Tym razem test małego Citroena C3 zrobiłem głównie w trasie i nie jestem wcale rozczarowany.
Ostatnio zachwycałem się Citroenem, ale był to flagowy model – C5 Aircross. Tym razem dane mi było zasiąść za kierownicą modelu z przeciwnego bieguna francuskiej marki – miejskiego C3 w wersji wyposażenia Shine. Nie to jest jednak istotne, a silnik 1.2 PureTech 110 KM. To obecnie najmocniejszy motor w gamie modelu, a ja miałem z nim do czynienia po raz pierwszy.
Lifting, gdzie jesteś?
To jedno z tych aut, które nie trafią we wszystkie gusta. Francuzi zerwali kompletnie z designem poprzedniego C3 i zrobili miejskie auto wyglądające jak zabawka. Inspiracją był crossover C4 Cactus ze swoimi gumowymi nakładkami na bokach i dachem w kontrastowym kolorze. To zabawne, że Cactus już niedługo wychodzi z oferty, bo nie odniósł aż takiego sukcesu jaki mu zapowiadano, a C3 będzie nadal oferowane. Tyle tylko, że Citroen wprowadził C3 w 2016 roku i do tej pory nie odnotowaliśmy żadnych zmian, liftingów, nic. Już niedługo przydałoby się zaktualizować ten model.
Wspomniane przeze mnie panele Airbumps mają nie tylko funkcję ochronną, ale też ozdobną. Niestety występują tylko w bogatszych odmianach C3, a kolorowy dach jest za dopłatą. Jeśli nie wybierzesz tych dodatków, to nadwozie Citroena straci wiele ze swojego uroku. Testowałem już kiedyś C3 i nadal twierdzę, że jakiś ciekawy lakier idealnie mu pasuje. Niestety tym razem samochód był biały, za to postawiony na czarnych felgach.
Design to jedno, praktyczność to drugie
Często efektowny wygląd i praktyczność się wykluczają. Z tego powodu Lambo Aventador jest słabym autem rodzinnym, a Dacia Lodgy nie wygra konkursu w Villa d’Este. Patrząc na C3 miałem poważne obawy o komfort podróży, bo w planie była trasa w 4 osoby z małymi bagażami. Obawy okazały się nieuzasadnione – nie należę do zbyt wysokich osób, zatem z tyłu spokojnie starczyło miejsca na nogi pasażera. Bagażnik o pojemności 300 litrów także okazał się dość foremny i głęboki, by pomieścić kilka toreb podróżnych. Citroen produkuje C3 tylko jako hatchbacka 5d, co w tej sytuacji okazało się nieocenioną zaletą.
To tyle jeśli chodzi o możliwości przewozowe, a jak ja się czułem jako kierowca? Cóż, fotele są w tym samochodzie dość słabo wyprofilowane i twarde. Na dodatek pokryto je taką tkaniną, że przypominają mi szwedzką sofę (wiecie, o której marce mebli mówię). Kokpit jest na tyle minimalistyczny, że nie ma uczucia obejmowania miejsca kierowcy. Czułem się w tym aucie jakbym siedział na krzesełku, a już po 2 godzinach ciągłej jazdy zaczęły mnie boleć plecy.
Podtrzymuję to, co napisałem na temat schowków w pierwszym moim teście C3 – przydatność niektórych z nich jest dyskusyjna. Nadal uważam też, że uchwyty wewnętrzne drzwi zrobione z pasków materiału to fajny pomysł, żeby się wyróżnić.
Największym zaskoczeniem C3 jest dynamika motoru 1.2 PureTech
Pod prawą stopą miałem do dyspozycji 110 francuskich koni, bynajmniej nie wyścigowych. Pochodzą one z silnika o pojemności 1,2 litra z turbodoładowaniem. Citroen jest bardzo lekki, czuć to szczególnie w jeździe miejskiej, gdzie pomyka jak przestraszony zając. Poprzednio jeździłem wersją o mocy 82 KM z wolnossącą odmianą tego samego silnika. Delikatnie mówiąc, nie byłem zachwycony jego osiągami. Ten motor cierpi na brak niutonometrów i ratuje go tylko to, że lubi wkręcać się na obroty.
Turbina zmienia tę sytuację o 180 stopni. Dzięki niej silnik zyskał co prawda tylko 28 koni, ale prawie 100 Nm. To czuć, zwłaszcza jeśli pracuje tutaj skrzynia 6-biegowa manualna w miejsce klasycznej ‘piątki’. Na trasie ostatni bieg jest nieoceniony utrzymując niskie spalanie przy zachowaniu przyzwoitej prędkości przelotowej. W moim przypadku trasa Warszawa – Wrocław mocno dociążonym samochodem zakończyła się wynikiem 6 l/ 100 km. Moim zdaniem więcej niż przyzwoicie. Wadą motoru jest to, że słabo izoluje od wibracji i ma nieciekawy dźwięk. Pod tym kątem to jeden z najsłabszych 3-cylindrowców na rynku.
W C3 nie znajdziesz przycisku 'Sport’
I bardzo dobrze. Jeśli miałoby to zmieniać tylko sposób reakcji na gaz, to lepiej, że go nie ma. Poza tym sport pasuje do C3 jak różowa koszula do zielonego krawata. Zawieszenie nastawiono na komfort, dzięki czemu przyjemnie się jeździ tym autem po dziurawych ulicach miast, kostce brukowej i innych tego typu atrakcjach. Szybkie łuki to nie jest środowisko naturalne C3. Układ kierowniczy jest miękki, typowy dla przedstawiciela tej klasy.
Podobało mi się to, że auto jest zwrotne, ma duże lusterka i duże kieszenie w drzwiach. Najsłabszy element z punktu widzenia tego testu to zdecydowanie przestarzała nawigacja. Już lepiej skorzystać z Google na smartfonie. Nie najlepsze są też materiały wewnątrz auta. Ciekawie wyglądają, lecz są marne jakościowo. Po stronie pasażera obudowa airbaga pokryta jest tapicerką, w tym przypadku w kolorze szarym. Nikomu poza mną się to nie podobało.
Citroen C3 – ceny i wyposażenie
Testowany samochód został wyposażony w niemal wszystkie dodatki jakie oferuje producent. Jest tutaj m.in. dach panoramiczny, bezkluczykowy dostęp, najwyższa opcja multimediów, podgrzewane fotele i wiele innych. To robiło wrażenie… w 2017 roku, gdy pierwszy raz poznałem C3. Teraz konkurencja w segmencie B jest tak mocna, że Citroen powoli traci wszystkie argumenty. Nawet rodzima konkurencja w postaci nowego Clio i Peugeota 208 kładzie C3 na łopatki dając w wyższych wersjach wyposażenia cyfrowe zegary, światła full LED i inne bajery okraszone dużo lepszym wykończeniem wnętrza.
Argumentem Citroena zawsze była cena, ale i to powoli przemija. Napływające nowe modele w najciekawszych wersjach wyposażenia rozpoczynają się od podobnych kwot – około 63-64 tys. zł. Taki egzemplarz jak nasz ma już prawie wszystko, a kosztuje wciąż 76 tys. zł, podczas gdy Clio potrafi nawet przekroczyć 90 tys. zł.
Podsumowanie
W ciasnym i zatłoczonym Wrocławiu tuż przed świętami Bożego Narodzenia Citroen C3 okazał się wdzięcznym towarzyszem. Był żwawy, nie sprawiał problemu z zaparkowaniem w ciasnych uliczkach i nie spalił zbyt dużo benzyny. Ja byłem mu najbardziej wdzięczny, że nie musiałem się wlec całą drogę z Warszawy z powodu braku mocy przy wyższych prędkościach. Największym utrapieniem w trasie okazał się dość niewygodny fotel, ale pojemność wnętrza małego C3 zrekompensowała mi tą wadę z nawiązką.
Ogółem nadal lubię Citroena C3, ale dostrzegam już, że potrzebne są zmiany. Renault z nowym Clio poszło tak daleko do przodu, że Citroen wygląda przy nim jak auto z poprzedniej epoki. Podobnie inne maluchy segmentu B zrobiły spory postęp. Na ten moment C3 nie może się z nimi równać.
Bartłomiej Puchała
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 5] |
Zawieszenie: | [usr 6] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 6.4 text=”false” img=”06_red.png”] (64/100) |
Galeria
Dane techniczne
Silnik: R3, turbobenzyna
Pojemność: 1199 cm³
Moc: 110 KM przy 5500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 205 Nm przy 1500 obr/min
Skrzynia biegów: manualna 6b
Napęd: przedni
0-100 km/h: 9,4 s
V-max: 196 km/h
Zbiornik paliwa: 45 l
Cena: Shine 110 KM od 66 300 zł, testowany 76 150 zł