Trzeba przyznać, że lata temu producenci też mieli fantazję. Prawie każdy model miał swoją sportową wersję. Za niecałe 9000 złotych możemy wrócić do takiego youngtimera jak Nissan Primera GT i to #naczarnych.
Ja w 1995 roku byłem dzieckiem i pewnie na pewno zaaprobowałbym taki wybór ojca na rodzinne auto. Niestety Primera GT nigdy do jego garażu nie trafiła, a szkoda, bo w czerwonym lakierze z szyberdachem ten samochód nadal wygląda ciekawie. Najwięcej szpanu robi tylny spoiler, który nie jest domorosłym tuningiem, a myślą Japończyków.

O ile z zewnątrz samochód nie wygląda źle, to upływ lat widać po wnętrzu samochodu. Znajdziemy tam elektryczne szyby i lusterka, szyberdach, poduszki powietrzne i szereg plastików. Stan jak na 340 tysięcy kilometrów przebiegu nie ma tragedii, ale samochód miał robione już błotniki, blacharkę i sporo wymienionych części eksploatacyjnych.

2.0 w benzynie i 150 KM
Najważniejszym elementem samochodu jest jednak silnik. Lata temu auta nie były tak ciężkie, więc 150 KM robiło już robotę. Nie wiem ile kucy pod tych 27 latach zostało, ale czerwona Primera jeszcze pewnie chwilę pojeździ. Do setki w 8,4 sekundy i 220 km/h prędkości maksymalnej.
Szukasz podobnych rodzynków? Zobacz dział, w którym przedstawiamy ciekawe auta znalezione na aukcjach
Konrad Stopa
fot. Ogłoszenie

Komentarze 1