Ford Mustang GTD to zapowiedź wariackiej wersji tego modelu na 2025 rok, który jest cywilną wyścigówką. Jak inaczej nazwać 800 KM pod maskę i dość widowiskowy bodykit?
Serie wyścigowe GT3 mają swoich fanów, ponieważ pokazują prawdziwe wyścigówki w cywilnym opakowaniu. Dzięki temu szary człowiek może sobie wyobrazić jak wyglądałoby dane auto po sporym tuningu. Takim autem zdecydowanie jest nowy Mustang GTD.
Tak naprawdę to wyczynówka o doskonałych bebechach i osiągach. Zmieniono zawieszenie, przesunięto silnik i skrzynię biegów, a całe auto jest z włókna węglowego. Co ciekawe, tylny zawias jest hydrauliczny przez co osprzęt zajmuje prawie cały bagażnik! Dzięki temu w trybie torowym auto obniża się aż o 4 cm. Co myślicie o felgach? Może jakieś dystanse lub pierścienie centrujące?
Pod maską pojawiło się 5,2-litrowe V8, które zostało specjalnie przebudowane i dostało dodatkową sprężarkę. Zaowocowało to mocą 800 KM, która trafia za pomocą 8-biegowego automatu na tylną oś. Kierowca będzie mógł regulować siłę kontroli trakcji oraz mapę silnika. Niestety nie znamy jeszcze dokładnych osiągów tego samochodu, ale producent chce powalczyć w czasach okrążenia Nurburgringu.
300 000 dolarów za sztukę
Jak widać na zdjęciach samochód wygląda dosyć agresywnie, ale Ford daję możliwość pełnej indywidualizacji przez ewentualnego nabywcę. Od lakieru po kształty elementów we wnętrzu. Wszystko pod klienta, ale tego ostatecznie tak jak w przypadku Forda GT wybierze producent.
Muszę dać prztyczka w nos Fordowi, że nie do końca umie w nazwy. Uparli się na elektrycznego SUV’a o legendarnej nazwie, a teraz do swojej sportowej odmiany spalinowego Mustangda dorzucili przydomek pseudosportowego Golfa w dieslu. No tak się nie robi, chociaż tłumaczą się tym, że tak w USA nazywa się odpowiednik serii GT3.
Konrad Stopa
fot. Ford