płynnie i został znacząco poprawiony, jeśli chodzi o ergonomię. Szkoda, że nie pozbyto się dotykowych przycisków na kierownicy. Nadal nie umiem się do nich przyzwyczaić.
Poza tym większych zmian nie uświadczycie. Kabina jest przestronna i ergonomiczna. Schowków jest sporo i są one sensownie ułożone. Materiały użyte do wykończenia deski są nierówne. W niektórych miejscach są miękkie i przyjemne w dotyku, a zaraz obok nich dostajemy twardy i chropowaty plastik. Również montaż mógłby być nieco lepszy. Pasażerowie z tyłu dostają sporo przestrzeni na nogi oraz nad głową. Bagażnik jest w stanie pomieścić 385 litrów. Jest to wystarczająca wartość by zapakować cztery osoby na weekendowy wyjazd, a po dokupieniu pakietu Cargo dostaniemy w jego wnętrzu podwójną podłogę.
Odświeżony cennik
Obecnie najtańszego Born-a można mieć już za 183 700 zł. W tej cenie dostajemy baterię o pojemności 59 kWh netto i 231 KM, które są dostępne w bardzo określonych warunkach. Testowana przez nas odmiana to ta z drugiego końca skali. Born VZ Advantage Edition został bazowo wyceniony na 226 500 zł, a nasz konkretny egzemplarz z zaznaczonymi praktycznie wszystkimi opcjami z cennika był wart 251 387 zł.
Cupra Born w odmianie VZ nareszcie zyskała charakter. Stała się tym czym powinna być od początku – elektrykiem ze sportowym zacięciem. Jak to bywa w przypadku elektryków cena jest trochę zaporowa, a użyteczność ograniczona, jednak samochód w ogólnym rozrachunku pozytywnie mnie zaskoczył i niejednokrotnie wywołał uśmiech na twarzy.
Jakub Głąb
Zdjęcia Cupra Born VZ Advantage Edition:
Dane techniczne Cupra Born VZ Advantage Edition:
Silnik: elektryczny
Moc: 326 KM
Maksymalny moment obrotowy: 545 Nm
Bateria: 79 kWh
Napęd: na tył
0-100 km/h: 5.7 s
V-max: 200 km/h
Gniazdo ładowania: Typ 2 + CCS
Cena: 183 700 zł (podstawa), 251 387 zł (testowany)