Site icon Moto Pod Prąd

Tankuj póki możesz – paliwo podrożeje!

stacja

stacja

Niskie ceny paliw utrzymujące się przez pewien już czas były dla nas niezłym prezentem na Święta. Niestety żyjemy w Polsce, więc taka sielanka nie może trwać za długo… Rządzący już wpadli na pewien pomysł.

Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia rząd wprowadził nowy podatek paliwowy – tzw. opłatę zapasową. Zapytacie cóż to takiego? No właśnie, nikt prawie o tym nie słyszał, a w międzyczasie na niskich cenach ropy naftowej chce zarobić również budżet naszego Państwa.

Podatek ten będą ponosić firmy produkujące paliwa na rzecz niedawno utworzonej Agencji Rezerw Materiałowych. W zamyśle koszty ponosić mają bogaci producenci, ale zapewne opłatą obciążeni zostaną klienci stacji benzynowych.

Niekorzystne zmiany dotyczą utrzymywania rezerw surowcowych zapewniających nieprzerwaną produkcje. Dotychczas był to okres 76 dni. Teraz obniżono go do 68 dni, lecz w zamian firmy te będą musiały przelewać odpowiednią kwotę do ARM (tzw. opłata zapasowa). Ilość pieniędzy będzie uzależniona od posiadanych rezerw. Opłata będzie tym większa, im rezerwy ropy i LNG, które dany producent posiada będą niższe niż gwarantujące 90-dniową produkcję, nie niższe jednak niż poziom rezerwy obowiązkowej gwarantujący wspomnianą 68-dniową produkcję.

Zmiany dotyczące mniejszych rezerw będą trwać nadal, więc kwoty opłat zapasowych z czasem będą rosnąć. Pod koniec grudnia 2017 roku firmy będą miały obowiązek utrzymywania jedynie zapasów zdolnych do produkcji przez 53 dni.

Trudno określić jak bardzo ceny paliw przez to wzrosną. Eksperci obstawiają, że mogą one wzrosnąć symbolicznie lub wcale, ale będzie to efektem dalszego spadku cen ropy naftowej. Oznacza to jedynie tyle, że moglibyśmy płacić przy dystrybutorze jeszcze mniej. Niestety nie będzie nam to dane, ponieważ naszymi potencjalnymi oszczędnościami zajmie się Skarb Państwa.

Konrad Stopa

Exit mobile version