Do niecodziennej sytuacji doszło na jednej z tajwańskich ulic. Zaparkowana przy ulicy Tesla nagle zapadła się nagle pod ziemię.
Dobrze, że wszędzie są kamery. Jak nie te w komórce przechodniów, to przemysłowe obiektywy. Aż nie chce się wierzyć jak do tego doszło. W mgnieniu oka Tesla zniknęła pod asfaltem. Wszystko dzięki twitterowi.
Kiedy kierowca tej Tesli Y poszedł na zakupy nie sądził, że jak wróci będzie miał większe problemy niż ciężkie reklamówki. Dziura w drodze miała akurat rozmiary auta, a z tego co podają źródła samochód był świeżą sztuką. Pech jak się patrzy!
Niestety nie wiemy co byłą przyczyną tego incydentu. Niektórzy winią masę auta, która przekracza 2 tony, ale to raczej kwestie podłoża!
Konrad Stopa
Źródło: motoryzacja.interia.pl