Szwedzka marka opowiedziała trochę o swoich planach na przyszłość i przy okazji pokazała koncept elektrycznego SUVa.
To chyba ostatnio branżowy standard – historia o ekologii, końcu silników benzynowych, bezpieczeństwie, a potem prezentacja nowego, elektrycznego, podniesionego samochodu, który w wersji produkcyjnej będzie wyglądał bardziej zwyczajnie. Taką konferencje zorganizowała już połowa motoryzacyjnych marek, a druga połowa właśnie takie planuje. Zobaczmy, jak to wygląda w przypadku Volvo.
Zacznijmy od konceptu
Recharge Concept zapowiada nową platformę, którą Volvo tworzy wyłącznie dla samochodów elektrycznych. Budowanie aut na takiej platformie pozwoli na zwiększenie przestrzeni wewnątrz, przy zachowaniu tych samych rozmiarów. Poza tym, koncept został wyposażony w lidar (a tym samym ma otrzymać jakiś poziom autonomiczności) oraz drzwi otwierane w przeciwnych kierunkach. W środku fotele mają być wyżej, dla zwiększenia wygody (to słowa Volvo, nie moje!).
Samochód oczywiście nie istnieje i pewnie w obecnej formie nigdy nie powstanie. Jednak z pewnością zobaczymy część rozwiązań pokazanych w koncepcie przy okazji premiery nowego XC90.
Co poza tym?
Plany Volvo, jak już wspomniałem, są dosyć standardowe i zgodne z trendami. W 2030 marka chce sprzedawać wyłącznie elektryki, konkretnie 1,2 miliona rocznie. Poza tym, Volvo planuje na tym porządnie zarabiać. Marża przy samochodach elektrycznych ma utrzymać się na poziomie 8-10%.
Podsumowując: będzie ekologicznie, autonomicznie, drogo i kanciasto. Podobają wam się takie plany?
Wojciech Kaleta
Zdjęcia: Volvo