Po teście Alpine A110 nie liczyłem na test czegoś równie niezwykłego. Przyszedł jednak czas na kolejne wcielenie francuskiej legendy – Alpine A110 w najmocniejszej wersji S. Tylko czy lepsze jest wrogiem dobrego? Sprawdźmy!
Planując test Alpine miałem nadzieję na termin idealnie przypadający na moje urodziny. Cóż nie miałem okrągłej rocznicy, a więc niestety nie udało się zgrać obu wydarzeń. Jak się jednak okazało nic straconego. Los chciał, że mimo, że z nikim się nie dzieliłem szczególną dla mnie datą to zaproszony zostałem na jazdy Alpine A110 na torze Modlin.
Gdybym mieszkał w Stanach i miał nieco mniej lat, a auto było przewiązane czerwoną wstążką czułbym się jak w „My Sweet Sixteen”. Absolutnie całe wydarzenie Me Gusta!
Torowa jazda Alpine
Przejazd zaczęliśmy od powolnego zapoznania się z torem oraz zasadami jazdy i wykorzystaniem infrastruktury toru. Z każdym kółkiem prędkości przejazdu wzrastały natomiast czas przejazdu wprost przeciwnie. Nasze zmagania jednakże cyklicznie przerywał skwar lejący się z nieba. Alpine nadwyraz donośnie narzekała o możliwości przegrzania silnika.
W 32-stopniowym upale auta chętnie wchodziły w tryb awaryjny i wołały o litość. Chłodzenie powietrzem opływającym chłodnice umieszczoną z tyłu pojazdu nie było proste. Łapacze powietrza umieszczone pojazdu nie zapewniają odpowiedniego chłodzenia w warunkach kilkugodzinnego upalania na torze i panującego niemiłosiernego skwaru. W sumie ciężko się dziwić.
W przerwach byłem w stanie wymienić uwagi z innymi uczestnikami o wrażeniach z jazdy. Każdemu z nas niemiłosiernie podobało się wyśmienite prowadzenie oraz niebywała przyczepność w zakrętach. Oczywiście każdemu z nas również udało się gdzieś przekroczyć czerwoną linię. Na jednym z jej biegunów była wyobraźnia, a na drugim wiara we własne umiejętności – cóż nie jesteśmy profesjonalistami.
Dlatego też miałem świadomość, że nie wycisnąłem z auta ostatnich soków. Poprosiłem więc o pokazowy przejazd oswojonego kierowcy wyścigowego – sympatycznego Pana Macieja, nomem omen wychowanka Leszka Kuzaja. Od momentu gdy kierownica zmieniła właściciela od razu zacząłem zwracać uwagę, że bezpieczna i szybka jazda to nie tylko lusterka i wygodne umieszczenie tyłka w fotelu.
Ręka kierowcy ponad tryb sport wyłączyła systemy bezpieczeństwa jazdy, a więc zabawa słała się oczywista, jedziemy po bandzie i to dosłownie. Absolutnie brawurowa, ale również pełna głębokiej pasji jazda pokazała mi, że auto testowane tylko w ruchu drogowym skrywa wiele. Aby to odkryć warto przeżyć taki event. Alpine Katowice dziękuję za zaproszenie!
S-ka
Ale na torze pod prawą nogą miałem „jedynie” 252 KM. Wersja „S” to pozornie niewielki zastrzyk mocy. 40 KM więcej zmienia jednak tutaj bardzo dużo. Dla auta o wadze 1129kg plus serwowany nawiasem mówiąc przez podniesienie ciśnienia doładowania z 1,1 do 1,5 bara daje sporo. Według producenta sprint do pierwszej setki udało się zbić o 0.1 sekundy. Obecnie to 4.4 sekundy!
Taka kuracja witalizująca jednostkę napędową spowodowała również, że moc maksymalna znanego z innych wersji Alpine ale również Megane R.S silnika wzrosła 292 KM. Moc osiagana jest przy 6400 obr/min to aż o 400obr/min wyżej niż w pozostałych wersjach A110 S. Jakby tego było mało maksymalny moment obrotowy osiągany jest w szerszej partii obrotów. Jest to niezmienne 320 Nm ale w S-ce dostępny miedzy 2000-6400 obr/min. Bazowa wersja osiąga wspomniany moment do 5000 obr/min – spora różnica!
Design wersji S
Dynamiczna i nieco garbata sylwetka auta już w bazowych wersjach auta ocieka mocą i testosteronem. Gdyby auto mogło być człowiekiem, Alpine byłoby dorastającym chłopakiem nieco niepozornym, ale niezwykle uzdolnionym, który nie lubi się chwalić ale który również chętnie zaskakuje i lubi nieźle namieszać – jednym słowem niezły rozrabiaka.
Sprawne oko odróżni tę wersję jedynie po szczegółach. Na pierwszy ogień specjalny matowy odcień szarego lakieru, który bardzo przypomina ten jaki spotkałem ostatnio na testowanym przeze mnie Mercedesie AMG A45S. W Alpine odcień lakieru szumnie nazwany Tonnere jest dedykowany tylko dla najmocniejszej wersji S. Wnęki nadkoli wypełniają 18 calowe felgi wykończone w czarnym macie. Wzór felg GT Race podkreślony został przez pomarańczowe zaciski hamulcowe Brembo sygnowane jednak logiem francuskiego producenta, a same tarcze o średnicy 320mm oznaczone sa logotypem marki przy piaście koła.
Iniekcje z pomarańczowego koloru znajdziemy również na tylnych słupkach obok wspomnianych już wlotów powietrza. Jak pamiętacie w bazowych wersjach miejsce znalazła tam flaga Francji. W wersji S gdzie nie trudno odkryć, że pomarańczowy to kolor przewodni wersji, flaga zmieniła nieco kolorystykę – w testowanej wersji jest carobonowo – pomarańczowa.
Tymczasem we wnętrzu…
Motyw kolorystyczny kontynuowany jest również we wnętrzu. Niebieskie przeszycia deski rozdzielczej, boczków drzwiowych czy kierownicy, podobnie jak flaga z tylnych słupków, zmieniły kolor na pomarańczowy. Kierownica ponad wszystko zyskała wskaźnik położenia kierownicy na godzinie 12-stej we wspomnianym kolorze przewodnim!
Poza mocnym pomarańczowym kolorem w S-ce wnętrze zachowane jest w czarnym kolorze. Fotele Sabelt pokryte zostały skórzaną tapicerką, będącą połączeniem skór – błyszcącej oraz alkantary. Trzeba przyznać, że wzór Dinamica to zestawienie bardzo trafne, a przy odrobinie wyobraźni i zasobności portfela fotele mogą zostać dopełnione przez wykończenie pleców włóknem węglowym.
Tapicerka wyścielająca dach jest również w kolorze czarnym a sama podsuftka dzieli nazwę z tapicerką foteli. Z dachem wiąże się jeszcze jeden ciekawy akcent jaki możemy zrealizować. Poszycie dachu można zamówić carbonowe w błyszczącym wykończeniu całości. Wraz z fotelami carbonowe akcenty redukują masę auta o 1,9 kg.
Alpine A110 S na codzień
Przyznam szczerze, że spodziewałem się bardzo bezkompromisowego auta. To że auto będzie genialnie się prowadziło i tworzyło harmonijne połączenie z kierowcą było pewne! I co do tego się nie pomyliłem.
Alpine bez dopiska S ciężko było pozbawić przyczepności na suchej nawierzchni, ale sprawa ma się podobnie w wersji topowej. Moc przenoszona na koła na mokrej nawierzchni nieco brutalniej rozprawia się z budą Alpine w porównaniu ze słabszą jednostka. Rozpędzanie pełnym ogniem w takich warunkach wprowadza nieco nerwowości, wyczuwa się zbliżajace się granice przyczepności i tendencje do uślizgiwania tylnych kół, a więc auto nieśmiało daje znać nie kozacz.
No dobrze, ale S-ka to nie tylko smaczki z zewnątrz i wewnątrz oraz wzmocniona jednostka napędowa. Zmiany dotknęły również a może przede wszystkim układ jezdny Alpine. Auto zyskało 50% sztywniejsze amortyzatory i sprężyny a na dodatek stabilizatory są o 100% twardsze, a w trosce o masę auta również drążone. Na dodatek zabiegi inżynierów zbliżyły podwozie do drogi o 4mm. Całość, a więc agresywniejsze nastawy zawieszenia oraz stabilizacja pojazdu przy wyższych prędkościach nie sprawiają, że Alpine przestał być wytrawny i zmienił się w nieczułego skurczybyka. Odbieram te zmiany zdecydowanie na plus. Auto nie stało się nieprzyzwoicie twarde a jedynie bardziej wyczuwalne i jeszcze lepiej współpracujące z kierowcą. W zakrętach prowadzi się jak przyklejone do zamierzonego toru jazdy, a przy nadmiarze mocy w ostrych zakrętach nie próbuje nas za wszelką cenę obrócić.
Podsumowanie
Alpine ma zagwarantowane miejsce w moim garażu marzeń! Gdybym stał przed wyborem wersji tego auta, odznaczenie ptaszka w konfiguratorze nie byłoby łatwe. S – ka wydaje się być mniej bezkompromisowa, okraszona lekką brutalnością, dodając charakteru już kipiącemu od mocy i testosteronu autu. Jeździ bardziej żwawo, oferując wszystko co ma najpiękniejsze w jeszcze szerszym zakresie obrotów. Mimo, że absolutnie nieziemskiej urody auto i z pod znaku mocno kipiącego wulkanu tak nie wiem czy nie zdecydowałbym się na wersję Legende. Auto miałem ogromną przyjemność testować i nie wiem czy do codziennej jazdy S-ka nie jest przerostem formy nad treścią?! Jeśli nie będziesz częstym gościem torów, moim zdaniem wersja bez plusa wystarczy.
Tekst i Zdjęcia: Bartek Kowalczyk
Alpine A110 S
A110 S – zdjęcia
A110 S – punktacja
Wygląd:
|
[usr 9]
|
Wnętrze:
|
[usr 9]
|
Silnik:
|
[usr 9]
|
Skrzynia:
|
[usr 9]
|
Przyspieszenie:
|
[usr 10]
|
Jazda:
|
[usr 9]
|
Zawieszenie:
|
[usr 8]
|
Komfort:
|
[usr 8]
|
Wyposażenie:
|
[usr 8]
|
Cena/jakość:
|
[usr 8]
|
Ogółem:
|
[usr 8.7 text=”false” img=”06_red.png”] (87/100)
|
Alpine A110 S – dane techniczne
Dane techniczne:
Silnik: R4, 16V, benz, turbo
Pojemność: 1798cm³
Moc: 292 KM przy 6400 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm przy 2000-6400 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, siedmiobiegowa
Cena: PURE od 246 000 zł, testowany egzemplarz około 315 400 zł